Zastanawiałam się w ostatnim poście
mimochodem jak to się dzieje, że akurat ta kobieta i ten mężczyzna
postanawiają być razem. Dlaczego Julia i Romeo zostali okrzyknięci
największymi kochankami czasów a mężny Tadeusz zakochał się
właśnie w nieśmiałej Zosi a nie w dojrzałej i powabnej Telimenie?
Co miało wpływ na to, że Johnny Castle wybrał Baby do wspólnego
tańca a Bridget Jones pogardziła Danielem i pokochała pana
Darcy'ego?
Na świecie żyją miliardy ludzi. W
twoim przedziale wiekowym miliony. Codziennie mijasz w drodze do
pracy dziesiątki osób; w autobusie siadasz obok nieznajomych ci Bożych stworzeń i nie dzieje się nic. Na imprezach tańczysz z kim
się da, co wtorek kupujesz ulubionego kebaba u przystojnego chłopaka
z zarostem i niebieskimi oczami a raz w miesiącu płacisz rachunki u
miłego pana bankiera, który na palcu nie ma żadnych znaków bycia
zajętym i niedostępnym. Masz kilku kolegów, grono znajomych a w twoim mieście nie wybuchła nagle nieznana epidemia i nie zmiotło
z powierzchni ziemi wszystkich kandydatów na miłość.
Pijąc z koleżankami śmiejesz się
sama ze swojego nieszczęścia, że nie możesz znaleźć tego
jedynego. Jeśli pojawiają się jacyś kandydaci na horyzoncie, to
albo dłubią w nosie albo lubują się w puszczaniu głośnych bąków
i uznają to za urocze i słodkie... Starsza ciotka przy niedzielnym
obiedzie roztacza przed tobą wizję męża islamisty, bo nim
znajdziesz kogoś odpowiedniego to europejczyków będzie trzeba ze
świecą szukać. Matka płacze ilekroć koleżanka z pracy wydaje za
mąż kolejną córkę i nie ma już sił tłumaczyć ci, że nie
wolno być zbyt wybrednym, bo tego kwiatu może i jest pół światu,
ale obecnie niektóre pszczółki zamiast zapytać kwiatuszki wolą
pobzykać z inną pszczółką przy przeboju Eltona Johna.
Ojciec nawet już ci nie zwraca uwagi a
strzelbę, którą miał przeganiać twoich adoratorów już dawno
wystawił na allegro i kupił za to maltańczyka, żeby twoja matka
przestała mu jęczeć nad uchem, że nie może doczekać się
wnuków.
Jest ci źle, w telewizji widzisz
samych zakochanych, nawet nielubiany przez wszystkich prezenter
telewizyjny ma w domu żonę, która być może też go nie lubi, ale
przynajmniej na niego czeka co wieczór. Przyjaciółki zasypują cię
opowieściami o wybieraniu idealnych ślubnych zaproszeń a później
o wybieraniu idealnych śpioszków dla potomka. U wszystkich wszystko
idzie zgodnie z założonym w dzieciństwie planem a u ciebie na
opak. Nie masz już siły załamywać rąk i płakać nad kolejną
komedią romantyczną, więc do kina wybierasz się na najnowszego
Bonda, ale na miejscu uświadamiasz sobie, że i Bond zawsze kogoś
ma. I że nigdy nie ma kaca po martini a ty nie możesz podnieść
się z łóżka na drugi dzień, bez względu na to czy wypiłaś
wstrząśnięte i mieszane czy nie.
Aż nagle, przypadkowo zdarza się to.
Spotykasz go. Wcale nie przypomina twojego ideału; nie ma grzywy
brązowych włosów, które zabawnie kręciłyby się na karku. Jego
oczy nie mają odcienia lodowatej wody i nie przeszywa cię nimi na
wskroś. Nie ma też metra osiemdziesięciu i w gruncie rzeczy możesz
patrzeć mu w oczy bez potrzeby zadzierania głowy. Brak mu tatuaży,
które zawsze uważałaś za cholernie pociągające. Ma za to lekko
krzywy zgryz, który dodaje mu uroku; mała blizna na nadgarstku to
pamiątka po jego niezdarności i wcale nie jest efektem zabaw na
karuzeli, ale zrobił to sobie otwierając słoik z ogórkami pięć
miesięcy temu. Nie potrafi śpiewać, więc odpadają ballady,
których chciałaś słuchać; zresztą i tak gra tylko na trąbce a
trudno jest śpiewać i grać równocześnie.
