Wszyscy kochamy czytać książki
składające się z kilku tomów; dzięki temu mamy szansę lepiej
poznać bohaterów, ich losy, możemy śledzić większość ich żyć
i razem z nimi dorastać i smakować życia. Jednak pisanie recenzji
o poszczególnych tomach serii jest niczym wyprawa po polu minowym, z
tą różnicą, że zamiast bomb porozrzucane są wszędzie spojlery
a piszący musi przeprowadzić swojego czytelnika w taki sposób, by
nie nadepnął on na żadną z nich.
Dlatego teraz ufnie dawajcie mi łapę
i idziemy!
Przede mną leży
ostatni tom serii Wodospady Cienia, z którą przygodę rozpoczęłam
jeszcze w zamierzchłych czasach swojego blogowania, kiedy to moje
recenzje mocno kulały. Jednak już wtedy potrafiłam przekazać
ważne przesłanie – to jest dobra seria, którą da się czytać.
Po tych dwóch latach spędzonych w obozie dla nadnaturalnej
młodzieży czas się z nimi pożegnać.
Kylie, nasza główna
bohaterka, od samego początku miała problem z określeniem siebie;
nie wiedziała kim był jej ojciec, nie dogadywała się z matką a
dodatkowo nie wiedziała czym jest. Posiadała cechy większości
istot zamieszkujących osób – miała trochę z wampira, trochę z
wilkołaka, trochę z czarownicy – i czuła się dziwakiem pośród
dziwaków.
Zdobyła jednak
oddanych przyjaciół, zakochała się, stworzyła wokół siebie
sieć uplecioną z dobrej woli ludzi, którym na niej zależało. Z
tomu na tom dorastała, zmieniała się, stawała się niekiedy
diabelnie irytująca i przeżywała sercowe zawody. Muszę przyznać,
że niechętnie podchodziłam do tej ostatniej części dlatego, że
Kylie zaczęła mnie nudzić, męczyć; jej postawa skrzywdzonej
dziewczynki działała na mnie jak czerwona płachta na byka. Później
jednak przypomniałam sobie jak to było być nastolatką i muszę
przyznać, że autorka idealnie oddała w jestestwie Kylie wszystko
to, co dzieje się z dziewczynką, gdy zaczyna powolną wędrówkę w
stronę dorosłości. Jeśli dodać do tego jeszcze całą tą sprawę
z byciem kimś nadludzkim... cóż, sama pewnie zachowywałabym się
gorzej nią ona.
Jak i w poprzednich
częściach, tak i w tej ostatniej, naszą bohaterkę prześladuje
wróg, który zrobi wszystko, by skrzywdzić Kylie i sprawić jej jak
największy ból. By go pokonać musi ona odnaleźć w sobie pokłady
siły i zapanować nad swoją mocną. I tutaj muszę skończyć,
by nie wprowadzić was na pole spojlerów.
Jeśli chodzi o
miłość, bo to przecież najważniejsze w książkach paranormal
romance, to to muszę przyznać, że ten miłosny trójkąt jednak
lekko mnie irytował, nie na tyle jednak by rwać sobie włosy z
głowy – Lucas i Derek od samego początku walczyli o względy
naszej słodkiej Niewiadomej i trzeba uczciwie przyznać, że to ten
pierwszy miał od początku więcej do zaoferowania. O ile związek z
Lucasem jawił się jako rejs po niebezpiecznym morzu, pełnym
adrenaliny i przygody o tyle ten z Derekiem można by przyrównać do
leniwej niedzieli spędzonej w łóżku, pełnej spokoju i relaksu. A
czy Kylie woli przygody czy bezpieczeństwo to musicie przekonać się
już sami, bo ja wam tego nie powiem.
Co do samego
zakończenia – było idealne. Ani przesłodzone, ani zbyt
dramatyczne ani nawet nie przedłużone. Wszystko skończyło się w
odpowiednim momencie i chwała autorce, że nie zdecydowała się
ciągnąć tej serii dalej, bo niechybnie zmieniłoby się to w
historię o Elenie, Stefanie i Damonie, gdzie trup ściele się
gęsto.
Podsumowując –
pewnie nie dowiedzieliście się za wiele o fabule z tej recenzji,
ale wiecie przynajmniej, że ją wam polecam. A kiedy ja coś polecam
– cóż... wypada przeczytać.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Kurcze a ja nie lubię kilkutomowych książek. Czasami jest tak że zaczynam czytać pierwszy a pozostałe są ciężko dostępne i to mnie zniechęca. No chyba, że się kupi wszystki to nie ma problemu :-)
OdpowiedzUsuńHmm ostatnio nawet mam ochotę na podobne klimaty więc chętnie bym się zabrała do takiej lektury. :-) Kilkutomowe też uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJa już tyle się na czytałam o tej książce i w ogóle o całej serii, ale jakoś zupełnie mnie do niej nie ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz i wypada... to wyjścia nie mam;) Kupię i przeczytam licząc, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńOoo nieee, tylko nie wszyscy - ja za kilkutomowymi seriami nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńA co do wymienionej, to w ogóle mnie nie kusi, nie moje kimaty.
Gdy wiem, że książka jest podzielona na kilka tomów to po prostu... Muszę ją mieć! :) Gorzej, że czasami wydawnictwa moje ukochane serie odwlekają albo zawieszają...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ta książka wydaje się na tyle interesująca i co ważniejsze już ma swoje zakończenie, że chyba się nie powstrzymam i kupie.
http://mocnosubiektywna.blog.pl
coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńbardziej dla siostry niż dla mnie, ale przekażę, bo ostatnio marudziła, że nie ma co czytać:D
OdpowiedzUsuńPierwszy tom już leży na mojej półce i nie mogę doczekać się spotkania z tą serią :)
OdpowiedzUsuńJak polecasz, to chętnie przeczytam :)))
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco
OdpowiedzUsuń