Od razu pozwolę sobie zaznaczyć, że
z moimi hormonami jest wszystko w porządku. Po prostu potrzebowałam
typowo babskiej książki o miłości, co by poprawić sobie trochę
humor. Wiecie, poszukiwanie pracy nadwyrężyło moje zdrowie
psychiczne, dlatego też udałam się do biblioteki w jednym celu –
aby nabyć jakąś książkę Susan Elizabeth Phillips, bo co jak co,
ale ta kobieta wie, jak porwać damskie serca.
Zanim więc z marszu stwierdzicie,
że „Z miłości” nie jest dla Was, bo macie takie zasady i nie
czytujecie książek takiego rodzaju, dajcie mi szansę Was
przekonać. Dobrze? Spróbuję zrobić to w mało bolesny sposób.
Georgie była kimś w rodzaju sióstr
Olsen, przy czym oczywiście nie miała siostry bliźniaczki;
rozchodzi się bardziej o to, że Georgie była niegdysiejszą
gwiazdką telewizyjnego serialu i mimo że wyrosła już z aparatu na
zęby i przestała być dziewicą, publiczność nadal ją
uwielbiała. Dlatego też, gdy została porzucona przez swojego męża,
przystojnego gwiazdora kina akcji, stała się amerykańskim symbolem
litości i współczucia i mimo że w książce nie ma o tym ani
słowa, jestem pewna, że jej fani w akcie solidarności z nią,
nagrywali smutne filmiki na youtube i zapewniali ją o swoim oddaniu.
Jakby tego było mało, okazało się,
że niewierny mąż szybko zaliczył wpadkę z nijaką Judy i razem z
nią wyjechał do Tajlandii budować domy dla biednych mieszkańców
tego kraju, co by ocieplić swój wizerunek. Co więc zrobiła
Georgie? To, co zrobiłaby każda inna kobieta na jej miejscu –
postanowiła pokazać, że bez niego też może być szczęśliwa.
Niestety w swoim rozumowaniu
stwierdziła, iż niezbędny jest do tego mężczyzna. Najlepiej
taki, który zgodziłby się z marszu wziąć z nią ślub. Poprosiła
o to nawet swojego najlepszego przyjaciela, jednak ten był
zadeklarowanym gejem i nie był zbyt chętny do ożenku z osobą,
która nie posiadała pewnych atutów w newralgicznych miejscach.
Los jednak jej sprzyjał, bo kilka
smutnych dni później Georgie uczestniczyła w vip-owskiej imprezie,
podczas której ktoś rozpuścił w jej drinku tabletkę z zabawnym
wzorkiem. Pech chciał, że podobny koktajl otrzymał Bram –
mężczyzna, z którym Georgie grała w jednym z seriali i który
pozbawił ją dziewictwa a później radośnie zapiął rozporek i
nie zaszczycił jej nawet jednym spojrzeniem. Mieszanka alkoholu i
narkotyku sprawiła, że dwójka ludzi którzy pałała do siebie
szczerą niechęcią, wzięła szybki i mało romantyczny ślub w
jednej z licznych kaplic Las Vegas.
Postanowili jednak nie przerywać tej
farsy i zaczęli udawać – jak na aktorów przystało – że
połączyła ich nagła i namiętna miłość. Uśmiechali się więc
przed fotoreporterami a w domowym zaciszu darli ze sobą koty i
obrażali się wzajemnie. Ona uważała Brama za niechluja, którego
głównym zajęciem jest picie, branie narkotyków i palenie a on ją
za cnotkę, która ciągle kocha swojego byłego męża.
A potem cóż... zaczęło się dziać
to, co dzieje się w większości lekkich erotyków; wiecie –
twardniejące sutki i rozkołysane biodra zaczęły pojawiać się w
książce dość często a ja nauczyłam się kilku nowych metafor odnoszących się do seksu. W ogóle muszę zaznaczyć, że podziwiam autorki tych wszystkich erotyków a najbardziej znienawidzoną przeze mnie E.L.James, za to, że potrafią przez tyle stron pisać o sprawach wiadomych. I ciekawi mnie czy one to piszą ze swoich własnych obserwacji czy puszczają wodze fantazji i opisują to, co im się marzy, ale tego nie doświadczyły? Zagwozdka.