Pojęcia nie masz dlaczego się w nim
zakochałaś. Nosi dwie różne skarpetki, odmawia spania w jednym
łóżku z twoim psem i nie ma w planach zostania wegetarianinem a ty
nienawidzisz mięsa. On nie wie dlaczego jest właśnie z tobą a ty
nie wiesz dlaczego chcesz być właśnie z nim. Pojęcia nie macie co
takiego was do siebie przyciągnęło i co sprawia, że on nie
zasypia gdy ty opowiadasz o rozmnażaniu się pszczół, co cię
niezmiennie fascynuje.
Twoja matka zamawia mszę dziękczynną
w pobliskim kościele, ojciec na nowo szuka dobrej wiatrówki, żeby
mieć czym zięcia postraszyć a starsza ciotka z satysfakcją
stwierdza, że miała rację, bo wybranek mówi lekko niewyraźnie i
to na pewno dlatego, że jest innowiercą (i nie ważne, że
ma blond czuprynę, ciotka wie swoje.) W domu teściowie przyjmują
cie chlebem i solą i zadają koronne pytanie „co ty widzisz w
naszym syneczku” a ty nie wiesz co odpowiedzieć. Bo nie wiesz co w
nim widzisz i w panice myślisz co powiedzieć, żeby ich zadowolić.
Bierzecie ślub, jesteście szczęśliwi,
rodzą się wam dzieci, kłócicie się o to, co oglądać w
telewizji, gdzie jechać na wakacje i czy dawać dziecku klapsy czy
nie. Kupujesz miliony poradników i gazet, szukasz odpowiedzi na
pytanie za co ty go w ogóle kochasz. Podpytujesz przyjaciółek,
każda z chęcią wymienia ci listę zalet swojego męża, ale żadna
jakoś nie pasuje do twojego niezdarnego chłopa, który potrafi
potknąć się o własne sznurówki. Dzieciom mówisz, że kochasz
ich tatusia za to, że się wami opiekuje, ale sądzisz, że to zbyt błahy powód, bo przecież pani przedszkolanka opiekuje się twoimi
dziećmi przez pięć dni w tygodniu, ale jej nie darzysz większym
uczuciem. Szukasz gdzie pies jest pogrzebany, czepiasz się każdej
wypowiedzi romantycznej bohaterki jak rzep psiego ogona i pojęcia
nie masz dlaczego ostatnio wszystko ci się kojarzy z psem. Może
dlatego, że notorycznie zapominasz kupić karmy waszemu labradorowi,
który i tak śpi w łóżku, mimo zapewnień niedoszłego wtedy
małżonka, że on w życiu się na to nie zgodzi?
Twoje dzieci dorastają, ukochany ma
coraz więcej siwych włosów i coraz mniej potyka się o sznurówki
– z biegiem lat nabył umiejętność nieprzewracania się na
prostej drodze. Niestety nadal ciągle zapomina wyciągnąć
kluczyków z samochodu i dwa razy wam już zwinęli furę sprzed
domu, bo bramki też zapomniał zamknąć. Twój ociec na nowo
sprzedał wiatrówkę, bo stwierdził, że twój niezdara mógłby
przypadkowo postrzelić się w stopę i lepiej dmuchać na zimne.
Matka dalej dała na mszę, żeby wam kolejnego samochodu nie ukradli
i kupiła zięciowi tabletki na pamięć, ale on zapomina ich
zażywać. Mimo wszystko ty nadal za nim szalejesz i nadal patrzysz z
zachwytem jak wypełnia papiery dla ubezpieczyciela, żeby zwrócili
wam pieniądze. Słuchasz z zachwytem jak gra na trąbce i otwierasz za
niego słoiki z ogórkami, bo zeszłego lata znowu się skaleczył i
stara blizna została zastąpiona nową.
