O religii i polityce ponoć niekulturalnie jest rozmawiać w towarzystwie. Pozwólcie więc, że
dzisiaj nie będę patrzyła na zasady dobrego wychowania i w swojej
recenzji poruszę temat bardzo drażliwy w dzisiejszych czasach.
Temat religii.
Wszyscy słyszeli chyba o
bestsellerowej książce Dana Browna „Kod da Vinci”, która
poruszyła całym chrześcijaństwem. Autorowi zarzucano heretyzm,
próbę podziału kościoła katolickiego i spisek mający na celu
ośmieszyć całe chrześcijaństwo. Od tamtej pory autorów, którzy
próbują zszokować czytelnika religijnymi spiskami i historiami,
wyrosło jak grzybów po deszczu a niektóre ich powieści spokojnie
zakrawać mogą na miano fantastyki.
Są jednak takie pozycje, które
szokują, ale jednak czyta się je ze smakiem. Mają za zadanie
stworzyć pewien absurd wokół tego, w co wierzy ponad dwa miliardy
ludzi na świecie, ale robią to w sposób nienachalny. Jedną z
takich książek jest „Ślad życia, ślad śmierci” autorstwa
Paula L. Maiera.
Jonathan Weber, główny bohater, to
profesor Harvardu, który wybiera się na zasłużony
sabbatical, czyli roczny urlop przeznaczony na odpoczynek i
prace badawcze, udzielany tamtejszym profesorom co siedem lat.
Postanawia udać się do Izraela, by tam dołączyć do dawnego
przyjaciela przy pracach wykopaliskowych. Nie jest świadomy tego, że
jego jeden ruch łopatą zmieni całą zachodnią Europę...
Weber odnajduje sarkofag, który z
pozoru wygląda na miejsce pochówku Józefa z Arymatei, który
według Nowego Testamentu oddał swój grobowiec, by pogrzebano w nim
ciało Jezusa. Profesor i cała reszta ekipy są niezwykle zadowoleni
i podekscytowani tym, że oto na ich oczach, rysuje się historia,
bowiem jeśli ich odkrycie okazało się prawdziwe, to byłyby to pierwsze
szczątki postaci biblijnej odnalezione przez współczesnego
człowieka.
Kiedy uporządkowali już cały grobowiec i zabrali z
niego wszystko, co zdawać by się mogło, w nim było, Weber
natrafił łopatą na miejsce, które wydawało dziwny dźwięk.
Zaaferowany zaczął tam kopać i odkrył gliniany dzban z papirusem,
którego treść w jednej chwili zmieniła wszystko...
Cały chrześcijański świat wierzy w
to, że Jezus zmartwychwstał dnia trzeciego a jego grób znaleziono
pusty. Na tej wierze opiera się dwa tysiące lat zachodniej
cywilizacji. Za tą prawdę umierali pierwsi męczennicy. W jej imię
walczyli średniowieczni rycerze, chcąc odzyskać Jerozolimę. Co by
się stało, gdyby nagle okazało się, że Jezus wcale nie
zmartwychwstał, że jego ciało zostało po prostu w tajemnicy
przeniesione przez przyjaciela w inne miejsce? Co by było, gdybyśmy jutro w
gazetach zobaczyli informację, że wszystko to, na czym opieramy się
od setek lat, jest spowodowane zatajeniem prawdy przez człowieka,
który bał się zabić radość tych, którzy uwierzyli w
Zmartwychwstanie?
„Kobieta taka jak Andrea była
widomym znakiem, że Bóg istniał.”
„Ślad życia, ślad śmierci” to
opowieść o tym, jak w gruncie rzeczy, ważna dla dzisiejszych ludzi
jest wiara, że Bóg istnieje. Że po śmierci czeka nas coś
lepszego, że nie przestaniemy istnieć i nie pogrążymy się w
nicości, ale że trafimy do miejsca, gdzie będziemy żyć wiecznie
z najbliższymi. Wiele osób zaprzecza obecnie temu, że wierzy;
kościół omijają szerokim łukiem, nazywają się ateistami i
śmieją się w twarz tym, którzy w drodze do pracy odmawiają
cichutko zdrowaśki. Gdyby jednak spadała na nich - na nas, bo ja
przecież też do kościoła chodzę raczej okazjonalnie –
wiadomość, że mieli rację ci, którzy mówili, że Boga nie ma,
zapanowałby chaos. Ludzie zaczęliby się bać, nagle zatęskniliby
za tym poczuciem pewności, że nie są sami i że jest ktoś ponad
nimi.
Nie brak w tej powieści i miłości,
bo skoro jest historia o Bogu i o upadku cywilizacji, to musi być i
trochę uczucia dla osłody i pokrzepienia. Profesor Weber to
nieszczęśliwy człowiek, któremu lawina śniegu pogrzebała młodą
żonę i ich nienarodzone dziecko. Od tamtej pory żyje tylko nauką,
historią i archaicznymi językami, które zgłębia, by nie myśleć
o dwójce najukochańszych istot, których już nie ma. Podczas
wykopalisk spotyka Shannon, kobietę, którą pamięta z czasów, gdy
była jeszcze małą dziewczynką a teraz nagle wyrosła i zaparła
mu dech w piersi. Jest przekonany, że jego fascynacja jest wyłącznie
jednostronna i nigdy nie ulegnie to zmianie, więc jak na naukowca
przystało, podszedł do tego z chłodną logiką i zgodził się sam
ze sobą podziwiać ją z daleka. Los jednak a może i sam Bóg miał
co do tych dwojga zgoła inne plany...
Styl autora wciąga, oplatuje; kiedy
myślałam do czego go porównać na myśl przyszedł mi hinduista
zaklinający grą na flecie węża. Autor grał a ja czytałam jak
zahipnotyzowana, bo ta książka to także świetny thriller, pełen
spisków, niewiadomych i zakłamania. Jeśli boicie się, że to
bajadurzenie o chrześcijaństwie, to mogę was uspokoić, że tak
nie jest; to pozycja, dzięki której podszlifujecie swoją wiedzę
teologiczną, ale w sposób przyjemny, niewymuszony. Dowiecie się
także sporo o archeologii i przekonacie się, że nie jest to tak
nudne zajęcie jak mogłoby się wydawać – i nie polega jedynie na
przesiewaniu ziemi i czekaniu miesiącami na znalezienie nic
niewartego paciorka. Archeologia to nauka, która scala ze sobą
ludzi tak bardzo, że odkrycie jednego jest naprawdę radością
drugiego. Tam nie ma miejsca na rywalizację i zazdrość; liczy się
okrywanie przeszłości, zanurzenie się w tym, co było i
wydobywanie tego na współczesne światło dzienne.
Jeśli do tej pory was nie przekonałam,
to na koniec dodam tylko, że to jedna z lepszych książek, jaką
czytałam w tym roku. I z pewnością podobała mi się bardziej niż
„Kod da Vinci” i jest o wiele bardziej prawdopodobna niż tamto
dzieło. A ponad to zakończenie... nie spodziewacie się go ani trochę.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Mam też do was prośbę - pamiętacie, że nie raz klikałam wam tam, gdzie chcecie? Że byłam miła, sympatyczna i uprzejma? Dobra, nie byłam, ale ciii. Na samej górze, po prawej stronie macie taki ładny obrazek z napisem "Zagłosuj na mój blog". Jeśli uważacie, że zasługuje na wasz głos, że mój blog coś wnosi do waszego życia to bardzo proszę o ten jeden klik. Będę bardzo wdzięczna!
Zaciekawiłaś mnie tą książką.
