„Kresowian zabito dwukrotnie: raz
przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie.”
Byłam w kinie. Po raz pierwszy wyszłam
z niego przerażona. Zdezorientowana. Chyba po raz pierwszy
zrozumiałam, co znaczy „poczuć” film. Zrozumieć go. Bać się
jego przekazu. Moi drodzy – oto „Wołyń”.
O Wołyniu w moim domu mówiło się
dużo; nikt nie ukrywał, że ta zbrodnia miała miejsce
kilkadziesiąt kilometrów od nas. Że z ludzi wyszły prawdziwe
bestie, że zachowywali się tak, jakby opętał ich sam diabeł.
Wtedy nie chodziło im o to, aby zabić. Oni chcieli mordować.
Wyrywać kobietom dzieci z brzuchów. Patroszyć oczy. Podpalać
dzieci. Przybijać do drzwi. To były tortury w najgorszym wydaniu. I
niestety miały miejsce w rzeczywistości.
Główną bohaterką najnowszego filmu
Smarzowskiego jest Zosia, młoda kobieta, która mieszka ze swoją
rodziną na Wołyniu. Jest taka sama, jak my: jest zakochana, młoda,
beztroska a jej jedynym marzeniem jest na wzór swojej starszej
siostry wyjść za mąż i mieć wspaniałe wesele. Niestety, Zosi
przyszło żyć w takich czasach, gdzie młodość i beztroska nigdy
nie trwały zbyt długo.
To, że była zakochana, nikogo nie
obchodziło. Została „sprzedana” za dziesięć morgów ziemi, za
krowę, świnie i konia. Musiała wyjść za mąż za wdowca o wiele
starszego od siebie, który miał już dwójkę dzieci z poprzedniego
związku.
Później zaczęła się wojna z
Niemcami i Zosia musiała radzić sobie sama na gospodarstwie; do
pomocy miała nieprzychylną teściową, nastolatkę i kilkulatka,
który uparcie twierdził, że nie musi jej słuchać, bo ona nie
jest jego matką.
Przetrwała Niemców, przetrwała
Sowietów, przetrwała głód i komunizm. Jednak to dopiero sąsiedzi,
ludzie, z którymi dorastała, z którymi witała się co dzień,
sprawili, że straciła całą swoją energię, przestała wierzyć,
że gdzieś w tym wszystkim jest sens.
Michalina Łabacz, aktorka, która
odegrała rolę Zosi była fenomenalna. Sprawiła, że film nabrał
autentyczności, jej postać zmieniała się razem z akcją filmu.
Rola Jacka Braciaka, który grał jej ojca, była jedną z lepszych w
jego dorobku. Zagrał człowieka, który za nic ma polityczne
animozje, którego nie obchodziła wojna ani konflikty wielkich
mocarzy. Chciał chronić swoją rodzinę, zapewnić jej byt i
bezpieczeństwo. Podczas wielkich zawieruch jego postać dodawała
otuchy, spowalniała bieg wydarzeń, ale w sensie pozytywnym – to
on uczył dzieci jak prowadzić konia przy wozie, czy przestrzegał
przed konsekwencjami grożącymi za dawanie schronienia Żydom.
Dużym plusem tego filmu jest to, że
nikt z obsady nie zagrał źle. Każdy statysta zachowywał się tam
tak, jak powinien. Każdy gest miał tam znaczenie, miał sens dla
całej historii.
Od samego początku filmu wiedziałam,
że musi w końcu nastąpić moment kulminacyjny. Że zostanie w
końcu pokazana rzeź, moment, kiedy ludzie zachowywali się jak
nie-ludzie. A może... może właśnie wtedy porzucili całą swoją
moralność i pokazali, jacy są naprawdę? Smarzowski nie spieszył
się z pokazaniem sedna swojego filmu. Budował napięcie, zwlekał z
pokazaniem tego, co było nieuniknione.
Dzięki niemu wiele osób dowie się
też skąd wzięła się ta nienawiść. W filmie doskonale pokazane
jest to „rodzenie się” demona w ludziach. Najpierw były to
ciche plotki, powtarzane między sobą. Później zaczęło coraz
głośniej wykrzykiwać anty-polskie hasła. Aż w końcu można było
usłyszeć pozwolenie na mordowanie Polaków z ambony cerkwi. A
sierpy, młoty i widły były błogosławione, żeby niosły śmierć
i cierpienie.
