Kiedy otrzymałam propozycję recenzji
książki „Ukłony dla żony” autorstwa Katarzyny Gubały, byłam
trochę zbita z pantałyku, bo żoną to nie jestem w żadnej mierze,
przynajmniej obecnie.
Później jednak pomyślałam, że
kiedyś być może los się do mnie uśmiechnie i na mym serdecznym
palcu zaświeci ładna i zgrabna obrączka, a wtedy wypadałoby co
nieco wiedzieć z czym się taki stan rzeczy wiąże.
Świadoma (swych praw i obowiązków)
stanu rzeczy, wiem, że prozie życia daleko jest od komedii
romantycznych, gdzie młody mąż przez pierwszy rok trwania
małżeństwa, codziennie przynosi młodej żonie bukiet stokrotek i
całuje ją delikatnie w pięknie pomalowane usteczka. Wiem też, że
świeżo upieczona małżonka nie podnosi brudnych gaci męża z
westchnieniem pełnym miłości i niedowierzania, jaki to jej misiu
jest wariat, że woli zostawić majtki na środku sypialni niż w
koszu z brudną bielizną.
Cóż, wiem więc wiele. Czy w takim
razie ta książka nauczyła mnie czegoś więcej?
A no nauczyła mnie tego, że kobiety,
niekoniecznie zamężne, po prostu wszystkie, uwielbiają dodawać
sobie pracy i tego nie zauważają! Autorka otworzyła mi oczy na to
tak szeroko, że teraz widzę to na każdym kroku i okropnie mnie to
irytuje.
Weźmy prosty przykład – mamy
wyrzucić śmieci. Zadanie proste, nieskomplikowane. Jednak jest
jeden szkopuł – worek nie jest do końca pełny. Dla nas to
idealna okazja, żeby coś nieplanowo posprzątać i niepotrzebne
rzeczy dorzucić do worka na śmieci. Bierzemy się więc za
sprzątanie szuflady z bibelotami a tam... kurczę, znajdujemy
zapomniany rachunek, wciśnięty byle jak. I co robimy? Otwieramy
teczkę z rachunkami i wkładamy go we właściwe miejsce. A przy
okazji to i przejrzymy całość i wyrzucimy te rachunki, które były
zapłacone pięć lat temu. Tym sposobem mamy kuchnię z wywleczonym
na środek koszem na śmieci, szufladę w nieporządku większym niż
był i stertę papierów przez oczami. A potem narzekamy, że nie
mamy czasu na odpoczynek!
A facet? Jak ma wyrzucić śmieci to
wstanie, wyrzuci i wróci na swój ulubiony fotel oglądać
telewizję. A my na niego burczymy, że nic w domu nie robi. Otóż
muszę przyznać z bólem serca – mężczyźni robią porządki
lepiej, bo trzymają się planu. I mają jeszcze czas na odpoczynek.
„Musiałam
zostać MacGyverem swojego małżeństwa. Z gumki recepturki, taśmy
klejącej i dwóch tic taców musiałam stworzyć małżeństwo
doskonałe.”
Inna sprawa – nasze kobiece fantazje.
Każda z nas je ma, prawda? Pielęgnujemy je w naszych główkach,
śnimy o nich w nocy a za dnia... irytujemy się, bo się nie
spełniają. Ale jak mają się spełnić, kiedy ani słowem nie
wspomnimy o nich naszemu mężczyźnie? Nic dziwnego, że potem
biedni nie wiedzą o co chodzi, kiedy chodzimy obruszone brakiem
jakiejkolwiek inicjatywy z ich strony i szukają pocieszenia w
objęciach piwa. Lub, co gorsza, pani, która nie boi się mówić,
czego chce.
Nie mam pojęcia, dlaczego ta książka
nosi tytuł „Ukłony dla żony”. Dla mnie to humorystyczna
opowiastka o tym, jacy to mężczyźni są spokojni. Ileż oni
naszych emocjonalnych sztormów muszą przetrwać! Oczywiście i my
lekko nie mamy, wystarczy raz jeszcze wspomnieć o owych brudnych
gaciach i codziennym pytaniu „czy widziałaś moje skarpetki?!”
(a skarpetki od piętnastu lat leżą w tej samej szufladzie).
Cały galimatias polega na tym, żeby
pamiętać w całym tym rozgardiaszu, że żyjemy z osobą, którą
sobie wybraliśmy. I mimo że przed ołtarzem nikt nie obiecywał, że
w domu ciągle będzie porządek a koty nie będą wisiały na
zasłonach, to przecież nikt nam na siłę obcej osoby w nasze życie
nie wepchnął (chyba, że jesteś księżniczką, której męża
wybrali rodzice. Wtedy cóż, możesz się wściekać.) Mimo krzyków,
fochów, obrazy majestatu i burczenia na siebie, należy pamiętać,
że w całym rozrachunku chodzi o to, żeby kłaść się spać obok
osoby, którą się po prostu kocha. I tyle.
„Ukłony dla żony” to nie
poradnik, w żadnym wypadku. To książka o miłości małżeńskiej,
to wszystko to, co dzieje się po zakończeniu „i żyli długo i
szczęśliwie”, kiedy emocje już opadły i trzeba było zacząć
płacić rachunki. Historia związku nie-idealnego, takiego jak
miliony innych. I lekarstwo na wszelkie niesnaski – pamięć o tym,
że osoba wkurzająca nas swoim lenistwem to ta sama osoba, która
kiedyś powodowała, że kolana nam miękły a w brzuchu latał cały
rój motyli.
To książka dla mężatek z długoletnim stażem, które zatraciły się w mdłej codzienności; dla tych świeżo poślubionych, które zaczynają dostrzegać, że po ślubie wiele się zmienia; dla zaręczonych, co by były świadome niedalekiej przyszłości i dla panienek, które wypatrują męża na horyzoncie.
To też idealna pozycja dla mężczyzn, dzięki której łatwiej zrozumieją swoje kobiety.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu
Czuję się zachęcona:) To coś zdecydowanie dla mnie. Jestem żoną i również na własne życzenie dokładam sobie pracy;)
OdpowiedzUsuńBędę się rozglądać za tą pozycją:)
To teraz wiesz jak z tym skończyć :)
Usuńciekawe muszę koniecznie przeczytac te ksiazke ;)
OdpowiedzUsuńJako młoda żona koniecznie :)
UsuńNo ja to boje się przeczytać taka książkę. Z moim szczęściem do facetów to nigdy chyba nie wyjdę za mąż :D
OdpowiedzUsuńOj, nigdy nie mów nigdy :P
UsuńJa to juz dawno zauwazylam, ze my kobiety uwielbiamy dokladac sobie wciaz nowej pracy, a pozniej padamy na nos umeczone i nie mamy juz sily ogladac nawet telewizji, a mezczyzni mimo, ze tez pracuja zawsze znajda czas na telewizje i swoje ulubione pogramy.
OdpowiedzUsuńRozbawials mnie bardzo ta swoja rezenzja, szczegolnie pytaniem o skarpetki. Nie wiem dlaczego mezczyznie nie potrafia ego zapamietac, ze skarpetki wciaz leza w tej samej szafce, tak samo spodnie i koszule. Moj maz po 32 latach wciaz sie o to pyta...
