4 paź 2015

"Ostatnie dni Królika" i 50 tysięcy wyświetleń!


  Kiedy umiera członek stada, zwierzęta zbierają się, by go pożegnać. Oddają mu hołd i pokazują, że są razem z nim do końca i że będą opłakiwać jego stratę. Później odchodzą, zostawiają zwłoki i wracają do swoich wędrówek, do rodzenia młodych i do zdobywania pożywienia. Pamięć o zmarłym zostawiają daleko za sobą, by nie wpływała ona na ich dalsze próby przetrwania.
   U ludzi sprawa ma się zgoła inaczej. Gdy umiera członek rodziny, ludzie krzyczą. Zamierają. Licytują się z Bogiem. Złorzeczą mu. Obiecują poprawę. Robią wszystko, by zatrzymać bliską osobę przy sobie. Wbrew logice, wbrew wynikom badań lekarskim, wbrew porządkowi natury, że każdy musi kiedyś odejść.

   Czterdziestoletnia Mia jest w terminalnym stadium raka, jednak ani ona ani jej rodzina nie są pogodzeni z jej rychłym odejściem. Jej przeprowadzkę do hospicjum traktują jako 'kupienie sobie czasu, by nabrała sił do dalszej walki'. Sama Królik, bo tak wszyscy nazywają umierającą kobietę, wie, że musi wyzdrowieć, żeby zająć się swoją dwunastoletnią córką, która jest za młoda, by zostać bez matki.

„Etap trzeci wygląda tak, że dorosłaś, a ja zachorowałem, choć przez jedną cudowną chwilę byłaś wystarczająco dojrzała, a ja na tyle zdrowy, że mogliśmy zaznać miłości.”

   Ciężko pisać jest o fabule tej książki, gdyż cała toczy się wokół łóżka umierającego człowieka, wyłączając retrospekcje Królika, która śni o swojej przeszłości i o miłości swojego życia, Johnny'm, z którym los nie dał jej szansy być długo. Zabrała go choroba, która powoli niszczyła jego ciało i umysł, zamieniając go w sam korpus, który nie potrafił czuć.

„- Moja matka również umarła na raka.
- Twoja matka miała dziewięćdziesiąt dwa lata.
- Miłość to miłość, Molly.”

   To nie jest fikcja literacka. Codziennie, w każdym kraju, w każdym mieście jakaś rodzina żegna członka swojego stada, który odchodzi. Czasami w niemej ciszy, czasami w okrzykach bólu i zaklinania losu. Niekiedy umierają z uśmiechem na ustach, niekiedy z grymasem niesmaku, że ich przygoda dobiegła już końca. 
   I czuję wielką niesprawiedliwość po przeczytaniu tej powieści. Bo Mii nie udało się żyć, tak jak chciała. Bo za prędko umarła. Bo zostawiła córkę. Bo cierpiała. Bo nikt jeszcze nie wpadł na to jak wyleczyć chorobę, na którą codzienne umierają setki ludzi!

   Niezwykle wzruszyła mnie matka Królika, żywiołowa i pełna przekonana o swojej wyższości nad śmiercią, Molly, która do końca poszukiwała terapii, która uleczyłaby jej dziecko. Jest tak zdesperowana, że w chwilach najwyższego gniewu wystawia środkowy palec samemu Dzieciątku Jezus i wymyśla lekarzowi od zaściankowych szamanów. Walczy z całych sił o to, co matka ma najcenniejszego – o swoje dziecko, o część siebie, która gaśnie na jej oczach. Molly dodatkowo czuje presję ze strony rodziny, bo to przecież ona, jak zwykle, powinna znaleźć rozwiązanie i sprawić, żeby wszystko było dobrze. Jak przed laty, gdy któreś z rodzeństwa rozbiło kolano, gdy zabrakło pieniędzy na spłatę raty, gdy mąż pokłócił się z sąsiadem – zawsze potrafiła sprawić, że wszystko się układało i życie wracało na stare tory. W tym wypadku jej magiczna moc nie ma żadnego zastosowania a rozbestwione komórki rakowe, które panoszą się w ciele jej dziecka za nic sobie mają jej prośby, groźby i utyskiwania.
   Ojciec Królika natomiast jest bierny, wycofany, całkowicie poddany myśli, że „przecież Molly sobie ze wszystkim świetnie poradzi”. Rodzeństwo przytakuje ojcu, czekając na niewątpliwy cud, który niedługo będzie miał miejsce a biedna kobieta walczy z wiatrakami, bo wszyscy tego od niej oczekują. I nie ma czasu pogrążyć się w swoim bólu i zaakceptować stratę. 

