W
sobotę wybrałam się z moim najwspanialszym do kina na film,
którego nie mogłam nie obejrzeć. Po raz pierwszy „Dzień
niepodległości” oglądałam w okolicach czwartej klasy
podstawówki a później co roku odświeżałam sobie ten seans,
wgapiając się jak zaczarowała w ekran małego telewizora, gdzie
dzielni amerykanie walczyli ze złymi kosmitami. „Dzień
niepodległości” jest więc jednym z ważniejszych filmów w moim
życiu a przemowę prezydenta o wolności i o niepodległości
umiałam kiedyś na pamięć. Wprawdzie nigdy nie byłam wielką
fanką Willa Smitha, ale potrafiłam docenić jego aktorski kunszt w
tej produkcji i sądzę, że nawet gdyby zagrał tam wtedy
znienawidzony przeze mnie Leonardo Di Caprio, to stwierdziłabym, że
nie jest takim złym aktorem i że film mimo wszystko był kasowy.
Nic
więc dziwnego, że drugiej części filmu wyczekiwałam niczym
chomik biegania po swoim ulubionym kółku i na kinowym fotelu
zasiadłam z wielkim entuzjazmem. I to był chyba błąd, bo lepiej
jest nie nastawiać się w ogóle, niż później srogo się
rozczarować.
Dwadzieścia
lat po wojnie z przybyszami z kosmosu, ziemia ma się nad wyraz
dobrze. Nie ma wojen, wszyscy ze sobą współpracują,
potwierdzając tym samym starą jak świat zasadę, iż nic nie
jednoczy tak, jak wspólny wróg. Dzięki
technologii obcych, ludzie pokonali problem grawitacji, rozwinęli
urbanistykę miast i powielili ich broń, na wypadek powtórnych
odwiedzin nieprzyjaciół. Nieliczni kosmici, którzy przeżyli nasz
kontratak w 1996 roku zostali uwięzieni w specjalnych więzieniach w
Strefie 51 i tam zapali w dziwny rodzaj hibernacji, ignorując zapędy
naukowców, aby trochę na nich poeksperymentować.
Równo
dwadzieścia lat po skopaniu kosmicznych tyłków, na tle
księżycowego nieba pokazuje się niewielki statek kosmiczny, który
w try miga likwidujemy, co natychmiast jest pokazane w wiadomościach.
Cóż, oprócz technologii, która wyraźnie ruszyła naprzód,
widocznie i informowanie obywateli się poprawiło a szybkość mass
mediów przerosła nawet dzisiejsze realne czasy.
Wspaniały
kapitan Hiller (Will Smith) w tej części filmu nie występuje,
pojawia się za to jego dorosły już syn. O
ile ojciec przypominał pikantną tortillę o tyle jego młodsza
wersja to ciepłe kluchy z białym serem;
Jessie T. Usher, który wcielił się w rolę młodego Hillera był
osobą tak nijaką, że trudno uwierzyć, że nie znalazł się on
przypadkowo na planie filmowym. Jednak nie był on najgorszym aktorem
występującym w tym filmie – tytuł ten należy do aktorki
odgrywającej rolę Catherine
Marceaux, która miała wadę wymowy i syczała mi na ekranie przez
dwie godziny, grając w dodatku równie dobrze jak Borys Szyc w „Kac
Wawie”.
W
ogóle młoda gwardia tego filmu nie zachwyca z jednym tylko
wyjątkiem – Liam Hemsworth zagrał naprawdę dobrze i jako jedyny
tchnął odrobinę życia w swoją postać, mimo że teksty napisane
przez scenarzystów nie były zbyt wysokich lotów.
Jednak
stara gwardia spisała się na medal i uratowali ten film mimo iż
było to łatwe zadanie. Levinsonowie – zarówno ojciec jak i syn,
po raz kolejny zachwycili i urzekali swoją niezbyt normalną
relacją. Na ekranie pojawił się także były prezydent, chociaż
nieco zarośnięty i szalony a także długo- i siwowłosy naukowiec,
który w poprzedniej części „połączył się” z kosmitą. Tym
razem jego szaleństwo było jeszcze większe a błysk tlący się w
jego oczach spokojnie kwalifikował go do wycieczki do szpitala
psychiatrycznego.
