Mikołajki tuż-tuż i pewnie wielu z
Was, zastanawia się co kupić swojej drugiej połówce, niezbyt
lubianemu bratankowi czy wujkowi z bujnym wąsem. Swoją drogą, tu
pewna dygresja, nigdy nie miałam wujka z bujnym wąsem, co, jak
sądzę, wpłynęło na mój charakter i całe postrzeganie
rzeczywistości; bo wujek z bujnym wąsem jest jakimś źródłem
stabilizacji i życiowego osiągnięcia, tak przynajmniej sądzę...
Pozbawiona wuja z wąsem wybrałam sobie na życiowego towarzysza
chłopaka z brodą. Psychoanalityk na pewno by mi to wypomniał.
Wracając jednak do tematu; pomysłów
na prezenty jest bez liku – zaczynając od skarpetek z podobizną
Woody'ego Allena, poprzez zestaw do robienia sushi, na susłach
kończąc (tak, nadal mam fazę na susła.) Ja przedstawię dwie
propozycje książkowe, co by obdarowani mieli możliwość
sfałdowania nieco swojego mózgu, bo mózg sfałdowany to mózg
mądry!
Pierwszą
książką, którą chcę polecić są „Małe wielkie odkrycia”
autorstwa Stevena Johnsona. Ta niewielka publikacja to prawdziwy
rarytas dla tych, którzy lubią zaskakiwać ciekawostkami przy
wigilijnym stole. Dzięki niej dowiemy się o zwykłych przedmiotach
codziennego użytku i o ich historii, która dla wielu ludzi jest
równie nieznana jak metryka ślubu sąsiadki z trzeciego piętra.
Czy
wiedzieliście skąd wzięło się szkło? Ha, początek recenzji i
już zaczynają się schody; bo czym jest szkło, każdy wie. Jak się
je wytwarza – to też jest wiadome jakiejś części ludzkiej
populacji. Ale skąd się wzięło – cóż, na to pytanie nie
odpowie wam przypadkowy przechodzień ani przeciętny nauczyciel
fizyki. Pierwsze szkło pojawiło się na ziemi a dokładniej rzecz
ujmując na Pustyni Libijskiej jakieś 26 milionów lat temu, gdy
ziarenka krzemionki zostały ogrzane temperaturą rzędu pięciuset
stopni i zmieniły się w szkło. Ale droga od tamtego wydarzenia do
produkowania luster czy szyb była długa i bolesna o czym można
przekonać się czytając „Małe wielkie odkrycia”.
Niech
podniesie rękę ten, kto wiedział, że pierwszym elementem świata
materialnego, który udało się bezpośrednio przemienić w energię
elektryczną był dźwięk. Zawsze zastanawiało mnie w
dzieciństwie, jak za pomocą drutu mój głos wędrował na setki
kilometrów i był słyszany kilka sekund później na dalekim, jak
dla mnie, Śląsku. Później, kiedy pojawiły się komórki i
satelity łatwiej było mi to zrozumieć (chociaż i tak nie zrozumiałam nigdy tego fenomenu do końca) niż owy drut, który nijak nie
kojarzy mi się z czymś, co pozwoli mojemu głosowi się
przemieszczać.
Ta
książka nie ma wielu rozdziałów, jednak widać, że autor włożył
w nią dużo wysiłku, szczególnie w szukanie źródeł, z których
czerpał swoją wiedzę. Bibliografia jest ogromna, lecz Steven
Johnson przetworzył wszystkie teksty tak, że tchnie z nich
ciekawością a nie stęchlizną i znużeniem.
Świetny
pomysł na prezent dla tych, którzy pasjonują się fizyką, chemią
czy informatyką lub po prostu są ciekawi jaką drogę przebyło
światło nim znalazło się w żarówce świecącej nad naszymi
głowami. Niebanalna lektura, polecam ją szczególnie dla młodszego
rodzeństwa czy innych powinowatych i krewnych, co by zachęcić
ich do nauki przedmiotów ścisłych. Kto wie, może gdybym
przeczytała „Małe wielkie odkrycia” będąc w podstawówce,
teraz byłabym fizykiem?
Drugą
książką, którą chcę polecić jest „What if? A co, gdyby?” O
ile pierwsza pozycja wyjaśniała nam historię lodu, światła czy
telefonu o tyle ta odpowiada na najbardziej absurdalne pytania, które
kiedykolwiek zostały zadane. Ale od początku.