Przyjaciółki nie rozumieją dlaczego
nie wybrałaś Romka z drugiej B i na wzór mamusi Alinki z
„Miodowych lat” opowiadają ci ciągle jaką to Romek robi
karierę za oceanem i że ciągle jest wolny i o tobie wspomina. A ty
zbywasz ich machnięciem ręki i pobłażliwym śmiechem. Wracasz do
domu, do swojego męża, oglądacie razem film o Afryce, bo nigdy nie
zobaczycie jej na żywo, bo on nie lubi latać samolotem i zasypiasz
przy nim szczęśliwa.
Na czterdziestą rocznicę ślubu on
zapomina kupić ci prezent i w pośpiechu wpada do pobliskiej
Biedronki, gdzie w popłochu szuka czegoś, co mogłoby ci się
spodobać. Wie, że lubisz czytać a akurat jest promocja na książki,
więc przebija się przez tłum ludzi i bierze pierwszą książkę z
brzegu, bo przecież on i tak się na tym nie zna. Przynosi ci
książkę znienawidzonego Paula Coelho, który kojarzy ci się z
kiczem i tandetą, ale po kilku tygodniach otwierasz książkę i
zaczynasz czytać, żeby nie zrobiło mu się smutno. I już wiesz.
Zagadka życia została rozwiązana. Po czterdziestu latach
dowiadujesz się dlatego ty wybrałaś jego a on wybrał ciebie, z tą
twoją nadwrażliwością i wiecznym niezadowoleniem. Już wiesz
dlaczego pokochał twoją neurotyczność i nadinterpretację faktów
wszelakich. Dlaczego wytrzymywał te wszystkie pretensje i zgodził się przemalować salon na bakłażanowy kolor, skoro go tak nienawidzi, bo kojarzy mu się z pokojem u nielubianego kolegi z podstawówki.
W końcu oddychasz spokojnie,
zaznaczasz cytat markerem i idziesz dalej przez życie ze
świadomością, że nic nie zrobiłaś źle. Już wiesz.
„Kocha się za nic. Nie istnieje
żaden powód do miłości.”
Miłość i małżeństwo to jeden wielki kompromis :) a mam pasiekę pszczół całkiem fajne zainteresowanie :)
OdpowiedzUsuńO, to możesz mi poopowiadać o ich rozmnażaniu :)
Usuńpięknie wszystko opisałaś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) wpis miał być całkiem inny, ale mnie wena złapała :)
UsuńAż się poryczałam... nie mam nic do dodania!
OdpowiedzUsuńA nawet nie żartuj, aż tak źle chyba nie napisałam? :)
Usuńdobrze :) prawdziwie :)
UsuńPięknie napisane :-) zgadzam się z tym i mam nadzieję, że ja i mój mężulek będziemy tacy sami jak teraz do końca swych dni :-)
OdpowiedzUsuńA na pewno :) kochana, mnie jedno pytanie zawsze nurtuje - Twój mąż też gotuje? :)
UsuńPiękny tekst i jaki życiowy. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńChyba Twój wpis dodam sobie do zakładek i przeczytam ponownie na Walentynki, ba za rok również. Nawet pokaże przyjaciółkom, bo dobrałyśmy się...jako singielki i dalej tak jest. Co prawda mam troszkę czasu, by znaleźć tego "jedynego", ale kiedy przychodzi babski wieczór i otworzy się niepotrzebna, już kolejna z resztą, butelka wina, to zaczyna się troszkę majaczenie... No cóż, baby są jakie są. Dla przypomnienia, że nie warto się martwić czymkolwiek czy szukać księcia na białym koniu, będę rozsyłać Twój wpis! :)
OdpowiedzUsuńPS Co do Walentynek, zapraszam nieskromnie do siebie na konkurs.
Pozdrawiam serdecznie!
