Miała być recenzja, ale niech mi
chłopak mój wybaczy! (bo on uparcie czeka zawsze na jakąś
recenzję a ostatnio więcej u mnie niby-felietonów niż recenzji),
jechałam dziś autobusem i ludzie mnie natchnęli do pisania.
Bo w autobusie to wiecie jak jest –
droga monotonna, nic się nie dzieje, drzewa za oknem nie dostarczają
żadnej rozrywki, więc co wtedy robią ludzie? Ano rozmawiają... A
niektórzy to tak rozmawiają, że można by o tym i książkę
napisać.
Na przykład dzisiaj; dosiadł się do
mnie pewien poczciwy facet, gdzieś około trzydziestki, rudy i blady
i ewidentnie samotny, bo tyle co tylko usiadł, wyciągnął telefon
i zaczął dzwonić do każdego z listy kontaktów po kolei i każdemu
opowiadał to samo; że w nocy nie mógł spać, to oglądał w
telewizji serial z 1982 roku i że akcja tego serialu się działa w
Wesołej. A jaka była fabuła serialu to tego nie wiem, bo zwykle w
tym momencie rozmówcy na tyle się ogarniali, że po pierwszym szoku
wymyślali wymówkę i się rozłączyli. A on niezrażony dzwonił
dalej i jak wysiadałam po dwudziestu minutach wspólnej jazdy to
rozpowszechniał stary serial akurat u swojej ciotki, która notabene
do Wesołej daleko nie ma, co chłopina zaznaczył w pierwszym zdaniu
ich rozmowy.
Innego znowu razu pewna pani dzwoniła
do kogoś i kategorycznie zażądała „Kup Golców!”. Pomyślałam
sobie, kurde, albo milionerka, że ją na nich stać, albo jakaś
mafia handlująca żywym towarem, ewentualnie strunami głosowymi
pierwszego sortu.
Pogróżki telefoniczne to zresztą
norma, nie dalej jak tydzień temu szłam z mamą z zakupów a za
nami typowy dresiarz krzyczał do słuchawki, że „Ewka na Wigilię
wyląduje na pogotowiu!”. Chociaż w sumie nie wolno ludzi określać
po łysej czaszce i dresach, więc może on po prostu jasnowidzem był
i wiedział, że w Wigilię akurat jakiejś Ewce wyrostek pęknie i
trzeba będzie jechać na pogotowie. Albo ma uczulenie na karpia i
rokrocznie taką wycieczkę sobie dziewczyna organizuje, kto wie?
A propo niedomówień to przypomniała
mi się scena sprzed lat, kiedy jeszcze byłam kaczęciem a nie
łabędziem, i koleżanki przyszły po mnie do domu. A że mieszkałam
w bloku, to wiadomo, że dzwoni się wtedy domofonem, więc
odebrałam, wyszłam i nawiązała się między nami taka rozmowa:
A[ngela]: Czemu nie odebrała Twoja
mama domofonu?
J[a]: Bo była w łazience,
A[ngela]: Ma okres?
J[a]: Nie.
J[ustyna]: Twoja mama jest w ciąży?
A[ngela]: Czemu?
J[ustyna]: Bo nie ma okresu.
A[ngela]: Który miesiąc?
Ludzkiego gadania miło się słucha i
zawsze miałam ambitny plan, żeby pozbierać do kupy wszystkie
usłyszane w autobusie rozmowy; a jeżdżąc lat pięć na studia to
się trochę nasłuchałam a i na przystankach bywało ciekawie. Na
pierwszym roku studiów miałam taką Andżelikę – tatuaże miała
od szyi do stóp, włosy długie, czarne i traf chciał, że
jechałyśmy zawsze z jednego przystanku. Pewnego więc zimowego
wieczora (a więc ciemno było) rozmawiamy sobie o wstępie do
prawoznawstwa i o tym jaki ciężki to będzie egzamin, gdy zagaduje
do nas pan wyglądający dość specyficznie. Ale że dalej moje
nieocenianie po wyglądzie było silniejsze niż pokusa ucieczki, to
potulnie czekałam co pan powie. A zapytał czy byśmy mu nie dały
na wino, bo dopiero z więzienia wyszedł i by się napił. Na co
moja studencka koleżanka, którą znałam dość słabo, mówi do
niego: „Ja panu dam, bo ja mam chłopaka w więzieniu, to ja się z
panem zintegruję.”
