11 paź 2015

"Notoryczna panna młoda" Jolanta Król


   Jaka jest babska przyjaźń, wie większość z nas; głośna, humorzasta, wylewna i pełna wina, tudzież innych trunków. Po przekroczeniu magicznego wieku lat dwudziestu coraz więcej rozmów kręci się wokół tematu ślubu, dzieci i stabilności życiowej; na początku są to oczywiście bardziej żarty niż poważne plany. Nabierają one kolorów wraz z mijającymi latami życia i z znikającymi z horyzontu koleżankami, które powychodziły za mąż i z dnia na dzień tyją z powodu ciąży.

   Kiedy po trzydziestce nadal nic się nie zmienia, rozmowy zaczynając trącić desperacją a około czterdziestego roku życia tematy te zostają przerzucone do kosza z nazwą „tabu”, bo o bolesnych sprawach lepiej nie rozmawiać. A brak chętnego na męża można z powodzeniem nazwać tematem bolesnym.

   Takimi przyjaciółkami od serca i od poważnych (tudzież mnie) rozmów, kobietami po czterdziestce są bohaterki książki „Notoryczna panna młoda”. Agata – bezdzietna mężatka z kilkuletnim stażem; Jolka, którą definiowały przez całe życie nieudane związki i Hanka, kobieta, która od czasów liceum desperacko pragnie zostać matką i żoną – i to dokładnie w takiej kolejności.

   Nie ma zbyt wygórowanych wymagań – na charakter partnera w ogóle nie zwraca uwagi, na jego wygląd patrzy dość pobieżnie, za to w jego portfel zagląda z uwagą i skupieniem. Bo liczy się przecież hajs, szmal, bogactwo, prestiż. Mąż potrzebny jest Hance do tego, by utrzymać ją i ich wspólne dziecko, a wszystko poza tym – miłość, namiętność, zrozumienie – i tak się kiedyś, zdaniem naszej bohaterki, wypalą.

"Agata zapytała mnie wczoraj, czy ja kocham Jacka. Kocham, nie kocham... Jakie to ma znaczenie? Mam prawie 44 lata i chcę mieć dziecko."

   Hankę poznajemy w momencie kiedy oświadcza przyjaciółkom, że wychodzi za mąż. Ich reakcja jest dość nietypowa, bo zamiast krzyków, zachwytów i łez, pytają tylko zmęczonym głosem: „ale jesteś pewna?”. Bo to nie pierwszy taki plan a sam zainteresowany, jak zwykle, nic o zaślubinach nie wie, co więcej – swojej lubej jeszcze na oczy nie widział, bo poznali się przez internet i dzieli ich od siebie ocean. Hance jednak to nie przeszkadza, po ogłoszeniu radosnej nowiny, rzuca wszystko, co osiągnęła w Polce, pakuje walizki i leci do swojego mężczyzny. W międzyczasie dowiaduje się, że w pakiecie z zasobnym portfelem do ewentualnego małżeństwa Jacek wniósłby dwie szesnastoletnie córki. Jednak marzenia o własnym dziecku jest silniejsze, niż złość, że partner dość długo to przed nią ukrywał. Cóż, ukrywał także swoje nazwisko, pochodzenie...

   Tak irytującej bohaterki jak Hanka nie spotkałam dawno; swoje przyjaciółki traktuje niekiedy jak worki treningowe, na których może się wyżyć i odreagować swoją frustrację nieudanym życiem miłosnym. Agatę wyśmiewa, że tkwi w niedanym związku, Jolce zarzuca tchórzostwo i lęk przed miłością. Nie przebiera w słowach, nie poczuwa się nigdy do winy – ot, taka dama, która zawsze wszystko robi najlepiej.
Wszystkie swoje poprzednie związki, które zakończyły się w mniej lub bardziej drastyczny sposób, wspomina z niejakim zdziwieniem, że to ją zawsze musi spotykać a dawna koleżanka z liceum, która jest brzydka jak noc, miała już trzech mężów (jakby to był powód do dumy!). A biedna Hanka ani jednego! Wprawdzie była kiedyś diabelnie zakochana i to z wzajemnością, ale okazało się, że luby nie wszędzie stawałby na wysokości zadania a to przekreślało niektóre plany kobiety. Więc szukała dalej, za nic mając sobie to, że los podał jej na tacy wspaniałego faceta.

   „Notoryczna panna młoda” to świetne czytadło na jesienne wieczory; nie trzeba przy nim ruszać swoimi szarymi komórkami, można leżeć i dać się ponieść opowieściom o życiu miłosnym kobiety, która miała w życiu jedno marzenie – wyjść bogato za mąż. I mieć dziecko.
Niektóre opowiastki są zabawne, sympatyczne i można przez chwile zapomnieć jaką harpią jest Hanka – ale w sumie jej nieciekawy charakterek sprawił, że miałam ochotę czytać dalej, żeby dowiedzieć się, czy wreszcie dostanie za swoje, czy raczej autorka podaruje swojej bohaterce niezasłużony happy end.

   Jeśli można czegoś nauczyć się z tej książki to tego, że nie zawsze należy gonić za marzeniami. Czasami trzeba się zatrzymać i wziąć to, co daje nam los – i nie chcieć więcej, bo niekiedy może oznaczać to stratę.


   Na nudne wieczory – polecam.  
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:


45 komentarzy:

  1. Wziąć to, co daje nam los.. czyli coś dla mnie ;] pasuje do mojego ostatniego wpisu ;]
    Książka.. hmm przeczytałabym ją. Jak czytałam to, co napisałaś,to kiwałam głową i myślałam sobie - prawda, masz rację ;] hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja rzadko mam rację :)

      Usuń
    2. Ja przeczuwam, że rzadko się mylisz :) I te trafne, rozbrajające cytaty...

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie :) Teraz coraz częściej czytam takie lekkie czytadła, więc chętnie poszukam tej pozycji na półkach w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego właśnie taka recenzja dzisiaj, bo ostatnio mi narzekaliście, że chcecie coś lżejszego :)

      Usuń
  3. Taka życiowa prawda. Lekkie czytanie na jesienne wieczorki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa propozycja czytelnicza :) Z przyjemn6 będę tu zaglądać -obserwuję przez g+

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe podsumowanie, to dosyć nietypowe namawianie do rezygnacji z marzeń. :D Czasem jednak chyba faktycznie trzeba być realistą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że postać głównej bohaterki do tego stopnia by mnie irytowała, że nie potrafiłabym swobodnie czytać lektury :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba bym zabiła główną bohaterkę - metaforycznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie dla mnie ta książka. Ani tematyka mnie specjalnie nie interesuje, ani tak krótkowzroczna i irytująca bohaterka, więc dam sobie spokój.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś mnie już bohaterka zirytowała, nie muszę czytać książki:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam opis i myślę, że choć o zupełnie nie mój klimat to książka może być ciekawa. A potem piszesz, że główna bohaterka jest irytująca i entuzjazm spada do zera. Nie mam już cierpliwości do denerwujących postaci kobiecych. Czy naprawdę w większości książek muszą być takie przerysowane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napiszę książkę to nie będzie tam irytującej bohaterki :)

      Usuń
  11. uwielbiam takie powieści, przy których nie trzeba ruszać szarymi komórkami. wystarczająco często wprowadzam je w ruch w ciągu dnia, wieczorami należy im się zasłużony odpoczynek :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Chętnie bym przeczytała. Teraz przydałaby mi się lżejsza lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przydają się takie książki na chłodne wieczory. Z chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko! Jolanta Król chodziła ze mną do szkoły średniej, czy to ona, czy tylko zbieżność imienia i nazwiska??? Już szukam czegoś o autorce, ale książka zdecydowanie nie w moim typie :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Coraz więcej podobnych książek :O
    Strach się bać!

    OdpowiedzUsuń
  16. "Jaka jest babska przyjaźń, wie większość z nas; głośna, humorzasta, wylewna i pełna wina" - ;) A ja myślałam, że tylko na filmach tak to pokazują. Moja relacja z jedyną najbliższą mi koleżanką jest spokojna i będzie, mam nadzieję, niezmienna.
    Dzisiaj takie historie jak powyższa wydają mi się przerysowane, bo już chyba większość z nas nie cierpi, nie mając adoratorów, i rozwija własną karierę, jeśli marzy o bogactwie. (Mogę się oczywiście mylić).

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobry cytat z książki, hahahah! :D

    W przyszłym tygodniu na pewno dodam post i wszystko się wyjaśni :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Choć mi i tak największą frajdę sprawia czytanie kryminałów to jednak wydaje mi się, że nie męczyłabym się podczas tejże lekturki;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieje, że po czterdziestce jednak będzie nadal się układać moim przyjaciółką i nie czeka ich zły los w związkach :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Babska przyjaźń.. dlatego wolę mieszaną:D nie dla mnie tematyka, choć może kiedyś się to zmieni;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubię czasami takie leniwe obyczajówki, więc może dam jej szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio nacięłam się na sporo irytujących bohatetek i następnej chyba bym nie przeżyła. Póki co podaruję sobie tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  23. Taka Hanka to strasznie toksyczna osoba. Uch, nie cierpię irytujących bohaterek, których (dodatkowo!) cienie znajduję w osobach z mojego otoczenia. To książka raczej nie dla mnie, choć widzę, że nie dość, że występuje moja imienniczka (nigdy nie czytałam książki, której bohaterka miałaby na imię tak samo jak ja... kiedyś będę coś musiała z tym zrobić), to jeszcze facet z książki ma na imię tak jak mój chłopak, haha. Śmieszny zbieg okoliczności :D

    OdpowiedzUsuń
  24. też by mnie chyba doprowadzała do irytacja ta Hanka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Ostatnie dwa zdania napisane przez Ciebie to czysta prawda :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Powiem Ci, że przepięknie napisałaś tę recenzję. Przeczytałam ją z wielkim zainteresowaniem od deski do deski i myślę, że doskonale ujęłaś kwintesencję "Notorycznej panny młodej". Naprawdę, brawo! :-) Chętnie przeczytam, bo uwielbiam takie czytadła na zimne, jesienne wieczory. I nawet postać irytującej Hanki mnie nie odrzuca. W sumie, o ile dobrze zrozumiałam, jeśli jest po czterdziestce i jej sytuacja życiowa od lat nie ulega zmianie, to ma prawo być irytująca. :-) Intryguje mnie też Twoje podsumowanie, które nasuwa wrażenie, że nie wszystko poszło po myśli głównej bohaterki. Z miłą chęcią przeczytam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Książka już czeka u mnie na półce i niedługo się za nią zabieram. Trochę się obawiam irytującej bohaterki, ponieważ jak znam siebie, to podczas lektury nie obejdzie się bez silnej próby cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Bohaterka irytująca trochę mnie zniechęca do tej książki, ale może dam jej szansę. Wszak prawie dobijam do 30, dookoła same dzieci i śluby, u mnie się nic nie zmienia, także książka może mnie trochę zainteresować haha :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Jestem ciekawa jakie wrażenie u mnie wywoła Hanka, a książka już na mnie czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo ciekawy i inspirujący blog:) A książka, którą opisujesz wydaje się bardzo zabawna i ciekawa, być może dlatego,że jestem już po 30;) i nadal bez dziecka;)))Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mojego świata Angelikowo:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ostatnio to bardzo popularna książka. I mnie ślinka na nią cieknie :)

    OdpowiedzUsuń