Henry Shackleford byłby zapewne jednym
z milionów anonimowych osób, którym przyszło żyć na świecie w
niewiadomym czasie, gdyby nie to, iż pewien autor, żyjący z XXI
wieku zdecydował się wykorzystać jego imię i nazwisko w swojej
powieści „Ptak dobrego Boga.” I nie wiadomo czy prawdziwy Henry
był tym, kim był Henry z książki; być może ten prawdziwy,
realny, żył tak naprawdę w innym miejscu i w innym czasie,
jednakże wszystkim, którzy przeczytają najnowszą książkę
Jamesa McBride'a, każdy Henry Shackleford będzie kojarzył się
jedynie z chłopcem, który udawał dziewczynkę.
Książkowy Henry teoretycznie był
Murzynem; w praktyce jednak jego skóra miała odcień kawy z mlekiem
i gdyby przymknąć bardziej oczy można by wziąć go za białego,
ewentualnie za mieszkańca Hiszpanii czy Egiptu. Jednak z Ameryce, w
czasach, gdzie niewolnictwo kwitło i miało się dobrze, nikt nie
miał zamiaru rezygnować z jeszcze jednych rąk do pracy i dawać mu
wolności tylko dlatego, że jego matka była biała. Tak więc Henry
uważany był za Murzyna, chociaż Murzynem w całości swoich genów
nie był a jedynie w połowie.
Przyszło mu żyć w czasach, gdy w
wielu stanach Ameryki rozgorzała walka tych, którzy byli przeciwko
niewolnictwu i tych, którzy byli za utrzymaniem tego procederu.
Później konflikt ten zaognił się do takich rozmiarów, iż
rozgorzała wojna secesyjna.
Jednak mały Henry nie miał pojęcia
po co ten cały cyrk i po co całe to wyzwalanie; osobiście był o
wiele szczęśliwszy i bardziej najedzony będąc niewolnikiem
aniżeli podróżując po kraju razem ze swoim wyzwolicielem,
niejakim Johnem Brownem.
John Brown miał opinię człowieka,
który nie dość że zabija każdego, kto stanie mu na drodze, to w
dodatku zjada oczy przeciwnika a z jego skalpu robi abażur na nocną
lampkę. Jego zła sława kroczyła kilka kilometrów przed nim i
dobrze, bo w rzeczywistości jego armia była na tyle licha i
przygłupia, że cudem udawało się im kogokolwiek zabić.
Pewnego dnia owa „bestialska” grupa
trafiła do miejsca, gdzie znajdował się Henry, jego ojciec, inni
Murzyni i ich właściciel – Dutch. Po niedługiej i wcale
niezaciekłej walce, ojciec Henry'ego przypadkiem zginął wbijając
sobie olbrzymią drzazgę w serce a John Brown uciekł, zabierając
ze sobą chłopca, którego planował wyzwolić. Pech chciał, że
Brown wziął chłopca za dziewczynkę a ojciec przed dziwaczną
śmiercią nie zdążył wyprostować tego błędnego rozumowania
(poza tym, kto to widział, żeby Murzyn nie zgadzał się ze zdaniem
białego? Nawet jeśli zdanie to było nieprawdziwe i bezbożnie
głupie?). Można śmiało powiedzieć, że w momencie, gdy Henry
stracił ojca, stracił też swoje męstwo i od tamtej pory – by
nie rozgniewać Browna i nie wytykać mu błędu – nosił sukienki
i udawał dziewczynkę.
„Bo trzeba wam wiedzieć, że nazywam
się Henry Shacklefors a Starzec usłyszał „Henry nie” i wzioł
to za „Henrietta”, bo tak działał jego umysł. Jak w coś
uwierzył, to wierzył. Nie było dla niego ważne, czy to
rzeczywiście jest prawda czy nie. Po prostu przekształcał prawde,
dopóki mu nie przypasowała. Pod tym wzglendem był typowym białym.”