Randall
Munroe pracował kiedyś dla NASA, zajmował się robotyką. Pewnego
dnia jednak postanowił rzucić to wszystko w diabły i zająć się
rysowaniem komiksów. Założył bloga XKCK i zaczął odpowiadać na
absurdalne pytania ciekawskich ludzi a dodatkowo swoje odpowiedzi
urozmaicał śmiesznymi i ironicznymi rysunkami. Kiedy pytania
zaczęły się powtarzać Munroe postanowił wydać książkę, która
momentalnie stała się bestsellerem i podbiła światowe rynki.
Jak
wyglądał Nowy Jork 10 tysięcy lat temu? A 100 tysięcy? A miliard
lat temu? Cóż, mogę powiedzieć jak wyglądał około roku 1600 a
raczej odesłać do strony welikia.org, gdzie zobaczycie wygląd
Manhattanu nim stał się cóż... Manhattanem i nim zamieszkała na
nim Carrie Bradshow wraz ze swoimi
butami.
Miliard
lat temu Nowy Jork a raczej grunt, na którym kiedyś wyrośnie to
wielkie miasto, znajdował się gdzieś pomiędzy obecną Angolą a
Afryką Południową. Ciekawe czy gdyby wtedy kręcono filmy
katastroficzne to meteoryt wiedziałby gdzie uderzyć? >bo to
zawsze jest Nowy Jork!<
Ta
książka to też pocieszenie dla tych, którzy szukają miłość
albo tkwią w nieszczęśliwych związkach, bo wychodzą z założenia,
że każdy ma tylko jedną drugą połówkę i trzeba z tym żyć. Absurd! Fizyka wam mówi, żebyście się opanowali i wzięli
w garść. Gdyby każdy z nas miał tylko jedną bratnią duszę to
prawdopodobieństwo jej spotkania wynosiłoby od 1 do 10 tysięcy a
to oznacza, że miłość byłaby wtedy towarem tak deficytowym jak
papier toaletowy w czasach PRL-U.
Najzabawniejsze,
według mnie, pytanie z tej książki brzmi: „Jak dużą Moc może
wygenerować Yoda?” Po czym autor zaznacza, że nie ma zamiaru brać
pod uwagę prequeli Gwiezdnych
wojen (POWIEDZCIE,
ŻE ROZUMIECIE TĄ IRONIĘ, BO JAK NIE TO WYJDZIE NA TO, ŻE
ZAMIENIAM SIĘ W NERDA.) Oraz: „Jakie są szanse na to, że jeśli
zadzwonimy pod przypadkowy numer telefonu i powiemy – na zdrowie –
trafimy na osobę, która przed chwilą kichnęła?”
„What
if?” to przezabawna, diablo inteligenta książka, która ucieszy
każdego, od małego do starego, bo w każdym człowieku ciągle
drzemią pytania, na które rodzice nie odpowiedzieli nam w
dzieciństwie (i nie mam tu na myśli pytania o to, co stało się z
pieniędzmi z Komunii.)
Jeśli
nie wiecie jeszcze co kupić na nadchodzące Mikołajki to
skorzystajcie z moich podpowiedzi. Nie dość, że będziecie
wspierać czytelnictwo to dodatkowo pomożecie neuronom bliskich
trochę popracować a to rzecz bezcenna. A przy okazji sami dowiecie się kilku ciekawostek i zaskoczycie ciotkę przy Wigilii pytając ją czy wie jak zwiększyć ilość pożarów w Ameryce o 15%, albo co by się stało, gdyby zaczęła pływać w basenie pełnym wypalonego paliwa jądrowego. Zabawna dyskusja nad karpiem gwarantowana!
Ja naprawdę uwielbiam czytać, ale mój Ł. jedyną książke jaką posiada odkąd go znam to książka o giełdach i inwestowaniu, której nawet nie skończył. Tak więc podarowanie mu książki jest naprawdę ryzykowne.
OdpowiedzUsuńZa to ja już dzisiaj zamówiłam sobie swój prezent na Mikołajki - dwie książki. <3
To ja na szczęście mam takiego Ł. (i nie jest to Łucjan!) co lubi czytać :)
UsuńA jakie to książki sobie zamówiłaś? :)
A jedną recenzowaną przez Ciebie dawno temu "Czuły punkt" Dominiki van Eijkelenborg, a kolejna to "Dla Ciebie wszystko" N. Sparksa. :)
UsuńP.S. Łucjan też ładne imię. :D
Ha, będę jak Mickiewicz i stworzę nowe imię :D
Usuńksiążki na Mikołajki mogę kupować tylko sobie, reszta otoczenia jakaś taka nieczytelnicza- mama raz wierciła mi dziurę w brzuchu, że chce jakąś tam książkę w prezencie, ja się jej naszukałam po całej Łodzi, a potem po całym Internecie i co? od chyba trzech lat leży i zbiera kurz, a moja mama przeczytała raptem 30 stron ( z 600 ) :P
OdpowiedzUsuńMoże dla niej książka jest jak wino i musi swoje odleżeć? :)
Usuńbyć może ;)
Usuńps. do ciasteczkowym musie Twój chłopak nawet okruszka by nie zostawił :P
To muszę koniecznie wypróbować :)
UsuńPlanuję kupić "What if?" bratu - przydałoby mu się trochę pofałdować mózg ;)
OdpowiedzUsuńHah, biedny mózg brata Twego :D
UsuńOkey :)
OdpowiedzUsuń"Małe wielkie odkrycia" mam w planach. Książka zbiera bardzo dobre recenzje.
OdpowiedzUsuńTą drugą też Ci polecam :) odrobina ironii przy nauce zawsze dobrze działa :)
UsuńWidziałam książkę "What if?" i naprawdę mocno zastanawiałam się nad zakupem, bo jest genialna! ;)
OdpowiedzUsuńBądź swoim Mikołajem!
UsuńCzemu by i nie ? :D
OdpowiedzUsuńTyle dobrych opinii na temat tej książki wkoło :D
Dobre opinie, bo i książki dobre :)
UsuńBardziej zainteresowała mnie ta pierwsza. Nie interesuję się żadną fizyką, czy chemią, ale przeczytałabym z ciekawości.
OdpowiedzUsuńDrugą mam za sobą i zgadzam się, że to idealny prezent dla kogoś bliskiego, ba! Dla całej rodziny :) A Małe wielkie odkrycia grzecznie czekają na swój moment :)
OdpowiedzUsuńPełna ironii i dowcipu - i jak tu nie kochać tego Randalla? :)
UsuńIntrygujące książki, takie inne od innych ;)
OdpowiedzUsuńTeraz moda nastała na myślenie i uczenie się ;)
UsuńTe książki są genialne! Aż pożałowałam, że mam już prezent dla młodszego brata. :P
OdpowiedzUsuńA i dobrze, że nie zostałaś fizykiem, bo kto by nam pisał takie świetne recenzje?: ;)
W sumie fakt, świat literatury by na tym ucierpiał :D
UsuńObie książki takie trochę encyklopedie :P Do snu by się pewnie ciężko to czytało ;p
OdpowiedzUsuńA byś się zdziwiła :)
UsuńObydwie książki niezwykle mnie interesują. Sama chętnie dostałabym jedną z nich na mikołajki :)
OdpowiedzUsuńMoże jakaś dobra dusza Ci to podrzuci :)
UsuńTa druga pozycja jest bardzo interesująca, ale nadal jeszcze nie wiem co kupić mężowi na Mikołajki. Niemniej jednak dziękuję za podpowiedzi i ciekawą prezentację książek. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość :)
UsuńCiekawa, to coś nietypowego! :-)
OdpowiedzUsuńNowości, nowości :) chociaż zdaje mi się, że teraz będzie BOOM na takie pozycje.
UsuńObie pozycje bardzo ciekawe, nietuzinkowe i stanowczo intrygujące. Myślę, że książka "wielkie odkrycia" powędrują w prezencie urodzinowym - świąteczne już mam ;)
OdpowiedzUsuńZawsze dobrze mieć jakiś pomysł w zanadrzu :)
UsuńIdealne książki na prezent ;)
OdpowiedzUsuńDruga ksiażka jest zdecydowanie dla mnie,
OdpowiedzUsuńMałe wielkie odkrycia już czekają na mnie na parapecie. W ten weekend zabieram się za czytanie. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTrzymasz książki na parapecie? Ja mam traumę z dzieciństwa, bo mnie mama straszyła, że wilgocią zajdą jak będą na parapecie leżeć :D
UsuńO ile "What if" z chęcią bym przeczytała, to pierwsza pozycja chyba by się zdążyła zakurzyć albo trafiła w inne ręce :) nie dal mnie.
OdpowiedzUsuńThe balance of my life
Ale przynajmniej jedna z książek Ci się podoba :)
Usuńwhat if to moje must have do przeczytania;D
OdpowiedzUsuńIleż amerykanizmów :D
UsuńDrugiej nie znam, ale pierwsza bardzo przypadła mi do gustu ;) Chociaż i na drugą bardzo chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńThievingbooks
What if właśnie zakupiłam bratu na święta. Sama jestem jej ciekawa, więc zapewne mu ją później podkradnę :D
OdpowiedzUsuńBędziecie wspólnie fałdować mózg? :D
UsuńTeż zawsze zastanawiałam się nad tym dźwiękiem przenoszonym przez kabel na drugi koniec świata... Tę pierwszą książkę kupiłabym mojemu mężowi, on pasjonuje się różnymi zagadkami jak to typowy fizyk;:)
OdpowiedzUsuńW takim razie na pewno mu się książka spodoba :)
UsuńWydawnicto czarna owca? Pierwszy raz szczerze słyszę, aż mi wstyd :D Co ze mnie za zwierzę :D
OdpowiedzUsuńBardzo dobre wydawnictwo swoją drogą ;)
UsuńZastanawiam się nad pierwszą pozycją :) To może być naprawdę ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie zainteresowała żadna z tych powieści ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki ciekawe, ale też odpuściłam sobie z braku czasu.
