11 mar 2018

Chcecie negatywnej recenzji? Oto macie! "Marzenia na agrafce", czyli Boguśka i jej otyłość.

 
 Plaża, słońce, gorący piasek pod stopami, szum fal w zasięgu ucha i skrzek mew nad głową. Na co, w takich sprzyjających warunkach życia możne narzekać kobieta? Wiadomo, kobieta możne narzekać na wszystko, na co jednak kładzie największy nacisk przy tym narzekaniu i psioczeniu na los? Otóż na dwie rzeczy – na brak mężczyzny u boku i na nadwagę, z którą chciałaby walczyć, ale zamiast tego pochłania kolejnego gofra i poprawia to półmetrową zapiekanką.

   Bogumiła nie jest, wbrew części składowej swojego imienia, najmilszą bohaterką z jaką przyszło mi się spotkać. To dorosła kobieta, która wyrwała się spod matczynych skrzydeł – zbyt opiekuńczych, jak to bywa – i wybrała się na urlop nad polskie morze. Wprawdzie w tej wycieczce miał towarzyszyć jej chłopak, Rafał, jednak mimo usilnych próśb z jej strony, kochaś postanowił zostać w mieście. Tutaj mała dygresja na temat ich „związku” - polega on na spotykaniu się w wiadomym celu i zawsze spotkania te inicjowane są przez Rafała. Wiecie, chłop ma ochotę to dzwoni do Bogumiły a ta biegnie do niego jak na skrzydłach. Nie żebym się czepiała – dobra, czepię się - ale takich związków nie cierpię każdą komórką swojego pięknego ciała i już z tego powodu Bogumiła została wpisana na moją czarną listę anty-bohaterek.

   Są jednak dwie zalety Bo, jak każe o sobie mówić. Po pierwsze, nie jest dziennikarką, jak większość bohaterek polskich książek (coś nieprawdopodobnego, widać autorzy czytają mojego bloga i powoli zmieniają się trendy). Pracuje w sklepie z różnego typu śrubkami, rurami i innymi gadżetami niezbędnymi każdemu panu domu, który w końcu wstanie z fotela i zdecyduje się coś naprawić.
   Drugą zaletą Bo jest jej mama, która jest taka kochana i urokliwa i tak nadopiekuńcza, że aż chce się otworzyć szeroko ramiona i zawołać „kobieto! Jesteś cudowna!”. Niestety córka po matce nie odziedziczyła tego uroku, bo była osobą burkliwą, narzekającą i tak nieasertywną, że … ah, że aż nie wiem co, ale coś bardzo!

   W każdym razie, przez większość czasu Bogumiła narzeka na swoje fałdy tłuszczu i wdycha jod, który w magiczny sposób powinien ją odchudzić. Bogumiła jest przekonana, że jej nadwaga jest efektem zaburzeń tarczycy a nie ciągłego wcinania fast-foodów. W międzyczasie wcina po dwie zapiekanki naraz i solidną porcję frytek z jeszcze większą ilością soli. Lubię zapiekanki i lubię frytki, ale kiedy widzę, że boczki zaczynają się mi pojawiać na biodrach, to zaczynam chrupać sałatę i jeść tych zapiekanek trochę mniej. Zauważyliście w ogóle, że o ludziach otyłych nie można mówić źle? Hejtujcie mnie za hejt. Jak ktoś jest bardzo szczupły to mówi się, że kości mu wystają, że wygląda jak szkapa, że chudzina okropna... a o otyłych to broń Boże powiedzieć, że mu sadełko wisi tu i tam. Wytłumaczcie mi moi mili, dlaczego tak jest? Może po prostu strach obrazić osobę przysadzistą, bo wiadomo, więcej siły ma w rękach i może zaszkodzić naszej buzi...

   Cóż jeszcze mogę powiedzieć o Bogumile i jej ekscesach plażowych? W czasie swojego pobytu nad morzem spotkała miłego, sympatycznego mężczyznę, który jednak nagle przestał dla niej istnieć, gdy tylko dowiedziała się, że jej Rafał (ten od „związku dla numerków”) pytał jej mamę, do jakiej miejscowości Bogusia wyjechała. Tak! To jest powód, żeby rezygnować ze świetnego faceta! Bo jakiś facet mimochodem o to zapytał... matko i córko, co to za dziwna osóbka z tej Bogusi!
Ponadto naćpała się tabletką z słodkim rysunkiem, którą otrzymała od nieznanej sobie kobiety i wyprawiała takie rzeczy, że nie chcecie wiedzieć. A jeśli chcecie, to musicie sami sięgnąć po tą książkę, bo ja już nie mam siły o niej pisać.

