Wszędzie
teraz dookoła można usłyszeć, że święta to magiczny czas, który zbliża do
siebie rodziny i sprawia, że na nowo zaczyna czuć się tą magiczną więź, która
łączy ludzi. Zapach mandarynek większości ludzi kojarzy się z bliskością, z
domem rodzinnym i z ciepłem, które nieśmiało otula zmęczone codziennością
serce. To moment, kiedy na chwilę zatrzymujemy się w biegu, wyłączamy
smartfony, odłączamy Internet i dajemy się ponieść spokojnemu rytmowi życia,
odmierzanego przez takty ckliwej kolędy. Co
stałoby się jednak, gdybyśmy byli zmuszeni spędzić ze swoimi bliskimi nie kilka
godzin, ale całe siedem dni? Gdybyśmy nie mogli włączyć telefonów, dostęp
do Internetu byłby utrudniony, brak byłoby głosów płynących z telewizora, które
zapełniają niezręczne momenty a dookoła byłaby tylko cisza, biała i puchata jak
świeży śnieg?
W
takiej sytuacji znalazła się rodzina Birchów, rodzice i dwie dorosłe już córki,
Pheobe i Oliwia, która była „przyczyną” tej przymusowej kwarantanny, gdyż
wróciła z Afryki, gdzie leczyła osoby zarażone wirusem haag. Dla bezpieczeństwa
społeczeństwa musiała pozostać w odosobnionym miejscu, a jej bliscy zgodnie
stwierdzili, że czas świąt muszą spędzić razem – chociażby ryzykowaliby tym
samym swoje zdrowie i życie.
Już na samym początku powieści
okazuje się, że każdy z domowników ma tajemnicę, której nie chce wyjawić
bliskim; głowa rodziny, Andrew
ze strachu przez złością żony, ona ze strachu przed tym, że mogłaby popsuć
wszystkim święta, a córki… cóż, one po prostu nie chcą dzielić się pewnymi
informacjami ze swoimi rodzicami. W efekcie święta, który miały być magicznie
spędzonym czasem, stają się spektaklem, odgrywanym przez głównych bohaterów bez
jakichkolwiek emocji czy żaru. Czwórka pozornie najbliższych sobie osób,
okazuje się być bardziej dla siebie obca niż spodziewaliby się sądzić. Jednak
siedem dni spędzonych razem poniekąd wymuszają sytuacje, w których tajemnice
wychodzą na światło dzienne. I kiedy
można by stwierdzić, że nie może stać się nic gorszego, do drzwi puka osoba,
która nieodwracalnie zmieni życie całej rodziny….
Na
początku zaznaczę, że nie polubiłam żadnej z postaci z „Siedmiu dni razem”.
Olivia wydawała mi się zbyt zasadnicza, typowa dziewczyna, która zadziera nosa
i czuje się lepsza od reszty rodziny, bo robi coś dla ludzkości. Jej siostra,
Pheobe z kolei nie przejmowała się niczym, co nie dotyczyło jej osobiście,
osoba dość egoistyczna. Ojciec, Adrew, krytyk kulinarny i niegdysiejszy
korespondent wojenny zdaje się w ogóle nie zauważać swojej żony, która z kolei
usługuje wszystkim, na siłę starając się zachować pozory normalności. Mimo wszystko miałam pewne
perwersyjno-przyjemne uczucia czytając o tym, jak cała czwórka stara się udawać
szczęśliwą rodzinę, jednocześnie kryjąc przed sobą nawzajem swoje największe
sekrety. To chyba pierwsza książka, gdzie nie polubiłam się z żadną
postacią, a jednak sama fabuła mi się podobała. I to bardzo.
Jednak
z pewnością nie zgodzę się z tym, że jest to dowcipna książka, co zostaje nam
obiecane na okładce; humoru jest tam niewiele. Ja osobiście uznaję „Siedem dni razem” za dramat, który odkrywa pewną smutną prawdę współczesności – nie potrafimy być razem. Coraz częściej
uciekamy do sieci, do telewizji, nawet do książek, oddalając się od drugiego
człowieka. Po przeczytaniu tej lektury jakoś lepiej zauważyłam, że teraz to
nawet przechodnie nie patrzą sobie w oczy; każdy jest zatopiony w ekranie
smartfona, albo patrzy pod nogi, uciekając spojrzeniem od innych ludzi. Skoro nie potrafimy być ze sobą, to jak
mamy tworzyć ludzkość? To pewnie jedna z niewielu książek, która pokazuje, że
święta to nie tylko kolorowe lampki, choinka, opłatek i radosne, gromkie
„Dzisiaj w Betlejem”, ale też niesnaski, żale i niedoskonali ludzie stłoczeni
przy wspólnym stole. Nie mam pojęcia jaki był zamysł Francesci Hornak kiedy
pisała tą książkę, ale wiem, że stworzyła prawdziwy, może nieco przesadzony,
aczkolwiek szczery obraz typowej współczesnej rodziny, której przyszło przez
siedem dni być zdanym tylko na swoje towarzystwo.
