Zaczynam podejrzewać u siebie
zaburzenie psychiczne. Nie wiem jakie, ale objawia się ono tym, że
irytują mnie bohaterki książkowe. Nawet jeśli sama fabuła jest
ciekawa, styl pisania fenomenalny a bohater – chyba dla
proporcjonalności i wyrównania moich bóli psychicznych – jest
cudowny. Wiecie może co to za schorzenie?
Kira i Grayson to dwoje obcych sobie
osób, które łączy tylko jedno – oboje mają kłopoty i oboje
nie mają pieniędzy, aby sobie z nimi poradzić. Kira, skłócona ze
swoim ojcem, pozostała z dwoma tysiącami dolarów w kieszeni plus
dobytkiem upchniętym w bagażniku swojego samochodu, Grayson
natomiast wyszedł z więzienia i jedyne co mu w życiu pozostało to
stara winnica, dom oraz dwójka lojalnych służących, którzy
zostali przy nim mimo braku comiesięcznej wypłaty.
Pewnego ciężkiego poranka mężczyznę
odwiedziła Kira i zaproponowała mu małżeństwo, które rozwiąże ich
problemy finansowe. Bowiem jej babcia, kobieta mądra i zaradna,
dorobiła się w życiu sporej gotówki, którą przepisała swoim
wnukom, pod warunkiem, że założą rodzinę. Czyli dość znany
w historii ludzkości warunek – jeśli się ożenisz, dostaniesz
pieniądze. Swoją drogą pojęcia nie mam, co ludzie stawiający
swoich krewnych w takiej sytuacji chcieli osiągnąć. Małżeństwa
na siłę, z przypadku? Teraz w tym celu wystarczy wybrać się do
siedziby TVN-u, tam już sobie żony i mężów w ciemno wybierają...
W każdym bądź
razie, młodzi ludzie zgodnie podali sobie ręce i postanowili zostać małżeństwem. Jednak jak to w książkach miłosnych bywa,
to, co miało być tylko na papierze, zaczęło się dziać także i
w sercu...
Lubię takie
książki. I filmy. To takie typowe komedie romantyczne, które
otulają ciepło jak kołderka i które czyta się naprawdę
przyjemnie. A czasami pojawi się i dreszczyk emocji, kiedy nagle
okazuje się, że jedna ze stron nie jest zainteresowana drugą
równie mocno... Ponadto, autorka Mia Sheridan, stworzyła
pomiędzy bohaterami realną, mocną więź – nie ma się wrażenia,
że to tylko papierowe postacie. One czują, ironizują, bawią się
sarkazmem jak szermierką i naprawdę, ale to naprawdę czuć między
nimi chemię.
Skupmy się jednak chwilę na moim
problemie - Kira jest córką byłego burmistrza jednego z
amerykańskich miasteczek i uważa się za osobę, która kompletnie
nie pasuje do wizerunku „bogatych, zepsutych dzieciaków, które są
rozpuszczone niczym dziadowski bicz”. Niestety, jednak jest typową
przedstawicielką tego gatunku.
Przychodząc do Greysona, z propozycją
małżeństwa, doskonale wiedziała co zrobił, za co poszedł do
więzienia i ile miał długów. Dowiedziała się tego między innymi z
Internetu. Dlatego jej oburzenie w momencie, gdy przyszły mąż
wytknął jej, że znalazł w sieci informacje o tym, że była
zamieszana w aferę z narkotykami, było trochę śmieszne.
„Ohydny padalec! Powinnam natychmiast
odwołać całą tę szopkę! Jak śmiał mnie tak traktować, kiedy
złożyłam mu najhojniejszą propozycję jego oślizgłego życia?
Jego arogancja nie znała granic.”
Ten ohydny padalec był – aby wyrównać moje krzywdy – bohaterem idealnym. Wiecie, taki
skryty, tajemniczy, ale kiedy przed kimś się otworzył, to okazywał
się bardzo czułym i wrażliwym mężczyzną. Czyli to taki typ,
który podobno najbardziej podoba się kobietom.
Swoją drogą, zastanawiałam się kiedyś, dlaczego kobiety chcą mieć takiego faceta, który z zewnątrz wydaje się być groźnym i mega-męski a w domowym zaciszu zamienia się w idealnego męża i ojca. Ale to temat na osobny wpis.
