A teraz recenzja książki, o którą walczycie w KONKURSIE.
Luisa Weiss to kobieta, która przez wiele lat nie potrafiła znaleźć swojego miejsca na świecie. Urodzona w Zachodnim Berlinie, córka Włoszki i Amerykanina nie do końca wiedziała gdzie tak naprawdę jest jej dom; czy w apetycznie pachnących Włoszech, gdzie odwiedzała dziadków; w Brookline, gdzie mieszkała ze swoim apatycznym i mało rozgarniętym ojcem czy w surowych Niemczech z równie surową pogodą i relacjami międzyludzkimi?
Już w dzieciństwie nauczyła się, że poprzez smak i zapach potraw może przenieść się do każdego miejsca na ziemi. Dlatego zaczęła gotować i piec, zatracając się w przepisach znanych od pokoleń i tych całkiem nowych, egzotycznych i oryginalnych.
Luisa to prawdziwa postać, jej życie wydarzyło się naprawdę i nie jest wcale o wiele starsza ode mnie i od was (dokładnie rzecz ujmując urodziła się w 1977 roku.) Pięknie opisała swoje życie, nie ukrywając przed czytelnikami i tych wstydliwych spraw. Duża część książki to opis jej nieudanego związku z Samem, z którym dzieliła nowojorskie życie przez kilka lat, aż do czasu kiedy to zrozumiała, że jej miejsce nie jest pośród drapaczy chmur, ale w surowym i konserwatywnym Berlinie, gdzie przed laty porzuciła swoją miłość.
Bohaterka - autorka to kobieta taka jak każda z nas; niepewna swoich wyborów, rozdarta między tym co powinna a tym co chce. Pokazuje nam, że czasami warto jednak zaryzykować i rzucić wszystko co nieznane i pozornie bezpieczne, by odnaleźć szczęście. I kurczę, zgadzam się z nią w stu procentach i obiema rękami podpisuję się pod jej słowami:
" Później wiele razy zaskakująco klarownie widziałam, jak dużo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że życie, jakiego pragnę, znajduje się w zasięgu ręki. Wystarczyło po prostu uwierzyć, że gdy odważę się na skok, ziemia uniesie się, by mnie podtrzymać. I tak właśnie się stało. Niegdyś zagubiona i pogrążona w beznadziei, niemocy i przygnębieniu, w ciągu kilku miesięcy poczułam się silna i wolna, jakbym była w stanie wejść na szczyt góry w klapkach. I szczęśliwa, bo nareszcie odważyłam się iść za głosem serca ku temu, czego naprawdę pragnęłam."
Pod koniec każdego rozdziału autorka raczy nas przepisami swoich ulubionych potraw - drożdżowego placka ze śliwkami, sałatki nicejskiej, alzackiego placka z boczkiem i śmietaną, zupy pomidorowo - chlebowej - które rozbudzają apetyt i kubki smakowe. Bez wątpienia "Kuchnia na walizkach" to jedna z najsmaczniejszych pozycji na rynku wydawniczym.
Ciężko opisać jest wszystkie wątki z książki; relacje Luisy z rodzicami, które nie zawsze należały do najłatwiejszych, jej oba poważne związki, trudne dzieciństwo dziecka przerzucanego ciągle z jednego kontynentu na drugi, magię jaką czuła podczas tworzenia potraw, jej zamiłowanie do białych szparagów... To jakby chcieć streścić czyjeś życie w kilkudziesięciu zdaniach - rzecz niemożliwa. Po tą książkę trzeba po prostu sięgnąć. I zapewniam was - polubicie Luisę, mimo, że nie była ideałem i łamała serca. I mimo tego, że odważyła się zatrząsnąć szczęściem innych, by odnaleźć swoje.
"Tak już jest z przyjaciółmi. Trudno przypomnieć sobie, jakie było życie, zanim się pojawili."
Po skończeniu lektury zastanowiłam się czy życie każdego z nas dałoby się opisać tak, jak zrobiła to Luisa. I powiem wam, że pewnie, że tak - i w niejednym przypadku byłbym to bestseller, bo co może być ciekawszego od tego, co funduje nam los? Na koniec kawałek dedykacji z książki Luisy:
"I wreszcie książkę tę dedykuję Maksowi, mojemu mężowi, za jego miłość, stałość i za to, że na każdym kroku pomaga mi być dzielną."
Widzicie? Nie tylko w komediach romantycznych można spotkać taką miłość. Wierzę, że wiele z was ma tą swoją już przy sobie. A jeśli jeszcze się nie znalazła, to nic się nie martwcie - czasami trzeba przejechać pół świata, żeby trafić na swoją drugą połówkę pizzy.
I tym, którzy czytają tylko końcówki postów - kiermasz książkowy - zapraszam. Pomóżcie odetchnąć moim przemęczonym półkom!
aa.. idealna :D <3
OdpowiedzUsuńkuchnia to miejsce, gdzie jest miłość do jedzenia, ale też gdzie.. ta miłość powstaje! :)
Ale ładnie to ujęłaś! :)
UsuńJuż czuję, jak te przepisy by na mnie podziałały. Byłabym stale głodna :)
OdpowiedzUsuńCała książka jest apetyczna :)
UsuńKsiążka wydaje się ok :)
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, zaobserwowała bym, ale nie masz takiej opcji :(
ksoega-demonow.blogspot.com
* ksiega-demonow.blogspot.com
UsuńMam, mam :) w końcu inni mnie obserwują :)
UsuńLubię takie smaczne książki :)
OdpowiedzUsuńMniam mniam ^^
Usuńja tak samo :)
UsuńNie czytam tego typu książek.
OdpowiedzUsuńCzemu?
Usuńwydaje się być fajna :)
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę i zastanawiałam się jaka jest, a dzięki Twojej recenzji mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo, bardzo! :)
UsuńJa natomiast pierwsze słyszę ten tytuł, ale już czuję się do niego przekonana!
UsuńKsiążka wydaje mi się ciekawa, chyba poszukam jej u siebie w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPrzez żołądek do serca? :D
OdpowiedzUsuńByłoby miło ... :D myślisz, że jak zacznę źle gotować to po miłości? :D
UsuńKolejna zachęcająca recenzja :) Brzmi dobrze.
OdpowiedzUsuńUdało mi się zachęcić :D
UsuńFajna się ta książka wydaje, może kiedyś się na nią skuszę, jeszcze te wstawki z przepisami, lubię tego typu kombinacje :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać książki gdzie są przeplatane przepisy kulinarne, ciekawa propozycja :-)
OdpowiedzUsuńIdealna :), zgadzam się ze każde życie mogło by być idealnym scenariuszem do książki :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOoo, sympatyczna musi byc ta książka :D
OdpowiedzUsuńkolejna książka o kobiecie, która by mnie tylko wkurzała, to nie jest pozycja dla szanującego się mężczyzny, kobieta rzuciła faceta bo poczuła zew natury, pewnie wiele kobiet o tym marzy ale jakbyście nazwali faceta który też w pewnej sytuacji, po ślubie, z gromadką dzieci uświadamia, sobie że chce zostawić dziecko i jechać do berlina piec ciasta? do miasta gdzie poznał swoją starą miłość? no proszę litości
OdpowiedzUsuńDrogi Siewco, zauważ, że ona nie była ani po ślubie ani z gromadką dzieci :) poza tym - każdy ma prawo do szczęścia. A skoro nie była z nim szczęśliwa to miała z nim być, bo 'tak wpada'?
Usuńzdecydowanie wolę gotować niż o gotowaniu czytać... nawet z książką kucharską mi nie po drodze, ale ta zapowiada się ciekawie;)
OdpowiedzUsuńJuż się na nią parę razy natknęłam ;D
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie :))))
OdpowiedzUsuńalzacki placek bym zeżarła:D
OdpowiedzUsuńUpiekę go dla Ciebie :P
UsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią wczytałabym się w przepisy:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gotowanie i wszystko co z tym związane. To mogłaby być książka dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńplacek drożdżowy ze śliwkami mniaaaam - coś mnie i Luise łączy hehe :) Ja swoją miłość znalazłam dopiero w czerwcu 2 lata bedziemy razem ale mam nadzieję ze w mojej sytuacji nic sie nie zmieni :*
OdpowiedzUsuńCiekawa ! :)
OdpowiedzUsuńMyśle, że ta książka może mi przypaść do gustu. Zapisuje tytuł by móc ją kiedyś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie Inna
happy1forever.blogspot.com
podoba mi sie okładka tej ksiązki
OdpowiedzUsuńkurcze już same przepisy na końcu rozdziałów mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńmniamciumniam!
OdpowiedzUsuńlubię takie ksiażki, a na kiermasz obowiązkowo zajrzę ;)
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam Cię do Liebster Blog Award. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że weźmiesz udział w zabawie :D
http://keepdestination.blogspot.com/2015/05/liebster-blog-award.html
Ja tam bym brała Brooklyn. W ciemno hehe. Rozśmieszyłaś mnie tym zakończeniem, bo tak patrzę, czy watek straciłaś czy co, że piszesz znowu o tym samym :-) No ale rzeczywiście tak jest, że niektórzy czytają tylko końcówkę postu, albo sam tytuł i często potem piszą głupoty w komentarzach :-))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKusisz tą książką jak jakimś pysznym ciachem ;)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że podczas czytania tej książki cały czas byłabym głodna :))
OdpowiedzUsuńA pomysł z przepisami pod koniec rozdziałów jest wspaniały :D
Wydaje się fajna :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja i coś dla mnie. Przeczytam :)
OdpowiedzUsuń