Do
świąt pozostało jeszcze nieco ponad dwa tygodnie, ale już teraz życzę i wam, i
sobie – żebyśmy chociaż przez ten krótki okres czasu byli razem. Bez
nowoczesności, współczesności i technologii. Po prostu – z drugim człowiekiem.
Dawno mnie u Cb nie było, a przynajmniej nic nie komentowałam, ale staram się czytać :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie jestem zaskoczona, bo zainteresowałaś mnie tą książką. Szkoda, że postaci takie irytujące i nieprzyjemne, ale spojrzenie na czas świąt z takiej niewyidealizowanej telewizyjnej strony to chyba coś czego brakuje w literaturze.
Ja też już chwilę u Ciebie nie komentowałam, ale zaglądam :)
UsuńW takim czasie przedświątecznym to bardzo cenna książka :)
OdpowiedzUsuńAgata wysłałam Ci na maila zaproszenie na mój blog, ten, który musiałam ukryć, nie wiem, doszło w ogóle?
Nie doszło :( wyślij jeszcze raz jak możesz :*
Usuńjuż wysyłam, lubi w spamie się ukryć :)
UsuńJest! :)
UsuńLubię zapach mandarynek...świetna recenzja jak zwykle u Ciebie...
OdpowiedzUsuńA najpiękniej pachną właśnie na święta :)
UsuńZapisuję tytuł czym prędzej, bardzo zainteresowałaś mnie fabułą! Ja nie wyobrażam sobie spędzenia dni w zamknięciu z własną siostrą a co dopiero z całą rodziną i to przez tydzień :D Muszę dowiedzieć się jak to się potoczyło ;)
OdpowiedzUsuńA się bałam, że większość komentarzy będzie w stylu: "7 dni z rodziną? To byłoby wspaniałe! Jak komuś może nie spodobać się ten pomysł?" :D Cóż, ja też bym wolała nie spędzić całych siedmiu dni z bliskimi :) jednak trochę dystansu potrzebuję :)
UsuńZastanawiam się, jak wiele współczesnych rodzin przetrwałoby w takiej sytuacji nawet nie przez siedem dni, a choćby trzy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że po takich "kwarantannach" albo do sądów trafiłoby dużo pozwów rozwodowych, albo ludzie zbliżyliby się do siebie jak nigdy :)
UsuńJa jestem na etapie szukania książek na prezenty :) Takie zamówienia dostałam, więc z chęcią je realizuję :)
OdpowiedzUsuńTo u mnie możesz pogrzebać we wpisach, coś dobrego na pewno znajdziesz :)
UsuńJa jak jadę na święta przez całą Polskę do rodziców, to nie biorę ze sobą laptopa ani tableta. Resetuję się i staram ten czas spędzić tylko z nimi, choć niesnaski się również zdarzają. Mimo wszystko lubię czasem taki detoks od napływu informacji :)
OdpowiedzUsuńTaki detoks od technologii przydałby się ludziom chociaż raz w miesiącu :)
UsuńKochana jak będziesz tak zahecajaco pisała o książkach to ja zbankrutuję.:)
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie tak źle :D
UsuńNastępna recenzja szykuje się krytyczna, więc zaoszczędzisz ^^
Mam sentyment do mandarynek w sezonie świątecznym, więc chętnie sięgnę po tę pozycję. Jestem ciekawa fabuły tej książki która bardzo mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńJa mandarynki zawsze jem tylko w grudniu :D mam na nie lekkie uczulenie, ale nie potrafię ich sobie odmówić :)
UsuńOoo ciekawa książka, na pewno po nią sięgnę w świątecznym okresie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
http://www.stylishmegg.pl/2017/12/szare-futerko-i-czerwony-plecak.html
Już zaglądam :)
UsuńLubię te Twoje recenzje.
OdpowiedzUsuńA co do życzeń na ten czas - piękne.