„Jesteśmy małżeństwem i przyjdą
takie chwile, że będziemy mieć odmienne zdania i pokłócimy się,
czy nawet będziemy podważać opinię drugiej strony. Przyjdą
chwile, że moja miłość do ciebie wyciągnie na światło dzienne
wszystkie moje skrywane lęki. Ale moja przysięga brzmi tak:
cokolwiek by się nie działo, nigdy nie wyjdę z pokoju, dopóki się
nie pogodzimy.”
Na wspomnienie zasługują dwie
postacie drugoplanowe a więc Charlotta i Walter, którzy pracowali u
rodziców Greysona a po ich śmierci, pozostali u młodego chłopaka, pomagając mu nie tylko dorosnąć, ale i ogarnąć swoje życie. Jako że nie mieli
własnych dzieci – ich syn zmarł we wczesnym dzieciństwie –
traktowali go jak swojego, mimo że obie strony nigdy sobie tych
czułości nie okazywały. I mimo tego, że Greyson zwalniał w
złości Charlotte dwa razy w miesiącu, to w głębi duszy traktował
ją jak dobrą matkę, której nigdy niestety nie miał, bo w losie
przypadła mu taka, której nie powinno się zazdrościć.
„Bez winy” to słodko-gorzka
historia o tym, że miłość nie zawsze musi być od pierwszego
wejrzenia. Niekiedy pojawia się ona po pewnym czasie,
niespodziewanie ii ukradkiem, nawet wtedy, gdy nie jest specjalnie
oczekiwana. To książka pełna sarkazmu, słownych przepychanek i miłości, o której czasami chciałaby przeczytać każda z nas.
„Dziś możesz mieć bardzo zły
dzień, ale jutro może przyjść najpiękniejszy dzień w twoim
życiu. Musisz tylko do niego dotrwać.”
Jeśli polecam ją ja – największa
hejterka „Pięćdziesięciu twarzy Grey'a” i osoba, która stroni
od książek z pokroju NA, to oznacza, że naprawdę warto ją
przeczytać. A jeśli przeczytacie i się wam nie spodoba, to stawiam
czekoladę! Taka jestem pewna swego!
Miałam okazję przeczytać dwie książki autorki. Tragedii nie było, historie ciekawe, wbiły mi się w pamięć. Kto wie, może i mnie się spodoba, skoro tamte dwie wspominam całkiem miło.
OdpowiedzUsuńA to było moje pierwsze spotkanie :) Ja to zawsze zaczynam od tyłu :D
UsuńTo polecam Caldera i Eden :)
UsuńSama też tak mam, że bardzo, ale to bardzo potrafią mnie zirytować książkowe bohaterki. Wbrew pozorom takie gorzko-słodkie historie o miłości lubię. Nie wszystko jest landrynkowe w życiu, a książki czasem przekłamują rzeczywistość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
PS: Jutro wysyłam w świat dalej niebieską księgę i książkę :)
Przepraszam za opóźnienie.
To cierpisz na to zaburzenie, co i ja :P
UsuńTa co Ty, masz jeszcze czas przecież, nic nie opóźniasz :)
Miałam jedną książkę tej autorki pożyczoną, drogą mam na własność, ale jakoś mnie jej pióro nie bardzo przyciąga.
OdpowiedzUsuńMoże za trzecim razem Cię przekona :)
UsuńJa jeszcze nie czytałam. Jednak o czekoladę się z tobą nie zakładam. Mia Sheridan mnie nie zawiedzie WIEM TO!
OdpowiedzUsuńA to dobrze, będzie więcej dla mnie ^^
UsuńTo nie Twoje zaburzenie psychiczne tylko autorek książek. Które same będąc kobietami mają o kobietach jakieś dziwne pojęcie, każą im robić dziwne rzeczy, dają pokręcony i niezrozumiały charakter i myślą, że czytelniczki się na to nabiorą.
OdpowiedzUsuńPs. Jestem prawie pewna że książka by mi się nie spodobała ^^
Chcesz się założyć o tą czekoladę? :D
UsuńNiestety, ta bohaterka by mnie wykończyła ;)
OdpowiedzUsuńE tam, ja dałam sobie z nią radę :D
UsuńW takim razie dzielimy ze sobą to zaburzenie psychiczne, bo ostatnio nie potrafię znaleźć kobiecej bohaterki, która nie irytowałaby mnie swoim zachowaniem. Nie wiem, czy po prostu ostatnio trafiam na takie książki, czy faktycznie coś jest na rzeczy.
OdpowiedzUsuńKurczę, czytałam Bez słów tej autorki, ale historia niespecjalnie mnie urzekła i wydawało mi się, że więcej nie będę poznawała twórczości Mii Sheridan, jednak Bez winy wydaje się być o wiele bardziej w moim klimacie i strasznie chciałabym poznać tę powieść. Nawet jeśli Kira jest hipokrytką ;)
Books by Geek Girl
Może teraz w literaturze jest moda na takie pokrzywdzone psychicznie bohaterki :P I my na tym cierpimy....
UsuńNo cóż, książka do tej pory była mi obca, ale myślę, że jej lektura może być przyjemna.
OdpowiedzUsuńKiedyś na pewno się skuszę :)
Pozdrawiam!
Teraz będzie o niej chyba dość głośno, bo to nowość :) jeszcze pachnie drukarnią :)
Usuńskoro polecasz to może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńA ostatnio to ja rzadko coś polecam :D
UsuńNie przapadam za takimi historiami, ale wiem co czujesz. Sama przez pewien czas nie mogłam przetrawić kilku bohaterek, ale teraz już nie mam tego problemu. I sama nie wiem czy jest to spowodowane tym że trafiłam na lepsze książki, czy tym że "wyleczyłam" się ... :)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu Twoja psychika się już przyzwyczaiła :D
UsuńJa też lubię takie historie, więc na czekoladę od Ciebie nie mam co liczyć. :P Chętnie sięgnęłabym właśnie teraz po coś takiego miłego, dość przewidywalnego i niezmuszającego do myślenia. :D
OdpowiedzUsuńCzekoladę mogę Ci z sympatii dać :P
UsuńSkorzystam z polecenia. Sama często bym potrząsnęła bohaterkami i bohaterami ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie da :)
Usuńja tak mam z wieloma bohaterkami z seriali,seriale kocham,ale dane bohaterki wywołują we mnie wstręt wręcz,nie wiem co to za zaburzenie? Czekam na diagnozę:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Muszę poczytać trochę psychologicznych książek :D Wtedy dojdę do tego, co nam jest :D
UsuńHahahh, niestety u mnie jedna książka na 2 miesiące, tak czas ogranicza i dwie szkoły w jednej ;-/ Ale będę pamiętać o tej przy najbliższej okazji w księgarni :-)
OdpowiedzUsuńxoxo,
xiyavalentina.blogspot.com
A pamiętaj :)
UsuńWiększość ludzi, którzy pochodzą z bogaczy nie uważa się za osoby na takie wyglądające :D Ale wyglądają i się tak zachowują - w większości :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jestem bogata :D
Usuń:) I to jest dopiero argument trudny do zbicia jak lekarz pacjentowi mówi, że lubi z nim rozmawiać. No jak dla mnie nie ma argumentu przeciw wizycie w takiej sytuacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Argumentem jest to, że pani doktor jest okropnie irytująca :D
UsuńEj, rzeczywiście - czym kierują się bliscy, stawiając takie warunki w testamencie? Ech, masakra;)
OdpowiedzUsuńOch, mnie też często irytują bohaterki. I bohaterowie zresztą też, ale jest taki model wnerwiającej heroiny, rozpuszczonej dziewczynki, która ma do wszystkich pretensje, dość często on występuje. Smutne... ale ostatnio na szczęście rzadziej się z tym spotykam.
Nie wiem, czy książka to moje klimaty, ale brzmi ciekawie;)
Pozdrawiam ciepło!
P.