Usuńciekawa tematyka ;)
OdpowiedzUsuńPo zdaniu - ,,Dla tych, którzy lubią zaskakiwać przy wigilijnym stole" - baardzo się uśmiechnęłam. :D Mój dziadek taki jest przy każdym obiedzie/śniadaniu/kolacji rodzinnej. Często są to ciekawe rzeczy, ale czasem rzuci jakimś sformułowaniem po łacinie i wszyscy się śmiejemy, że "czujemy się jak idioci". Mimo to - to skarb mieć takiego dziadka. :))))
OdpowiedzUsuńZ tych pozycji - z chęcią przeczytałabym ,,What if? A co, gdyby?". Chociaż pierwsza też wydaje się ciekawa. :D
Zazdroszczę, szczególnie, że ja takiego niestety dziadka nie miałam ;) ale może moje dzieci przynajmniej takiego mieć będą :)
UsuńJa się piszę na te skarpetki z moim ukochanym Allenem:P
OdpowiedzUsuńHa, okey, podpowiem Mikołajowi :)
UsuńBardzo dobre propozycje, niech się ludzie uczą! :D
OdpowiedzUsuńNa naukę nigdy nie jest za późno :)
Usuńmoże się skuszę na którąś :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka dla mojego taty, na prezent idealna :)
OdpowiedzUsuń...ja tam wolę określenie 'w serducho'.
OdpowiedzUsuń:)))))))))))))))))))
Druga pozycja mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie kusi mnie ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się uzasadnienie, dlaczego warto kupić te książki:)
OdpowiedzUsuńO, to mogą być przyjemnie chwile z takimi lekturami:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com
bardzo ciekawe ksiazki:)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnej ale obie mnie zaciekawiły! Pozdrawiam i zapraszam, melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam tego typu książek, ale naprawdę mnie zaciekawiły ;)
OdpowiedzUsuńadgam.blogspot.com
Ciekawe publikacje. Pomyślę o nich przed świętami :)
OdpowiedzUsuńObydwie książki bym chciała, ale... niekoniecznie na Święta. Nie dlatego, że nie lubię myśleć - bo uwielbiam i uwielbiam też naukę i uczyć się, ale... Moja lista wymarzonych pozycji jest już tak wypełniona, że nie sądzę, by powyższe dwie, znalazły się w czołówce, która jest priorytetowa. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja ostatnio nie potrafię skończyć czytać jednej książki, masakra! :< Brak czasu
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tych książkach. Może to i dobrze, ponieważ w ogóle nie mam teraz czasu na czytanie :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Łał, kolejny świetny wpis. Doskonałe pomysły na prezent. Szczerze mówiąc, jeżeli miałabym wybierać, chciałabym dostać pierwszą z tych książek. Bardzo mnie zainteresowała. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńhttp://pocomiwiecejx3.blogspot.com/
Ta druga pozycja wpadła mi w oko :) Może zakupię dla siebie, chociaż może komuś sprawię ją w prezencie :)
OdpowiedzUsuńCóż, ja tam się z fizyką raczej nie lubię ;P.
OdpowiedzUsuńZa to z "What if?" chętnie bym się pośmiała ^^. Kiedyś już czytałam książkę w takim stylu, z różnymi ciekawostkami i była to naprawdę świetna lektura :D.
City of Dreaming Books
Ooo. Chyba pierwsza mi się bardziej podoba :)
OdpowiedzUsuńMamy nastoletniego kuzyna, jest w takim wieku, że chłonie wiedzę ścisła jak gąbka :) Chyba już mamy dla niego prezent na święta! :D
OdpowiedzUsuńFajne te książki i to obie. Choć pierwszą mam zamiar kupić obowiązkowo. Przyda się, bo junior robi się coraz bardziej ciekawski.
OdpowiedzUsuńObie książki przeglądałam, jak byłam w emiku. Bardzo fajne książki, ale bardziej zainteresowało mnie "what if?...". Nie obraziłabym się jakby mi ktoś taką sprezentował pod choinkę :D
OdpowiedzUsuń