Jedno, czemu nie można Smarzowskiemu
zarzucić to to, że nie był bezstronny. Pokazał oblicza
wszelkiego zła – byli i Niemcy i Ukraińcy i Polacy. Każdy z nich
zabijał, każdy po to, aby chronić siebie, aby wywalczyć coś, co
według ich idei było słuszne. Pokazał również, że w
przypływie nienawiści, nie zwraca się uwagi na to, kogo się
zabija. Swój, nie swój, Polak, Ukrainiec, dziecko czy kobieta-
liczyło się tylko to, żeby zabić. Zniszczyć. Pozbawić godności.
W tym filmie nie ma dobrych i złych. I
chyba po raz pierwszy zbrodnie niemieckich esesmanów wydały mi się
tak mało bolesne. Jeden strzał. W porównaniu z tym, co musieli
przeżywać ofiary Benderowców i Polaków, mszczących się za rzeź,
była to śmierć wręcz humanitarna. Łaskawa.
„Wołyń” stał się dla mnie
filmem kultowym w momencie, gdy reżyser przedstawił w sposób
analogiczny zabawy weselne ze sposobami mordowania Lachów, czyli
Polaków zamieszkujących tamte terytoria. Na polsko-ukraińskim
weselu bawiono się rzucając między sobą podpalony konar. Podczas
rzezi, rzucano chłopcem otoczonym palącymi się snopami siana.
Smarzowski sprawił, że zaczęłam
się bać. Zaczęłam dostrzegać w ludziach ich drugą naturę –
tą skrywaną głęboko pod moralnością, uczuciami, tradycjami i
kulturą. Bo jeśli ludzie raz już byli do tego zdolni, to co
może sprawić, że drugi raz nie zrobią tego samego?
Wiecie, jak tylko
wyszliśmy z kina, powiedziałam swojemu Łukaszowi, że ja na
miejscu Zośki bym się zabiła. Nie zniosłabym tej niepewności
kiedy przyjdą. Kiedy wtargną do mojego domu, zniszczą wszystko co
mam i zabiją mnie i moich bliskich. Przy czym ta śmierć byłaby
bolesna i najokrutniejsza. Bałabym się, nie miałabym siły
nasłuchiwać czy śmierć przyjdzie dziś czy jutro.
Nie wiem, czy
właściwym byłoby oceniać ten film jako dobry lub zły. Mierzwią
mnie recenzje, gdzie bierze się pod uwagę wydźwięk polityczny,
gdzie dyskutuje się nad tym, jak Ukraińcy przyjmą ten film. Nie o
to w tym chodzi. To przypomnienie o strasznej zbrodni, która miała
miejsce i która przez wiele lat była przemilczana. To obraz,
który przeraża, ostrzega i przypomina, że pokój, który mamy
obecnie, nie musi wcale być trwały. Nie wiadomo kiedy przyjdą
niespokojne noce. Kiedy trzeba będzie zacząć się bać ludzi na
nowo.
Teraz możemy
tylko jedno – pamiętać o tych, którzy byli. I którzy tam
zginęli.
I dziękować za to, co mamy. I czego nie musimy się bać.
Masz rację, nie sposób i nie wolno nam oceniać tego, czy film jest dobry, czy zły. Najważniejsze to wierzyć w to, by tego typu wydarzenia już nigdy się nie powtórzyły.
OdpowiedzUsuńPłocha ta nadzieja jest u mnie, jak patrzę na to, co się dzieje...
UsuńJa chciałam iść,ale jak przeczytałam,że twardzi faceci mdleją, to chwilowo sobie odpuszczę. Muszę być bardziej skoncentrowana i mieć nieco lepszy nastrój, a nie jesienną chandrę. Moja siostra nie mogła po nim spać, siły dużo wymaga,bo okropnie męczy psychicznie....
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Nikt nie mdlał, jak byłam w kinie :) Racja, film jest trudny, ale myślę, że trzeba go obejrzeć.
UsuńMiałam iść w weekend na ten film. Nie udało się. Pójdę w tym tygodniu. Kiedyś byłam pasjonatką historii, aż się boję jak krwawy i okrutny może być ten film. Ale pójdę - warto, nawet dla przypomnienia, ostrzeżenia zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jest krwawy i okrutny, ale i wyważony. Nie przekracza pewnych granic. Smarzowski spisał się znakomicie.
UsuńZachęciłaś mnie do obejrzenia tego filmu :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto :)
UsuńNie obejrze ne pewno. Dlaczego? Bo jestem na to za słaba. Zabilabym się na miejscu Zośki na pewno.
OdpowiedzUsuńTo nie jestem jedynym słabym ogniwem :)
UsuńFilm musi być ciekawy,po twoim opisie coś czuję że po jego obejrzeniu miałabym dużo do myślenia
OdpowiedzUsuńZ pewnością :)
UsuńJa się bałam pójść, nie miałam odwagi. Tez mam nadzieję, że takie czasy nigdy nie wrócą, choć jestem pełna obaw, jak widzę co się dookoła dzieje :(
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba chyba się cieszyć każdym dniem ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że tak czytam i czytam i w ogóle to do mnie nie przemawia... Nie moje klimaty a muszę iść na to z klasą do kina... Takie uroki posiadania wychowawcy historyka :D
OdpowiedzUsuńMoże po seansie zmienisz nastawienie.
UsuńNie mam nastroju na taki film teraz - boje się, że mogłby mnie zdołować.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że dobę po obejrzeniu, ten film daje nadzieję na to, że może być lepiej :)
UsuńCo ja więcej mogę napisać... Twoja recenzja jest prawdziwa, szczera i pełna emocji. Widać że film zrobił na Tobie ogromne wrażenie. Ja na pewno film zobaczę, bo lubię i szanuję reżyserów, którzy podejmują się trudnych, ale jakże prawdziwych tematów.
OdpowiedzUsuńPan Smarzowski stał się teraz jednym z moich ulubionych reżyserów :)
Usuńnie widziałam, ale pewnie zobaczę :)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak się podobało :)
UsuńI ja jestem bardzo ciekawa tego filmu,wybieram się na niego:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę miłego seansu :)
UsuńI ja jestem bardzo ciekawa tego filmu,wybieram się na niego:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaki film jako przestroga i przypomnienie o krwawej historii...
OdpowiedzUsuńJak łatwo obudzić demona w ludziach, to przerażające
Wystarczy tylko dobrze nimi posterować...
UsuńTrochę przeraża mnie ten film. Chyba nie zdecyduję się na jego obejrzenie.
OdpowiedzUsuńNiekiedy to, co przerażające, jest potrzebne.
UsuńMiałem podobnie po wyjściu z filmu ,,Katyń". Sądzę, że czasem jakiś twórca musi spróbować sił w opowiedzeniu tych czy podobnych mrocznych historii, jakie miały miejsce zarówno niedaleko nas jak i nieco dalej. Zadanie jest często trudne, bo trzeba mocno się natrudzić, by żadna ze stron nie uznała, że reżyser coś ,,spłaszcza", upraszcza itp.
OdpowiedzUsuńPogoda na szczęście chyba się lekko zmienia na lepszą. Mam nadzieję na to.
Pozdrawiam!
"Katyń" oglądałam tylko w telewizji, a zawsze uważałam, że duży ekran robi większe wrażenie. Poza tym w kinie człowiek jest skupiony tylko na filmie a w domu to wiadomo - różnie bywa.
UsuńKorci mnie pójść na ten film. Nie wiem kiedy, nie wiem z kim ale chciałabym go obejrzeć. Czytałam, że jest mocny w przekazie, ale takie filmy chyba najbardziej trafiają do człowieka.
OdpowiedzUsuńCzasami film musi być mocny. Trudno byłoby o takiej tematyce zrobić film lekki i przyjemny.
UsuńMuszę go koniecznie obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
Dobra decyzja :)
UsuńŚwietnie napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńMuszę go zobaczyć... Co jak co, ale polskie filmy wojenne zazwyczaj nam się udają...