A rozsyłaj, niech wieść niesie, że miłość może przyjść znienacka! :) I możecie o mnie wspomnieć przy tym winie :)
UsuńCudowna historia, piękna puenta <3
OdpowiedzUsuńHistoria z mojej głowy, może dlatego cudowna :D
UsuńJutro moi rodzice mają rocznicę ślubu, ja tam nie wiem jak oni się w sobie zakochać. Szczerze? To zupełnie do siebie nie pasują :) Ale cóż, miłości nie da się zdefiniować. ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Widać mają w sobie to coś, skoro tyle lat przetrwali :) a z twoich opowieści to są świetni ludzie : ) życz im ode mnie szczęścia :)
UsuńPiękny wpis, a słowa na końcu doskonale to wieńczą.
OdpowiedzUsuńGenialny post. I masz stuprocentową rację!
OdpowiedzUsuńPostarałaś się z tym postem, czyta się go z ogromną przyjemnością, a zakończenie jest wprost idealne! Ten biedronkowy zakup pasuje tu jak ulał :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWyszedł przypadkowo :) za dużo filmików na youtube, za dużo smutnych piosenek i o :D
UsuńWażne, że puenta się zgadza! :)
UsuńKażda historia o miłości jest inna :) U mnie było na przykład dokładnie odwrotnie: od pierwszego wejrzenia mi się spodobał, ale nie pisane nam było być razem. Dopiero wiele lat później doczekałam się randki i spotkań i jego :) W każdym przypadku jest to inna historia i szczerze to uważam, że tak naprawdę sami ją piszemy :)
OdpowiedzUsuńA my musieliśmy znać się pięć lat i kolegować z mniejszym lub większym zapałem, żeby w końcu poczuć to bum :)
UsuńCzyli pięć lat to też nie drugie spojrzenie ;p
UsuńJeden z piękniejszych cytatów o miłości. Kocha się za nic! Miłość nie wybiera.
OdpowiedzUsuńDokładnie! :) I całe szczęście :)
UsuńPiękna historia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane :) Ja akurat jestem na etapie, że zakładam, że nic dobrego mnie już nie spotka. Wolny facet w moim wieku to jak wyprzedaż - coś ewidentnie jest z nim nie tak, albo źle się sprzedawał, albo leży nie tak.
OdpowiedzUsuńKochana, jesteś kobietą i dobrze wiesz, że czasami i na wyprzedaży można cuda kupić, bo gdzieś się zapodziały w czasie normalnej sprzedaży :)
UsuńUroczo Ci to wyszło :) Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć: "Kochajmy się <3"
OdpowiedzUsuńZacne podsumowanie :)
UsuńBo nie kocha się za coś, a pomimo czegoś ;-) Wydaje mi się, że pasuje do tych skarpetek, psa, mięsa, itp... :-)
OdpowiedzUsuńWspaniały post :)
OdpowiedzUsuńZ ogromną przyjemnością czytałam tą historię :D
Bardzo mi miło :) to chyba pierwszy post, z którego jestem dumna :)
Usuńfragment o prezencie z Biedronki tak bardzo pasuje do mojego przyszłego męża- ja mu wcześniej wypisuje punkt po punkcie, co chciałabym dostać, a on mi wyskakuje z głośnikami do laptopa, bo kiedyś, pół roku wcześniej, mimochodem wspomniałam, że te w swoim komputerze to mam bardzo słabe i zawsze muszę szukać głośno nagranego filmu, co by nie musieć ucha nadwyrężyć nastawiając je na głos;) ale przynajmniej mam pewność, że słucha co do niego mówię:P
OdpowiedzUsuńI jaki praktyczny! Złoty wisiorek leżałby w szkatułce i czekał na lepsze czasy a głośniki się przydadzą zawsze :)
Usuńoj tak, o moim przyszłym mężu na pewno można powiedzieć to, że jest bardzo praktyczny, chociaż czasami chciałabym żeby był też ździebko romantyczny :P dostałam od niego wisiorek chyba na naszą pierwszą wspólną Gwiazdkę i bardzo często go noszę:)
UsuńCzyli był romantyczny! :)
UsuńJak on taki praktyczny to ja jednak stanę z tym szpikulcem na waszym ślubie co by łza mu popłynęła na Twój widok :P
na początku związku, jak chciał mi jeszcze zaimponować, to trochę romantyczny był :P
Usuńostatnio się zapierał, że "zobaczysz, jeszcze Cię zaskoczę, jeszcze się wzruszę", ale na wszelki wypadek szpikulec możesz mieć w pogotowiu :P
To może i na początku małżeństwa mu się romantyzm uruchomi :P
UsuńSpoko, szpikulec już mam kupiony :D
A ja mam problem co kupić na walentynki....
