„Niech
no mi ktoś powie, jaki to ma sens ewolucyjny, żeby wszystkie
kobiety na całym świcie w dzisiejszych czasach tak mniej więcej
między jedenastym a mniej więcej czterdziestym piątym rokiem życia
raz w miesiącu przez kilka dni kompletnie świrowały, bały się,
czuły się samotne, były megaagresywne wobec znajomych, w pracy,
żeby tak nienawidziły i terroryzowały swoich mężów i dzieci, że
ci niemal je porzucają? Co to ma sprawić?”
Ostatnio trafiałam na książki, które
w jakiś sposób mnie uwierały; a to miały za dużo opisów a to
bohaterki źle wpływały na mój stan psychiczny, bądź po prostu
fabuła nie skradła mojego serca. Teraz jednak trafiłam na książkę
kontrowersyjną, mocną, ironiczną. I muszę przyznać – spodobała
mi się. Chociaż trochę się obawiam, że tak psychiczna książka
przypadła mi do gustu.
Christine jest kobietą przed
okresem. Jaki to ból, zrozumieją tylko ci, którzy sami na to
cierpią. Jest opuchnięta, jej brzuch jest wzdęty, jakby ktoś
schował tam balon napełniony helem i Christine nie wie, czy to krew
jej się tam nazbierała czy to może woda z całego organizmu
spłynęła do tego jednego miejsca. Kiedy Christine jest przed
okresem, to wmawia sobie różne rzeczy – że zostało jej kilka
dni życia, że mąż jej nie kocha a córka nienawidzi, bo przestała
karmić ją piersią. Oczywiście już po okresie zdaje sobie sprawę
ze swojej głupoty, ale kiedy przychodzi kolejny miesiąc nie może
nad tym zapanować. Jest podminowana, zła, fuczy na wszystko i
wszystkich.
Pierwsza część książki opowiada o
życiu codziennym Christine; jej trudnych relacjach z mężem, jej
zimnej miłości do córeczki. Taka obyczajówka o kobiecych
problemach. Wszystko zmienia się w momencie, gdy jej mąż zatrudnia
do pomocy w ich domu „dziewczynę do wszystkiego”. W tej
chwili książka przestaje przypominać obyczajówkę a zamienia się
w horror, opowiadany oczami psychopatki. Myślę, że takie
właśnie było zamierzenie autorki – żeby ze zwykłej, aczkolwiek
lekko gburowatej kobiety, uczynić nagle socjopatkę. I każda
kolejna scena dręczy czytelnika, szokuje, obrzydza. Każde
kolejne strony napawały mnie coraz większym lękiem i odrazą a
jednocześnie czułam się tą lekturą zafascynowana i nie mogłam
się od niej oderwać.
Muszę przyznać
że pani Roche nie odmówiła sobie naprawdę mocnych akcentów w tej
książce – jest scena palcówki w pociągu, jest scena morderstwa
i jest scena o poparzonych piersiach. Jest kontrowersyjnie,
niesztampowo, niepokojąco. I zdecydowanie jest to książka dla
czytelników o mocnych nerwach; takich, którzy lubią poczytać
niekiedy o rzeczach z pogranicza dobrego smaku.
„Dziewczyna do wszystkiego” jest
książką, która porusza wiele tematów, o których zwykle się
milczy. Albo o których rozmawia się tylko z bliską przyjaciółką,
bo nie wypada powiedzieć tego na głos. Jak na przykład chociażby
o dolegliwościach, które towarzyszą podczas okresu. Albo o tym, że
niekiedy ma się ochotę udusić swojego męża, bo on tak irytująco
nic nie rozumie i siedzi przez tym telewizorem i nie wie, że
wynosząc głupie śmieci, sprawiłby kobiecie prawdziwą radość.
Autorka,
Charlotte Roche nie boi się pisać obrzydliwie. Balansuje na
krawędzi. I traktuje nas, czytelniczki, jak bliskie koleżanki,
którym można powiedzieć o wszystkim. Nawet o sprawach, o których czasami lepiej nie mówić. Jak chociażby to, że ma się ochotę na lesbijskie przygody z koleżanką.
„Człowiek
jest zawsze tak niewiarygodnie szczęśliwy, że istnieje ten drugi
ktoś.”
PS –
Dzisiaj wszędzie głośno o czarnym proteście. Wsadzę sobie kij w
mrowisko i z całą pewnością siebie powiem, że jestem za tym, że
ustawa została w takim brzmieniu, jaka była do tej pory. A więc aborcja dozwolona w trzech przypadkach - a jej wykonanie niech zostanie już kwestią poszczególnych kobiet i ich sumienia, bo nikt nie wie, co dzieje się w głowie i w sercu innego człowieka. Przeciwnicy protestu w większości uważają niestety, że wszystkie panie mówiące
„nie” nowej ustawie chcą równocześnie ustawić się w kolejce
na aborcję, co jest nieprawdą.
Niech
zostanie tak, jak było. A jakie jest wasze zdanie?
Wszystkie książki balansujące na krawędzi biorę w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńTo ta Ci się spodoba :)
UsuńPopieram czarny protest całym sercem, nikt nie ma prawa rządzić naszym ciałem, a zwłaszcza osoby, które o rodzeniu i wychowywaniu dzieci (tudzież seksie) nie mają bladego pojęcia.
OdpowiedzUsuńCo do książki, jakoś nie mam przekonania, wolę coś lżejszego :)
PS. Agatko, zmieniłaś adres bloga, ale Twój nick w Disqusie pozostał stary, wiesz o tym? W dodatku nie wpisałaś sobie w profilu Disqusa adresu bloga i nie mogłam Cię znaleźć :)
Dzięki za zauważenie :) faktycznie, jakoś mi to uleciało :) poprawię to :)
UsuńJeżeli mowa o czarnym proteście to mam takie samo zdanie co Ty. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i nie nam oceniać. Ja dzisiaj usłyszałam w radiu że jedna z pań aktorek uważa, że każda kobieta która nie jest w ciąży traci tylko czas, co bardzo mnie zabolało, bo chciałabym ale nie mogę. I co ona mi na to poradzi? Nic. Jest skreślona, nie zamierzam więcej ani jednego filmu z nią, a i nagłośnić jej wypowiedź wśród znajomych, nawet na facebooku.
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o książkę to mnie zainteresowałaś. Szczególnie tym przejściem ze zwykłej dziewczyny do socjopatki.
Teraz mnie ciekawi, co to była za aktorka...
UsuńLudzie czasem najpierw mówią, potem myślą. Gorzej, jak czasami etap myślenia się nie pojawia...
Książka wydaje mi się, że nest ciekawa :) z chęcią bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńA o aborcji mam identyczne zdanie. :)
Ale drażni mnie już, że ten temat od kilku dni jest wszedze. Nawet odechciewa mi sie wchodzić na fejsa. :P
A o włączeniu telewizji szkoda mówić :)
UsuńKsiążka choć mega ciekawa, totalnie nie dla mnie, jestem przeciwieństwem mocnych nerwów ;<
OdpowiedzUsuńOj, no szkoda :) byś się dowiedziała ciekawych rzeczy :D
UsuńKsiążka bardzo ciekawa i chyba rozejrzę się za nią i sama przekonam się czy jest ciekawa. Co do protestu mam takie samo zdanie jak Ty. Ci co za dużo o tym mówią i chcą wprowadzić ustawę, tak naprawdę nic nie wiedzą. A jak wiadomo taka decyzja o aborcji zwłaszcza, kiedy się tego nie chce jest bardzo bolesna...
OdpowiedzUsuńJak już przeczytasz, to daj znać jak Ci się podobała :)
UsuńKsiążka zapowiada się ciekawie... Niby taki zwykły zespół napięcia przedmiesiączkowego, a może przerazić się w... aż strach pomyśleć! Jak wspominasz jednak o tych mocnych scenach w tej książce to nie wiem do końca czy mam na nią ochotę. Tym bardziej, że już sama pogoda za oknem przytłacza...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, pozdrawiam ciepło! :)
Haha, kobiety są niebezpieczne przed okresem :D A na jesień to już w ogóle jest ciężko :D
UsuńKsiążka o PMS i psychopatce? tego jeszcze nie było.
OdpowiedzUsuńJednak ja podziękuję, obrzydliwość mnie odstrasza.
Masz rację, tego to jeszcze nie grali :D
UsuńCiekawy temat książki, choć to książka chyba jednak nie dla mnie, bo raczej człowiek się przy niej nie zrelaksuje :)
OdpowiedzUsuńZależy co rozumiesz przez relaksację ;D
UsuńJa mam już dość tematu aborcyjnego, bo chyba nigdy nigdzie nie było o żadnej sprawie tak głośno jak o tej właśnie.
OdpowiedzUsuńZa to książka wywiera na mnie podobne emocje jak w Tobie. Z jednej strony się jej boję, z drugiej mam ochotę sprawdzić o co dokladnie chodzi ;)
ACTA też dość głośno się odbyła :)
UsuńW moich rejonach nie aż tak ;)
UsuńA to może faktycznie zależało od regionu :)
UsuńKsiążka swoją kontrowersyjnoscia przyciąga uwagę:)
OdpowiedzUsuńI przeczytasz? :)
UsuńO kurczę, Twoja recenzja sprawiła, że chętnie przeczytam tą książkę, brzmi naprawdę interesująco. Co do czarnego poniedziałku to myślę tak samo jak i Ty.
OdpowiedzUsuńhttp://crafty-zone.blogspot.com/
Jeeej, zachęciłam kogoś do książki! :)
UsuńJa też uważam, że powinno zostać tak jak było. Nikt nie powinien za nas decydować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://perypetieoliwii.blogspot.com/
Nie wiem czy odnalazłabym się w fabule tej książki, więc na razie nie jestem nią zainteresowana. Ale co do protestu to mam takie samo zdanie jak Ty. Nie jestem ani za zaostrzeniem, ani za liberalizacją i moim zdaniem powinno zostać tak jak jest. Ale w szkołach nie zaszkodziłyby lekcje edukacji seksualnej.
OdpowiedzUsuńMiałam takie lekcje... dowiedziałam się na nich, że tabletka antykoncepcyjna zabija płód... co więcej pani twierdziła, że jak kobieta w zaawansowanej ciąży taką tabletkę spożyje, to dziecko umrze -.-
UsuńO rany, to nie, nie o takie "lekcje" mi chodzi :P Chodzi o rzetelne przekazywanie informacji, a swoją drogą to koszmar, że takie brednie przekazywano w szkole.
UsuńCiekawa książka,choć temat kontrowersyjny:)
OdpowiedzUsuńA w sprawie aborcji mam takie samo zdanie jak Ty:)
https://sweetcruel.wordpress.com/
Widzę, że więcej nas jest o tym samym zdaniu :)
UsuńJa nie jestem za aborcją, JA JESTEM ZA WOLNOŚCIĄ! Nie poszłam dzisiaj do pracy i cały dzień spędziłam na proteście we Wrocławiu. Jest o co walczyć, bo dotyczy mnie, moich córek, wnuczek, prawnuczek....
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa :)
UsuńW kwestii aborcji jestem tego samego zdania co Ty, brałam dziś udział w proteście. Przeciwnicy mają klapki na oczach i mówią wciąż o mordowaniu ludzi -,-
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie intryguje.
Książka jest niebezpieczna :)
UsuńNad książką się zastanawiałam, ale zrezygnowałam z uwagi na balansowanie na krawędzi. Raczej nie sięgam po takie powieści.
OdpowiedzUsuńJa chcę tę książkę...
OdpowiedzUsuńA odnośnie czarnego protestu to ubrałam się na czarno. To, że ktoś jest wierzący nie oznacza, że ma innym zabraniać. Każdy ma swoje sumienie. Ja nigdy tego nie zrobię, bo sumienie i moja wiara mi na to pozwalają, ale ty drugi człowieku żyj jak chcesz.
Ja jednak będę się trzymać od tej książki z daleka. Swoją drogą zastanawiam się, co siedzi w głowie tej pisarki, bo "Wilgotne miejsca" (które swoją drogą zostały zekranizowane) tez należą do kanonu lektur mocno niepokojących
OdpowiedzUsuńKsiążka chyba by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdanie co Ty. Po co jeszcze bardziej zaostrzać prawo?
A w ogóle to wszystko ma drugie dno, o którym już się tak głośno nie mówi.
Hm... brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńO czarnym proteście nie chcę już pisać. Każdy człowiek powinien decydować za siebie.
książka zapowiada się super, chyba mogę się w pewnym sensie utożsamiać z tą bohaterką :D chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńco do czarnego protestu, wspieram go i uczestniczyłabym w nim fizycznie, gdyby nie fakt, że mieszkam poza granicami kraju. zaostrzenie przepisów aborcyjnych to absurd i średniowiecze umysłowe.
Ja mam mieszane uczucia - co do tego protestu. Ja nie poszłam, nie ubierałam się. Ale decyzje kt podejmują kobiety musi być wstrząsająca - sama nie wiem jakbym postąpiła...
OdpowiedzUsuńBrałam udział w proteście. Głównie chodziło mi o zakaz in vitro i leczenia dzieci w łonie matki, a także niemożność podawania chemii przy ciąży i nowotworze (bo tak by zapewne żyło), i ogólnie - życie matki wydaje mi się coś tu za mało ważne, a czasem ma ona i inne dzieci! Aborcja była dla mnie mniej ważna w proteście.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że to co się dzieje w naszym kraju jest po prostu straszny, uważam że każdy indywidualnie powinien decydować o swoim życiu.
OdpowiedzUsuńz przyjemnością obserwuję ;)
Książka zdaje się być interesująca, z chęcią bym przeczytała - ale kiedy??
OdpowiedzUsuńCo do protestu. Popieram Twoje zdanie, niech zostanie jak było. Bez zmian.
Trochę zaniepokoiła mnie ta książka. XD Chyba trochę zbyt dzika dla mnie.
OdpowiedzUsuńA co do protestu, to jestem takiego samego zdania, co Ty i mam nadzieję, że jednak ustawy nie ruszą, bo w wiadomościach coś już mignęło mi, że jednak protesty i zainteresowanie zagranicy dało efekty.
Fajnie, że takie książki powstają, zawsze to coś innego. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawa, a co do ustawy, to tez bym ją zostawiała taką jaka jest.
OdpowiedzUsuń