9 wrz 2015

"Wyspa zombie"


   Zombie. Przerażające stwory, które żyją mimo tego, że części ich ciał zaczynają gnić, które wydają niepokojące odgłosy, chodzą niczym mumie ze starych horrorów i chcą nas ugryźć.

  Nasz główny bohater budzi się w obcym miejscu. Nie wie kim jest, nie wie jak się nazywa, skąd pochodzi, zapewne nawet gdyby powiedzieć mu, że pochodzi z takiego to a takiego państwa to i tak nie wiele by mu to powiedziało.
   Nie może płynnie poruszać swoim ciałem, ręce i nogi nie chcą słuchać jego poleceń a język zdaje się przyrósł mu do podniebienia. W sumie to bez różnicy, bo krtań i tak zapomniała jak artykułuje się słowa i pozostało mu jedynie chrapliwe rzężenie.
   Po czasie dowiaduje się, że znajduje się na wyspie Labofnii, gdzie wyszkoleni pracownicy postarają się mu pomóc na nowo mówić, wymawiać litery i dadzą mu pracę, biorąc pod uwagę szczegółową wiedzę na dany temat jaką posiada. Bowiem podobnych do naszego bohatera, nazwanego później Johannem, jest na wyspie wielu i każdy z nich otrzymał podobną pomoc.

   Nie wszystko jednak jest tak piękne, na jakie wygląda. Jednym z mieszkańców wyspy jest Pedro, który zna każde wydarzenie historyczne jakie miało kiedykolwiek miejsce. Nie wie skąd to wie, skąd te informacje zalęgły się w jego mózgu, ale Labofnia nie takie cuda widziała. Władze wyspy umieściły Pedra na stanowisku kontrolera biletów, mimo że co roku składał on odwołanie od ich decyzji, podając coraz to i nowe argumenty na to, że jest stworzony do pracy na innym stanowisku. Niestety, jego umiejętności były może i nietypowe, ale także sprzeczne z ideą wyspy; przed laty zdecydowano, że Labofnia nie będzie istnieć równolegle z pozostałą częścią świata i że tam nie będą liczyć się żadne wydarzenia historyczne.
   A jakiekolwiek postulaty wychodzące od "umarłych" są przez władze ignorowane i w ogóle nie brane pod uwagę. 

   Nie wiadomo skąd biorą się nowi mieszkańcy wyspy; po prostu o świcie znajduje się ich leżących w pozycji embrionalnej na środku plaży a oni sami też nie są w stanie powiedzieć, gdzie byli wcześniej. Te niewiadome, które krążą wokół ich istoty powoduje u zwykłych ludzi strach przed nieznanym i postawę obronną. Wolą z góry założyć, że to złe istoty i trzymać ich z daleka od "normalnych", niż znaleźć z nimi wspólny dialog. 

   Książka napisana jest dwutorowo; z jednej strony mamy historię asymilacji „naszego zombiego” a z drugie zaś możemy dzięki zapisom dokumentów, poznać dzieje wyspy, od pierwszych statków podróżniczych, które zawitały na brzeg, aż do decyzji amerykańskiego prezydenta i ministrów zagranicznych innych państw, którzy postanowili utrzymać istnienie Labofni w tajemnicy i którzy odcięli się od istot tam zamieszkujących, gdyż stwierdzili, że są oni prezydentami i rządami „żyjących” a nie żywych trupów.

   Szczerze żal mi było zombi, którzy ze swojej natury byli niezwykle potulni i nastawieni pokojowo a przez działania rządów i nagonkę, która objawiła się ukazywaniem w popkulturze wizerunku mięsożernych zombie, które nie mają żadnych skrupułów i nastawione są jedynie na mord, stali się agresywni tylko po to, by chronić samych siebie.

   Gdyby zombie istniało naprawdę to historia, którą stworzył autor „Wyspy zombie” byłaby rewelacyjnym wytłumaczeniem. Wszystko pięknie ze sobą współgra, tworząc naprawdę autentyczną historię. Nie mrożącą krew w żyłach, ale taką, która wzbudza współczucie wobec tych, którzy zostali skrzywdzeni przez silniejszych od siebie.  

   Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu 

15 komentarzy:

  1. Bardziej lubię filmy o Zombie,niż książki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie bym przeczytała tą książkę, lubię takie tematy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię filmy o zombie, ale tego nie widziałam :)

    Zapraszam do mnie: http://monyikafashion.blogspot.com >klik<

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie książki, z chęcią przeczytam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie książki, z chęcią przeczytam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię zombi więc lektura nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam powieści o zombiakach, więc po tę na pewno sięgnę. Ciekawie, że autor podszedł do motywu zombie z zupełnie innej strony i muszę przekonać się jak mu to wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za taką tematyką książek.

    OdpowiedzUsuń
  9. To zupełnie inne spojrzenie na zombie i bardzo mi się podoba ta wizja. Muszę koniecznie sięgnąć po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsze słyszę, że komuś żal Zombie :D W takim razie chętnie to przeczytam !
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zombiaki nie dla mnie;) Co prawda obejrzałam parę filmów. Książka jednak chyba nie dla mnie;)

    OdpowiedzUsuń
  12. dawno tutaj tego nie pisałam - przeczytam na pewno!:D

    OdpowiedzUsuń