Miłość nigdy nie wybiera – prawda
stara jak świat, jednakże ludzie nadal burzą się, kiedy powstają
związki, które powstać nie powinny. Ze względu na wiek partnerów,
na ich płeć, korelacje bądź miejsce w społeczeństwie.
Ludzie zawsze wiedzą lepiej – brzmi
druga „prawda” stara jak świat i wspaniale obrazuje to, co
dzieje się, gdy powstaje związek który powstać nie powinien.
Sąsiedzi, rodzina, przyjaciele – wszyscy wiedzą lepiej, że ta
miłość nie ma sensu, że lepiej rozstać się wcześniej niż
później, kiedy będzie bardziej bolało.
Shea nie pochodziła z typowej,
amerykańskiej rodziny. Jej rodzice rozeszli się, gdy miała sześć
lat i w dodatku jej ojciec odszedł do swojej byłej żony i ich
córki, przez co Shea poczuła się odepchnięta i niechciana. Przez
całe swoje późniejsze życie przyglądała się rodzinie swojej
najlepszej przyjaciółki Lucy, gdzie wszystko było tak, jak w
idealnym amerykańskim śnie.
Jej mama, Connie, była kobietą
opiekuńczą; taką, która potrafi przytulić w złych chwilach i
krzyknąć kiedy widziała że jej dziecko zbliża się do krawędzi,
z której może zaraz spaść i mocno obić sobie tyłek. Tata,
nazywany przez wszystkich Trenerem, prowadził uczelnianą drużynę
futbolu i swojej pracy poświęcał się z całą pasją. Lucy i jej
brat, Lewton, dorastali w miłości, dostatku i harmonii a Shea i jej
matka ogrzewały się pod skrzydłami swoich rodzinnych przyjaciół.
Świat Lucy zachwiał się w posadach w
momencie, gdy jej mama zmarła na raka. Odeszła szybko, młodo,
niepotrzebnie i pozostawiła otwarte rany w sercu każdego mieszkańca
ich miasteczka. Nikt nie
potrafił zrozumieć co ta pięćdziesięcioletnia kobieta zrobiła
Bogu, że tak prędko zabrał ją do siebie. Kilka
miesięcy później pomiędzy Sheą a Trenerem – ojcem Lucy –
zaczęło się coś dziać. Zaczęło budzić się między nimi
absurdalne uczucie, bo kto to widział, żeby ktoś spotykał się z
ojcem najlepszej przyjaciółki, ojcem, który niedawno został
wdowcem?
Przeciwko
tej dwójce są wszyscy; rodzina, znajomi, przełożeni Shei. Czy ta
dwójka będzie miała dość siły, aby przekonać wszystkich, że
to co ich łączy jest prawdziwe? Czy Lucy im wybaczy? I
czy w ogóle Lucy ma prawo mieć do nich pretensje?
Tylko raz żywo
oburzyłam się przy tej lekturze. Miało to miejsce w momencie, gdy
Lucy powiedziała do Shei wprost, że ma wybrać pomiędzy nią a jej
ojcem. Nie rozumiem takiego ultimatum i nie mogę go pojąć. To nie
wina Shei, że nie zakochała się – jak Lucy – w równolatku. To
nie jej wina, że serce podpowiadało jej, że właściwą dla niej
osobą jest o dwadzieścia kilka lat starszy Trener, którego znała
całe życie. To także nie jego wina, że nagle zakochał się w
przyjaciółce swojej córki, że nagle dostrzegł w niej kobietę.
Czy można winić kogokolwiek za miłość? Szczególnie, że w tym
wypadku ta dwójka nikogo nie zraniła? Nikt na ich miłość
przecież nie ucierpiał.
Specjalnie
czytałam książki napisane przez autorkę chronologicznie. Chciałam
zobaczyć czy jej styl pisania się zmienił, czy Emily Giffin się
rozwijała, czy sięgała po coraz to trudniejsze tematy. Muszę
przyznać, że z książki na książkę tematy przez nią poruszane
są coraz mniej trywialne. Fakt, ciągle dotyczą one
miłości, jednak każda z opisanych przez nią historii jest inna i
dotyczy innego spektrum tego uczucia.
Była
miłość potajemna, która zrodziła się w romansie; miłość
pomiędzy dwojgiem przyjaciół; miłość między matką a
dzieckiem; miłość wybaczająca a teraz- miłość uważana za
niewłaściwą. Mogę powiedzieć, że Giffin jest specjalistką od
tematyki związków i drzemiących w nich demonów. W dodatku zawsze
staje po stronie głównej bohaterki, nie ważne, jaką rolę miałaby
ona do odegrania. Jest najlepszym obrońcą swoich postaci i jest w
tym tak dobra, że z jednym tylko wyjątkiem zawsze trzymałam kciuki
za to, żeby na końcu wszystko dobrze się skończyło.
Bo
czyż nie każdy z nas zasługuje na happy end?
Ciekawe, ja teraz czytam Grassa "Psie lata":)
OdpowiedzUsuńA to już wspominałaś :)
UsuńCoraz bardziej zachęcasz :) tej historii jeszcze nie znam.
OdpowiedzUsuńSiostra też czytała tę powieść i była zadowolona.