Na następny dzień zagadałam do niej,
ciekawa szczegółów. Otóż poszła ona na studia prawnicze, by
wyciągnąć z więzienia swojego chłopaka, który siedział tam za
napad jakiś. Ale tak się złożyło, że po pół roku zrezygnowała
ze studiów i chyba biedaczysko ciągle odsiaduje swój wyrok.
Gadanie, gadanie... A najlepiej się
gada z przyjaciółką przy winie, albo z chłopakiem przy nalewce
siedząc obok choinki. Jeszcze tylko dziesięć dni i Święta! Czas
zapakować ostatnie prezenty i zacząć dekorować mieszkanie, żeby
było czuć tą magię, mimo że śnieg się gdzieś w tym roku
zapodział. A później będzie Wigilia i siądziemy wszyscy przy
stole i będziemy gadać i gadać i gadać...
I znowu mi te Święta się zaplątały
i znowu zacznę wypatrywać pierwszych gwiazdek. Ale co mam poradzić,
że mnie grudzień nastraja dość nostalgicznie? I strasznie
ciekawska się robię, bo mi chłop powiedzieć nie chce co dostanę
pod choinkę a sekret z tego zrobił na miarę paktu Ribbentrop-
Mołotow.
Chłopcy to w ogóle tak mają, że lubią robić z
wszystkiego tajemnicę; tata mojej koleżanki zrobił tajemnicę ze
swojego nowego miejsca zamieszkania i do dzisiaj nie wiadomo gdzie
przebywa. A znowu jeden mój znajomy przez rok utrzymywał przed mamą
w tajemnicy, że go ze studiów wyrzucili. I w sumie to ja ich
podziwiam za to, że oni potrafią nie-gadać. Niektórzy nawet
potrafią milczeć cały dzień, albo burknąć ledwo z pięćdziesiąt
słów. Matko kochana, jak?! Przecież trzeba się komunikować,
opowiedzieć o tym co się człowiekowi śniło, jakie majtki ma na
sobie i co planował zjeść na śniadanie, ale nie zjadł, bo w
lodówce nie było a do sklepu daleko.
A oni to wszystko kontemplują w sobie
i tłumią te wszystkie emocje i potem nic dziwnego, że w związku
jakieś nieporozumienia wychodzą, bo on milczał, gdy ona pytała o
jego znajomą z liceum. Jak milczał, znaczy ma coś na sumieniu;
chociaż w sumie jakby się o niej rozgadał, to też by nieciekawie
było, prawda?
Stereotyp jest taki, że kobiety gadają
przez cały dzień a mężczyźni raczej milczą. Ale wystarczy ich
wsadzić na pół godziny do autobusu i z miejsca się rozgadają –
sprawdzone przez lata użytkowania tej formy transportu!
Uf. Pogadałam sobie i mi lepiej.
Jestem mężczyzną tak wynika z tego co napisałaś, nie wiem czy się zacząć martwić czy cieszyć ^^ Ale ja naprawdę niewiele mówię ;>
OdpowiedzUsuńA rozmowa do domofonu po prostu genialna, płakałam ze śmiechu jak to czytałam ^^
Cieszyć! Jesteś tajemnicza a kobiecie wypada być tajemniczą :)
UsuńJa byłam świadkiem rozmowy, prawdopodobnie między kolegą a koleżanką, gdzie dziewczyna na cały autobus opowiadała, że jej się okres spóźnia i musiała zrobić sobie test ciążowy, a do tego nie wie z kim się przespała.. Żenada!
OdpowiedzUsuńTo ja słyszałam gorzej! Jechałam busem i siedząc tuż przed ostatnimi miejscami słyszałam rozmowę dwóch kolegów, którzy prawdopodobnie spotkali się po latach, bo rozmowa nabrała rozmachu. I jeden z nich zwierzył się drugiemu, że ma raka (wiem, przytłaczające ale nie do tego zmierzam), tamten drugi był lekko wczorajszy, bo wracał z imprezy i przejął się chłopina dawno niewidzianym kumplem i po jakimś czasie mówi mu: Dać ci kasę? Ja mam kasę, dam ci, ile chcesz, dam. Mi niepotrzebne a tobie się przydadzą bo już cię nie zobaczę(!)
UsuńI tak się kłócili o 50 zł bo jeden dawał a drugi nie miał wydać...
A bus słuchał.
Tragedia po prostu, tragedia.