Ciężko jest mi jednoznacznie
powiedzieć co takiego urzekło mnie w tej książce; być może to,
że cała historia była po prostu realna? Oczywiście pomijając
całe to aktorstwo i niezdrowe bogactwo. Ale w sferze uczuć, ich
wspólne „docieranie się” było na tyle rzeczywiste, że taką
samą historię mogłabym usłyszeć od swojej najlepszej
przyjaciółki przy plotkach przy winie. Była to tak miła
książka, że spędziłam przy niej całą dzisiejszą noc i nawet
nie żałuję, że mam przez to wory pod oczami. Dla tak dobrej i
odprężającej książki warto poświęcić czasami kilka godzin
snu.
Akcja wbrew pozorom nie jest nijaka i
niemrawa; wręcz przeciwnie – ciągle coś się dzieje, autorka nie
pozwala się nam nudzić i dla uatrakcyjnienia całej powieści
postanawia zamknąć Brama, Georgie i jej byłego męża razem z nową
ukochaną w jednym domu na kilka dni. Co skutkuje raczej
nieprzyjemnymi zdarzeniami, rodem z MTV.
Zapewniam, że przy tej książce
nie sposób się nudzić a i co twardsze kobiece serce zabije mocniej
a przez myśl przeleci „ah, takie historie to tylko w książkach!”
Zostałam zobligowana do narzeczonego do tego, żeby napisać wam w tej recenzji, że książki i seriale tego rodzaju lasują mi mózg. Ale nadal mnie kocha, więc chyba mi z tym lasowaniem do twarzy.
Coś mi się wydaje, że mimo wszystko nie polubiłabym się z tą książką ;)
OdpowiedzUsuńA szkoda :)
UsuńCzasem takie książki po prostu są potrzebne nam kobietom:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Taka nasza natura :)
UsuńTy jesteś nią zachwycona, ale osobiście czuję, że mi nie przypadła by do gustu.
OdpowiedzUsuńTwoja strata wobec tego :)
UsuńKiedyś powiedziałabym jej stanowcze nie, ale po Twojej recenzji zmiękłam ;)
OdpowiedzUsuńPoczułaś mrowienie w kolankach? :D
UsuńWiesz, że zadawałam sobie takie same pytanie odnośnie scen w erotykach :D? Haha. Generalnie recenzje przeczytałam z wielką podjarką. Od razu dodaję tę książkę do listy "must have"! Serio. Już sam motyw fabuły bardzo mi się podoba, choć jakoś nieszczególnie lubię wątki erotyczne, ale dlaczego by nie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
#SadisticWriter
http://zniewolone-trescia.blogspot.com
O, to się zdziwiłam, bo myślałam, że każdy będzie nastawiony na nie z racji tego, że to taki a nie inny gatunek książki jest :)
UsuńZ chęcią sobie przeczytam, aktorzy, ślub w Vegas, twardniejace sutki - babska książka:D lubię takie ;)
OdpowiedzUsuńBez twardniejących sutków ani rusz! :)
UsuńCzasem lubię takie książki, więc może dam jej szansę, jeśli znajdę ją w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPowinnaś znaleźć, bo książka była wydana już kilka lat temu :)
UsuńW moim klimacie ;-) Ja lubię takie książki więc mnie wcale nie musisz przekonywać :-)
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę Cię ucałować! :)
Usuńja przyznaję się bez bicia, że od czasu do czasu czytuję takie typowo babskie książki, ba! a nawet typowe Harlequin'y ;) taka leciutka jak piórko książka jest mi potrzebna głównie wtedy, gdy skończę czytać albo mocną biografię albo mega przerażający i działający na mą wyobraźnię thriller.
OdpowiedzUsuńDokładnie! Tak myślałam, że Ty mnie zrozumiesz! :)
UsuńCzytając Twoją recenzję spodziewałam się hitu, ale naprawdę nie wiem w którym momencie ta książka by mi się spodobała :) Lubie takie babskie książki o miłości i raz na jakiś czas muszę poczytać Danielle Steel, ale raczej ta pozycja nie wyląduje na mojej liście książek niezbędnych ;)
OdpowiedzUsuńNo przecież, że w momencie twardniejących sutków i w momencie przytulania biodra! :D
UsuńEch, jakoś zniosłam Greya, ale tylko dlatego bo go zawczasu kupiłam i źle zrobiłam ;p
UsuńGreya to ja znieść nie mogę za nic :D
UsuńJa tez :P
UsuńPowieść zupełnie nie dla mnie ;) Chyba bym się pocięła, gdybym musiała czytać o twardniejących sutkach.