„Od początku małżeństwa obowiązywała cicha umowa – on zarabiał, ona ich chroniła”

   Anna McPartlin stworzyła niezwykłą książkę, w której pisze o tym, co dla każdego z nas jest najtrudniejsze – o śmierci i o pożegnaniu. I nie było to dla niej zadanie proste, bo mogła łatwo stworzyć żmudnego wyciskacza łez, który niczym nie różniłby się od setek podobnych powieści. Ona jednak dodała do całego smutku i żalu odrobinę humoru i rodzinnej miłości – i jak się okazuje, to wystarczyło, by stworzyć książkę, której nie zapomnicie na długi czas.
Jak dla mnie – arcydzieło.

Za książkę dziękuję wydawnictwu: 


   Iiii, wyprzedzając fakty – licznik wybił już 50 tysięcy wyświetleń! Dziękuję Wam i dobijajmy teraz do stu!

   Przypominam o mojej prośbie – i będę żmudnie robić to do 15 października – by Ci, którzy mnie kochają – albo przynajmniej lubią moje recenzje – zagłosowali na mnie w konkursie na Literacki Blog Roku. Odsyłacz znajduje się u samej góry po prawej stronie.


   I jeszcze raz dziękuję wszystkim tym, którzy już swoje losy oddali – dodajecie mi tym skrzydeł i energii. Uwierzcie, jesteście lepsi niż Red Bull!

106 komentarzy:

  1. Ta książka przyciągnęła mnie do siebie tytułem, przez co zastanawiałam się nad zakupem. :) Głównie dlatego, że przypomina mi o "naszym" Króliku.
    Już biegnę na Ciebie głosować kochana!. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o kim mówisz... Mam nadzieję, że jest szczęśliwy tam, gdzie trafiła :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  2. Zdecydowanie uważam, że książka warta uwagi, dlatego zapisuję na listę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję wyświetleń i życzę drugie tyle :-)) A książkę koniecznie muszę przeczytać, wpisuję ją na swoją listę, w temacie raka czytałam "Chustkę" i "Zorkownię" i jak dla mnie to dwie najlepsze książki. Więc mam nadzieję, że i ta będzie dla mnie wyjątkowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam żadnego z tych tytułów, ale rozejrzę się za nimi :)

      Usuń
  4. Książka wydaje się ciekawa i choć się tego nie spodziewałam dość wielowątkowa jak na historię o chorobie.
    Gratuluję liczby wyświetleń i oby więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój własny egzemplarz właśnie do mnie zmierza :)
    Gratuluję ogromnie!
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tej książce, może poszukam- dobrze, że pisarka dodała do ostatecznej śmierci trochę humoru, a co najważniejsze rodzinnej miłości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam wcześniej o tej książce,a le na pewno jej poszukam. Bardzo bym chciała żyć w świecie w której książki o tej chorobie to tylko fantastyka, a nie rzeczywistość :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio głośno o tej książce na blogach. Mam ją w planach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Po pierwsze, piękna okładka. Po drugie, humor wpleciony w całkiem niełatwą tematykę, bowiem mówiącą o śmierci, o najgorszej życiowej stracie. Dla mnie to książka obowiązkowa i w wolnej chwili na pewno ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy czytałam Twoją recenzję to cały czas myślę o innym Króliku, o tym ,który był bliski mojemu i nie tylko mojemu blogowemu sercu. I gdzieś w tej historii znajduję trochę jego historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja... trzeba się cieszyć, że był i że mogliśmy chociaż przez chwilę mieć go w swoich życiach :)

      Usuń
  11. Pierwszy raz ujrzałam tę książkę w księgarni Matras, kiedy odbyłam krótką wycieczkę do Katowic. Już wtedy mnie zainteresowała i z chęcią bym ją przeczytała.
    Bluszczowe Recenzje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, mogło Cię wtedy tknąć, żeby ją kupić :)

      Usuń
  12. Pierwszy raz o niej czytam, a czuję się zaintrygowana. Tematyka niełatwa, ale mam wrażenie, że jest w tej powieści pewna świeżość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to się uchowałaś, bo cała blogosfera ostatnio o tej książce huczy :)