OdpowiedzUsuńOstatnio książki tej autorki stały się naprawdę popularne (chyba, że popularne były też wcześniej, ale ja nie zwróciłam na nie uwagi). Czuję się zachęcona!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
gabRysiek recenzuje
Brzmi rewelacyjnie, akurat tego tytułu nie czytałam, ale nadrobię:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie trudna sytuacja, no ale tak jak piszesz miłość nie wybiera. Same również nie wiemy cy w przyszłości nie będziemy w równie niespotykanej sytuacji, nigdy nie wiadomo. Jednak ludzie są pierwsi do oceniania innych :/
OdpowiedzUsuńKontrowersyjna ;) Za książkami o miłości szczególnie nie przepadam, ale kto wie, może kiedyś się to zmieni.
OdpowiedzUsuńtak mi się przypomniało: a czy Ty w ogóle wiesz, że Emily Giffin zanim została autorką bestsellerów, wcześniej robiła karierę prawniczą? tak sobie pomyślałam, że może Ciebie też czeka taki sam los:D
OdpowiedzUsuńByłoby miło, gdyby kiedyś gdzieś na Ukrainie recenzowaliby moje książki :D
UsuńA tej akurat nie czytałam, ale mam w planach :)
OdpowiedzUsuńIntrygujący temat :) W sumie z takim się jeszcze w książce nie spotkałam, bo to zazwyczaj bohaterka miała wątpliwości co do sensu związku, w którym się znajduje :D
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nic autorki nie czytałam, ale pewnie z biegiem czasu coś z jej dorobku wpadnie w moje czytelnicze szpony ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą ksiązką. Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam słonecznie
Ja teraz czytam "Siedem lat później" :)
OdpowiedzUsuńPowieść wydaje się ciekawa, choć mam wrażenie, że jest skierowana do kobiet...
OdpowiedzUsuńNie tylko :) tam jest dużo o sporcie :)
UsuńUwielbiam Emily ale tej książki jeszcze nie czytałam. Ale lato długie jest :)
OdpowiedzUsuńZnaczy się, że przeczytasz? :)
UsuńNie czaję czym się różni Shea od Lucy.
OdpowiedzUsuńA, dobra już wiem;p Jedno zdanie mój umysł pominął ;p No cóż, "to się porobiło", mam ochotę napisać xD
UsuńPiłaś coś? :)
UsuńNie przepadam za tego typu książkami, ale ta wydaje się ciekawa. Może rzeczywiście nie jest tak trywialna, jak niektóre książki w podobnym temacie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://w365dnidookolazycia.blogspot.com/
Uwielbiam książki Wydawnictwa Otwartego, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńZaczytanego czerwca!
Buziaki,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Lipca chyba, moja droga :P
UsuńBrzmi naprawdę ciekawie :) Chętnie też bym przeczytała powieść ;)
OdpowiedzUsuńhttp://anna-and-klaudia.blogspot.com/
Like me on FACEBOOK
Buy my clothes!Sale!
Moim zdaniem każdy powinien żyć własnym życiem i pozwolić innym na szczęście. Amen!
OdpowiedzUsuńAmen!
UsuńOj to nie dla mnie książka chyba... :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Też zauważyłam, że autorka nie boi się trudnych tematów. Ja obecnie czytam "Sto dni po ślubie". Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńOoo, to to co najmniej mi się podobało :)
UsuńA tej książki jeszcze nie czytałam :-)
OdpowiedzUsuńSerce nie sługa, nie wybiera. Musiałabym sięgnąć po te książkę, bo chociaż to nie moja tematyka, to ciekawi mnie jej zakończenie.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać, zainteresowała mnie ta książka. :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kosmetykiani.pl
Jeszcze nic nie czytałam od tej autorki, a jej książki widuję na każdym kroku. Może nie jestem szczególnie wielką fanką romansów, ale na próbę mogłabym coś przeczytać ;). Tematyka trudnych związków może być ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
"Miłość nigdy nie wybiera", "Ludzie zawsze wiedzą lepiej" O tak i to się chyba nigdy nie zmieni :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę muszę się szerzej zapoznać z twórczością autorki.
OdpowiedzUsuńLeon dalej się męczy;p
OdpowiedzUsuńA ja poczekam na jesień i zacznę czytać książki autorki. Tak! taki mam chytry plan:)
OdpowiedzUsuńKusisz, oj kusisz, ale ja to już niecierpliwie czekam na poniedziałek. Bardzo jestem zaintrygowana co tam dla mnie masz ciekawego :) Pokusiłaś mnie skutecznie ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś jedną książkę Giffin, ale nie przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńCo książka Pani Giffin, to kolejny trudny temat. I chyba od teraz właśnie z tym będzie mi się kojarzyła ta autorka. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
podoba mi się, jak bardzo angażujesz się w lekturę, że oburza Cię zachowanie bohaterek :) też lubię tak przeżywać.
OdpowiedzUsuńFajna to historia, fajna. Warta zdecydowanie przeczytania :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka razy o Emily Griffin, ale nie miałam okazji poznać bliżej tej autorki. Czytałam już gdzieś recenzję tej książki i stwierdzam, że mogłabym się na nią skusić ze względu na różnicę wieku pomiędzy kochankami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Owszem ale nie zawsze jest.
OdpowiedzUsuńOoooo, to to dla mnie! :))
OdpowiedzUsuńuwielbiam tą autorkę! mam jej kilka książek w kolejce do przeczytania,a do tego kocham wracać do coś niebieskiego i coś pożyczonego. nie jestem fanka romansideł, ale Giffin uwielbiam niczym moja babcia Danielle Steel :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta była najsłabsza, chociaż ma w sobie realizm i prawdę życiową. Czasem się wygrywa, czasem przegrywa.
OdpowiedzUsuń