Wracając
do akcji, o której ciężko mi jest pisać, bo nie chcę
zaspojlerować wam treści: po kolejnym sukcesie, jakim było
zestrzelenie małego obcego statku, na horyzoncie pojawia się wielki
statek kosmiczny o średnicy pięciu tysięcy kilometrów i
kto by się przejmował, że nikt wcześniej nie zauważył tego
kolosa sunącego przez galaktykę? Przecież ludzie mieli wtedy
ważniejsze sprawy na głowie. Na przykład oglądanie powtórki
„Rolnika.” Co dziwne
i niepokojące, jego nie da się zestrzelić równie łatwo i
ludzkość ginie równie majestatycznie jak dwadzieścia lat
wcześniej. Ocalała garstka ma coraz mniej czasu na ocalenie ziemi i
pokonanie królowej kosmitów, chociaż jak na złość filmowe
„ostatnie trzy minuty” ciągnęły się przez dziesięć minut
akcji filmu. Ale przecież to lekkie niedopatrzenie.
Oh,
muszę, bo nie zdzierżę – jeśli nie chcecie znać niewielkiego
spojlera to opuście poniższy akapit – bo muszę się wygadać,
dla spokoju mojej duszy.
SPOJLER
W
tym pierwszym zestrzelonym statku znajdowała się biała kulka,
która wyglądem przypominała Pokeballa. Wiecie,
z tej bajki, gdzie łapało się dziwne stworzonka nazywane
Pokemonami. I ta kulka
była żywą wirtualną?
osobą, której jako
jedynej bali się kosmici, gdyż wiedziała ona jak ich pokonać –
i tutaj pojawia się mój życiowy dylemat, bo kulka wiedziała, jak
można z nimi wygrać, ale jej planeta została i tak doszczętnie
zniszczona. Po czym kulka oznajmia głosem pani z automatycznej
sekretarki, że ludzie są dość prymitywną formą życia nosz
kulko! My ich już raz pokonaliśmy a Ty, mimo swojej wysokiej
inteligencji, nie dałaś rady! Więc się odkulkuj.
KONIEC
SPOJLERA
Oprócz
starej gwardii i świetnej gry Liama, na pochwałę zasługują także
efekty specjalne, które faktycznie są dobre. Nie spodobały mi się
jedynie niebieskie i zielone błyski wydobywające się z walczących
ze sobą odrzutowców, bo za bardzo trąciło mi to „Gwiezdnymi
wojnami”, ale mogę ten fakt przeboleć.
Podsumowując
– z pewnością nie jest to równie dobry film jak część
pierwsza z 1996 roku. Zamysł może i byłby dobry, ale ta
nieszczęsna kulka sprawiła, że zwątpiłam w dobre sequele... Może
czasami po prostu trzeba dać klasykom być klasykami i nie odgrzewać
ich na siłę, jakby były niedzielnymi kotletami jedzonymi w
poniedziałkowe popołudnie. To się niestety nie sprawdza. A szkoda.
Niemniej miło było zobaczyć znowu znajomych kosmitów i zobaczyć co dzieje się z bohaterami pierwszej części. Bo po tylu latach powtórnego oglądania filmu, są dla mnie trochę jak rodzina.
Czy warto wybrać się do kina? Cóż, na pewno z czasem kupię sobie ten film na DVD, mimo, że idealny nie jest, więc byłabym ignorantką mówiąc, że nie warto. Warto przede wszystkim dlatego, że to kontynuacja świetnego filmu, który wniósł wiele do światowego kina a szczególnie do filmów sci-fi. Obsada filmowa jest niczego sobie i można do woli napatrzeć się na syna australijskiej ziemi, Liama, który jest naprawdę dobrym aktorem i podejrzewam, że dla naszych wnuków będzie tym, kim dla nas jest Jack Nicholson.
Obejrzeć warto, ale nie warto się nastawiać. Co by się nie rozczarować. Ale mój najwspanialszy twierdzi, że jestem zbyt krytyczna wobec tego filmu, więc wiecie - podzielcie moje rozczarowanie przez pół.
Nie widziałam pierwszej części, więc na tę kontynuację też się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńOj szkoda :) nie skusisz się? :)
UsuńJestem ciekawa, jak zareaguję na tę część. Przy pierwszej miałam podobne "objawy" do Twoich :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPierwsza była cudna :)
UsuńOj nie wiem, chyba nie koniecznie to film dla mnie. Ale nie mówię nie, póki nie zobaczę. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńA oglądałaś pierwszą część? :)
UsuńQ ogóle nie nasze klimaty :P Może obejrzymy jeśli za kilka lat będzie w TV ;)
OdpowiedzUsuńPewnie za dwa lata już się w telewizji pojawi :)
UsuńWidziałam chyba zapowiedź przed wejściem do kin, ale mnie pochłonęła mnie ta tematyka. :D Chociaż pewnie jakbym usiała i zaczęła oglądać, to by mnie wciągnęło. Póki co moim numerem jeden w tej tematyce jest WOJNA ŚWIATÓW. <3
OdpowiedzUsuńDawno tego nie widziałam, muszę sobie odświeżyć :)
UsuńWybrałabym się na niego tylko dlatego, że to kontynuacja...
OdpowiedzUsuńTobie też podobała się część pierwsza? :)
UsuńNie widziałam pierwszej części ... więc nawet o drugiej nie miałam zielonego pojęcia :) Oprócz bycia książkoholikiem lubię też dobry film! :) Więc już sobie zanotowałam, co jest warte obejrzenie :)
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak ja - książki i filmy to moja rozrywka :)
UsuńJakoś nie mam przekonania. Ale ja generalnie za filmami nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? :(
UsuńZdecydowanie film u mnie z tej kategorii-obejrzę jak już ewidentnie katalog filmów się wyczerpie i będę zmuszona:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Podoba mi się nazwa tej kategorii :D
UsuńJa nadal lubię obejrzeć sobie 'Dzień Niepodległości", chociaż znam antyfanów tego filmu. I nie wiem czy chce obejrzeć dwójkę.
OdpowiedzUsuńPierwszą część na pewno będę nadal oglądać :)
UsuńNie przepadam za filmami sci-fi. Natomiast tak, jak napisałaś, najlepiej się nie nastawiać. Ostatnio byłam na "Iluzji 2" i mam mieszane uczucia. Podobało mi się, ale po obejrzeniu pierwszej części spodziewałam się czegoś więcej. Może miałam zbyt wysokie oczekiwania. ;) Tak czy siak nie żałuję, że obejrzałam ten film na dużym ekranie.
OdpowiedzUsuńMój przyjaciel był na tym filmie i opowiadał mi swoje wrażenia i jemu się podobalo:> Ja tak dawno nie bylam w kinie, że już nawet nie pamiętam kiedy ostatni raz, a takie filmy chyba są nie w moim guście. Pozdrawiam Cie (recenzentka-ksiązek.blogspot.com)
OdpowiedzUsuńMyślałam, czy nie wybrać się na ten film, ale chyba jednak pozostanę przy swoim zdaniu, że obejrzę kiedyś w domu z rodzicami. :D
OdpowiedzUsuńOgólnie to wiele ciekawych filmów/ bajek wyjdzie jeszcze w tym roku. :D Mam nadzieję, że nie zawiodą. ;>
Czemu nie lubisz Willa? :)
OdpowiedzUsuńTo na ja pamięć umiałam całe dialogi z "Króla Lwa" :) Lubię ten "Dzień Niepodległości" - ile razy był w telewizji, tyle razy oglądałam. Czy wybiorę się do kina? Muszę się jeszcze nad tym zastanowić, choć... tam efekty będą robiły najlepsze wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńCoś świta mi ten tytuł, ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć, czy oglądałem pierwszą część. Najwyżej obejrzę ponownie, bo jednak wydaje się dość ciekawy. ;)
OdpowiedzUsuńbgrenda.blogspot.com
Do kina nie chodzę - filmy oglądam na kinomanie i większość wychwalanych przez media albo trochę albo w ogóle mi się nie podoba :P Szkoda mi kasy za bilet na film, który najprawdopodobniej będzie mnie nudził ;P Na ten film również poczekam i się przekonam ;)
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko chodzę do kina. Nie wiem nawet czemu, ale nawet na "Zanim się pojawiłeś" nie poszłam, mimo że książkę kocham :D
OdpowiedzUsuńpierwszą część oglądałam. ale nie podobała mi się;p
OdpowiedzUsuńMoże się skusze i obejrze pierwsza część. Skoro przemowę prezydenta znalas kiedyś na pamięć ;)
OdpowiedzUsuńNie obejrzałam nawet pierwszej części, więc raczej się nie skuszę, dodatkowo troszkę nie mój klimat. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://princessdooomiii.blogspot.com
Zatem chętnie z lekkością podejdę do ogladania tego filmu.
OdpowiedzUsuńHmmm.
Ja umiałm całego Terminatora II na pamięć :)
Nie oglądałam jedyneczki. Ale może skuszę się by przekonać się na własnej skórze
OdpowiedzUsuńW ogóle nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dzień niepodległości i zaskoczona byłam tym, że będzie jego druga część, gdy zobaczyłam zwiastun w telewizji. Nie ukrywam, ze bardzo chciałabym zobaczyć ten film, mimo tych wad, które wymieniłaś. Ach i uwielbiam braci Hemsworth, dlatego jestem bardzo ciekawa Liama w tej roli :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com