UsuńGdzieś się tu klika "Lubię to"? To Ci kliknę :)
OdpowiedzUsuńA zaraz pod postem jest takie G+ :D
UsuńCzasem można usłyszeć coś fajnego. Najbardziej podoba mi się motywacja koleżanki odnośnie wyboru kierunku studiów.
OdpowiedzUsuńMiała gest, prawda? :) to się nazywa prawdziwa miłość. Szkoda, że nie przetrwała egzaminów :)
UsuńTo chyba Twój najlepszy felieton który do tej pory przeczytałam. Ba, jeden z najlepszych jakie czytałam w ogóle. Uśmiałam się i ciężko mi było nie przytakiwać głową. Ja też dużo podróżuję PKSem, chociaż ja należę do tych co zakładają słuchawki na uszy lub zatapiają się w lekturze. Ale nie raz, nie dwa doszły mnie fragmenty rozmów tych prywatnych i telefonicznych, sama byłam uczestniczką niejednej głupiej rozmowy i już kiedyś napisałam, że najczęściej w PKSach ludzie na wszystko narzekają: na los, na rząd, na Polskę, na drogi, na władzę, na życie, na pieniądze, oczywiście pogodę i co tylko się da :D
OdpowiedzUsuńA mi właśnie czegoś w tym felietonie brakuje, nie wiem kurka czego... :) Radzę Ci ściągnąć czasem słuchawki i posłuchać, bo warto :D
UsuńNie, dziękuję :P nie masz pojęcia czego ja się czasem w sklepie nasłucham :P Chyba zacznę zapisywać :D
UsuńPowinnaś :) No i co z tymi pierścionkami?! :D
UsuńO tak, w autobusach i busach można się wiele ciekawych rzeczy dowiedzieć. I droga przestaje się dłużyć:)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy razem ze studiami porzuciła faceta;)
Plotki głosiły, że zakochała się w innym z więzienia :D
UsuńHehe:p To raczej powinna pozostać na studiach:p
UsuńOjeju, jeju, te podróże autobusami, mimo, że często i gęsto bardzo męczące, szczególnie latem, to swój urok jednak mają. Podobno ostatnio do autobusu koleżanki wszedł dość specyficzny pan z dużym odbiornikiem radiowym koło uszu, zamiast z o wiele mniejszymi i wygodniejszymi słuchawkami :P). Pan się rozsiadł i ustawił odpowiednio antenę, w końcu złapał sygnał i słuchał wśród autobusowych towarzyszy swojej muzyki :D
OdpowiedzUsuńWolę podróżować latem niż zimą, bo w zimie jakoś mi w tych autobusach wszelakich zawsze śmierdzi... Fuj! :)
UsuńKiedyś trafiłam na kierowcę, który zawsze wyłączał radio na wiadomościach :)
Ależ fajny felietonik! :D Jakoś tak przyjemnie baaardzo się go czytało. Lekko, płynnie - cud malina! :) Poza tym styl jego przypomina mi, którąś z części ,,Jeżycjady" pani Musierowicz, ale mogę troszkę się mylić, bo to kuupę czasu temu było, gdy ostatni raz czytałam serię. :) Ale oczywiście na plus!
OdpowiedzUsuńŁał, to teraz mi powiedziałaś komplement życia! :*
UsuńLudzie gadają zawsze i wszędzie a teraz już zwłaszcza. I z takiego gadania to wychodzą czasem bardzo śmieszne rzeczy, ale wiesz co mnie wkurza - rozmowy przez telefon w autobusach czy tramwajach i to takie głośne. Jejciu naprawdę cały świat nie musi wiedzieć o problemach czy radościach. Pozdrowionka :-)
OdpowiedzUsuńNo nie każdy musi wiedzieć, że trzeba Golców kupić :D
UsuńBardzo fajne Twoje felietony :D
OdpowiedzUsuńMoże ktoś kiedyś będzie chciał je wydać? :)
UsuńTwoje felietony są niesamowicie przyjemne w czytaniu! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale Twoim nie dorównują :)
Usuńhahah. Całe życie przemieszczam się środkami komunikacji i też się czasem nasłucham różnych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńCzytając tego posta popłakałam sie ze śmiechu :)
Dobrze, że ze śmiechu a nie z rozpaczy :)
UsuńJa natomiast mam ostatnimi czasy spotkania z ludźmi chorymi psychicznie. W parku. Serio. Z kwiatków: facet opowiadający o swojej podróży do Transylwanii i o tym, że jest wnuczkiem Stalina kontra facet gadający do swojego plecaka. Ten pierwszy próbował nawiązać ze mną dialog, ten drugi po dość długim monologu zakrzyknął do swojego bagażu tymi słowy: "Marek! Mowę ci odjęło?!"