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o te niedobrane pary z literatury, to mnie zdumiewało zawsze co ten Zbyszko widział w Danusi. Jagienka była o wiele lepsza! Albo Wokulski w Łęckiej? Rzecki miał nosa, ze wybrał panią jak jej tam było, Krysię?
A Romeo i Julia byli przecież dziećmi! Denerwuje mnie to mówienie o nich jak o parze wszech czasów jak nie wiem. Znali się przez dobę, robili różne szalone rzeczy, co jest urocze, bo pamiętamy nasze młode lata, ale z życiem to nie ma żadnego związku.
No, to się uzewnętrzniłam.
Pozdrawiam
Najlepiej ich nie obchodzić i problem znika :)
UsuńMłodzi byli, ledwo się znali, Romeo tyle co w innej się odkochał, ale jednak coś musi w nich takiego być, że mówi się o tym do dziś :)
Chyba taka miłość bezwarunkowa, jak to u młodych ludzi. Starsi tak nie mają, ale tęsknią do tego.
UsuńWzruszyłaś mnie swoim postem.....
OdpowiedzUsuńO :)
UsuńO tak to prawda kocha się za nic. Tak po prostu. To zdumiewające!
OdpowiedzUsuńI jakie to cudowne, że wcale nie trzeba się wysilać! :)
UsuńDobieramy się w pary niby z przypadku, choć ja w przypadki akurat nie wierzę...:)
OdpowiedzUsuńJesteś zwolenniczką przeznaczenia? :)
Usuńkocha się po prostu bo tak nagle nas nachodzi :D
OdpowiedzUsuńJak katar :D
Usuńhahaha tak dokładnie:D
UsuńTylko niekiedy trwa trochu dłużej :)
UsuńCudowny post, naprawdę! Pod koniec można nawet i łezkę uronić! :) Pięknie to opisałaś! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*
UsuńGenialny post - daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńPiekny wpis:)
OdpowiedzUsuńBosko to napisałaś !;)
OdpowiedzUsuńGenialny cytat chyba wyślę go mojemu chłopakowi bo zawsze się pyta czemu go kocham ;D
Wyślij mu cały post, dawkuje napięcie :D
UsuńCo za piękny post. Aż łezka w oku się zakręciła :)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu masz alergię na to co piszę i to się łzawieniem objawia? :)
Usuńnie dosyć, że piszesz genialne teksty to jeszcze skromna jesteś :D Ja nie mam alergii, ale coś dygnęło we mnie w środku jak to przeczytałam... I żadne dolegliwości żołądkowe to nie są xDD
UsuńTylko tak udaje, na prawdę to okropna ze mnie chwalipięta :P
Usuńi bardzo dobrze! Trzeba znać swoje poczucie wartości! :D
UsuńJak zwykle cudownie się czytało. Czytałam z zapartym tchem bo szybko chciałam uzyskać odpowiedź na pytanie. Ach jakże piękne były te ostatnie słowa. Zgadzam się z nimi w 100% i nie warto doszukiwać się innych powodów. Miłość jest najsilniejsza.
OdpowiedzUsuńI tym optymistycznym akcentem zakończmy wszelkie kłótnie i niesnaski :)
UsuńMiłość... kto ją zrozumie?
OdpowiedzUsuńTen post jest świetny. Facetów chyba nie zrozumie żadna kobieta! :D
OdpowiedzUsuńBuziaki, obserwuję :*
http://cudowneksiazki.blogspot.com/
No cóż, uwielbiam robić wszystkim na złość i z czystej przekory napiszę, że ten post mi się nie podoba, jest w ogóle fuj i ble, jak mogłaś coś takiego napisać, no wstyd i hańba!