   Dobra, wspomnę jeszcze o okładce, bo to ona przekonała mnie do tego, żeby wypożyczyć ten egzemplarz z biblioteki. Okładka jest ładna, dziewczęta, radosna i naprawdę spodziewałam się po niej cudów. Tytuł ten mnie przyciągał, taki ładny, przewrotny trochę, bo jak to jest mieć marzenia na agrafce? Niestety, czasami dobry tytuł i ładna okładka nie wystarczy... 

   Boguśka, ah Boguśka... zmarnowałaś mi wieczór swoimi ciągłymi humorami i marudzeniem. Na osłodę tej gorzkiej recenzji – fragment rozmowy rodziców Bogumiły, którzy są przecudowni i to o nich powinna być ta książka.

„-Danusiu, nasze dziecko nie będzie nad morzem jadło grzybów. Nad morzem je się ryby.
-No właśnie! – Mama nie dawała za wygraną. - Stare, śmierdzące ryby!
-Ulituj się – jęknął. - W domu też może zjeść nieświeżą rybę.
-No wiesz?! - Uniosła się na kanapie. - Czy ja kiedykolwiek dałam ci coś nieświeżego?! Przez prawie trzydzieści lat!
-Ależ oczywiście, kochanie, że nie dałaś – zaczął ją uspokajać. - Nie powiedziałem, że w naszym domu. Ty wspaniale o nas dbasz. - I się podłożył. - Nie tak jak inne kobiety...
-Inne kobiety?! U jakiej innej kobiety ty jadasz?!”

5 mar 2018

Szukamy wiosny - kwiatki z wyszukiwarki



  Weekend prawie się już zaczął - w końcu jeszcze tylko cztery dni i będzie! a jak wiadomo to czas odpoczynku, leżenia do góry brzuchem i nic nie robienia (chyba, że ma się dziecko, opcjonalnie psa, to wtedy robić coś trzeba. Albo męża, który nie jest odpowiednio wychowany i wymaga w niedzielę trzydaniowego obiadu. Mój nie wymaga.)

   Żeby uprzyjemnić wam ten tydzień, postanowiłam przygotować najnowsze zestawienie moich kwiatków z wyszukiwarki, czyli powiedzieć jak ludzie znajdują mojego bloga. Jak się okazuje są to drogi niekiedy kręte i wyboiste, ale wszystkie prowadzą właśnie tutaj.

   Obrażony mąż milczy – nie ukrywam, że to moje ulubione hasełko i mimo że pojawiło się jeszcze w grudniu, do dzisiaj wywołuje uśmiech na mojej twarzy.
Mężowie mają to do siebie, że czasami się obrażają, jeśli odmówimy im posegregowania skarpet albo warkniemy kiedy zapyta po raz dziesiąty gdzie jest jego ulubiona koszula (nosz kurczę, przecież nie w lodówce ani pod zlewem.) Mąż może obrazić się także wtedy, gdy właśnie ogląda pasjonujący mecz o eliminację do eliminacji a my specjalnie łamiemy sobie nogę i każemy wieść się do szpitala. Albo, gdy zabraniamy mu jechać z kolegami na wyprawę po Tatrach, bo właśnie wtedy mamy termin porodu (na pewno robimy to specjalnie i z całkowitą premedytacją, bo jakbyśmy go kochały, to poczekałybyśmy ze skurczami aż on wróci. Albo urodziły bez niego, bo on i tak się na nic nie przyda.)
   Jak milczy, to niech milczy, przynajmniej nie będzie narzekał, że mięso za suche i dlaczego każemy mu jeść surówkę, skoro on planuje mieć syna (badania wykazały, że jak dieta przyszłych rodziców jest bardziej mięsna niż warzywno-owocowa to częściej rodzą się chłopcy.) 
   Jak będzie szukał ulubionej koszuli to się odezwie.

   Filmy z ładnymi złymi charakterami – czyli, że ci źli byli w gruncie rzeczy dobrzy czy raczej chodzi o to, żeby ci źli mieli umięśnione ramiona i klatę niczym z marmuru? Bo ładny zły charakter w sensie duchownym to główny bohater z „Constantina” a jeśli chodzi o ramiona i sześciopak to już musicie sobie radzić sami, bo każdy ma inny gust i każdemu się inny sześciopak podoba.

   Co czytają chłopcy a co dziewczyny – banalnie łatwe. Wszyscy wiedzą, że dziewczynki czytają tylko romanse a chłopcy świerszczyki i wcale nie mam tutaj na myśli gazetki dla dzieci z lat 80-siątych. Swoją drogą ciekawe dlaczego jest tak dużo gazet z rozebranymi paniami a tak mało z panami w takiej samej ubogiej liczbie ubrań? Czemu feministki o to nie walczyły?