OdpowiedzUsuńTak, to zdarzyło się naprawdę.
Pozdrowienia ;)
Lekko przerażające...
UsuńZrobiło mi się żal tego faceta, który dzwonił po kolei do wszystkich... Możliwe, że jest trochę upierdliwy, ale z całą pewnością też i samotny, skoro musi dzwonić po ludziach i opowiadać o takich pierdołach. ;) Łaknie kontaktu z drugim człowiekiem.
OdpowiedzUsuńA co do gadulstwa facetów. Zdarzają się tacy, podobnie jak i kobiety, które wolą milczeć. Mój szwagier to przykład faceta, którego ciężko przegadać. :D
Nie poznałam jeszcze takiego egzemplarza, który by dużo mówił :) wszystko przede mną :)
Usuńdlatego ja nie dzwonię i nie gadam przez tel w MPK :D
OdpowiedzUsuńŻebyś potem nie była bohaterką moich wpisów? :D
Usuńhaha, rozmowy obcych ludzi czasem są śmieszne, szczególnie, że niektóre rzeczy wyrwane są z kontekstu :D I my tylko się domyślamy, próbujemy dodawać 2 do2.. :D
OdpowiedzUsuńI wychodzi nam 16 :)
UsuńZabawne te scenki, ja ostatnio rzadko jeżdżę komunikacją, więc nie mam takich atrakcji :)
OdpowiedzUsuńZ tym panem, co dzwonił do każdego i opowiadał, co oglądał zeszłego wieczora w tv,to miałam kiedyś podobną sytuację. Jechałam tramwajem i młody mężczyzna siedzący za mną, dzwonił po kolei (naliczyłam do 4 osób) i każdej osobie opowiadał to samo, że był wczoraj na imprezie i właśnie jedzie na hinduskiej knajpki na lunch...Masakra.
OdpowiedzUsuńSieci komórkowe się cieszą z takich klientów :)
Usuńja też nie rozumiem jak można nie-gadać, ja to potrafię mojemu w szczegółach opowiedzieć cały dzień, a on jak mi się odwdzięcza? "byłem w pracy, dużo ludzi, w domu zjadłem, umyłem się i przyszedłem", na co szlak jasny mnie trafia :P ale chłopina dobra, troskliwa, nieba by mi uchylił, to puszczam bokiem to jego nie-gadanie, bo i tak nadrabiam za nas dwoje :P
OdpowiedzUsuńNo to można mu wybaczyć :)
UsuńMój też to taki mało gadatliwy, ale kocha i się stara, więc póki będę miała głos, to będę mówić za nas :D
Ile w tym prawdy! I jak ja nie cierpię ludzkiego gadania w autobusie...
OdpowiedzUsuńMnie to zazwyczaj bawi :)
UsuńCzasem ciekawe rzeczy można usłyszeć he he. Mnie ostatnio bawią rozmowy starszych Pań ( w sensie pozytywnym oczywiście), jak zachwycają się wszystkim co po drodze na trasie autobusu ;)))
OdpowiedzUsuńTo na mojej trasie one akurat nie jeżdżą :(
UsuńCzasem tęsknie za jazdą do szkoły autobusem. Ile rozmów ciekawych i nie, można było posłuchać. A ile ludzi różnych i zachowań. :) Miało to swoją magię. Dziś już nie jeżdzę tak często autobusem, a i tak mieszkam w UK i większości rozmów pewnie bym nie zrozumiała. ;)
OdpowiedzUsuńAleż to najlepszy sposób na naukę! Jak czegoś nie zrozumiesz to zapiszesz i w domu sprawdzisz :)
UsuńO tak ! My kobiety jesteśmy bardzo wygadane. Naprawdę wiele można zasłyszeć w autobusie śmiesznych rzeczy. Najbardziej lubię jednak jak obcy ludzie zaczynają o czymś gadać, fajnie wdać się w taką dyskusję :D
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam okazji się włączyć do takiej dyskusji, ale ja to nieśmiała jestem :)
UsuńTeż się nasłuchałam różnych rozmów jadąc w autobusie. A felieton fajnie się czytało :))
OdpowiedzUsuńNiech mi Twój mężczyzna wybaczy, ale ja bardzo lubię te Twoje felietony i jak dla mnie może być ich coraz więcej :) a nasłuchać w autobusach to się naprawdę można. I ile to człowiek o życiu się dowie ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Ci wybaczy, ale dobry z niego człowiek, to pewnie tak :D
UsuńWielu ludzi z Gdańska też o niej nie wie. No, nie zmienię cudzej mentalności na mniej ignorancką.
OdpowiedzUsuńUsprawiedliwia mnie to, że ja z Gdańska nie jestem i nigdy nawet w okolicach nie byłam :)
UsuńFaceci to najwięksi plotkarze, wiem coś o tym. Przez kilka lat pracowałam z samymi facetami, zgroza.
OdpowiedzUsuńA co do plotek to racja :D Niby dużo nie mówią, ale wszystkie pikantne szczegóły z życia znajomych znają :D
UsuńA ja praktycznie się prawie nie odzywam, nie znoszę takiego "small talku", rozmowy o niczym. Serio. I nie wynika to z mojego usposobienia, bo jestem towarzyską osobą, ale po prostu mało gadam :D Za to moja druga połówka odkąd rano otworzy oczy aż do wieczora gdy idzie spać praktycznie cały czas gada... nie mam pojęcia jakim cudem ma na to siły ;)
OdpowiedzUsuńFajny wpis, podoba mi się strona, w którą ewoluuje Twój sposób pisania :)
Trochę się obawiam czy nie stracę przez to czytelników, ale cóż... trzeba czasami zaryzykować :)
UsuńAutobusowe rozmowy bardzo inspirują :) Zawsze się czegoś ciekawego dowiesz. Ostatnio czytałam taką ciekawą dygresję, napisał ją facet: "Ta młoda, co ze mną jedzie tym tramwajem tak chowa ten telefon jak głupia. Myśli że czytam, jakby mnie w ogóle obchodziło co ona z tym wytatuowanym facetem robiła na imprezie u Aśki." :D
OdpowiedzUsuńP.S. Nominowałam Cię do Zimowego tagu.
Haha, aż mi tym humor poprawiłaś :D I ciekawe co robiła z tym facetem :)
UsuńA ja podczas jazdy autobusem to czasem wolałam sobie muzyki posłuchać, bo tego co ludzie wygadują czasem się nie da. A co do mężczyzn to prawda, nie wiem jak oni tak mogą nie mówić ;P
OdpowiedzUsuńUlepieni z innej gliny są, ot co.
UsuńW autobusach najlepsze historie się dzieją, ale cóż później można o nich opowiadać i jest co wspominać ;D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do lubimyczytać TAG :)
http://coraciemnosci.blogspot.com/2015/12/7-deadly-sins-lubimyczytac-book-tag.html
Ojojo, teraz to same nominacje :D dziękuję ;)
UsuńPolaków rozmowy, czasem aż ciężko wytrzymać bez śmiechu:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Zastanawiam się kiedy ludzie się opamiętają i przestaną w autobusach wygadywać takie głupoty. Lata płyną i mam wrażenie, że jest coraz gorzej.
OdpowiedzUsuńOby nigdy, bo nie będę miała o czym pisać :)
UsuńMówiłam Ci, że jesteś genialna? :D Uwielbiam czytać wszystko co napiszesz! "Ja panu dam, bo mój chłopak jest w więzieniu, więc się z panem integruje" :D :D Hahahahaha dobre! :D Swoją drogą to fajnie sobie czasem tak posłuchać xD
OdpowiedzUsuńNie mówiłaś, ale możesz zacząć :D
UsuńHaha, zabawne, rzeczywiście rozmowy autobusowe sa bardzo ciekawe:P Ja jednak najbardziej nie lubię jak taki gaduła siedzi za mną i gada całą drogę przez telefon:/
OdpowiedzUsuńhahahaha, poprawiłaś mi humor :) Ale człowiek musi się wygadać, taka już jego natura. Co do mężczyzn, to mam nieodparte wrażenie, że są sto razy lepszymi plotkarzami jak my :D
OdpowiedzUsuńten pierwszy facet to myślę starszy, bo jak Ty o 30 latku mowisz chłopina- to mi się z 50 latkiem kojarzy
OdpowiedzUsuńteż lubię sluchać rownych wywodów, to lepsze niż tv i internet razem wzięte
Śmiało mogę się nazwać weteranem polskiej komunikacji - tej miejskiej, jak i ogólnopolskiej. Pociągami zwiedziłam już chyba całą Polskę, a i autobusy miejskie nie są mi obce - zazwyczaj staram się całkowicie wyłączyć z otoczenia - słuchawki na uszy, książka do czytania, ale czasem trafia się na takich ludzi, którzy po prostu chyba chcą, żeby ich wysłuchać.
OdpowiedzUsuńRaz jechałam pociągiem, obok usiadła kobieta - koło 40, zadbana chociaż widać było, że raczej jej się nie przelewa. Zaraz po niej usiadł gościu bardzo wczorajszy, wyglądał na przepraszam za wyrażenie, takie wiejskiego figo fago - naprawdę! Jak się okazało jej pratner/konkubent. Ale do czego zmierzam - ja z słuchawkami na uszach, czytająca książkę nadal doskonale słyszałam ich rozmowę, jak i cały wagon (bo to był pociąg bez przedziałów) - o tym jak to on ją przeprasza, a ona ma gdzieś jego przeprosiny po pieprzył się z jakąś tam lafiryndą, a na wiosce rozpowiada, że ona (ta kobieta która siedziała obok mnie) jest pijaczką i jest w nim tak zakochana, że może sobie pozwolić na wszystko. Uchhh. Ludzie mają problemy okej, ale o takich rzeczach to rozmawia się w 4 oczy, a nie, żeby wszyscy na około słuchali. -,-
A z takich przyjemniejszych. Kiedyś jechałam pociągiem do Lady Spark. W przedziale siedział pan z synkiem, takim pięcioletnim. Na stacji w Łodzi synek mówi do taty podekscytowany - Tatusiu, kiedyś jechaliśmy tą drogą! A jak nie jechaliśmy tą to na pewno jechaliśmy inną! :D
Pozdrawiam :D
* bo :D
UsuńWarto sobie czasem pogadać, bez sensu dusić tego wszystkiego w sobie, no ale o serialu tak do każdego z książki telefonicznej? :D
OdpowiedzUsuńTekst „Ja panu dam, bo ja mam chłopaka w więzieniu, to ja się z panem zintegruję" myślałam, że to taki żart, a tu jednak coś na rzeczy było :D
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam - czegoś takiego ... ubawiłam się i uśmiałam mogę Ci pogratulować tak dobrego ujęcia w całość wszystkich zasłyszanych rozmów. Czekam na inne zasłyszane - opisane rozmówki polsko-polskie :)
OdpowiedzUsuńJasne.
OdpowiedzUsuńAle życzę ci, abyś kiedyś odwiedziła Trójmiasto - jak na polskie standardy trzyma się nawet nieźle.
Sąsiadujący podróżni potrafią zadziwić człowieka. Chyba każdy miał okazję spotkać podobnie bladego pana o rudych włosach, oczywiście innego, ale również szukającego pocieszenia w swoich kontaktach telefonicznych :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚmieszne, przerażające i prawdziwe. Znam bardzo dobrze podobne autobusowe historie.
OdpowiedzUsuńCo do Ewki, może ma termin porodu wyznaczony na Wigilię albo obecnie podróżuje statkiem kosmicznym, na Wigilię ma wylądować- a jak wiadomo szpitale mają lądowisko :)
to ja chyba jestem tym wyjątkiem potwierdzającym regułę, jak na kobietę mało mówię :D a w środkach komunikacji miejskiej to już w ogóle nie lubię rozmawiać ;)
OdpowiedzUsuńGdy pisałaś o tej nalewce to się miło zrobiło, chcemy święta!
OdpowiedzUsuńHeee fajnie czasem poobserwować zachowania innych ludzi:)
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie do łez. Poproszę więcej takich tekstów. A z tymi autobusami to faktycznie tak jest. Teraz już jeżdżę swoim samochodem, więc rzadko mam okazję, ale kiedy korzystałam z komunikacji miejskiej, bardzo pouczające to były wyprawy.
OdpowiedzUsuńKomunikacja miejsca jest jak wylęgarnia świetnych pomysłów na książkę, powieść, dobry kawał... ostatnio niestety jeżdżę rzadziej. Twój post rozbawił mnie i ciągle nie mogę dojść do siebie. Oby tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje gadu gadu! :D
OdpowiedzUsuń