Muszę zapamiętać, że jeżeli
los uparcie odciąga mnie od jakiejś książki, to robi to dla mojego dobra. Od
przeszło dwóch lat polowałam na zachwalane przez większość blogosfery „Rywalki”
autorstwa Kiery Cass. Byłam przekonana,
że książka mnie zachwyci, zainspiruje, że będę nią po prostu oczarowana. I
co? I jedno wielkie guano. Okazało się, że podobnie jak w przypadku „Pięćdziesięciu
twarzy Grey’a”, „Hopeless” czy „Ognia i wody”, to co podoba się innym, nie
podoba się mi.
Iléa to państwo, które
powstało po okrutnej, czwartej wojnie światowej, która zniszczyła całą znaną
nam współczesność. Krajem rządzi król, społeczeństwo zaś podzielone jest na
osiem kast – im dalszy numerek, tym ubożej żyją jej przedstawiciele. Główna
bohaterka książki, America jest Piątką, a więc zajmuje się szeroko pojętym
artyzmem, tak samo jak jej rodzice i rodzeństwo. Uważa się za osobę biedną,
chociaż w domu mają telewizor, na przekąskę jadają popcorn a jedynym zbytkiem,
którego Ami nie może kupić sobie od razu i na który musi oszczędzać są
kosmetyki. Każdy inaczej biedę pojmuje.
Tradycja kraju stanowi,
że ilekroć książę ukończy stosowny wiek życia, organizowana jest Selekcja, podczas
której wybiera mu się żonę idealną. Ma to na celu zdobycie przychylności
społeczeństwa, bo wybory organizowane są wśród zwykłego pospólstwa i każdy,
chociażby najlichsza Ósemka może się zgłosić i zostać wybrana na królową. Kto
dokonuje początkowej selekcji nie wiadomo, jednakże z grona dziesiątek tysięcy
dziewcząt, które się zgłaszają, wybierane jest 35 „najwłaściwszych” z nich i
umieszczane są one w pałacu, gdzie mają starać się o serce młodego księcia.
America, wbrew sobie,
została jedną z wybranych i oczywiście –
czego mogłam się spodziewać już podczas zakupu książki – najbardziej przypadła
księciu do gustu. Chociaż wcale tego nie chciała. Oh, i oczywiście uważa się za totalnie przeciętną dziewczynę, gdzie z
kolei narrator opisuje ją jako piękną, rudowłosą młodą kobietę. Zauważyliście,
że w książkach taka sytuacja występuje bardzo często? Bohaterka uważa się za „przeciętną”,
albo nawet „brzydką”, a okazuje się, że wygląda tak oszałamiająco, że nie można
oderwać od niej wzroku. Irytujące,
doprawdy.
Zastanawiacie się pewnie,
dlaczego nasza słodka bohaterka nie chciała zdobyć książęcego serca, zabezpieczając
przyszłość swoją i swoich potomków. Odpowiedź jest nad wyraz prosta – w swoim
rodzinnym mieście zostawiła Aspena, chłopaka, którego kochała całym sercem, ale
z którym nie mogła być, bo był Szóstką. To znaczy, jej to nie przeszkadzało, po
prostu byłaby status niżej w drabinie społecznej, chłopak jednak cierpiał na zdecydowanie
zbyt małe ego i co chwilę wypominał Ami, że nie mogą być razem, bo ona nie może
go utrzymywać. W przeddzień jej wyjazdu do pałacu definitywnie zakończył ich znajomość
a kolejnego dnia machał jej na lotnisku, przytulając się do innej dziewczyny. Ah, ta miłość. Jest taka trwała i tak ciężko
jest się pozbierać po jej stracie.
„To było proste i
genialne. Czasem, aby coś ukryć, najlepiej robić to na oczach wszystkich.”
Cóż, dobra, powiedzmy, że
byłam gotowa na jakiś miłosny trójkąt w
końcu to książka dla nastolatek. Jednak
nie byłam gotowa na … brak jakiejkolwiek akcji. Biorąc pod uwagę fakt, że
fabuła przypomina współczesne reality show, gdzie grupa dziewczyn bije się o
jednego mężczyznę (albo kobietę,
pamiętam, było coś takiego!), byłam przygotowana na wszelkiego rodzaju
intrygi, awantury, rzucania biustonoszami i bójki. Zamiast tego nie dostałam
nic. Dziewczęta żyły spokojnie obok siebie, mało było między nimi interakcji,
czasami tylko lekko się spięły i szczerze mówiąc, z tych 34 kandydatek
zapamiętałam imiona trzech z nich; reszta była jedynie tłem, a ich główną rolą
było „odpadanie” z konkurencji. W tej kwestii autorka mogła sporo zdziałać, miała
przeogromne pole do popisu. Niestety, wolała skupić się nad dumaniami Ami,
które nic odkrywczego do lektury nie wnosiły. Lekka iskierka nadziei zapaliła
się w moim sercu, gdy rozpoczął się wątek rebeliantów, którzy sprzeciwiają się
Selekcji i szturmują zamek, jednak już na kolejnej stronie autorka zdecydowanie
i ochoczo tą moją nadzieję zdeptała, bowiem rebelianci atakowali zamkowe mury… zgniłym jedzeniem. Doprawdy, straszna broń,
jeszcze książę dostałby w głowę mandarynką i co wtedy? Która chciałaby księcia z guzem, co?