OdpowiedzUsuńRacja, do tego mamy smykałkę :)
UsuńPrzeraża mnie ten film, a przeczytałam jedynie Twoją recenzję. Co by było po seansie. Może nie w kinie, ale kiedyś w domowym zaciszu obejrzę ten film na spokojnie, bo mimo trudnego tematu, to chyba jednak warto go obejrzeć ku przestrodze, jak okrutny los potrafią zgotować sobie ludzie nawzajem.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ten film powinien obejrzeć każdy - właśnie po to, żeby zobaczyć jak okrutni potrafią być ludzie...
UsuńA w 'Tygodniku kulturalnym' powiedziano, że główna aktorka , cytuję, miała 'trzy miny na krzyż'.
OdpowiedzUsuńA sam film chcę obejrzeć, ale się boję,.
"Tygodnik kulturalny" widać się nie zna :)
Usuńja to obejrzę! widziałam zwiastun. mega!
OdpowiedzUsuńTak czułam, że to Twoje klimaty :)
UsuńNie byłabym w stanie obejrzeć tego filmu w kinie, prawdę powiedziawszy ledwo doczytałam recenzję. Wgl nie wiem czy kiedykolwiek będę go w stanie obejrzeć, to jest straszne.
OdpowiedzUsuńAż taka zła recenzja? :)
UsuńTak bardzo chciałam pojechać do kina! Muszę zakupić film, ponieważ nie usiedzę tyle czasu w kinie z tym moim maleństwem, bo będzie mnie męczyć :(
OdpowiedzUsuńMoże Ty z tym filmem poczekaj do rozwiązania :) Bo maluszek potrzebuje spokoju a nie żeby mama się stresowała :)
UsuńBardzo trudny temat, obejrzę w domu za jakiś czas, pewnie będę musiała zrobić sobie w trakcie przerwę by go 'przetrawić'
OdpowiedzUsuńNie wiem czy po przerwie będziesz miała dość sił, żeby do niego wrócić :) Ja bym nie miała :)
UsuńChoinka, wolałabym się jednak zrelaksować, niż mieć traumę pofilmową... Film zapewne szokuje, ale wiesz co? Mam sąsiadkę w podeszłym wieku. Kiedyś wszedł jej do mieszkania pijak przez pomyłkę. Była na policji, w sumie to ją olali. Spotykam ją i ona mi mówi, że ma łopatę i następnym razem go zabije. To mi też dało do myślenia...
OdpowiedzUsuńCoż... Jak napisałam - ludzie są zdolni do wszystkiego, więc...
UsuńCiekawi mnie ten film, ale boję się go. Ostatnio wolę lżejsze tematy.
OdpowiedzUsuńDzisiaj dla relaksu idę na trzecią część Bridget :)
UsuńMam w planach obejrzeć ten film, ale nie ukrywam, że się go bardzo boję.
OdpowiedzUsuńMuszę to obejrzeć! Pewnie porycze się na nim, jak na większości filmów, które przedstawiają krzywdę ludzi, która faktycznie istniała! :( Bardzo mnie ruszają takie filmy, ale dobre jest to, że one powstają, przynajmniej uświadamiają ludzi nie znających historii.
OdpowiedzUsuńNa początku dziękuję za miły komentarz na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam możliwości zobaczenia filmu, przynajmniej na razie. Ale już sam opis sprawia, że włosy stają dęba... Mimo wszystko ja jednak wierzę w drugiego człowieka i myślę, że z naturą ludzką jest tak jak to zostało opisane w książce "Przypadek Adolfa H". Czytałaś? Jeśli jeszcze nie to bardzo polecam :)
Cholera, że tak zacznę. Tak bardzo chcę obejrzeć ten i jednocześnie boję tego co zobaczę, co będę przeżywała. Nie wiem czy sobie z tym poradzę. Z drugiej strony wiem, że no trzeba to zobaczyć. Widać jaki jest mocny po tym jak opisałaś swoje emocje. Dałaś radę, ja chyba jestem zbyt słaba na oglądanie tego piekła...
OdpowiedzUsuńZadzwoni do mnie szwagier i powiedział, że właśnie obejrzał Wołyń... że warto, ba że trzeba, to trzeba zobaczyć. Po jego 'recenzji' na świeżo i po tym co teraz przeczytałam zaczynam się zastanawiać czy dam radę wysiedzieć w kinie...