Pozdrowionka piątkowe :)
A cieszę się, że je lubisz :)
Usuńoj to trudne na pewno każdy w swoim sosie a mimo to chcieli być razem, fajnie jakby zekranizowali tą książkę to mogło by to wyjść bardzo ciekawie:))
OdpowiedzUsuńMogliby! Z chęcią bym poszła na to do kina :)
UsuńBardzo lubię Twoje recenzje:) świetna propozycja na zimowe wieczory:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie nie jest zbyt dowcipna, ale bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńO, to nie tylko ja odniosłam wrażenie, że ten opis z okładki nie jest zbyt trafny :)
UsuńRzeczywiście fabuła naprawdę intryguje i aż się chce sięgnąć po tę książkę żeby przeczytać co będzie dalej. Ciekawa jestem jak ja odbiorę bohaterów, ale po ich opisie wydaje mi się, że raczej też ich nie polubię. :) Tytuł już zapisałam i chciałabym wkrótce poznać tę rodzinkę. ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj książkę przed świętami! :) wtedy można inaczej na nie spojrzeć :)
UsuńW końcu książka, która nie wpaja wszystkim wokół, że święta w każdej rodzinie ociekają lukrem i radosnym śmiechem. Chętnie sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńMiła odmiana po tych wszystkich książkach wychwalających święta :)
UsuńOj to duże wyzwanie dla wielu rodzin, tak mi się wydaje :) Ciekawa propozycja, muszę do niej zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńCudowna książka. Bardzo fajna recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
W wolnej chwili zapraszam do mnie http://noduss-tollensss.blogspot.com/
Choć rzadko czytam tego typu książki , zaciekawiła mnie na tyle aby dodać ją do listy Przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mam dar przekonywania :)
UsuńMimo, że nie czytam książek a raczej sięgam po filmy i seriale to bardzo lubię taką tematykę w popkulturze. Z chęcią kiedyś sięgnę po nią bo zaintrygowałaś mnie nią :)
OdpowiedzUsuńKsiążki są lepsze niż filmy i seriale - polecam sprawdzić :)
UsuńWiem kiedyś potrafiłam pochłaniać wiele książek, ale szczerze nie ma kiedy ich czytać, chociaż pewnie znalazłaby się chwila w której mogłabym sobie pozwolić na taką przyjemność :)
Usuń
OdpowiedzUsuńja bym chyba zwariowała ze swoją rodziną :D mimo iż kocham ich ponad wszystko!
ps. sama zauważyłaś, że do świąt są jeszcze dwa tygodnie, jakbyś chciała to możemy między sobą zrobić wymiankę blogową ;)
I to jest dobry pomysł! :)
Usuńja już list(y) do Św. Mikołaja mam naszykowane, nie wiem jak Ty :D
UsuńJak dla mnie to horror sporej części społeczeństw Zachodu i nie tylko. :) Też byłoby mi ciężko wytrzymać z niektórymi osobami z rodziny więcej jak jeden dzień.
OdpowiedzUsuńTak to bywa z tą pamięcią. Ważne, że rozwiązałem problem i w poniedziałek będą płyty. :)
Pozdrawiam!
Myślę, że właśnie Zachód miałby z tym najtrudniej :) bo na Wschodzie kultywuje się wspólne spędzanie czasu częściej niż u nas :)
UsuńMnie coś nie ciągnie do tego, żeby przeczytać jakąś książkę, gdzie tłem lub tematem są święta :D Mimo tego że u nas coraz bliżej do nich :D Chyba nie lubię tak tematycznie czytać.
OdpowiedzUsuńRozumiem :) każdy lubi co innego :)
Usuńzapisuję na liscie do przeczytania bo mnie zaciekawiłas
OdpowiedzUsuńHeh,na pewno ta książka była by świetna jako podarek pod choinkę,ot, jakby ktoś nie miał pomysłu na fajny prezent. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCiekawe sa te tajemnice, które skrywają wszyscy członkowie rodziny.
OdpowiedzUsuńZ tego co napisałaś, powieść jest raczej psychologiczna.
Serdeczne pozdrowienia :)
Obyczajowo-dramatyczno-psychologiczna :)
UsuńTa książka na pewno trafiłaby w mój gust. I nabrałam ochoty na mandarynki.
OdpowiedzUsuńCoś na takiej zasadzie jaka panuje w 21 wieku w wielu domach. Szopka, która trwa 2-3 dni a potem każdy powraca do swojej rzeczywistości i spraw dla siebie ważnych. Jednak takie kilka dni może poznać bardziej człowieka, zbliżyć i dać poczucie bezpieczeństwa - jednak to wymaga chęci z każdej ze stron bo inaczej wyjdzie wszystko na męki. Ogólnie skuszę się na to! ♥
OdpowiedzUsuńCzęsto tak jest, że obiecany humor jest tylko w głowie tego, kto go obiecywał pisząc opis na okładkę ;)
OdpowiedzUsuńNiestety :) chyba że ten, kto pisał opis, nie przeczytał książki :D
UsuńMyślę, że skusiłabym się na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie brzmi całkiem obiecująco :)
OdpowiedzUsuńO to ciekawe...
OdpowiedzUsuńDziś chyba nikt nie wytrzymałby siedmiu dni bez telefonu...
Dla niektórych siedem godzin to szczyt☺(mowa o śnie)
Pozdrawiam
Lili
Niektórzy i w nocy wstają i sprawdzają smsy :D
UsuńNiestety to prawda, coraz rzadziej jesteśmy razem....
OdpowiedzUsuńNie... zapach mandarynek kojarzy mi się z faktem, że zarz będą zjedzone :) Ta recenzja naprawdę zachęciła mnie do tej książki, muszę wpisać na swoją listę. Miłego dnia. Jestem tutaj.
OdpowiedzUsuńOj, musiałam coś chwytliwego wymyślić :D
UsuńZ mandarynkami kojarzą mi się święta :)
OdpowiedzUsuńOpis książki przypadł mi do gustu, myślę że chętnie bym ja przeczytała.
Pozdrawiam, Tak Po Prostu BLOG :)
Chyba większości ludzi mandarynki się kojarzą ze świętami :)
UsuńMyślę, że wielu z nas boi się przyznać głośno, że nasze Święta niewiele mają wspólnego z tymi z reklam, filmów czy książek - żyjemy obrazkami, ideałami, które w momencie, kiedy nadchodzą Święta - mają niewiele wspólnego z rzeczywistością - smutę, ale prawdziwe 🙈
OdpowiedzUsuńA gdy zewsząd otaczają nas ideały, to wstyd jest się przyznać, do nieidealnego życia :)
UsuńŚwięta, święta i po świętach :) Ale utarczki przy stole potrafią zostać na długie lata :P Bardzo ciekawy pomysł na fabułę, że każdy ma jakieś mroczne tajemnice i nie bardzo chcemy się tym dzielić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia z mowmikate
Zapowiada się świetnie, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Faktycznie wygląda to na dramat- niby bliscy sobie ludzie, ale mają swoje sekrety. Książka mnie bardzo intryguje.
OdpowiedzUsuńDramat, i to pełną parą :)
UsuńCo prawda ja nie do końca przepadam za tego typu książkami, ale po takiej recenzji grzechem byłoby przynajmniej z czystej ciekawości nie sięgnąć do tę pozycję, więc kto wie, kto wie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Mam nadzieję, że się skusisz :)
UsuńA ja wyobrażam sobie zamknięcie się z rodziną na kilka dni - różność charakterów na pewno nie pozwoliłaby nam się nudzić. Nie mamy aż takich tajemnic, jak w fabule książki, ale pewnie nauczylibyśmy się o sobie wzajemnie nowych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńJa bym się na takie zamknięcie nie zdecydowała :D
UsuńCiekawa recenzja choć... Ze smutną konkluzją. Chyba nie mam teraz chęci na takie wnioski z lektury, więc na razie sobie odpuszczę. W dodatku zachciało mi się mandarynek. :D I bardzo dziękuję za życzenia, to chyba jedne z najmądrzejszych, więc i ja (Tobie i sobie) życzę dokładnie tego samego. ♥
OdpowiedzUsuńChyba przeznaczona mi na obecne sytuacje...
OdpowiedzUsuńTulę blogowo! :*
UsuńŚwiąteczna książka, która pokazuje jakąś brutalną prawdę. Szczerze mówiąc to... strasznie smutne. Nie ze względu na fakt, że to świąteczna książka i miało być kolorowo, miło i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńSmutne wnioski, które zostawię sobie na... po świętach. Tak będzie najlepiej. Staram się być jak najlepszym ludziem, dlatego nie chcę tego zbytnio psuć, ach. Oby się udało :)
https://szopit.blogspot.com
Myślę, że ta książka pomaga stać się lepszym ludziem :) mimo wszystko :)
UsuńNiestety dużo w tym racji. Sama widzę, jak dużo czasu spędzam w tym wirtualnym świecie :(
OdpowiedzUsuńSmutna opowieść o prawdziwym życiu. Dzieci wyjeżdżają z domu, więzi się urywają, a rodzice- są po prostu znudzeni sobą. 🙈
OdpowiedzUsuńOby nas to nie spotkało!
UsuńTo niestety prawda, że nie potrafimy być razem. Internet wciąga w swoją sieć i wyciąga macki, kiedy chcemy od niego odpocząć. Ja jednak zawsze w okresie świątecznym spędzam w nim dużo mniej czasu. W tym roku jadę do rodzinnego domu tylko na trzy-cztery dni, bo nie mogę wziąć wolnego w pracy. Dlatego też mam zamiar w pełni wykorzystać te dni na posiedzenie z rodziną. Tym bardziej, że to pierwsze święta bez babci :(
OdpowiedzUsuńBabcia jest z wami, tylko trochę inaczej :*
UsuńChętnie przeczytałabym tę książkę jeszcze przed świętami. :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w święta, gdy widzimy się przez pół dnia, to wszyscy są dla siebie tacy mili, uprzejmi - jednak chyba faktycznie kieruje tym świadomość, że jutro każdy pójdzie w swoją stronę i od kolejnego spotkania znów będą nas dzielić długie miesiące.
Wirus haag?! Ja mieszkam w miejscowości o tej nazwie! O_O
OdpowiedzUsuńLudzie rzadko potrafią być razem. Do tego rodziny niekiedy skrywają jakieś ponure sekrety, ktoś komuś coś pamięta, a i przeszłość spod wspólnego dachu lubi wyleźć w niewłaściwym momencie komuś spod skóry.
Wydaje mi się, że trudniej jest razem wytrzymać rodzinom, niżeli obcym osobom.
Nie wiedziałam, że jest taka miejscowość :D To gdzieś w Holandii? Bo jakoś tak mi nazwa holendersko brzmi :)
UsuńNo i teraz muszę ją przeczytać :) Brzmi bardzo bardzo bardzo ciekawie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdzięki za recenzje- nie czytałam, a zapowiada sie interesująco:)
OdpowiedzUsuńTakie książki zmuszają do refleksji, ale może właśnie dzięki temu przypominamy sobie, co jest naprawdę ważne :)
OdpowiedzUsuńKocham moją rodzinkę, ale 7 dni bez smartfona i z utrudnionym dostępem do internetu? No, było by ciężko :)
OdpowiedzUsuńNie sięgam po świąteczne książki, są dla mnie zbyt ckliwe i rozczulające :D
OdpowiedzUsuńWydaje się być ciekawą pozycją.
OdpowiedzUsuńhaha w sumie pomysł na książkę w tym klimacie świątecznym niezły:D
OdpowiedzUsuńsama nie wiem czy po całym tygodniu z rodziną umarłabym ze śmiechu czy od hałasu haha :D
OdpowiedzUsuńmuszę po nią sięgnąć :) pozdrawiamy i zapraszamy :)
OdpowiedzUsuńchętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZ Twojego opisu wynika, że jest to ciekawa pozycja literaturowa. Myślę też, że postać Olivii by mnie tu bardzo drażniła;D
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, niby razem w jednym pomieszczeniu, ale ze smartfonami w ręku. A co do mandarynek to uwielbiam smak i zapach :)
OdpowiedzUsuńA ja spędziłam łącznie dwa tygodnie z rodzicami, praktycznie 24 godziny na dobę, telefon służył tylko do dzwonienia i ewentualnie jako nawigacja a telewizor robił za lampkę nocną, często całkiem wyciszony. I było super!
OdpowiedzUsuńciekawa książka ;)! az musze sobie rzeczytać!
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie ta historia i jestem pewna, że pierwszego dnia w Polsce polecę do księgarni po nią, bo po świętach będzie już za późno. To jest niestety smutna prawda. Technologia oddala nas od siebie a my jakoś szczególnie się temu nie przeciwstawiamy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com
Brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńJa to bym pewnie tygodnia pod jednym dachem nie wytrzymała, ani oni ze mną :)
O proszę - zupełnie inne spojrzenie na ten świąteczny czas - i dobrze, bo widzę, że niesie ze sobą sporo refleksji. To zapatrzenie w smartfony i zamknięcie na innych widać codziennie, a chociaż zdawało by się, że w rodzinie jest więcej otwartości, to czasami to jedynie pozory.
OdpowiedzUsuńbardzo fajna recenzja, no i książka oczywiście, jedna z moich ulubionych.
OdpowiedzUsuń