OdpowiedzUsuńZagłosowałam na Twój blog - uważam, że zasługujesz :))
Jeju, dziękuję bardzo! :*
UsuńCiekawy ale i przerażający temat wybrał autor. Wizja świata z jego książki przyprawiła mnie o ciarki, ale tym chętniej sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńI napisał to naprawdę w ciekawy sposób :)
UsuńJako absolutna fanka Browna, kiedy natknęłam się na taki tytuł posta musiałam przeczytać resztę i z pewnością niebawem sięgnę po tę książkę bo to zdecydowanie moje klimaty;D
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Wiedziałam jak wywołać sensację tytułem posta :D
UsuńKod przeczytałam jednym tchem :-) więc i ta pozycja mnie interesuje :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuńzagłosowane :)
OdpowiedzUsuńps. wpadnij wieczorem, będziemy robić quritto z moim M. :D
Dzięki, już idę prasować odpowiednie ciuchy na wieczór! :)
Usuńkurczę, gdybym wiedziała, to podrzuciłabym Ci jeszcze swoje, a tak przed chwilą skończyłam je prasować :P
UsuńBleh, prasować nie lubię :)
UsuńTemat naprawdę kontrowersyjny. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co stałoby się ze światem po odkryciu czegoś podobnego. Wydaje mi się, że łatwiej byłoby przyjąć, że ten papirus to bujda podłożona przez wrogów chrześcijaństwa :P
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie, poszukam tej książki.
Pozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Musisz przeczytać, żeby dowiedzieć się, jak się to wszystko skończyło :)
UsuńPrawdziwie intrygujący tytuł ^^ Zarówno notki, jak i treść książki wydaje się ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po tę książkę! Uwielbiam publikacje Wydawnictwa Promic! Zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńJuż pędzę do Ciebie :)
UsuńIntrygujące, nie powiem, ale chyba nie są to do końca moje klimaty. Osobiście najbardziej chciałabym przeczytać "Ostatnie dni Królika", które widzę (na bocznym pasku bloga), że teraz czytasz. I jak pierwsze wrażenia? :-)
OdpowiedzUsuńOj, mam za sobą już pierwszy płacz i śmiech po zaledwie kilkunastu stronach :)
UsuńPodoba mi się to, ile czytasz i z jak wieloma wydawnictwami udało Ci się nawiązać współpracę. Sama udzielam się na portalu dla kobiet, skąd w ramach recenzji dostaję dużo powieści przed ich wejściem na rynek lub tuż po. Nie wyobrażam sobie życia bez literatury.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ja :) mimo, że tych współprac trochę jest, to nadal szczerzę się okropnie kiedy przychodzi mi wiadomość z propozycją zrecenzowania czegoś :)
UsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, może dlatego, że bardzo rzadko sięgam po powieści o takiej tematyce. Chciałabym to zmienić, ale wydaje mi się, że jeszcze na to nie pora.
OdpowiedzUsuńKiedyś będziesz gotowa ;)
UsuńTrzeba będzie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPS: zagłosowałam na Twój blog :)
Dziękuję stokrotnie :*
Usuń"Kod da Vinci" czytałam kilka lat temu z zainteresowaniem, więc klimat "Śladu życia" do mnie przemawia: szokujące odkrycie sprzed lat, trochę miłości, no i piszesz, że zakończenie zaskakuje- poszukam.
OdpowiedzUsuńMnie zaskoczyło a trudno jest mnie zaskoczyć :)
UsuńZagłosowane! ;)
OdpowiedzUsuńSkoro to jest lepsze od "Kodu...", to nie wyobrażam sobie, jak można tę książkę szybko pochłonąć i jakim zainteresowaniem :D
Dziękuję! Niech Ci Bóg wynagrodzi w ilości odwiedzin na blogu! :)
UsuńJa napiszę tylko tak:
OdpowiedzUsuńMUSZĘ TO MIEĆ!
Prosto i na temat :) maila Ci wysłałam kochana :)
UsuńFabuła jest bardzo intrygująca i chętnie skuszę się na tę książkę w najbliższej przyszłości.
OdpowiedzUsuńja niestety rzadko czytam i jak już to typowe romansidła.. wystarczają mi chyba podręczniki akademickie hah :D
OdpowiedzUsuńPodręczniki potrafią zająć dużo czasu :D
UsuńIntrygujący tytuł.
OdpowiedzUsuńJak lepszego, to sorry, ale nie czytam, bo nie chcę sobie spoilerować.
OdpowiedzUsuńAle jaki w tym spojler? :)
UsuńMiałam okazję czytać parę książek tego autora i każda z nich mocno mnie wciągnęła :)
OdpowiedzUsuńDo mnie właśnie wędruje kolejna książka autora ^^
UsuńMówisz, że książka lepsza od "Kodu..."? Będę musiała to sprawdzić ;)
OdpowiedzUsuńMówię to z całą świadomością :)
UsuńNie czytałam Kodu, bo ta tematyka w ogóle mnie nie pociąga. Z tego względu średnią ochotę mam również na tę książkę, ale skoro chwalisz i piszesz, że wciąga, a ponadto przekazuje informacje o teologii i archeologii w ciekawy sposób, to może jednak się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZawsze będziesz miała czym zaskoczyć rodzinę przy obiedzie :P
UsuńHehe, jest to jakaś motywacja :)
UsuńJak dla mnie (osoby wierzącej, praktykującej) "Kod Da Vinci" nie był przesadzony.. ot fikcja literacka, którą świetnie się czytało! :)
OdpowiedzUsuńTa książka zapewne i mnie by się spodobała, muszę się pokusić! ;)
ciekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńWydaje się, że fabula może wciągnąć:)
OdpowiedzUsuńLubię Książki, które potrafią potrafić chrześcijaństwem. Jestem zawsze bardzo ciekawa tych tematów, więc po tę pozycję jak najbardziej sięgnę :)
OdpowiedzUsuńWięc to coś dla Ciebie :)
UsuńCiekawa książka! :)
OdpowiedzUsuńGłosuję, bo nie znam lepszej recenzentki ;)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie już tytułem i trzymałaś poziom zaciekawienia przez cały tekst, wiec nie mam wyjścia, jak tylko zagłosować i... przeczytać tę książkę! A rzadko się zdarza, ze zapisze cobie jakiś tytuł na później.
Dziękuję, dziękuję :*
UsuńO mnie ta książka przypasowała lubię takie historie :)
OdpowiedzUsuńoj chcę ją capnąć w łapy:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki podobnie jak Ty, cieszę się że trafłam na Twojego bloga, bo piszesz bardzo dobre recenzje. Książka podejmuje trudny i trochę niewdzięczny temat, jednak jak dla mnie jak najbardziej na tak. Lubię taką tematykę i chętnie bym się zagłębiła w jej treść. :-)
OdpowiedzUsuńJuż tu kiedyś byłaś, kochana ^^
UsuńBrzmi interesująco !
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na nowy post!
michalzlifestyleandfashion.blogspot.com
Zajrzę :)
UsuńWygląda na bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuńWięcej przekonywać mnie nie musisz! Bierę już w nie takie ciemno! :D
OdpowiedzUsuńdla mnie powieść Browna była tylko i wyłącznie fikcją. Wciągającą, poniekąd logiczną i rzekłabym prawdziwą, ale fikcją. Dlatego nie rozumiałam całego szumu wokół podważania wiary, dzielenia czy ośmieszenia chrześcijaństwa. Jeśli proponowany "Ślad życia..." jest nawet lepszy, chętnie sięgnę;)
OdpowiedzUsuńMega intrygująca książka, chętnie bym po nią sięgnęła :-) Bo nie miałam okazji czytać książek w tym temacie, więc tym bardziej jestem ciekawa :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się całkiem nieźle :D
OdpowiedzUsuńGłos już oddany :))
Już jest chaos związany ze światem religijnym, a rzeczywiście byłby większy, gdyby okazało się, że wszystko, co trzymało nas w ryzach nie istnieje. Sama bym straciła trochę pewności siebie, bo jednak mam małą nadzieję, że nie rozpłynę się w nicości, a moja świadomość gdzieś będzie dalej żyła. Wiara jako tako podsyca tę nadzieję. Książka wydaje się interesująca, zwrócę na nią szczególną uwagę. :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawie. Co prawda Brown mnie rozczarował-intryga była taka sobie, to po tą bym sięgnęła:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
"Kodu da Vinci" nie czytałam, choć w jakichś tam odległych planach mam :D ale skoro ta książka jest lepsza, to automatycznie doszła mi jedna pozycja więcej do przeczytana :D
OdpowiedzUsuńPS- mój głos masz :)
Już dopisałam do listy - dziękuję bo nie znałam tego POzdrawima
OdpowiedzUsuń