OdpowiedzUsuńJa na Wołyń idę dopiero 25 października, ale to jest taki film, że trzeba go obejrzeć, żeby nigdy nie zapomnieć
OdpowiedzUsuńW sumie fakt, podobnie jest z teatrem, niby coraz więcej sztuk jest filmowanych, ale to nie to samo co w teatrze.
OdpowiedzUsuńA dzięki, dzięki, choć prawdziwe gratulacje będą właściwe dopiero jak skończę ten kierunek. :)
Pozdrawiam!
Lubię takie mocne filmy, bo uwielbiam, gdy są produkcje, które mają na mnie wpływ, które się "czuje". Muszę się na "Wołyń" koniecznie wybrać.
OdpowiedzUsuńTeż wyszłam kiedyś z kina w taki stanie. Byłam wtedy na Katyniu. Brakowało mi słów by skomentować cokolwiek, setki myśli biegały po głowie. Kolejnym takim filmem było Miasto 44, gdzie najbardziej zabolała mnie scena zastrzelenia kilkuletniego chłopca, stojącego obok matki... a wszystkiemu przyglądał się schowany starszy brat. Dotknęło mnie to chyba tak bardzo, ponieważ sama mam dużo młodszego brata i... sama wiesz, wczułam się w sytuację. Na Wołyń chyba nie pójdę, wiem że to ciężki film, że znów pokaże coś strasznego, a ja chyba nie jestem gotowa na takie emocje. Poczekam z pół roku, aż pokażą go na canal+ i obejrzę w domowym zaciszu, przygotowana na te emocje.
OdpowiedzUsuńA o Wołyniu opowiadała mi kiedyś koleżanka mojej babci... O dzieciach nabijanych na widły... Coś strasznego, niepojętego.
Myślałam, czy nie pójść na ten film. Nie wiem, czy pójdę do kina, ale nawet, jak nie, to obejrzę w telewizji albo na DVD. Bo zdecydowanie zachęca, chociaż to będzie wstrząsający seans i aż boję się tych silnych emocji.
OdpowiedzUsuńLudzie mają w sobie demony, które czasem wychodzą. Chęć mordu. Nienawiść, uprzedzenia. Upiorne, absolutnie przerażające. Bo nie wiesz, kiedy to wyjdzie tak naprawdę. Mam nadzieję, że taka rzeź nigdy się w naszym kraju nie powtórzy.
Pozdrawiam ciepło.
P.
również widziałam ten film. Specjalnie wybrałam się do kina. Szczerze powiedziawszy nie byłam w ogóle zaskoczona tym, co tam zobaczyłam. Cieszę się, że pokazano dokładnie jak wyglądał mord na Kresowianach. Ludzie powinni o tym pamiętać. Ku przestrodze.
OdpowiedzUsuńJeśli interesujesz się tym tematem polecam Ci "Dzieci Kresów" Kulińskiej i "Wołyń" Koprowskiego.
pozdrawiam
www.zyciejakpomarancze.blogspot.com
Podobnie zdruzgotana jak Ty byłam, kiedy pierwszy raz oglądałam Pianistę. Nie mogłam tego filmu oglądać, nie mogłam go znieść do tego stopnia, że co chwila zwyczajnie go wyłączałam i odkładałam oglądanie na później, bo się bałam!
OdpowiedzUsuńNie oglądałam jeszcze Wołynia, ale oczywiście, już wiele o nim słyszałam. Na szczęście nie czytałam wielu recenzji, bo chciałam najpierw sama ten film obejrzeć. Twój tekst jest wyjątkiem, ale cieszę się, że go przeczytałam, bo daleki jest od polityki, a bliski emocjom, których właśnie szukam w tego typu filmach.
Nie widziałam jeszcze tego filmu, ale wybieram się do kina bo wiele pozytywnych opinii już o nim słyszałam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam, ale oczywiście wybieram się na seans. Oglądałam wywiad z odtwórczynią roli Zosi, jest dopiero na pierwszym roku studiów aktorskich, a już została tak doceniona, super. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć.
OdpowiedzUsuńJa również nie widziałam jeszcze tego filmu, ale muszę go oglądnąć. Nie będę oceniać, bo masz rację - to nie film do oceniania, a komentarze o tym co pomyślą Ukraińcy są zdecydowanie nie na miejscu. Wystarczy już ukrywania tego co było, ludziom którzy tam zginęli należy się pamięć i szacunek.