Wzruszony swoją dobrocią wybawiciel
Henry'ego, kilka godzin po opuszczeniu miasteczka, podarował mu
pewien przedmiot. Chłopiec nie wiedząc co to jest, zdecydował, że
najlepszą decyzją będzie skonsumowanie tego przedmiotu. Nieco
zdziwiony, ale nadal wzruszony John Brown, wykrzyknął, iż Henry
zjadł jego najdroższy amulet i od tamtej chwili zaczął darzyć go
a raczej ją, swoistą sympatią. Nadał mu przezwisko „Cybulka”
i postanowił wspierać ją (go? W żadnej recenzji zaimki aż tak
mnie nie przerażały jak tutaj) w nowo odkrytej wolności.
Cybulka wędrowała razem z Brownem i
jego kompanią przez kilka amerykańskich stanów i patrzyła jak
przywódca abolicjonistów waha się na granicy szaleństwa i
bohaterstwa, oraz jak nieudolnie goni ciągle swoich przeciwników,
chcąc walczyć. Karykaturalna charakterystyka Johna Browna mogłaby
z powodzeniem zastąpić opisy niektórych z największych wodzów w
historii; tak ambitnie gonił za swoimi marzeniami, by wyzwolić
Murzynów a swoich synów i swoją armię traktował gorzej niż
właściciele swoich czarnych poddanych.
Cała historia opowiadana jest przez
Henry'ego vel Cybulkę. Jako, że był to chłopiec niewykształcony
język powieści odchodzi lekko od zasad ortografii i stylistyki. W
tym momencie wielkie brawa należą się tłumaczowi, panu Maciejowi
Świerkockiemu, który w idealny wręcz sposób przełożył książkę.
Już samo wczytanie się w powieść wywołuje śmiech i radość i
jak widać, wystarczy niekiedy znieść zasady, że „- uje się nie
kreskuje” a literatura może nagle bawić a nie tylko uczyć. Oto
przykład:
„Wyjechaliśmy pendem z miasteczka,
zostawiliśmy za sobom udeptany szlak kalifornijski i skierowaliśmy
się prosto na niziny Kansas. Było ich trzech: Starzec i dwóch
młodych. Młodzi szarżowali przed nami na kuniach łaciatych, a
Starzec i ja podskakiwaliśmy na srokaczu, co miał jedne oko
niebieskie, a drugie bronzowe i należał do Dutcha – znaczy
Starzec był także kuniokradem.”
Po lekturze tej książki zdecydowanie
trzeba zaniechać wypełniania wszelakich dokumentów, aż mózg
wróci na swoje miejsce i na nowo pojmie zasady ortografii.
Jak dla mnie „Ptak dobrego Boga” to
jedna z lepszych książek jakie czytałam w życiu. Pełna ironii,
sarkazmu, obnaża wszelkie „wielkie rewolucje”, które dla osób
biorących w nich udział, nie miały w sobie nic podniosłego i
patetycznego. Wręcz przeciwnie, były to czasy, w których się
głodowało a wielcy bohaterowie mieli zazwyczaj niezbyt równo pod
sufitem. Każda rewolucja była szarą codziennością, która
dopiero później, przekazywana z ust do ust nabrała kolorów krwi,
wyrzeczeń i bohaterstwa.
Polecam niezwykle gorąco. A za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu
Tematyka taka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo jest niezwykle ciekawa : )
UsuńMoże kiedyś się skuszę i polubię takie książki. :)
UsuńNo ale na razie nic nie obiecuję.