A ja ostatnio właśnie na każdym kroku spotykam się z takimi bohaterkami i nie wiem już co o tym myśleć i jak sobie z tym poradzić :)
UsuńLubię słowne przepychanki i podoba mi się taki wizerunek męskiego bohatera. Książkę zatem spróbuję kiedyś dorwać. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńChyba większość kobiet lubi takiego bohatera ^^
UsuńWidocznie nie może Ci się podobać całość książki;p;p;p
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą książką.
Ale ja bym chciała, żeby mi się podobała cała książka :)
UsuńZa dużo wymagasz :-P
UsuńMnie też denerwuje ten wątek z otrzymaniem spadku jeśli założy się rodzinę. Jest wyeksploatowany przez różne filmy i książki do granic możliwości, no i tak na marginesie jest po prostu mało rozsądny. Ale na przekór swoim odczuciom, mogę sięgnąć po książkę i przekonać się czy też miło spędzę z nią czas :) W końcu do NA podchodzę jak pies do jeża, więc to byłaby miła odmiana.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :D Ale do tej książki się jednak przekonałam, więc może NA nie jest takie złe :D
UsuńWięc i dla mnie jest jeszcze nadzieja :D
UsuńOsobiście bardzo lubię twórczość autorki. Bardzo dobrze wspominam "Bez słów" i mam nadzieję, że "Bez winy" również przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńPoprawiłam już swój błąd! :)
UsuńCicho! Nie każdy musi wiedzieć :):)
UsuńMam ochotę niebawem się za nią zabrać :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak Ci się podobała :)
Usuńbohaterka by mnie wkurzała no;p
OdpowiedzUsuńMnie wkurzała :D
UsuńUwielbiam powieści, ale ta książka raczej nie przypadłaby mi do gustu :( Poza tym, obecnie nie mam na nic czasu, więc raczej za szybko się za nią nie zabiorę :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
A czym jesteś taka zajęta ? :)
UsuńOkłada skutecznie mnie zniecheca ale przecież nie ocenia się książki po okładce ;) Chociaż czytając Twoją recenzję i opis, wiem, że to nie jest to co by mnie wciągnęło ;)
OdpowiedzUsuńA mnie jednak wciągnęło a mnie trudno jest wciągnąć :)
UsuńZachęcasz, kusisz i choć to nie moja tematyka, to byłabym skłonna sprawdzić jakie wrażenie na mnie wywarłaby ta powieść.
OdpowiedzUsuńAleż ze mnie kusicielka ^^
UsuńTo nie dla mnie, ja właśnie skończyłam czytać Isaaka Singera:)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie trochę inny rodzaj literatury :)
UsuńNie gustuję w tego rodzaju książkach, ale wydaje mi się - na bazie recenzji - że ta mogłaby mnie wciągnąć:)
OdpowiedzUsuńTeż zwykle nie gustuję :)
UsuńMam pytanko innej maści. Jak się psina sprawuje? Czy są jakieś wyjątkowo uwydatniające cechy? Kiedyś czytałam, że husky nie słucha i zastanawiam się ile jest w tym prawdy, bo w praktyce możesz mieć całkiem inne doświadczenia. Mojemu mężowi ta rasa się najbardziej ze wszystkich podoba, dlatego pytam. Mnie także Twoja psina urzekła oczywiście, bo pamiętam fotę, którą kiedyś wrzuciłaś;>
UsuńHusky nie jest mój w "całości" :) Mieszka u narzeczonego :) A co do jego grzeczności, to ma swój "wybieg" dość duży i tam sobie rządzi :) Raz dziennie ma długi spacer, trzeba się z nim bawić :) Czasami wyje o 6 rano, nie wiadomo dlaczego :) Ale jest generalnie kochany :)
UsuńMoże być ciekawa, faktycznie. Nie skreślam jej.
OdpowiedzUsuńZaufaj mojej opinii :D
UsuńDo tej pory czytałam tylko jedną książkę tej autorki i była nią ,,Bez słów", wydaje mi się, że ta spodoba mi się tak samo jak nie bardziej :) W wolnym czasie chętnie po nią sięgnę, bo aktualnie czytam coś innego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
SZELEST STRON
A nie czytałam "Bez słów" :(
Usuńmia sheridan wiecej nie trzeba bym siegnela :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO nie, nie. Chyba nie dam się namówić ;p
OdpowiedzUsuńNawet ja Cię nie namówię? :P
UsuńZdecydowanie byłaby to książka dla mnie :D lubię takie historie!