„Rywalki” jednak, mimo
tych minusów, książkę czyta się – o dziwo!
– całkiem przyjemnie. Co oznacza, że autorka pisać potrafi, tylko może nie chciało
jej się bardziej popracować nad pewnymi aspektami książki, a szkoda, bo wtedy
naprawdę byłaby to współczesna opowieść o Kopciuszku. Pomysł miała genialny, wykonanie z kolei jest niestety mało ambitne. A
szkoda.
„Trudno przytulić kogoś nieprawidłowo.”
Skąd ja to znam ;-). Doświadczenie uczy, aby książki dobierać ostrożnie i z namysłem.
OdpowiedzUsuńTyle się naczytałam, jaki to wspaniały tytuł, że nie mogłam się oprzeć :) no i się sparzyłam :)
UsuńMnie jakoś do serii nie ciągnie, choć zakładam, że jak znajdę w bibliotece to na pewno wezmę :D magia okładki xd
OdpowiedzUsuńOkładki są piękne, gorzej z zawartością :)
UsuńCiekawa recenzja, niezupełnie pochlebna, ale przyszło mi na myśl, by powiedzieć - aż się chce samemu sprawdzić książkę.
OdpowiedzUsuńFabuła nie w moim stylu, no i mam awersję do księciuniów... ale by samej sobie zaprzeczyć, dwa dni temu zachwycałam się filmem o pięknej i bestii. I wiesz co stwierdziłam na koniec? Po przemianie bestii w księcia czar prysł, biorę z nim rozwód. ;P
Też tak często mam, jak ktoś krytykuje książkę :) mam ochotę ją przeczytać i sprawdzić, czy mi też się nie spodoba :D
UsuńHaha, oglądałaś ten film z Emmą Watson? :)
Ja jakiś czas temu byłam zajarana podobnie jak ty, ludzie tak chwalili ta serię, okładki piękne / nic tylko czytać. Z czasem naczytałam się recenzji które były niekoniecznie pozytywne i jakoś mój entuzjazm i straciłam zainteresowanie serią. Coś czuję że im dłużej czekam, im starsza jestem tym prawdopodobieństwo że kiedykolwiek przeczytam Rywalki maleje :/
OdpowiedzUsuńJa żałuję, że w końcu książkę kupiłam, ale była za 8 złotych i żal było jej nie wziąć :D
UsuńMyślę, że może jednak dam szansę tej książce żeby samemu wyrobić sobie o niej opinię. Chociaż wydaje mi się, że mogę odebrać ją podobnie jak Ty. ;)
OdpowiedzUsuńTo czekam na Twoją recenzję :)
UsuńOkladka jest przyciagajaca! Mam ochotę sprawdzić ją po twojej opinii. Zabieram sie za czytanie.:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że niepochlebne opinie zachęcają :D
UsuńCzytałam i nawet byłam zdziwiona, że tak dobrze się czyta, chociaż literatura raczej niższych lotów. Za to dalsze części były już dla mnie nie do przełknięcia. Po drugiej spasowałam:)
OdpowiedzUsuńKurczę, a ja nie wiem czy się pastwić jeszcze nad dalszymi tomami, czy dać sobie spokój :D
UsuńZnając mnie pewnie książka również nie przypadnie mi do gustu, ale mogę się mylić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam
Nawet nie słyszałam o tej książce. Po Twoim opisie widzę, że to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://paulan-official-blog.blogspot.com/
O, a myślałam, że "Rywalki" to są równie znane co "Kosogłos" :)
UsuńTeż nie czytałam jeszcze żadnej książki z serii a chodzi ona za mną od dawien dawna ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie Ty będziesz miała po niej przemyślenia :)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie, nie przepadam za takimi, ale recenzja jak zwykle napisana bardzo rzetelnie :)
OdpowiedzUsuńKiedy skoczyłam czytać tę książkę również mogłam powiedzieć "w końcu" xD A miałam do niej kilka podejsć :P
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam za pierwszym podejściem :) to jak zrywanie plastra - lepiej zrobić to szybko :)
UsuńNo nie wiem czy dalabym rade :D
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, zresztą ostatnio wciągnęłam się w kryminały :-)
OdpowiedzUsuńA miałam ją sobie kupić ale jednak tego nie zrobię. :D
OdpowiedzUsuńile to ja znam książek z super pomysłem, które okazały się marne w wykonaniu :(
OdpowiedzUsuńAż żal, no nie? :)
Usuńksiążkę raczej bym nie kupiła, ostatnio przerzuciłam się na kryminały, a po Twojej recenzji utwierdzam się w przekonaniu, żeby ominąć ją szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńA ja już tak dawno nie czytałam kryminału! Ah, ten brak czasu :(
UsuńNie lubię książek, które są o niczym i nie mają akcji, więc ta pozycja chyba również by mi nie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńDlatego już od jakiegoś czasu wolę książki z biblioteki, jeśli wybiorę coś co mi nie pasuje, odkładam książkę na bok, a potem oddaję. :)
OdpowiedzUsuńTeż miałem parę takich książek, co po przeczytaniu uważałem sam pomysł na fabułę za coś mega, za to wykonanie wszystko pogrzebało.