OdpowiedzUsuńWięcej takich poproszę! <3
Books by Geek Girl
W końcu ktoś napisał prawdę! Tak się starałam, żeby wyszło paskudnie a mnie chwalą :(
UsuńPięknie napisane! :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem związek funkcjonuje dobrze tylko wtedy gdy jesteśmy razem dlatego, że tak wybraliśmy i taką podjęliśmy decyzję. Do tego oczywiście dochodzi umiejętność rozmowy i kompromisu. Czasami trzeba powalczyć i pomęczyć się, żeby za chwilę było dobrze. Nie ma nic bez wysiłku ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam w związku, w którym trzeba było ciągle walczyć - nie ma to sensu :) jeśli się z kimś męczysz to nie jest to :)
UsuńPoczątek wpisu nie do końca zgadza się z moim życiem. No i to wygląda jakby ruch wszystkich możliwych (nazwijmy ich) ochotników ukatrupiła śmiertelna choroba.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku nie byłaby to książka, ale coś słodkiego, najprawdopodobniej czekolada. :D
Naprawdę świetnie to wszystko opisałaś....;)
OdpowiedzUsuńJak powiedział Kubuś Puchatek, miłości się nie nazwie, miłość się czuję :)
OdpowiedzUsuńOt i cała filozofia ;)
UsuńTemat rzeka, ale każdy związek jest inny i kazda miłość jest inna, to na pewno:)
OdpowiedzUsuńdziewczyno piszesz genialnie!!!! miłość dla mnie jest bardzo dziwna:D ma wiele twarzy i każda jest inna .... :)
OdpowiedzUsuńChcesz być moją fanką? :D
UsuńPięknie napisane, nic dodać nic ująć, a ostatnie zdanie powinni sobie wszyscy oprawić w ramkę :)))
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie czytania oczy mi się zaszkliły. Piękny i tak bardzo prawdziwy post. Gdyby ktoś zapytał się za co kocham K. naprawdę nie wiedziałabym co powiedzieć, więc chyba kocham prawdziwie. ;P
OdpowiedzUsuńTeraz już wiesz co powiedzieć :) Paulo Coelho, którego nie cierpię, dał ci odpowiedź :)
UsuńPiękny post… A Twój styl pisania, kurczę, już to pisałam chyba kilka razy, ale naprawdę jest świetny.
OdpowiedzUsuńBozia poskąpiła gęstych włosów, to dała umiejętność pisania :)
UsuńTo takie piękne. ;) Aż przeczytałam całość. A ten cytat na końcu - mistrzowski.
OdpowiedzUsuńahhhhhh gdzie ta moja miłość...
OdpowiedzUsuńIdzie powoli, bo może to fajtłapa i się o wszystko potyka :P
UsuńLawina cennych przemyśleń. Wyszło Ci to świetnie. Naprawdę czyta się jednym tchem.
OdpowiedzUsuńNo świetnie, świetnie. Tylko czemu się najpierw kocha z nic a potem się chce kochać za coś? I czy za nic istnieje aż po kres? Jakoś w to nie wierzę... A przecież te wszystkie odcienie owej miłości, słabsze mocniejsze, bladsze....
OdpowiedzUsuńJesteśmy za bardzo skomplikowani by tak to wszytsko książkowo sie zdarzyło.
Nawet gdy mamy wsyztsko nie doceniamy, mamy codziennie fajerwerki? super! aż nagle przychodzi przesyt. Nie ma codziennie? No jak to?!
Miały być...
ech dużo by o tym...
No właśnie chodzi o to, że kocha się na nic ;)
Usuńwzruszające
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym poście... <3
OdpowiedzUsuńDziekuję i serdecznie pozdrawiam :*
Cudownie napisane! Ale to prawda, że kocha się za nic i nie da się tego wyjaśnić.
OdpowiedzUsuńJak zwykle u Ciebie ciekawe przemyślenia :)
OdpowiedzUsuńja powiem więcej: jeśli kochasz za nic, będziesz kochać całe życie, jeśli kochasz za coś, szybko zrozumiesz, że to nie miłość tyko transakcja, która nie przetrwa próby czasu.