To ja będę wyczekiwała tej chwili :)
UsuńJak narazie to u mnie Cobenowo. :p
UsuńDawno już Cobena nie czytałam :) mam w domu dwie jego książki to postaram się nadrobić :)
UsuńMi zostały chyba do przeczytania jeszcze 4 albo 5 jego książek i mam koniec - wtedy będę czekała na wydanie czegoś nowego przez Niego. :)
UsuńO, a on trochę napisał, więc faktycznie musisz go lubić, skoro tyle jego powieści przeczytałaś :)
UsuńA słyszałaś kiedyś o Maxime Chattan? Jego "Trylogia zła" jest mistrzowska :)
Lubię bardzo, jak dwa lata temu przeczytałam pierwszą jego książkę, to się wręcz zakochałam w jego stylu pisania i od tej pory czytam. :) ale miałam pol roku kryzysu w czytaniu, tak juz bym pewnie miała koniec. :)
UsuńNie, zaraz sobie sprawdzę. :D
Powinna przypaść Ci do gustu, szczególnie część druga :)
UsuńPatrzylam na opis i wydają się być ciekawe. :)
UsuńNa pewno zapytam o nie w bibliotece, a jak nie będzie to pobiorę pdfa. :)
Daj potem znać, czy się spodobała :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, bo z tego co napisałaś wnioskuję, że jest mocno przewrotna. :>
OdpowiedzUsuńI cudowne podsumowanie języka książki "Po lekturze tej książki zdecydowanie trzeba zaniechać wypełniania wszelakich dokumentów, aż mózg wróci na swoje miejsce i na nowo pojmie zasady ortografii." <3
Bardzo przewrotna :)
UsuńHa, ja teraz jakie błędy sadze, że aż mi wstyd :D
Ciekawa jestem jak wpłyneło to na tego chłopca. Ksiązka interesująca;)
OdpowiedzUsuńJeżeli na Tobie zrobiła takie wrażenie to muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Zawierzasz mojej opinii? :)
UsuńIronia? Sarkazm? No dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, cześć i czołem!
UsuńRaczej niespecjalnie na tę chwilę mnie ciekawi, ale może w przyszłości dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie pożałujesz :)
UsuńŚrednio mi się widzi ta książka...Chyba trzeba mi czasu :)
OdpowiedzUsuńDo niektórych książek trzeba "dojrzeć", tzn. pod względem nabrania na nie ochoty :)
UsuńTak, tak. Zdecydowanie propozycja dla mnie. Zapisuję na listę książek do przeczytania w najbliższym czasie. Myślę, że książka mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńDużo masz tych książek na liście? :)
UsuńTeż jak najbardziej dla mnie! Moje klimaty <3
OdpowiedzUsuńWiesz co kochana :-) zaciekawiłaś mnie tą propozycją :-)
OdpowiedzUsuńTo chyba dość nietuzinkowa książka, chętnie się z nią zapoznam. Warto spojrzeć na wielkie wydarzenia oczami kogoś, dla kogo to wcale nie było ani takie ważne, a już na pewno nie dobre. Jestem też ciekawa jak przetrawię ten język pełen błędów :P
OdpowiedzUsuńMi z początku było trudno, ale po dwóch rozdziałach się przyzwyczaiłam :)
UsuńKiedy Ty czytasz te wszystkie książki?
OdpowiedzUsuńKuniokrad;-) Rozbawiło mnie to totalnie :-)
Nocami :D i kiedy tylko się da :)
UsuńMożesz mnie zarazić tym czytaniem;)
UsuńTrochę nie mój typ, ale tym fragmentem mnie zaciekawiłaś :D
OdpowiedzUsuńPomimo, że czytam zazwyczaj książki innych gatunków, to mnie bardzo zaciekawiłaś tą książką. Fragment powieści super zabawny :) Będę musiała ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTeż jesteś kuniokradem? :)
UsuńTa opinia Browna aż miło się czyta zła sława ehh :) Nie teraz ale kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ książek o nietolerancji oraz amerykańskim rasizmie mam zamiar przeczytać sławną "Zabić drozda" niedawno zmarłej Harper Lee, a potem, kto wiem, może sięgnę po tę książkę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie na nową recenzję,
Przerwa na książkę
Snapchat: przerwa_ksiazke
Nie czytałam, muszę nadrobić, toż to klasyka ;)
UsuńNie dla mnie...
OdpowiedzUsuńAle dlaczego? :)
UsuńFabuła naprawdę interesująca. Mogłabym się na nią skusić.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie,zapiszę sobie:)
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku, ale chyba nie dałabym rady czytać książki z takimi błędami :P Jakoś mnie to drażni, ale faktycznie należą się brawa tłumaczowi. Ciekawe ile musiał się natrudzić, żeby zrobić tyle byków!
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że mózg szybko się przyzwyczaja do takiej formy : )to największa zaleta książki :)
UsuńAle schiza, muszę przeczytać! Uwielbiam takie stylizowane powieści,z ciekawym, zaskakującym językiem.
OdpowiedzUsuńTak czułam, że Tobie się spodoba :D
UsuńNie jest to zdecydowanie książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
napolceiwsercu.blogspot.com
Jestem bardzo ciekawa tej książki. :)
OdpowiedzUsuń"Każda rewolucja była szarą codziennością, która dopiero później, przekazywana z ust do ust nabrała kolorów krwi, wyrzeczeń i bohaterstwa."- kurczę, jak Ty to ładnie napisałaś, czemu ja tak nie potrafię?
OdpowiedzUsuńAh wiesz, ta moja niebywała zdolność łączenia słów :D
UsuńTo niewątpliwe, ze użyte imiona wraz z nazwiskami mogą znaleźć odzwierciedlenie w prawdziwym świecie.
OdpowiedzUsuńKsiążka może być ciekawa.
Czytałam już, potem wysłuchałam fragmentów w radiu i na pewno będę do niej wracać.
OdpowiedzUsuńironia z sarkazmem czyli moje klimaty:D
OdpowiedzUsuńja póki co rozkminiam świat finansów i marketingu :)
OdpowiedzUsuńKsiążki oddalają się ode mnie :D Nie jestem w stanie ich póki co czytać, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu książki! Koniecznie będę musiała ją przeczytać, gdy tylko się na nią natknę ;)
OdpowiedzUsuń"Boję" się takich książek :) ale kurcze recenzja brzmi tak ciekawie... ;)
OdpowiedzUsuńCzuję się zainteresowana, a właściwie zaintrygowana tą pozycją. Przeczytam z dużą przyjemnością. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, szczególnie interesuje mnie ten język, którym jest ta powieść napisana ;)
OdpowiedzUsuńJakoś tak.. chyba ta książka mnie nie woła ;] ;]
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej, ale wygląda ciekawie ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMamy mieszane uczucia. Nie wiemy czy przypadłaby nam do gustu czy nie :)
OdpowiedzUsuńPo takiej rekomendacji pozostaje mi tylko rozejrzeć się za książką :)
OdpowiedzUsuńWielcy bohaterowie chyba często mają "nierówno pod sufitem"? :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki
Rzeczywiście tłumaczenie wymagało sporej kreatywności:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam styczności z tą książką ale mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńMoze wzajemna obserwacja?
Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)
Bardzo rzetelna recenzja i z pewnością ciekawa książka, ale ja niestety teraz czytam kryminały, jeżeli tylko mam chwilę czasu :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mnie zaciekawiła, mimo że są to nie do końca moje klimaty, postanowiłam ją przeczytać, jednak w najbliższym czasie niestety nie będę miała możliwości, ale po egzaminach będę miała czas wtedy chętnie ją przeczytam. ^.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
http://princessdooomiii.blogspot.com
Hm, może sie skuszę, bo super się zapowiada :D
OdpowiedzUsuńSam tytuł jest intrygujący, treść wydaje się być bardzo ciekawa, a Twoja recenzja tylko jeszcze bardziej zaostrza apetyt! Zapisuję sobie tytuł i będę bacznie się rozglądać! :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dziwnie się to czyta, ale sama książka zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo ciekawa, aczkolwiek tematyka nie do końca mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥,
yudemere
w tygodniu wybieram się do biblioteki więc może ją znajdę?/
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie i... dziwnie? W każdym razie mam ochotę ją przeczytać ;) A czytałam już coś pisanego podobnym chyba językiem, także raczej mnie nie zrazi ;p
OdpowiedzUsuńJak ironicznie i z sarkazmem to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTa pozycja brzmi niezwykle ciekawie.
OdpowiedzUsuńchoć kusisz humorem i sarkazmem, to mnie trafiłby szlag czytając książkę z tyloma błędami itp... :D
OdpowiedzUsuńA ja bym z chęcią przeczytała, lubię tego typu pozycje, poruszające tematy niewolnictwa spowodowane "kolorem" skóry. Muszę zapamiętać tytuł:) I jeszcze te błendy :D super!
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę, jeśli tylko znajdę czas, bo rzeczywiście ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńWstyd, nie słyszałam nigdy o tym twórcy...
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę ją gdzieś dopaść. Teraz jestem na etapie tomiszczy "Mojej walki" Knausgarda, a potem Ptak....
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawe :)
OdpowiedzUsuń