17 maj 2015

"Piękny dzień" czyli idealna babska książka.

UWAGA! Recenzja bardzo kobieca, naładowana tematem ślubno-weselnym. Mężczyzn o słabych nerwach uprasza się o opuszczenie strony.

   Prawie każda z nas przynajmniej raz w życiu wyobrażała sobie jak będzie wyglądał ten jeden, idealny, piękny i perfekcyjnie cudowny dzień, w którym poślubimy mężczyznę, z którym będziemy chciały spędzić resztę życia. Kiedy już nasz ukochany zbierze się na odwagę i uklęknie przed nami pytając z emfazą i jąkaniem czy za niego wyjdziemy zaczynamy wybierać idealną salę, piękną suknię, uroczy bukiecik, zgraną kapelę i najlepsze zaproszenia dla gości (a przyszły Pan Młody łapie się za głowę i zastanawia się ile to wszystko, do cholery, będzie kosztowało?!).

   Elin Hilderbrand w swojej książce "Piękny dzień" opisała kilka dni poprzedzających ślub Jenny - najmłodszej z rodzeństwa, która zdecydowała się wziąć ślub na malowniczej wyspie Nantucket a jej wybrankiem jest (oczywiście!) najbardziej idealny mężczyzna na świecie. Autorka, opisując ostatnie 72 godziny panieństwa Jenny, oddała głos kilku bohaterom, jednak ani razu nie uczyniła narratorem Państwa Młodych (może i racja, ich cukierkowa miłość doprowadziłaby do obłędu nie tylko mnie.)

   Całe wesele zaplanowała matka Jenny i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nie żyje ona od przeszło ośmiu lat. Gdy tylko dowiedziała się, że choruje na raka jajnika, założyła notatnik, w którym przedstawiała wszystkie swoje sugestie, by jej najmłodsze dziecko nie odczuło braku tej najważniejszej kobiety w dniu swojego ślubu (i nieważne, że Jenny nie była wtedy nawet w jakimkolwiek związku.). I byłoby to piękne i patetyczne, gdyby nie to, że mi osobiście zalatuje to lekko desperacją i makabrą. Oczywiście nasza bohaterka planuje ślub według szczegółowych wskazówek mamy (w końcu matka wie najlepiej!) - żabi zielony kolor sukienek dla druhen? - jest. Brak szpinaku w przystawkach, bo zostaje między zębami?- jest. Znajomy ksiądz udzielający ślubu? - jest (ciekawe tylko co by było, gdyby w przeciągu tych 8 lat zmarł także i wskazany przez matkę ksiądz. Chyba nie doszłoby do ceremonii...) Żaden szczegół, nawet tak błahy jak wzorek na serwetkach czy kolor szlaczka na zastawie stołowej, nie może różnić się od tego, co w notatniku napisała matka Jenny. A co się działo, gdy ktoś zasugerował żeby nie brać tak na poważnie tego notatnika... Lincz ze strony całej rodziny. Bo przecież zmarła matka wie najlepiej!

   Na szczęście jest to jedyny mankament książki, bo ogólnie to... boziu, idealne babskie czytadło, w którym mamy całą plejadę różnych postaci miłości; poczynając od tej romantycznej, nadmuchanej słodkimi słówkami, tęczą i jednorożcami, poprzez tą bardziej dojrzałą, gdzie słodkość miesza się z gorzkim smakiem, kończąc na takiej miłości, która jest za mała, by utrzymać przy sobie dwójkę ludzi.

   Kobiety moje kochane! Te młode, które ciągle jeszcze szukają i te młode, które już posiadają. Te, które płaczą na komediach romantycznych i te, które się z nich wyśmiewają. I w końcu te, które wierzą, że każdemu z nas może się przytrafić taka książkowa historia (a może!) i te mniej w to wierzące - sięgnijcie po "Piękny dzień", usiądźcie wygodnie i dajcie się porwać tej całej ślubnej gorączce. Przegońcie faceta, żeby poszedł do kumpla oglądać mecz i nie gderał Wam nad uchem (gdzie znowu schowałaś mu skarpetki?), nalejcie wina do kieliszka, albo herbaty do kubka i pozwólcie sobie na odrobinę marzeń i odpoczynku. I może po tej książce docenicie tego swojego nie-książkowego mężczyznę, który przez lata się już Wam przejadł i zszarzał i znowu w waszym domu zagoszczą jednorożce i tęcza. Tak rzekłam. Amen. 

76 komentarzy:

  1. Od czasu do czasu lubię sięgać po tego typu książki, więc może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kusi mnie:) ostatnio przeczytałam Mamisynka z Twojego polecenia:) chciałabym dowiedzieć się co było dalej:))

    OdpowiedzUsuń
  3. A co mi tam. Jak będę mieć okazję - sięgnę i przeczytam.Taka lekka, niezobowiązująca lektura, choć momentami naiwna, na trudny dzień jest idealna przecież :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam ją w swojej biblioteczce, ale jeszcze nie zdążyłam jej przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie musisz wychodzić z domu, żeby ją zdobyć :P

      Usuń
  5. Czasem mam wielką ochote przeczytać typowo babska książke dlatego zapisuje sobie tytuł :))
    Mam nadzieje, że uda mi się w najbliższym czasie sięgnąć po tą pozycje :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie Inna
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. To chyba nie dla mnie:P generalnie nie przepadam za typowo babską literaturą:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie sądzę, żebym zrelaksowała się przy takiej historii, ale w ramach eksperymentu może kiedyś sięgnę. Jednak u mnie częściej goszczą kryminały i horrory niż historie miłosne, więc w najbliższej przyszłości raczej po "Piękny dzień" nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami historia miłosna jest gorsza niż horror :D tam przynajmniej wiadomo czego się spodziewać :)

      Usuń
  8. Czasami fajnie jest przeczytać coś takiego, lekkiego :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Może i film by z tego przyjemny wyszedł? // A co do tej książkowej mamy... Sam pomysł z notatnikiem dobry, ale czemu aż w takich szczegółach? W końcu to nie o dyktowanie szlaczków na serwetkach chodzi... Dodatkowy stres dla panny młodej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wyszedłby :) w roli ojca życzyłabym sobie Michaela Douglasa :)

      Usuń
  10. Lubię czasem zatopić się w takiej babskiej książce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej w książkach znajdziemy trochę romantyzmu :D

      Usuń
  11. Piękna recenzja. Lubię takie piękne i idealne książki. Cudowne zdjęcie na koniec recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzy mi się takie :P tylko nie wiem czy fotograf się odważy wejść na drzewo, żeby mi takie zdjęcie zrobić :D

      Usuń
  12. Idealne babskie czytadło czyli idealnie nie dla Tea :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Brzmi fajnie, ale nie mogłabym jej obecnie czytać :P

    OdpowiedzUsuń
  14. ślub wg wskazówek mamy...może być ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubię czytać takie książki, szczególnie w wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  16. A mi się wydaje, że gdyby nie śmiertelnie poważne podejście do tego notatnika to książka nie wyróżniałaby się niczym szczególnym ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście jest notatnik i się wyróżnia :)

      Usuń
  17. Nigdy nie kumałam, co ludzie widzą w tego typu ksiązkach. Ale każdy ma prawo mieć taki gust, jak lubi, a literatura jest na tyle szeroka że każdy znajdzie coś dla siebie - i to jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Faktycznie babskie czytadło :) Ja dodaję do listy 'muszę przeczytać' :)

    OdpowiedzUsuń
  19. O, idealnie nada się na nadchodzące wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie lubię takich książek,ale"...boziu, idealne babskie czytadło, w którym mamy całą plejadę różnych postaci miłości; poczynając od tej romantycznej, nadmuchanej słodkimi słówkami, tęczą i jednorożcami..." Przeczytam chociażby dlatego. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skradłam kawałek Twojego czytelniczego serca? :)

      Usuń
  21. Po przeczytaniu tej książki faceci staną się biedni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, właśnie że po tej książce bardziej się ich docenia :)

      Usuń
  22. Jest to... dziwne. Niby fajnie mieć wskazówki i być z myślą, że matka "jest ze mną". Z drugiej strony przecież to dzień każdej Panny Młodej i sama ma w głowie swoje pomysły. Ja już ten dzień mam za sobą (zaraz 5 lat minie) i nie wyobrażam sobie sugestii innych, bo sama wszystko wiedziałam :P
    Ale książka wydaje się ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze :P Też bym nie mogła robić wesela pod czyjeś dyktando :) I gratuluję 5 lat, mężatko :)

      Usuń
  23. skoro to idealna babska książka, to muszę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  24. w sam raz dla mnie ;)

    Zapraszam
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Chyba każda kobieta wyobraża sobie swój dzień ślubu :) Dlatego książka jak najbardziej na tak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja wizja drastycznie różni się od książkowej :D na szczęście... chyba :D

      Usuń
  26. Ciekawie napisane :). Przeczytałabym.

    OdpowiedzUsuń
  27. O babska książka już dawno nie ociepliła naszych rączek :P Idealna na leniwy weekend :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Sama kiedysik napisałam jak ja bym to chciała... aby wyglądało, wraz z białym fortepianem w kulminacyjnym momencie przy któym siada mój pan młody i śpiewa dla mnie balladę. kobiety mdleją, włosy sobie wyrywają, babcie płaczą, mężczyźni klękają...i ja... ja ze łzami w oczach ( ale żadna nie wypływa, bo przecież mam idealny makijaż) słucham... zachwycona do bólu..
    Czuje się jak prekursor tej ksiązki, ot co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, i się wcale nie dziwię! :) wizję to Ty masz, trzeba przyznać :)

      Usuń
  29. Nie musiałam nawet czytac recenzji. Wystarczy, ze widze slowa 'idealne' i 'babskie'. Jak najbardziej zamierzam przeczytac :))

    OdpowiedzUsuń
  30. Ooo coś dla mnie.
    Po pierwsze bo zareczyny jeszcze przede mną, jeśli w ogóle ;) Faceta mam, mieszkamy razem, dziecko w drodze ale jakos sie nie określił haha... Nie za dobry ze mnie materiał na żone...
    Po drugie lubie czasem takie lekkie książki dla relaksu.
    I musze Ci powiedziec jedno - bardzo duzo czytam, ale jakby mi kazali napisac z tego taki post jak Twój - w życiu - no nie potrafie. A z przyjemnością przeczytałam Twój i zacheciłaś mnie do niej wiec szacun...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Określi się jak będziesz się tego najmniej spodziewała, zobaczysz :P
      I też kiedyś nie umiałam pisać, z czasem jakoś to przyszło :) metodą prób i błędów, jak wszystko w życiu :) a jak Ci się podobało to zapraszam częściej :)

      Usuń
    2. Na pewno bede odwiedzac...

      Usuń
  31. Nie przebrnęłam przez "Piękny dzień", nie zaiskrzyło, pomimo tego, że lubię babskie książki i wszelakie czytadła, ale dobrze, że Tobie się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Z chęcią ją zabiorę na wakacyjny wyjazd :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Podobała mi się ta książka, chociaż były powtórzenia (król balu absolwentów), zdziwiło mnie, że nie było głosu panny młodej, choć postaci były ciekawie nakreślone i ukazuje, że nie wszystko da się przewidzieć, a miłość ma różne oblicza i barwy.

    OdpowiedzUsuń
  34. Bardzo fajny post :) wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Ok, skoro tak mi powiedziałaś, to sięgnę po tą książką... ciekawe, czy ją wyśmieję tak jak śmiać mi się chce z komedii romantycznych, czy zmusi mnie ona do przemyślenia swojego samotnego życia:)

    OdpowiedzUsuń
  36. wooow... kobiece, ale i trochę do myślenia :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Powiem Ci, że taki notatnik zmarłej matki z jednej strony jest rozczulający, ale z drugiej i uciążliwy. No bo z żywą matką jesteś w stanie jej sugestie przedyskutować i dość do kompromisu, ze zmarłą już tak łatwo nie jest - po prostu nie ma dyskusji. :P

    OdpowiedzUsuń
  38. Rzadko czytam takie książki, ale raz na jakiś czas wskazana :))

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja tez raczej nie czytam takich książek, ale tematyka przedślubna jest mi teraz bliska, więc może rzucę okiem niedługo:)

    OdpowiedzUsuń
  40. może powiem nie ładnie, ale dla tego pana młodego to może lepiej, że nie poznał przyszłej teściowej, no bo skoro zaplanowała ślub córki a córka ślepo się zastosowała to co teściowa by zrobiła z życiem tego biedaka gdyby go miała okazję poznać?

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja to się zastanawiam (i podziwiam!), jak to tak całe życie z jednym facetem można przeżyć ? :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Skuszę sie i przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Siostra chcę ją przeczytać. To raczej nie jest moja tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  44. Świetnie to opisałaś Agato:) Ta książka to taki babski relaks:) Trzeba doceniać męża/ partnera, którego się ma:)

    OdpowiedzUsuń