Ja też nie znam. :D Kupiłem te płyty na próbę, jak to w Sieci bywa nie zapłaciłem za nie wiele, więc można powiedzieć, że pieniądze w miarę dobrze ulokowałem.
Pozdrawiam!
Książka przyciąga uwagę - poprzez okładkę, która mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJa bym tę książkę przeczytała :)
Pozdrowienia :)
Mimo to mnie coś do książki ciągnie.
OdpowiedzUsuńJa lubie ksiązki psychologiczne i poradniki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - http://izabiela.pl/
Słyszałam tej książce...
OdpowiedzUsuńMa piękną okładkę! wow!
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
podobała mi się bardzo ta seria;)
OdpowiedzUsuńTa przygoda czytelnicza wciąż czeka na półce na spotkanie. :)
OdpowiedzUsuńMnie ksiązka tez nie porwala :/
OdpowiedzUsuńTeż tak czasami miewam z książkami :P
OdpowiedzUsuńciekawy końccowy cytat
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie. Czasem też trafię na książkę, której nie mogę skończyć :_)
OdpowiedzUsuńByłam minimalnie zainteresowana książką, gdy przewijała się przez blogosferę, ale jakoś też nie ciągnęło mnie za bardzo. Ale Tobie muszę przyznać, że zaintrygowałaś mnie najbardziej, bo byłam święcie przekonana, że ta Selekcja to trochę takie igrzyska śmierci i średniowiecze. A Ami żegna się z Aspenem na LOTNISKU. ^^
OdpowiedzUsuńO widzisz, a ja mam za sobą dwa pierwsze tomy i jestem zadowolona. Wiadomo, że nie jest to ambitna literatura, ale dla mnie na odstresowanie idealna - tego właśnie oczekiwałam i to dostałam. Ba!, ostatnio przytargałam z biblioteki kolejne tomy. ;-)
OdpowiedzUsuńMam niestety tak często, że książki zachwalane nie trafiają do mnie...dlatego boję się je czytać ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam zachwycona książką. Ale jeśli ta Ci się nie spodobała to zdecydowanie odradzam kolejne części, chociaż myślę, że w Jedynej znalazłabyś trochę upragnionej akcji.
OdpowiedzUsuńCzyli książka nie dal mnie.. :)
OdpowiedzUsuńByło o niej głośno swego czasu. Dobrze, że po nią nie sięgnęłam, by wydaje mi się, że byłaby równie zawiedziona jak Ty. Oczekiwałabym jakiegoś ciekawego rozwoju :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com
Jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu autorka miała gorszy czas w życiu. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńmój blog | mój instagram
Świetnie wspominam tę lekturę! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jej nie czytałam,ale recenzja mi się podoba ☺
OdpowiedzUsuńMi też niekiedy te zachwalane przez wszystkich nie podobają się.
Pozdrawiam
Lili
Często tak jest że pomysł jest super ale w wykonaniu czegoś brakuje. Akurat tej książki nie czytałam. Chociaż czytałam Hopeless o którym wspomniałaś i ta akurat książka mi się bardzo podobała :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele o tej serii, a do tego po takiej recenzji nie pozostaje nic innego jak spróbować samemu i wyrobić swoje zdanie...
OdpowiedzUsuńCzytałam całą serię i byłam nią zachwycona!
OdpowiedzUsuńKażdy człowiek ma inne upodobania. Ja akurat nie czytałam wymienionych przez Ciebie książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Widzę ze mamy podobnie :) ja też bsrdzp dlugo zekałam z Rywalkami i kolejnymi czescjami. W końcu latem zabrałam się za przeczytanie. Dla mnie to taka bajka i bardziej lektura dla mojej 12 letniej córki :)
OdpowiedzUsuńMnie z kolei cała seria "Rywalek" bardzo się spodobała, nie tylko jeśli chodzi o szatę graficzną, ale również (zwłaszcza) o fabułę. <3 Bardzo fajna historia i piękne cytaty, które sobie wynotowałam. :)
OdpowiedzUsuńMi też bardzo miło się ją czytało.
OdpowiedzUsuńJa tez już po lekturze i ... po raz kolejny nie sięgnę.
OdpowiedzUsuń