      Usuń
  13. Zaciekawiłaś mnie :-) rozejrzę się za tą książką :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Arcydzieło? Rany boskie! Co jest takiego w tej książce? Muszę ją mieć :D

    Gratuluję pięknej liczby wyświetleń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwnie to zabrzmi, ale w tej książce pokazane jest, że umieranie też może być ... majestatyczne. Piękne. Ważne, żeby było zaakceptowane :)

      Usuń
  15. Ciężka tematyka, ostatnio mam ochotę na coś poważniejszego stąd muszę się za nią rozejrzeć. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ciężka... ostatnio trafiło się trochę chorób w naszej rodzinie, jeden udar, inne przykre sprawy... wolałabym coś weselszego jednak.

      Usuń
    2. Z weselszych pozycji polecam "Jak zjeść słonia" K. Kubilus :)

      Usuń
  16. Książka przyciąga już samym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. O kurczę, pierwsza myśl - nie wiem, czy to książka dla mnie. Po przeczytaniu Twojej recenzji zmiana o 180 stopni. Koniecznie muszę ją przeczytać.
    Gratuluję tylu wyświetleń!

    OdpowiedzUsuń
  18. Niestety czuję, że nie byłabym w stanie przeczytać tej książki :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) trochę się do tego przyczyniłaś :)

      Usuń
  20. Zaciekawiła mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  21. uuh gratuluje!

    a ksiazka calkowicie inna od tych ktore ostatnio czytalam i kusi mnie i napewno przeczytam jak wpadnie mi w rece :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      no czasami trzeba zmienić tematykę czytanych książek :)

      Usuń
  22. Nie mogę się doczekać lektury, obie z Bujaczkiem mnie zachęciłyscie, a o samej książce słyszałam od Beti. Arcydziełu nie mogę się oprzeć ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka nasza zmowa była, żeby Cię zachęcić :P

      Usuń
  23. Świetna recenzja, przede wszystkim. Jest to kolejna recenzja, którą czytam i kolejna, która podsyciła mój apetyt na tę powieść. Co ja mam Wam dziewczyny zrobić?! :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  24. Książka absolutnie nie dla mnie. Nie potrafię czytać o takich tematach, a nawet nie chcę. I wierzę, że to wartościowa publikacja, ale po prostu nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciężka, ale myślę,że warto ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytałam ostatnio o tej książce na innym blogu. To smutne, kiedy bliska osoba odchodzi i często ludzie nie są na to przygotowani, bo się zwyczajnie nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby każdego z nas to czeka, ale nikt nie umie się z tym pogodzić...

      Usuń
  27. pozycja ciężka i na pewno dająca do myślenia..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami Leonku trzeba coś i poważnego przeczytać :)

      Usuń
    2. w sumie racja nie można ciągle się odmóżdżać:D

      Usuń
    3. Od ciągłego odmóżdżania boli mózg :D

      Usuń
  28. Książkę mam w planach.Moje gratulacje :) Imponująca liczba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie tam :) jak widzę u was po dwieście tysięcy to moje 50 się chowa ;)

      Usuń
  29. zaraz zagłosuję, powodzenia!:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Po tym jak nazwałaś ją arcydziełem nie mogę jej nie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  31. Smutna książka..

    Zagłosuję! ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. muszę ją przeczytać, świetnie to opisałaś! i te cytaty- muszę!

    OdpowiedzUsuń
  33. Do tej pory omijałam ten tytuł, a to już kolejna recenzja, która ocenia "Królika" w samych superlatywach. Chyba nie powinnam dłużej omijać tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Już trochę o tej książce słyszałam i muszę się z nią zapoznać! ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Już kilka recenzji tej książki rzuciło mi się w oczy i napisze jeszcze raz, to, co pod tamtymi - myślę, że ta książka jest dla mnie. I kiedyś będę chciała ją przeczytać na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ciekawa książka:) Ale ostatnio przerzuciłam się na morderstwa, krew i spiski- kryminały i horrory :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie jak na złość teraz prawie same obyczajówki :)

      Usuń
  37. Gratuluję takiej ładnej liczby wyświetleń :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Piękna, a jednocześnie niezwykle śmieszna- żeby nie było za ciężko. Również mocno mi się spodobała :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  39. wow, nie wiedzialam, ze zwierzeta tak robia :o
    troche czasu na smutne mysli zawsze sie znajdzie, ale nie sa juz takie intensywne :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że się przyczyniłaś do takiej liczby :)

      Usuń
  41. Świetna recenzja. Bardzo chętnie poznam tę książkę.
    I gratuluję 50 tys wyświetleń.