   Jak wygląda ta brunetka z filmu – nie podpowiadajcie mi, ja wiem. Dam rade, zgadnę. Nie jestem pewna, ręki sobie uciąć nie dam, nie obiecuję, że tak jest, ale myślę, sądzę, przeczuwam że... miała ciemne włosy.

   Przebidzenie mocy blogspot – PRZEBIDZENIE jest, bo finansowo ostatnio krucho u wszystkich z tego co słyszę. Ale czemu mocy akurat? Przebidzenie finansów lepiej by brzmiało. A na przebidzenie mocy to polecam energetyka jakiegoś, albo kawę dobrą... sama nie wiem, mam przebidzenie energii.

   Was ist der vater von corki chang – aż sama z ciekawości wkleiłam to w wujka google, bo ciekawa jestem o co tu chodzi. Oczywiście nie wiem dalej bo powyskakiwały mi niemieckojęzyczne strony tylko a ja się pożegnałam z tym językiem lata temu w liceum (i chwała za to niemieckim bożkom.) Obecnie mój zasób słownictwa ogranicza się do „Katze” „Hund” i „Ja”. 
   Mogłabym zrobić karierę na niemieckim Animal Planet - tylko to sobie wyobraźcie - kamera najeżdża na groźne aligatora a ja stoję obok z mądrą miną i z entuzjazmem mówię "Nicht Katze. Nicht Hund. Ja. Ja." 

   Poirot Holmes porównanie – po co ludzie ciągle coś porównują? No po co? Ani to żadnych korzyści nie przynosi, ani nikt na tym nie zyskuje... aż mi się przypomniała scena z serialu, w którym żona (o imieniu Frankie, to ważne) po dwudziestu latach małżeństwa znalazła mężowską listę „za i przeciw ślubowi z Frankie”. Gdyby to był romans to tabelka „przeciw” byłaby pusta, ale niestety – była zapełniona po brzegi. Jak się mąż tłumaczył? Że mimo wszystkich minusów przecież ją poślubił!

   Tania książka podstępna żmija - nie wiem dlaczego, ale do tego hasła dobudowałam sobie całą historię (już tak mam, mój biedny mąż mówi, że ja szybciej sobie w głowie tworzę filmy, niż on zdąży dokończyć zdanie.) Otóż wydaje mi się, że zagadnienie to wpisywała w wyszukiwarkę jakaś dziewczyna, która dostała od koleżanki na prezent książkę i była to książka tania, stąd też solenizantka nazywała koleżankę podstępną żmiją. Tylko dlaczego akurat mój blog wyskoczył skoro ostatnio żadna z moich koleżanek urodzin nie miała? 

   Jak sprytnie poprosić męża o pieniądze – jeśli milczy obrażony, to nie trzeba prosić. 
Kobiety! Każdy poradnik i każda starsza przyjaciółka i każda matka wasza własna wam powie – nigdy nie mówcie prawdziwej ceny tego, co kupiłyście! Koleżankom zawsze cenę zawyżajcie (niech wie, że się wam powodzi i że cię stać na buty za 350 złotych) a mężom zawsze cenę zawyżajcie (niech wie, że wam się nie powodzi i nie może kupić sobie nowej wędki w kołowrotkiem.)
   Dobra żona to taka, która kupuje sukienkę za 150 złotych i mówi mężowi, że sukienka kosztowała 25 złotych, żeby biedak się nie przejmował, że nie starczy wam na chleb do pierwszego. A poza tym będzie myślał, że ma taką mądrą i zaradną kobietę w domu, która wygląda perfekcyjnie nie wydając na to dużo pieniędzy. Sytuacja idealna.
   A wracając do pytania – nie proście męża o pieniądze – wyznawajcie zasadę „co twoje to i moje a w małżeństwie nie ma podziałów. Moich zaskórniaków na szpilki od Jimmy'ego Choo nie ruszaj.”

   Recenzja książki która ci się nie podoba – takie recenzje lubię najbardziej a niestety mało mam okazji, żeby taką napisać, bo trafiają mi się same dobre książki. Ale, ale, wczoraj niespodziewanie przyszła do mnie kolejna część „Ognia i wody” a biorąc pod uwagę, jak skrytykowałam część pierwszą, to nie mogę się doczekać przeczytania drugiej. Może w końcu trafię na gniota i będę mogła się literacko popastwić. A jak będzie dobra, to będę musiała przejść się do biblioteki po Grey'a.

   I to koniec ładnych kwiatuszków. Żeby ładnie was pożegnać, wstawiam obrazek, który znalazłam rano szykując się do pracy. Idealnie wpasowuje się w obecną sytuację.


   Pamiętajcie, że jeszcze tylko cztery dni i weekend!