OdpowiedzUsuńOj, nie wiadomo :) póki nie przeczytasz to się nie dowiesz :D
UsuńZwykle czytam historyczne ale nigdy się nie zarzekam się odnośnie babskich książek ;-)
OdpowiedzUsuńHistoryczne książki też bardzo lubię ^^
Usuńmoże i mnie by się spodobała? KTo wie:)
OdpowiedzUsuń\bo za typowymi babskimi książkami nie jestem, ale.. ta aż tak się nie zapowiada ;)
Ja zwykle też nie jestem, więc wiesz... :)
UsuńKsiążki na pewno wiele zyskują na tym, że przedstawione w nich historie są oparte na faktach. Ślub w Las Vegas zawsze mnie przerażał, uznaję to za pewien rodzaj szaleństwa :> Coś czuję, że ta książka by mnie wciągnęła. Nie dziwię się, że poświęciłaś na nią kilka godzin snu ;)
OdpowiedzUsuńA mnie to zawsze fascynowało, jak to jest wziąć taki szybki ślub :D
Usuńja tam lubie babskie czytadełka, problemy miłosne itd :) chyba dlatego, że sama mam taki idealny związek :D
OdpowiedzUsuńA to może dlatego i mi zaczęły się takie książki podobać :D
UsuńJuż lubię tą książkę! :)
OdpowiedzUsuńA co do poszukiwań pracy, to też tak mam, że gdy lapie wtedy dół - pocieszam się nowymi książkami. Nawet jeśli już prawie nie mam ich za co kupować. :D
Kupować jeszcze mam za co, ale nie mam gdzie ich trzymać ;D
UsuńTo mnie mogłaby się na pewno spodobać. Lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńA ja się wzięłam za Wojnę i pokój:)
OdpowiedzUsuńAmbitnie :)
UsuńNie przepadam za przewidywalnymi fabułami. A tu od początku śmierdzi rozejmem :)
OdpowiedzUsuń>FOXYDIET<
Ależ rozejm można w różny sposób przeprowadzać ^^
UsuńNie przepadam za takimi książkami, ale chyba po nią sięgnę, skoro Tobie się spodobała! :)
OdpowiedzUsuńAż tak liczysz się z moim zdaniem? :D
UsuńMimo twojej pozytywnej recenzji muszę napisać, że książka nie dla mnie :P Ale to pewnie wynika z faktu, że po prostu relaksuję się przy innego typu lekturach :)
OdpowiedzUsuńZ książkami "dla kobiet" jest tak, że sama sobie urągasz, że to czytasz (swoją racjonalną, męską częścią osobowości), a jednocześnie nie możesz się oderwać. I nawet jak kolacja na dachu to wzdychasz. To są kobiety, tego się nie da wytłumaczyć. :)
OdpowiedzUsuńCzasami potrzebujemy takich książek, ja sama lubię raz na jakiś czas oddać się takim doznaniom :-)
OdpowiedzUsuńO, książka wydaje się być ciekawa. Początkowo sądziłam, że nie dla mnie ale teraz myślę że może jednak warto po nią sięgnąć :))
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Tej ksiażki nie znam, ale też nie zamierzam Cię potępiać za babskie lektury - od jaiegoś czasu sama po nie chętnie sięgam, po latach czytania kryminałów, reportaży, historii pisanych przez życie zatęskniłam za opisami scen chwytających za serce o miłości i pożądaniu ;-) A ja wlipcu odkryłam Anitę Blake (jakbyś nie wiedziała o co chodzi, to bohaterka cyklu książek o zabójczyni wampirów, która opiera się urokowi osobistemu samego ich mistrza ;-) To już chyba naprawdę muszą być hormony!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa historii :)
OdpowiedzUsuńHeh może powinnam przeczytać :P
OdpowiedzUsuńTeż czasami tak mam, że podoba mi się coś, co nigdy w życiu bym nie pomyślała, że mi się spodoba. ;) Jakiś czas temu usiadłam wygodnie w fotelu, żeby obejrzeć film, który miał mi poprawić humor. Chciałam się pośmiać z przesadzonych patosem dialogów i ogólnie dziwacznej historii i tak na początku było, a skończyłam... przeżywając film i płacząc na zakończeniu. Ale widać kobiety już czasem tak mają. :D Więc przybijam wirtualną piąteczkę!
OdpowiedzUsuńA co do tych rozmyślań nad tym, co inspiruje autorki do pisania tych wyuzdanych scen, to ja miałam taką samą zagwozdkę, tylko w przypadku nastolatek, które tworzą takie opowiadania w Internecie. Mówię Ci, jakie tam się akcje dzieją, a potem patrzysz wiek "autorki" a tu 15/16! A sama na początku rozdziału zaznacza "heej, dziś będzie rozdział +18!" XD
Nie piszą z doświadczenia, o ich marzenia! Jestem prawie pewna, że jest to już fakt, udowodniony przez amerykańskich naukowców ;>
OdpowiedzUsuńA ja chyba zanotuję sobie tytuł książki ^^
Raczej się nie skuszę. Nie przepadam za tego typu ksiażkami.
OdpowiedzUsuńzapoczytalna.blogspot.com
Ech ja to chyba wolę bardziej jakieś smuty po których moja wiara w świat wcale się nie zmieni i nie będę zazdrościć bohaterom życia xd W każdym razie również zastanawiam się jak autorka Greya potrafiła tak o tym pisać. No akurat jeśli o nią chodz dziwię się że w ogóle jej to wydali skoro ona nie ma pojęcia o relacji BDSM. Zaspokoję Twoją ciekawość. Akurat ona chciała potem praktyki że swojej książki wykorzystać że swoim mężem. Przynajmniej tak mi mówiła znajoma która się tym interesuje...Masakra...
OdpowiedzUsuńLubię takie. :)
OdpowiedzUsuńRealność tej powieści zapewne i mi bardzo by się spodobała. Jak będę miała okazję, przeczytam. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńJa czasem czuję potrzebę się "odmóżdżyć", więc włączam trudne sprawy :D za takie książki się nie biorę, historia zdecydowanie nie na moje nerwy ;p
OdpowiedzUsuńW sumie to małe zaskoczenie. Cieszę się, że to nie jest typowa romantyzcna historia, "miłość od pierwszego wejrzenia" i generalnie sielanka. Na plus na pewno ta jej realność. Każdy czasem potrzebuje czegoś lekkiego, tak dla odprężenia, to nic dziwnego ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://ehbruh.blogspot.com/
Jak jesteś kobietą to chyba nie jest dziwne, że spodobała Ci się babska książka? :D czasami trzeba sobie zrobić mały reset i wtedy takie książki są jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńmi ta tematyka nie przypasowałaby;p
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie :D Chętnie zapoznam się z tą książką!
OdpowiedzUsuńNajlepiej to takie coś przeżywać w realnym życiu :-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Trzymam kciuki za pracę, dobrze wiem jak męczy poszykiwanie czegoś dobrego :/ W babskich książkach nie ma nic złego, czasami przecież musimy dać głowie odpocząć. Pozdraski ;)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za taką typowo babską literaturą, ale czasem również i takie książki czytam i również takie książki mi się podobają, więc coś mi się wydaję, że z tym tytułem mogłoby być podobnie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to, żebyś znalazła wymarzoną pracę. Sama teraz też takiej szukam, więc doskonale wiem co czujesz :D
już miałam ją skreślić na wstępie, ale cóż.. może :D brzmi trochę dziwnie, musiałabym zacząć czytać, żeby przekonać się, czy odpowiada mi styl autorki ;)
OdpowiedzUsuńWarto się czasem zrelaksować przy takiej książce :)
OdpowiedzUsuńOpis fabuły brzmi jak typowy scenariusz komedii romantycznej :D I tak, nie przepadam za tymi książkami, ale sama od czasu do czasu potrzebuję się rozerwać i zrelaksować, a ta książka wydaje się do tego stworzona.
OdpowiedzUsuńW sumie to też się zastanawiam czy autorki opisują swoje przeżycia czy fantazje :D Może trzeba się dokopać do jakichś wywiadów na ten temat? ;>
A ja bez bicia przyznaję, że lubię takie babskie książki. A co będę sobie żałować literatury! Trzymaj kciuki, bo w tym tygodniu będę wiedziała, czy " ktoś" walczy!!!
OdpowiedzUsuńCzasami taka lektura jest potrzebna :)
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas można i taką książkę przeczytać. Czemu niby się na chwilkę nie rozmarzyć?
OdpowiedzUsuńMnie przekonywać nie musiałaś. Ja lubię sięgać od czasu do czasu po właśnie takie książki :)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię babskie książki! :) Z chęcią sięgnę po tę pozycję po takiej recenzji. :)
OdpowiedzUsuń