    OdpowiedzUsuń
  42. Chyba zbyt smutne jak na mój gust...

    OdpowiedzUsuń
  43. Obawiam się, że długo jeszcze po przeczytaniu tej pozycji płakałabym ze wzruszenia... :(

    OdpowiedzUsuń
  44. Myślę że przeczytałabym jednym tchem, zaciekawiła mnie Twoja recenzja

    OdpowiedzUsuń
  45. Ciekawa, zainteresowałaś mnie nią :)

    OdpowiedzUsuń
  46. o tak porónanie do red bulla jest genialne:)

    OdpowiedzUsuń
  47. Czytałam, niezwykła książka:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ciekawe podejście do tematu śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  49. Agatko, jak fajnie, że do mnie zajrzałaś, dzięki temu ja zajrzałam do Ciebie i przede wszystkim spotkałam kolejny świetny blog, zaraz oczywiście głosuję, i świetne książki, które recenzujesz. Ja także uwielbiam czytać:))) Pozwolę sobie obserwować Twój blog:))) Pozdrawiam. Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, również dodaję do obserwowanych i będę zaglądać :)

      Usuń
  50. Zagłosowałam, książkę kupię, gratuluję wyświetleń i pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  51. Ale pozytywną recenzję wyczarowałaś! Arcydzieło powiadasz? Na szczęście książkę już zamówiłam, więc niedługo sama będę miała okazję ją przeczytać. Po prostu nie mogę się doczekać :-)) A przy okazji gratuluję Ci serdecznie 50 tysięcy wyświetleń! Teraz widzę, że już nawet 50, 5 tys. :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak już przeczytasz to daj znać czy podzielasz moje zdanie :)
      Liczba ciągle rośnie, co mnie cieszy :D

      Usuń
  52. Zagłosowałam ;)
    A nad książką się ostatnio zastanawiałam :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Gratuluję tylu wyświetleń :) Książka ma intrygujący tytuł i ładną okładkę ! :)
    royal-girll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  54. Niezwykle Ci zazdroszczę, że miałaś okazję czytać tę powieść, od razu wiedziałam, że będzie to coś niezwykłego i mam ją w planach zakupowych. ;)
    Powodzenia w konkursie. :D

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  55. Tytuł bardzo przyciągający uwagę :)
    Oddałyśmy nasze głosy :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Z chęcią bym przeczytała, choć tematyka nie jest łatwa i przyjemna. Zagłosowane!

    OdpowiedzUsuń
  57. Ostatnio wpadam na tytuły z rakiem w tle. Aktualnie czytam "Zanim umrę" Jenny Downham, o nastolatce umierającej na białaczkę i nie mogę sie nadziwić, jak prawdziwie autorka oddała proces umierania dziewczyny z punktu widzenia samej umierającej - jej slowa, uczucia. Wzruszające ale i ciekawe... Poza tym w kinach leci "Chemia" no i Twoja książka, a tu jeszcze jesień. Wkraczam chyba w zbyt przygnębiające klimaty, o tej porze roku lepiej wybrać coś weselszego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo pojawi się i weselsza recenzja, spokojna głowa :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  58. Po książę raczej nie sięgnę wolę teraz coś bardziej optymistycznego. Gratuluję liczby wyświetleń :)
    Zajrzałam na Twój kiermasz, jednak nic dla siebie nie znalazłam - może innym razem :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Czytałam już o niej i porusza ważną tematykę. Zamierzam przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Recenzja bardzo mnie zachęciła, więc może uda się przeczytać :)
    Gratuluję takie liczby wyświetleń :)
    Pozdrawiam, miedzy-brzegami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  61. Książkę koniecznie muszę przeczytać. Czytałam o niej tyle pozytywnych opinii, że na pewno prędzej czy później się za nią zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń
  62. nie moja tematyka jak na chwile obecna:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Bardzo wszyscy zachwalają tę książkę, koniecznie muszę i ja ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń