Zapraszam was dzisiaj na wywiad, jaki miałam przyjemność przeprowadzić z autorką bestsellerowych książek, panią Tanyą Valko. Niektórzy z was znajdą ją znakomicie z jej "Arabskiej sagi", lub tej jeszcze się toczącej, "Azjatyckiej". Ci, którzy jeszcze jej nie kojarzą, mam nadzieję, zdecydują się sięgnąć po jej książki, bo naprawdę warto. Autora mieszka w miejscach, gdzie noga większości z nas nigdy nie postanie i tworzy historie, które jak sama mówi, oparte są na prawdziwych wydarzeniach.
A(gata) K(ądziołka): Witam
serdecznie. Na początku chciałabym podziękować za tak wielkie wyróżnienie; nie
spodziewałam się, że wygram, a tu taka niespodzianka!
Moje pierwsze pytanie będzie dotyczyło Pani podróży – zwiedziła Pani kawałek świata – czy jest jeszcze jakieś miejsce, które chciałaby Pani odwiedzić?
Moje pierwsze pytanie będzie dotyczyło Pani podróży – zwiedziła Pani kawałek świata – czy jest jeszcze jakieś miejsce, które chciałaby Pani odwiedzić?
T(anya)V(alko): Świat
jest wielki i taki ciekawy, a moją pasją są podróże. Moim marzeniem jest
paromiesięczna wyprawa po Amerykach, a w regionie, gdzie teraz mieszkam,
chciałabym jeszcze zwiedzić Japonię, Chiny i Indie. Aby dokładnie poznać te 3
kraje i zobaczyć ciekawe miejsca, potrzebowałabym paru urlopów.
AK: Gdzie
chciałaby Pani osiąść na emeryturze?
TV: To
jest właśnie dylemat. Miałam chętkę na Bali, ale trochę się boję (sama siebie
przestraszyłam moją książką, a raczej poszukiwaniem i odkrywaniem prawdy o tej
wyspie i Azji w ogóle). Kiedy pojechałam do Kambodży, stwierdziłam, że to cudny
i niedrogi kraj, pyszna kuchnia i życzliwi ludzie. Nawet znalazłam drewniany
domek na palach z internetem J,
lecz ciągle nie mogę zapomnieć o Czerwonych Kmerach… Ostatnio zakochałam się w
Gili Trawangan, małej wysepce w Indonezji, na której nie ma żadnych pojazdów
mechanicznych, jest za to spokój, cisza i cudowne morze pełne kolorowych ryb i
żółwi pływających w rafie. Ale ile ja bym tam wytrzymała??? Tydzień to było
zdecydowanie za krótko, ale miesiąc może być aż nadto. Tak więc nadal szukam
miejsca do życia na emeryturze. Jest też jeden zasadniczy problem – my Polacy
nie mamy takich emerytur jak nasi unijni bracia, których spotykam. Ich stać na
życie w azjatyckim ciepełku i ogrzewanie starych kości, a nas Polaków
przeważnie na kefirek i kajzerkę, czasami okraszaną smalczykiem.
AK: Czy po zakończeniu azjatyckiej sagi pojawią się kolejne serie? Może saga afrykańska?
AK: Czy po zakończeniu azjatyckiej sagi pojawią się kolejne serie? Może saga afrykańska?
TV: Z
wykształcenia, wyboru i fascynacji jestem arabistką i zapadła już decyzja, iż w
następnej powieści powracam do arabskich klimatów. Zatem Afryka – tak, ale
północna, arabska i muzułmańska.
AK: Co o Pani książkach sądzą azjatyccy i arabscy znajomi? Zgadzali się z tym, jak przedstawiła Pani ich świat?
AK: Co o Pani książkach sądzą azjatyccy i arabscy znajomi? Zgadzali się z tym, jak przedstawiła Pani ich świat?
TV:
Arabom raczej się nie chwalę, że krytykuję ich święte prawo szariatu – nie po
to piszę pod pseudonimem, żeby ustawiać się na świeczniku jako cel „do
odstrzału”. To nie jest zabawa i mówienie głośno o muzułmańskich przywarach,
błędach i okrucieństwie jest w obecnych czasach jeszcze bardziej ryzykowne niż
kiedyś. Teraz może to kosztować głowę, bo ISIS jest wszędzie.
AK: Czy mieszkając tam, nosiła Pani abaję lub burkę, czy może jako turystka mogła Pani ubierać się zwyczajnie?
AK: Czy mieszkając tam, nosiła Pani abaję lub burkę, czy może jako turystka mogła Pani ubierać się zwyczajnie?
TV: W
Arabii Saudyjskiej mieszkałam 5 lat i nie byłam tam turystką, bowiem do tego
kraju nie ma wiz turystycznych. Poza tym Arabowie twierdzą, i to coraz bardziej
zdecydowanie, że kiedy przyjeżdżamy do ich kraju, to musimy przestrzegać ich
praw. Tak więc w Arabii nosiłam abaję, a gdybym pojechała do Afganistanu,
zapewne musiałabym nosić burkę, przynajmniej na prowincji. Jeśli bym tego nie
zrobiła, w najlepszym razie czekałyby mnie baty.
AK: Wielkie, negatywne wrażenie, zrobiło na mnie to, co dzieje się w balijskich szpitalach; zła opieka medyczna, patrzenie tylko na pieniądze... czy miała Pani jakieś doświadczenia z tamtejszą służbą zdrowia, czy opisała Pani jedynie to, co słyszała od innych?
AK: Wielkie, negatywne wrażenie, zrobiło na mnie to, co dzieje się w balijskich szpitalach; zła opieka medyczna, patrzenie tylko na pieniądze... czy miała Pani jakieś doświadczenia z tamtejszą służbą zdrowia, czy opisała Pani jedynie to, co słyszała od innych?
TV: Moja
rodzina nie lubi czytać moich książek, bowiem twierdzą, że za dużo w nich jest naszych
prywatnych doświadczeń. Mąż zdecydowanie unika lektury moich powieści, gdyż nie
chce się denerwować J
Znając mnie od ponad 30 lat, wie, jak rozwinę temat, co napiszę i jak się do
tego ustosunkuję. Tak więc… moje książki to moje życie, przedstawiam w nich
osobiste doświadczenia oraz sytuacje, których byłam świadkiem. Wracając do
meritum – balijska służba medyczna nie różni się tak bardzo od płatnej opieki
medycznej na całym świecie – bez pieniędzy można sobie od razu wykopać grób. Denerwuje
mnie to tak samo, jeśli dotyczy Azji, Europy czy Ameryki. Czy Pani próbowała kiedyś
dostać się do polskiego państwowego szpitala poza kolejką i to bez skierowania
od lekarza pierwszego kontaktu? Z guzem mózgu wyznaczają choremu półroczny
termin na tomografię. Tego lata zetknęłam się z
taką sytuacją: człowiek chory na tropikalną zakaźną chorobę, który
przyleciał do Polski na leczenie, został odesłany ze szpitala zakaźnego do
swojego ośrodka zdrowia po skierowanie!!! Czy to nie jest absurdalne?! Niektórzy
twierdzą, że NFZ przeprowadza holokaust na polskich obywatelach, zwłaszcza
emerytach i rencistach. Czy znała Pani kogoś chorego na nowotwór i słyszała
Pani o drodze przez mękę, którą tacy ludzie muszą przejść? To, co dzieje się w
lecznictwie na Bali, nie jest niezwykłe, a przeraża mnie osobiście przede
wszystkim dlatego, że ta wyspa jest daleko od Polski, od domu, od naszych
bliskich, którzy nie mogą nam przyjść z pomocą w ciężkich chwilach.
AK: Czy jest coś, czego się Pani boi? Bo odnoszę wrażenie, że jest Pani kobietą nieustraszoną.
TV: Boję
się chorób i niesprawności. Trzy lata temu miałam kontuzję kręgosłupa,
rehabilitacja trwała pół roku – byłam wtedy ogromnie nieszczęśliwa. Boję się
też okrucieństwa… wręcz go nienawidzę.
AK: W „Miłości na Bali” mamy motyw wspominający o wierzeniach Balijczyków dotyczących zmarłych. Czy wierzy Pani, że duchy mogą za nami podążać?
AK: W „Miłości na Bali” mamy motyw wspominający o wierzeniach Balijczyków dotyczących zmarłych. Czy wierzy Pani, że duchy mogą za nami podążać?
TV: Oczywiście
że wierzę J
Pochodzę z Krakowa, miasta magii i sztuki, w którym wszystko może się zdarzyć,
a duchy cały czas przechadzają się starymi uliczkami Kazimierza i Podgórza. Mój
dom rodzinny liczył sobie 250 lat – czy Pani sądzi, że dusze moich przodków chciałyby
się wyprowadzić z takiego idealnego miejsca pełnego ciemnych zakamarków,
pająków po kątach, czarnych kotów na cieknącym dachu, z piwnicy czy ze strychu?
Wierzę, że moi najbliżsi, których straciłam za młodu, są nadal przy mnie,
chronią mnie i wspierają. Łatwiej mi z taką wiarą żyć.
AK: Wielu czytelników mojego bloga chce w przyszłości napisać własną książkę i stąd kolejne pytanie, zapewne banalne - kiedy poczuła Pani, że jest gotowa na to, by napisać pierwszą powieść?
AK: Wielu czytelników mojego bloga chce w przyszłości napisać własną książkę i stąd kolejne pytanie, zapewne banalne - kiedy poczuła Pani, że jest gotowa na to, by napisać pierwszą powieść?
TV: Może
rozczaruję kogoś, mówiąc, że ja zawsze coś tam pisałam, a kiedy jeszcze nie
umiałam pisać, układałam w głowie historyjki. Gdy je opowiadałam, to zawsze
mnie karcono: „Nie kłam, Taniusiu”. Teraz zaś w moich powieściach mogę
fantazjować do woli i koloryzować zwykłe historie, ile dusza zapragnie. W tej
wersji nazywa się to licentia poetica, a
nie bajdurzenie. Każdy, kto czuje potrzebę pisania, powinien chwycić za pióro i spróbować. Jeśli
się tego naprawdę chce, to się uda. Ja czekałam na debiut jako powieściopisarka
aż do czterdziestki.
AK: Szczerze muszę przyznać, że nie znam chyba żadnego pisarza arabskiego pochodzenia. Czy Pani, mieszkając w tamtych regionach, czyta książki tamtejszych pisarzy? I czy kobiety z krajów arabskich mogą pisać i wydawać książki?
AK: Szczerze muszę przyznać, że nie znam chyba żadnego pisarza arabskiego pochodzenia. Czy Pani, mieszkając w tamtych regionach, czyta książki tamtejszych pisarzy? I czy kobiety z krajów arabskich mogą pisać i wydawać książki?
TV: Jestem
orientalistką i znam literaturę arabską dość dobrze. Szkoda, że Polacy do niej
nie sięgają. Nie wiem czemu, spora grupa osób sądzi, że kraje arabskie są
zacofane i prymitywne. Jest to krzywdzące, niczym nieuzasadnione uogólnienie. Powiem
jedno – kiedy w Europie odziani w skóry myśliwi biegali za turami z drewnianymi
włóczniami i łukami, balwierze wyrywali zęby palcami, a kobiety rodziły w
drewnianych chatach, często przypłacając to życiem, w Persji czy na dworach
kalifów kwitła literatura i sztuka, powstawały przepiękne wiersze o miłości
zwane kasydami, pisano rozprawy filozoficzne i matematyczne, a w lazaretach wykonywano
cięcia cesarskie i skomplikowane operacje. To właśnie kasydy wraz z ekspansją
arabską dotarły do Europy i Prowansji, by później zasłynąć jako najpiękniejsza
miłosna literatura prowansalska. Pisarze arabscy byli i są nagradzani i znani w
świecie, począwszy od Egipcjanina Nadżiba Mahfuza, aż po Hishama Matara,
współczesnego pisarza libijskiego. Kobiety również piszą i wydają zarówno poezję,
jak i prozę. Znane są wstrząsające powieści autorstwa arabskich kobiet mówiące o
ich ciężkiej doli w krajach rządzonych przez mężczyzn.
AK: Na koniec bardzo przyziemne pytanie- woli Pani naszą polską kuchnię czy raczej azjatycką lub arabską?
TV: Preferuję zdrową kuchnię, a polska do takich się nie zalicza. U mnie w domu jada się dania według przepisów śródziemnomorskich, arabskich oraz azjatyckich, wykluczając z nich wszystko co smażone. Nie jadam także wieprzowiny, nie ze względów religijnych, bo muzułmanką nie jestem, ale również zdrowotnych i przyzwyczajeniowych. Jednak czasami z sentymentu sięgnę po żurek, kaszankę z zasmażaną kapustą czy barszcz, lecz przeważnie takie wybryki odchorowuję.
AK: Na koniec bardzo przyziemne pytanie- woli Pani naszą polską kuchnię czy raczej azjatycką lub arabską?
TV: Preferuję zdrową kuchnię, a polska do takich się nie zalicza. U mnie w domu jada się dania według przepisów śródziemnomorskich, arabskich oraz azjatyckich, wykluczając z nich wszystko co smażone. Nie jadam także wieprzowiny, nie ze względów religijnych, bo muzułmanką nie jestem, ale również zdrowotnych i przyzwyczajeniowych. Jednak czasami z sentymentu sięgnę po żurek, kaszankę z zasmażaną kapustą czy barszcz, lecz przeważnie takie wybryki odchorowuję.
AK: Bardzo dziękuję za poświęcony mi czas. I czekam z niecierpliwością na nową książkę!
Niezwykle ciekawy i poruszający wywiad! Czytało się go z prawdziwą przyjemnością ;)
OdpowiedzUsuńTo dopiero drugi wywiad jaki w życiu przeprowadzałam, więc dziękuję :)
UsuńŚwietny wywiad chociaż zastanawia mnie brak konsekwencji - pisanie pod pseudonimem, żeby później przyznać się do niego, udzielać wywiadów pokazując twarz, zdradzać pochodzenie? Nie sądzę, żeby ISIS potrzebowali więcej do identyfikacji, gdyby naprawdę chcieli.
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie mi oceniać postępowanie autorki :)
UsuńWiadomo, to taka luźna myśl :)
UsuńAle niesamowita sprawa ze przeprowadziłaś taki wywiad! Nie czytałam jeszcze książek tej autorki, moze po którąś sięgnę :D
OdpowiedzUsuńFuks szczęścia :) ciekawe czy pomoże mi to w dalszym rozwoju bloga? :)
UsuńSięgnij po pierwszą, a przeczytasz wszystkie, miejscami okrutne, ale pojawia się też piękna miłość ;)
UsuńJejku zazdroszczę Ci wywiadu ! :)
OdpowiedzUsuńSama sobie zazdroszczę ;)
UsuńAle świetny wywiad. Trafne pytania zadałaś :)
OdpowiedzUsuńZ perspektywy czasu myślę, że mogłam zadać lepsze :)
UsuńFajnie, że udało CI się zrobić wywiad, wyszedł świetnie ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
Ojoj super :-) lubię bardzo jej książki :-) gratuluję :-)
OdpowiedzUsuńChętnie zgłębię książki Pani Valko:)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wywiad. Książki autorki czekają u mnie w kolejce :)
OdpowiedzUsuńFajnie jest się dowiedzieć czegoś o autorze :)
OdpowiedzUsuńfajnie się czyta takie wywiady :)
OdpowiedzUsuńszczerze przyznam, że nie miałam chyba okazji czytać jej książek, ale wywiad bardzo zaciekawił mnie nią- jako osobą :)
OdpowiedzUsuńSięgnę po jakieś dzieło :)
Nie znałam tej pisarki, ale wywiad zachęca do czytania.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książek tej Pani, nie wiem czy po nie sięgnę, ale ciekawy wywiad:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
aż chce zgłębić się w jej twórczość:D
OdpowiedzUsuńWywiad super :)) Książek niestety tej Pani nie czytałam.
OdpowiedzUsuńgratulacje, świetny wywiad!!!
OdpowiedzUsuńwow szacun, naprawdę zaimponowałaś mi :)
OdpowiedzUsuńSUPER !!
OdpowiedzUsuń