Ciekawa ksiazka, z humorem i warto po nia siegnac:)
Pozdrawiam serdecznie, Agatko:)
Skarpetki to ich słaby punkt :D
UsuńOho, książka chyba jeszcze nie dla mnie. :D Jednak Twoja recenzja - jak zawsze - na bardzo wysokim i cieekaaawym poziomie! :o)))
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńUwielbiam Twoje recenzje! :D a choć u mnie też na palcu nie błyszczy jeszcze złoty krążek, to i tak poczytam- a co, trzeba się przygotować! :D
OdpowiedzUsuńA co, nigdy nie wiadomo kto i kiedy nas poprosi o rękę :D
Usuńja będę żoną już za niecały rok ( o matko, już?! przecież tak niedawno co dopiero się oświadczał! ), ale z tego co czytam, to więcej ze mnie mężczyzny niż kobiety, bo jak mam niepełny worek na śmieci, to nie szukam czegoś, czym mogłabym go dopełnić, tylko zostawiać aż zrobi się to samo :P
OdpowiedzUsuńTo Twój mąż przyszły to szczęściarz :) Czekam na foty w sukni ślubnej, kochana :P
Usuńcodziennie mu to powtarzam :P
Usuńna pewno jakieś zdjęcia z imprezy pojawią się na blogu, ale cierpliwości, bo to dopiero pod koniec przyszłego roku :P
Wolę sięgać po książki z działu fantastyki, ale Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. Może jak już kiedyś zostanę czyjąś żoną to sięgnę po tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hah, trzymam za słowo :) i zapraszam częściej :)
UsuńUsmialam sie czytajac o tym misiu wariacie :D Swietna recenzja dawno nie czytalam tak dobrej i zaintrygowalas mnie zebym nabyla ta ksiazke :D Lubie takie luzne zabawne ksiazki :D
OdpowiedzUsuńVersjada
Dzięki ;D
UsuńFajna i lekka lektura, myślę, że byłabym zadowolona z takiej książki na jesienny wieczór. :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja, ale raczej nie dla mnie, chociaż żoną za jakiś czas będę:P
OdpowiedzUsuńU mnie po ślubie w zasadzie oprócz nowego nazwiska, nic się na szczęście nie zmieniło. Ale książkę chętnie bym przeczytałam, pewnie odnalazłabym w niej ciekawe treści.
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)
UsuńHihi z chęcią bym przeczytała tą książkę :-) i chyba bym znalazła wiele wątków mi bliskich :-)
OdpowiedzUsuńGenialny przykład z tymi śmieciami! Muszę koniecznie przeczytać tę książkę! Chociaż zanim będę żoną, o ile wgl kiedyś będę, minie jeszcze sporo czasu ;)
OdpowiedzUsuńAle już teraz możesz zaoszczędzić sobie sprzątania :)
UsuńChyba nie do końca moja tematyka.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się podsumowanie ;p Że to nie poradnik tylko po prostu historia o tej prawdziwej miłości ;p I dopiero to zdanie zachęciło mnie do przeczytania tej książki :D
OdpowiedzUsuńAj, samą końcówką dałam radę przyciągnąć Twoją uwagę :)
UsuńNo tak. Nie jestem już młodą żoną co tłumaczy, dlaczego dawno nie dostałam stokrotek. :P
OdpowiedzUsuńWydało się :D
UsuńPrzyznam, że już tytuł bardzo mnie zaintrygował. Twoja pełna poczucia humoru recenzja zdecydowanie mnie zachęciła do tego, aby sięgnąć kiedyś po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńboże faktycznie.. żoną nie jestem, ale pracy to i chyba sobie dodaje :O
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać!
Taki nasz kobiecy los :)
UsuńKoniecznie w wolnej chwili musze przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być bardzo ciekawa, nigdy nie czytałam tego typu książek. Chociaż przyznam, że u mnie w związku jest zupełnie inaczej niż wynika z twojej recenzji :P
OdpowiedzUsuńDostajesz stokrotki?! :D
UsuńJa już 9 lat jestem mężatką:) Coś w tym jest, że my kobiety dodajemy sobie roboty w domu a facet nawet nie pomyśli, by wyprać firanki czy zasłony:)
OdpowiedzUsuńA po co, skoro jeszcze coś przez nie widać? :D
UsuńNie dla mnie obecnie takie książki :]
OdpowiedzUsuńhaha chcę ją czytnąć koniecznie:D i o tych gaciach nieupranych poczytać xd
OdpowiedzUsuńTy to będziesz kiedyś żoną idealną :)
UsuńOj, to prawda, w pewnym momencie może przyjść codzienność - miłość nadal jest miłością, ale mąż, jak każdy, ma wady. Trzeba mieć tego świadomość, bo te love story z filmów to z deczka śmieszne są czasem ;)
OdpowiedzUsuńOj, ale panny lubią wierzyć w ideały :D
UsuńCieszę się, że tu zajrzałam!
OdpowiedzUsuńPodziwiam sposób, w jaki zaprezentowałaś relację damsko-męską, na bazie tej lektury.
Przypomniałam sobie epizod z wynoszeniem śmieci. Kiedyś poprosiłam Pana, żeby wyniósł worek - odpowiedział dobrze... Zajęta własnymi sprawami, nie zauważyłam, co było potem - po kilku godzinach zobaczyłam worek leżący przy drzwiach
w przedpokoju. Teraz mam zakodowane, że "dobrze", oznacza "poczekaj"!
A ja będę się cieszyła, jeśli będziesz zaglądać tutaj częściej :)
UsuńJeśli to nie forma poradnika to tym bardziej mnie przekonuje :) A tematyka jak najbardziej warta zgłębiania wiedzy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Papierowa
To sio do książki :)
UsuńMoże być zabawnie przy czytaniu tej książki:) Już się uśmiecham po przeczytaniu recenzji:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę zabawna była? :)
UsuńO tą pozycje to muszę mieć w swoim zbiorze <3
OdpowiedzUsuńJuż ją sobie zapisuje :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto przeczytać :))
OdpowiedzUsuńJa tak mam z tym sprzątaniem! Potrafię przez pół dnia robić porządek w jednej szufladzie właśnie według schematu, o którym piszesz. I żeby było śmieszniej, to dopiero teraz dowiedziałam się, że robię to nie tak :-D Koniecznie muszę przeczytać tę książkę. Akurat planuje zrobić sobie komin na drutach, a uwielbiam czytać w trakcie robienia na drutach, więc będzie jak znalazł. Pozdrawiam kochana!
OdpowiedzUsuńJa nie jestem nawet mężatką, nie mówiąc o takiej z długim stażem, więc na razie książka mi się nie przyda :)
OdpowiedzUsuńtytul zachęca mnie do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na glosowanie w konkursie, na blogu wszystko opisane :)
Nie przekonuje mnie to tłumaczenie, czemu mężczyźni szukają pocieszenia w ramionach innej pani. Wiem, że to w uproszczeniu, ale taki tok myślenia prowadzi do bardzo złych wniosków. Ale może nie kumam, bo po prostu nie jestem w grupie docelowej tej książki... ;)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością kupię i przeczytam. Lubię taki rodzaj książek. Babka pisze dla innych babek o małżeństwie. Już sie nie moge doczekać! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, więc spasuję ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
kurde, jeszcze jej nie przeczytałam, a mam tak samo. jak chociaz z tymi marzeniami i fantazjami w glowie o ktorych nie mowimy mężczyznom.
OdpowiedzUsuńCiekawa lekturka napewno :)
Kurczę, z tym dodawaniem pracy masz racje. Trzeba w takim razie z tym walczyć xD
OdpowiedzUsuńZachęcona recenzją postaram się znaleźć czas na czytanie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńrecenzja wydaje się przekonująca. czuję się gotowa aby przeczytać tą książkę! buziaki :)
OdpowiedzUsuńNa razie nie jest to książka dla mnie, ale kiedyś - kto wie? :)
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za takimi poradnikami, chociaz jak bedzie w bibliotece to moze sie skusze, ale kupic bym nie kupia :)/K
OdpowiedzUsuńDwie Perspektywy Blog
Jako panienka szukająca na horyzoncie męża, może się i skuszę na książkę :D
OdpowiedzUsuńJa dostałam kiedyś poradnik jak dobrze żyć z teściową ;) Żonę sobie daruję jednak na razie, skoro nawet chłopaka nie ma:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com
To książka dla mnie. :-) Czuję, że przez te opowiastki o spokoju mężczyzn i dodawaniu sobie pracy przez kobiety wiele się nauczę. :-) Swoją drogą, szkoda, że faceci nie przynoszą nam bukietów stokrotek codziennie...
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja spowodowała, że zapragnęłam przeczytać tą książkę. Świetnie piszesz, więc widzę, że wpadnę tu jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją kupić mężowi ;) święta się zbliżają więc będzie idealny prezent
OdpowiedzUsuńtrafiłaś w samo sedno z tym sprzątaniem. Zaczyna się od śmieci, a kończy na wielu innych rzeczach. To zdecydowanie moja skłonność do robienia sobie dodatkowych prac i porządków. Świetnie zapowiada się ta książka.
OdpowiedzUsuń