OdpowiedzUsuńBoże, jak pięknie napisane. Czytam to już drugi raz i nie mogę wyjść z podziwu. Aż mam ochotę Ci to ukraść, wydrukować i powiesić na ścianie.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że miłość nie istnieje, zauroczymy sie kimś spędzamy czas, a potem jestesmy z nim z przyzwyczajenia, ale co ja tam wiem za dużo praktyk w tym temacie nie mam :D pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMiłość przychodzi, gdy najmniej się tego spodziewamy, przynajmniej u mnie tak jest:)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. Mój mąż czasami podkreśla, że nie kocha się za coś, ale mimo wszystko. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Kocha się za nic...tak po prostu...bez powodu... :)
OdpowiedzUsuńtekst z lekką złośliwością, humorem, ale bardzo dobry tekst :)
OdpowiedzUsuńPiątka z plusem dla ciebie!
Uwielbiam Cię czytać :)
Jaki piękny post :D Jestem zaczarowana :))))
OdpowiedzUsuńCudowna definicja miłości :) a historia prawdziwa?
cudowny cytat, az sobie zapisz e;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
W sumie w połowie chciałam napisać w komentarzu mniej więcej to co zawarłaś w końcowym cytacie ;). Bo jeśli znajdziemy powód do miłości... to czy to ciągle miłość? Czy to już kalkulacja?
OdpowiedzUsuńPS i tak nie lubię Coelho!
Pozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki!
Ogólnie miłość jest dziwna... Kochamy za wszystko i za nic..
OdpowiedzUsuńWybacz, ale mnie nie ruszyło. Trochę "przelukrowałaś" miłość, nie da się spędzić całego życia ze sobą nie dbając o szczegóły, nie kocha się za nic! Jak by tak było, nie byłoby tak wiele rozwodów po kilku miesiącach :)
OdpowiedzUsuńTrochę zgadzam się z hrabiną... Kocha się kogoś z jakiegoś powodu... W miłości jest trochę ekonomii, trochę szaleństwa, trochę pożądania j trochę magii... Może trwać wiecznie ale może i wyparować w jednej chwili...
OdpowiedzUsuńFajnie, wszystko super brzmi, ale wolę zawsze uzasadnić. Serio, samo uczucie jak dla mnie to za mało. Od początku znajomości ustaliłam wraz z moim chłopakiem, co nam się w nas najbardziej podoba, dlaczego w ogóle zwróciliśmy na siebie uwagę. Bo najpierw była przyjaźń i jak dla mnie jest ona nawet ważniejsza od miłości. Dzięki temu w chwilach załamania mogę spokojnie powiedzieć sobie, że pokochałam go za coś, więc nie jest to byle jakie uczucie, przypadkowe. I cały czas słyszę od przyjaciół, że jestem jedyną osoba która byłaby w stanie z nim wytrzymać i świetnie się dobraliśmy charakterami :D
OdpowiedzUsuńFajnie, wszystko super brzmi, ale wolę zawsze uzasadnić. Serio, samo uczucie jak dla mnie to za mało. Od początku znajomości ustaliłam wraz z moim chłopakiem, co nam się w nas najbardziej podoba, dlaczego w ogóle zwróciliśmy na siebie uwagę. Bo najpierw była przyjaźń i jak dla mnie jest ona nawet ważniejsza od miłości. Dzięki temu w chwilach załamania mogę spokojnie powiedzieć sobie, że pokochałam go za coś, więc nie jest to byle jakie uczucie, przypadkowe. I cały czas słyszę od przyjaciół, że jestem jedyną osoba która byłaby w stanie z nim wytrzymać i świetnie się dobraliśmy charakterami :D
OdpowiedzUsuńO ja cieee!!Ależ ten tekst wyszedł Ci przepięknie! No cudownie, Ty na pewno chcesz kończyć to prawo? :D może wybierzesz taki bardziej terapeutyczny kierunek;):)
OdpowiedzUsuńPięknie to opisałaś, aż się wzruszyłam. Nic tu nie trzeba dodawać. ;)
OdpowiedzUsuńCudowna opowieść, chciałabym być kochana i pokochać kogoś, bo jak na razie jestem na początkowym etapie :(
OdpowiedzUsuńMark Darzy jest cudowny bo gra go Colin Firth. Jak dla mnie to niesamowity aktor. Najlepsza rola to Jak zostać królem.
OdpowiedzUsuń