OdpowiedzUsuńŚwiadomość, że pokój w jakim żyjemy jest stanem nietrwałym i wiedza o bestialskich, okrutnych mordach dokonanych na Wołyniu, nie pozwala mi obejrzeć tego filmu. Wiem, że wyszłabym z kina jeszcze bardziej przerażona. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie obudzą się w ludziach takie demony.
OdpowiedzUsuńWczoraj byłam w kinie, obejrzałam i zachęcam do obejrzenia. Należy do tych filmów, które pozostawiają człowieka w strasznym zamęcie, pokorze wobec przeszłości i zamyśleniu nad kondycją ludzkości. Zawsze wtedy powstaje pytanie, jak my byśmy się zachowali w danej sytuacji?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Nie widziałam tego filmu ale czytałam różne opinie na jego temat. Dzięki za rzetelną recenzję:)
OdpowiedzUsuńJak się przełamię to obejrzę, jestem strasznie wrażiwa na ludzką krzywdę :(
OdpowiedzUsuńMusi to być mocny film, moja mama wczoraj po powrocie z kina powiedziała "Nie chce obejrzeć go po raz kolejny"
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że są mocne sceny. Dlatego boję się jestem strasznie wrażliwa...
OdpowiedzUsuńMyślę, że i ja wolałabym się zabić. Być może jestem po prostu za słaba.
OdpowiedzUsuńKurcze, nie lubię tego typu filmów, ale ten chyba muszę zobaczyć, po tym co napisałaś! Nienawidzę seansów gdzie cierpią ludzie, czy też zwierzęta, ale muszę się w końcu przełamać i zobaczyć "Wołyń" - tak bardzo polecany. :)
OdpowiedzUsuńTo nie tak, że mam gdzieś historię i tragiczne wydarzenia z przeszłości. Nie... ja po prostu... cóż, nie ciągnie mnie ani do książek tego typu, ani do filmów :) i to nie ignorancja (chyba) :)
OdpowiedzUsuńA my rozbrojeni, my z kredkami, my bez przygotowania, jest tak długo bezpiecznie że ludzie przestają być czujni, sama nie wiem czy jest w nas honor, Bóg i ojczyzna, i ile to jest warte...
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to film dla mnie... chyba jestem za wrażliwa (płaczę jak oglądam reportaże np. o walkach psów, schroniskach itp. a film wydaje sie być drastyczniejszy)
OdpowiedzUsuńNie widziałam go, ale po recenzji widzę, że film niesamowicie mocny o dogłębnie by mnie wzruszył...
OdpowiedzUsuńMuszę iść!
OdpowiedzUsuńByłam na nim w kinie. Ciężki film.
OdpowiedzUsuńPoszłam na film do kina. Dla mnie on był o tyle ważny, że wiedziałam co na nim zastanę. Babcia stamtąd uciekała. To mi się podobało, że nie wytknęli palcem Ukraińców. Pokazali dlaczego doszło do tragedii. Głód, wykluczenie Ukraińców, Rosjanie, zaraz Niemcy, samowolka żołnierzy, gwałty i bandyckie podatki. Agresja w ludziach wybuchła, skierowali ją wobec sąsiadów, bo ich mogli dosięgnąć, obwiniali ich o całe zło, które ich spotkali. Z drugiej strony Żydzi, Polacy i Ukraińcy żyli obok siebie, ale jedni do drugich nie odnosili się z sympatią. A co na końcu zrobili Polacy? W czym są lepsi od Banderowców?
OdpowiedzUsuńNie podobała mi sie główna bohaterka. Drewniana. Jedyne co robiła to patrzyła w dal. Dziecko tez było nieudane. Matka umierała z wyczerpania i głodu a ten radośnie hasał obok. I było zbyt duzo przemocy wg mnie. Oczywiście, rozumiem, to sie zdarzyło, ale trzeba zwrócić uwagę, że to jest film skierowany do współczesnego widza. To wszystko co widzielismy przez palce przesłania nam prawdziwy przekaz filmu. A podobno nie chodziło o "epatowanie okrucieństwem".