OdpowiedzUsuńW takim razie marsz do księgarni :)
UsuńSkoro polecasz i Ci się spodobała, to poszukam, nie ma bata.
OdpowiedzUsuńNie czytam takich książek, ale skoro nawet ty ją polecasz, to może faktycznie powinnam się na nią skusić? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Aż tak ważny jest mój głos? :D
UsuńKsiąża nie w moim stylu, ale może kiedyś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Mogłabym Cię prosić o kliknięcie u mnie w najnowszym poście w linki, będę Ci bardzo wdzięczna :*
To nie choroba, to dobry gust ;) co do tej książki... jak się pojawi w bibliotece, to się skuszę :D
OdpowiedzUsuńAaaaa a ja się już bałam, że coś ze mną nie tak :)
Usuńjakoś nie zdecydowałabym się po nią sięgnąć, bo okładka nie jest zachęcająca, wszak nie lubię też NA, ale nie skreślam do końca tego gatunku
OdpowiedzUsuńPan z okładki w ogóle nie przypomina opisu głównego bohatera :) więc nie wiem co on tam robi :D
UsuńNienawidzę takich okładek! Szanuję Cię za odwagę, że podjęłaś się książki mimo takiego... pana... z przodu... :D Do NA podchodzę z lekkim dystansem, ale zobaczymy - jak znajdę czas, to pewnie po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńHaha, też mnie trochę ten pan przeraził :D
UsuńBrzmi ciekawie, jednak nie wiem czy by mi się spodobała.. :)
OdpowiedzUsuńMiałam napisać że nie spotkałam książki w której bohater był wkurzający ale nie...czytałam książkę. Była to książka napisana przez blogerke. Opowiadała o macierzyństwie. O zgrozo! Treść fajna, śmieszna ale tok myślenia autorki....masakra :)
OdpowiedzUsuńOstatnio za dużo takich książek przeczytałam i teraz wszystkie wydają mi się strasznie podobne. Muszę poszukać czegoś innego niż do tej pory, bo zniechęcam się do czytania.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość tej autorki i jestem właśnie na świeżo po tej powieści. Mi również przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńA ja nadal pozostaję przy książkowych kursach... Skąd Ty bierzesz tyle czasu na przeczytanie tych wszystkich książek (ok z czego rezygnujesz mając czas na czytanie?). Podziwiam Cię za to. I recenzje takie piękne odstrzelisz jeszcze na the end ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy siłą dałoby się mnie zmusić do czytania takiej liteatury :)
OdpowiedzUsuńSama historia wydaje się fajna, ale jeden cytat z przemyśleń bohaterki mi wystarczył. Nie wiem, czy zdołałabym to znieść (a zniosłam wewnętrzną boginię). ;)
OdpowiedzUsuńHej:) Tak spodobała Ci sie książka z ''New Adult? ''Niemożliwe!! Skoro jest tak porywająca to może i ja sie skuszę? chociaz normalnie bym ją ominęła!
OdpowiedzUsuń(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Nie gustuje w takich romantycznych historiach ale twój opis brzmi ciekawie ☺
OdpowiedzUsuńJak Tobie się spodobała, to chętnie do niej zajrzę :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie tym ,ze też hejtujesz Greya a to Ci się spodobało :)
OdpowiedzUsuńA żebyś wiedziała, że przeczytam, może się załapię na czekoladę? :D A jak nie, to chociaż na dobrą lekturę. ;D
OdpowiedzUsuńJakoś mimo wszystko nie jestem przekonana do tej książki. :D
OdpowiedzUsuńPodejmuję wyzwanie! jak najszybciej będę się starała by ją przeczytać i może dostanę to obiecaną czekoladę :D
OdpowiedzUsuńCzekolada kusi :) Ale od NA też stronię, więc mimo wszystko raczej nie przeczytam póki co ;)
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio tylko czytam książki kulinarne :-) nałogowo !!!
OdpowiedzUsuńCzytałam inną książkę tej autorki ! Też bardzo mi się spodobała! Tą też muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń