26 mar 2017

Dzień dobry, północy. Dzień dobry, samotności


   Wyobraźcie sobie nagłą ciszę, która otoczyła świat. Nie ma telewizji, nie ma radia, o Internecie można tylko pomarzyć. Sklepy są opustoszałe, ulice również. Zostaliście tylko wy i zwierzęta, coraz bardziej przymierające z głodu. Temperatura osiągnęła minus trzydzieści stopni. Nikt nie wie co się stało. W sumie… nie ma kto wiedzieć. Zostaliście tylko wy i wasza samotność.

   Augustine i Sully to główni bohaterowie książki „Dzień dobry, północy.” W normalnych okolicznościach prawdopodobnie nigdy by się nie spotkali, ponieważ różniło ich wszystko – podejście do życia, nastawienie do ludzi, temperament i aspiracje. Augustine był naukowcem, w całości poświęconym swojej profesji. Gdzieś w dalekim świecie pozostawił kobietę i dziecko, które mu urodziła a którego nie widział nawet na oczy i wcale za nim nie tęsknił, bo jak można tęsknić za kimś, kogo się nie chciało? Siedemdziesięciolatek przeniósł się na Arktykę, gdzie badał kosmos i wszystkie jego tajemnice. Nie rozumiał ludzkich uczuć, miłość uważał za coś poniżającego i kompletnie niezbędnego, co tylko spowalnia ludzi w ich rozwoju. W chwili, gdy władze decydują się – nie wiadomo konkretnie z jakiego powodu – na ewakuację ośrodka badawczego, Augustine postanawia zostać. Nie chce się ratować, nie chce wracać do rzeczywistego świata. Nie obchodzi go co dzieje się z jego dzieckiem i jego matką, nie interesuje go los ludzkości. Pragnie tylko pozostać w tej ciemnej krainie skutego lodu i obserwować obsiane gwiazdami niebo. Jak się później okazuje, razem z nim w ośrodku pozostała mała dziewczynka, Iris. Augustin nie wie skąd się tam wzięła ani dlaczego o niej zapomniano. Potraktował ją jako oczywistości i trwali w tej zimowej ciszy, walcząc z własną samotnością.

   Sully jest astronautką, kobietą młodą i pełną nadziei na przyszłość. Właśnie wracała z misji na Jowisza, gdzie obserwowali Io – jeden z jego księżyców. Podczas misji powrotnej, razem z kolegami, próbowała skontaktować się z NASA, jednak ich wysiłki na nic się nie zdały – Ziemia milczała, otulona ponurą ciemnością. W radiowęźle słychać było tylko równomierny szum. Nie działały satelity, nikt nie próbował przekazywać nikomu wiadomości. Ziemia umarła a oni nie wiedzieli dlaczego.

   Ich losy się stykają; są jak rozbitkowie, którzy ostali się po wielkiej katastrofie i którzy stracili wszystko, chociaż już za „normalnych” czasów sami odsuwali się od bliźnich i szukali spokoju. W pewien sposób można więc powiedzieć, że ich najskrytsze marzenie się spełniło – nie było już nikogo do kochania, nie było nikogo, kto zajmował by im czas, nikogo, kto przeszkadzałby im obserwować niebo i trwać w bezruchu, chłonąć jego piękno i potęgę. Tyle tylko, że z czasem dotarło do nich, że samotność z wyboru a samotność przymuszona to dwie odrębne sprawy. Bohaterowie muszą zmierzyć się z samotnością a poprzez to i czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy dałby sobie radę, gdyby nagle zabrakło wszystkich tych, którzy tworzą jego codzienność.

   Gdyby producenci zdecydowaliby się kiedyś nakręcić film na podstawie tej książki, to bez wątpienia byłoby to połączenie wspaniałego „Marsjanina” z nostalgicznym „Dawcą pamięci”. To piękna opowieść o tym, że człowiek tak naprawdę jest zwierzęciem stadnym, nawet jeżeli ucieka do swojej samotni i uparcie powtarza, że ludzie nie są mu do szczęścia potrzebni. To historia dwójki ludzi, których dopadło to, do czego zawsze dążyli – i nagle zdali sobie sprawę, że ich nirwana, ich sposób na szczęście absolutne jest szalenie zawodny.

„Biorąc pod uwagę jak długo żył, wydawało się zaskakujące jak niewiele przeżył.”

   Boję się samotności najbardziej na świecie. Szczerze, to boję się jej bardziej niż śmierci. Pewnie dlatego ta książka stanie się jedną z najważniejszych pozycji w moim domu. Dzięki niej będę pamiętała, żeby nigdy nie odtrącać nikogo bliskiego, bo kiedyś, w pewnym momencie może się okazać, że tych osób zabraknie a ja zostanę z taką ilością wolnego czasu, którego niczym nie zdołam zapełnić. Tylko wspomnieniami, które w takiej sytuacji staną się upiorne, bo uparcie będą przypominały o tym, co miałam w garści i co mi z niej wyleciało. 

49 komentarzy:

  1. Piękna recenzja...
    Aż kusi żeby przeczytać książkę.
    Masz rację, ludzie tak szybo odchodzą...
    Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja recenzja chyba sprawila podwojne zainteresowanie ta ksiazka Lubie takie klimaty które pozostawiają cos do myslenia Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zachęcająca recenzja, myślę, że książka mogłaby mi przypaść do gustu. Dobrze czasem dla odmiany przeczytać coś refleksyjnego.
    Pozdrawiam! http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dobrze :) ale nie za często, bo człowieka może to przytłoczyć :)

      Usuń
  4. Niebawem mam dłuższe wolne, więc spisuję książki do których warto zajrzeć - ta również znajdzie się na liście. Twoje recenzje zachęcają do czytania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyżby urlopik? :)

      Usuń
    2. Tak Kochana, ale tylko tydzień z kawałeczkiem, a w tym Święta, no i latem już urlopu nie będzie, więc z jednej strony się cieszę, a z drugiej nie bardzo. :-/

      Usuń
  5. Już Twoja recenzja zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Muszę mieć tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka pochwała z Twoich ust [klawiatury?] to naprawdę dużo :)

      Usuń
  6. Smutny temat, warto przeczytać z pewnością tę książkę i bliżej poznać historię... Zdecydowanie książka dla mnie:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że się wpiszę w Twój gust :)

      Usuń
  7. Bardzo nostalgiczny tekst, można poczuć tę samotność bohaterów. Masz rację, co innego samotność z wyboru, a co innego gdy nie ma już nikogo, kto by mógł ewentualnie tęsknić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się być ciekawa, z chęcią ją przeczytam w wolnej chwili.

    Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna recenzja, piękna okładka. Chętnie zapoznam się z tą pozycją 😊
    Zapowiada się ciekawie
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. lubię powieści w których zderzają się dwa światy ""

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawa recenzja. Ale ja chcę Ci powiedzieć, że po Twoim wpisie o imionach dla chłopca... nasz brzuszkowy dzidziuś jest ciągle nazywany Świętopełkiem :D Chyba mu na razie zostanie taka ksyweczka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, super! Cieszę się bardzo, że dzięki mnie nie ma tradycyjnej Fasolki czy Młodego a dumnie brzmiący Świętopełek :D

      Usuń
  12. Miałam kiedyś sen.
    W tym śnie byłam staruszką, która samotnie błąka się po domu, w którym teraz mieszkam. To było przerażające!!!

    Ciekawa książka!!! Chętnie ją przeczytam!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ogromnie mnie zaciekawiłaś :)
    To zdecydowane moje klimaty i mam dużą ochotę sięgnąć po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo intrygująca historia ! ;o Na pewno wiele uczy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hmm... samotność... Z chęcią bym przeczytała, chociażby dla samej refleksji, jaką pozostawia.
    Ciekawa na pewno.
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Lubię takie "klimaty" :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapowiada się naprawdę interesująco, wpisuję książkę na czytelniczą listę. Przekonałaś mnie do niej. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  18. Naprawdę brzmi fajnie ;) ja jednak cały czas czytam modowe i urodowe książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Okładka jest przepiękna i sama książka też ciekawi, ale spotkałam inną recenzję, która zarzucała książce, że jest nudna, więc sama nie wiem, czy chcę sięgnąć, czy jednak nie. Będę musiała pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz starcie blogerek - której bardziej ufasz? :D

      Usuń
  20. "Uważaj czego pragniesz, bo możesz to dostać". Ta książka może i mnie się spodobać. Od razu wrzucam do schowka żeby mi gdzieś tytuł nie umknął :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetnie napisane. Książkę czytałam i też szczerze polecam. Pięknie wydana i oddziałująca na czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo interesująca książka. Chętnie ją przeczytam jeżeli będzie taka możliwość.

    OdpowiedzUsuń
  23. Chociaż nie przepadam za takimi książkami to po Twojej recenzji mam ochotę jej przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Podejrzewałam, że to będzie lektura warta uwagi. Przekonałaś mnie ostatecznie swoją recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  25. O jej wole sobie nie wyobrażać. Ja jestem za słaba i chyba bym nie wytrzymała w takim otoczeniu. Ale książka jako jakaś tam historia wydaje się być ciekawa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Agato, w Twoich wrażeniach po lekturze powieści obecna jest obawa, która trawi chyba nas wszystkich. Dawno już przestałam wierzyć w mizantropię i uważam, że potrzeba wspólistnienia po prostu twki głęboko zakorzeniona w nas samych. Owwszem, potrzebujemy czasami wyobcowania, odcięcia się, lecz w jej zdrowym, oczyszczającym rozumieniu, pozwalajacym z dystansu wysnuć przemyślenia, odpocząć.
    Rzeczywiście - jest znacząca różnica pomiędzy samotnością z wyboru, w jej aspekcje kompensacyjnym i twórczym, a narzuconemu odszczepieństwu. Są marzenia, których realizacji jednak nie chcemy i to niebezpieczne marzenia... :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Muszę ją mieć! Ale mnie zachęciłaś do przeczytania! :) Agata obiecuję częściej do Ciebie wracać, kiedy Ty znajdujesz czas na pisanie? ;) zdradź tajemnicę zaklinania czasu

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja również boję się samotności... samotnosć boli, wyniszcza człowieka od środka. Chyba nikt nie chce czuć się samotny :( Jeden dzień owszem, czasem człowiek od drugiego chce odpocząć by niebie na wzajem nie denerwować, by nie było sprzeczek, ale nie całe zycie... to się nie uda. Twoja recenzja zachęca by sięgnąć po tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  29. Chętnie ją przeczytam jeżeli tylko znajdę czasu troszkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja najbardziej boję się zamknięcia w przestrzeni w ciszy. Bez iwedzy o upływającym czasie..

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękna recenzja. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń