Wyobraźcie
sobie spokojne, zimowe popołudnie, takie jakie było wczoraj i pewnie będzie
jutro. Zapewne kilkoro z was uda się na lodowisko, bo to przecież iście zimowa
rozrywka. Będziecie szusować pomiędzy innymi, ci z was, którzy to potrafią będą
kręcić piruety, a reszta będzie próbowała utrzymać się na nogach na tej
śliskiej powierzchni. Tak czy siak, będziecie szczęśliwi; sami, odpoczywając w samotności po ciężkiej pracy albo z kimś, dzieląc
swój odpoczynek na dwoje.
Takie
właśnie popołudnie spędzali bohaterowie książki „Uczeń i śmierć”. Beztrosko,
radośnie, wolno… do momentu, gdy nieznani snajperzy postanowili zakończyć ich
życia, strzelając do nich z odległości kilkuset metrów. Zginęli szybko, brutalnie, zakłócając porządek zwyczajnego dnia;
młoda łyżwiarka, starszy ginekolog i mężczyzna, który miał właśnie dowiedzieć
się, że zostanie ojcem, wydali niespodziewanie ostatnie tchnienie.
Już
w prologu książki autorka informuje nas, że zabójców jest dwóch – mistrz,
opanowany i spokojny oraz uczeń, butny i nierozważny. Spełniają swego rodzaju
misję, chociaż motywy ich postępowania – które
zostają wyjaśnione w dalszej części fabuły – są absurdalne. Chociaż
przecież wiele ludzkich decyzji jest absurdalnych i wymyka się wszelkim normom.
Do tej sprawy przydzielona została nowojorska policjantka, Eve Dallas – kobieta
stanowcza, butna oraz jej partnerka Delia Peabody, będąca jej kompletnym
przeciwieństwem. Razem zaczynają podążać każdym możliwym tropem, próbując
zapobiec kolejnemu morderstwu. Które jest nieuniknione…
Ciekawym
zabiegiem wykorzystanym w tej książce jest to, że już w 1/3 lektury dowiadujemy
się kim są mordercy. Może na pierwszy rzut oka nie brzmi to zachęcająco, że
policja już prawie od początku wie, kogo ściga, ale pomyślnie – czy to nie jest odżywcze? Zagadka
kryminalna zawsze ciągnie się do ostatniej strony, niekiedy nudząc czytelnika, a
tu już od połowy kryminał zamienia się w thriller. Policja zaczyna polować na
nieuchwytnych, sprytnych i bardzo niebezpiecznych ludzi, którzy zdają się
wyprzedzać ją zawsze o pół kroku. Przyznam szczerze, że chyba po raz pierwszy
(albo cierpię na amnezję) spotykam się z takim rozwiązaniem literackim i bardzo
mi się on podoba.
Dla
tych, którzy z Eve Dallas spotykają się po raz pierwszy, ciekawostka – fabuła toczy
się w latach 60-siątych XXI wieku,
więc my w realiach tej książki bylibyśmy o dobre czterdzieści lat starsi.
Autorka polepszyła więc technologię (wszak cztery dziesięciolecia to ogromny
stok rozwojowy), co sprawia, że lektura nabiera smaczku. Nie jest to żadne
sci-fi, spokojnie, autorka po prostu unowocześniła dostępny za naszych czasów
sprzęt, albo – co lubię podkreślać – dała swoim bohaterom do dyspozycji
wszystkie te cudeńka, które były w „CSI: Miami.”
Świetny
jest duet Dallas- Peabody. Jedna jest zachowawcza i stanowcza, druga
spontaniczna i otwarta. Eve chodzi ciągle ubrana na czarno, Delia uwielbia
swoje różowe kozaki. Mimo tych wszystkich różnic tworzą zgraną parę w pracy, a
napięta niekiedy w książce treść jest rozładowywane przez ich przekomarzania. Dobrze rozpisani są również bohaterowie
drugoplanowi; mimo że jest ich wielu, to czytelnik szybko się do nich
przyzwyczaja i szybko uczy się ich rozróżniać. Co jest wspaniałe, chcąc poznać wszystkie
części przygód Dallas (jest ich naprawdę sporo, ale każdą można czytać bez
znajomości poprzednich.)
„Uczeń
i śmierć” zachęca jeszcze do przemyślenia jednej kwestii – od jakiego wieku można zacząć odpowiadać za swoje zachowanie? Kiedy
kończy się opinia, że „zrobił źle, bo jest młody, głupi”, a zaczyna „to bestia,
niezależnie od tego, ile ma lat.” Przyznam, że ja po tej książce zmieniłam
lekko sposób myślenia o tym, kiedy należy nieletniego karać z całą surowością.
Bo niekiedy okazuje się, że bestia rodzi się w człowieku na długo przed tym,
nim skończy on 18 lat. Bo bestia nie czeka na pełnoletność. Nie drzemie, w
oczekiwaniu na dowód osobisty. O czym wielu, niestety, zapomina.
„Jak można złapać zabójcę, wiedząc, gdzie był, skoro z całą pewnością
już go tam nie ma?"
Świetna recenzja i teraz mam dylemat czytać nie czytać, ale tak extra ją opisałaś ,że powinnam przeczytać :-))
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo :)
UsuńBardzo ciekawa pozycja, zainspirowała mnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie lubię tej autorki :P
OdpowiedzUsuńA ja w zależności od tego czy pisze jako J.D. Robb, czy jak pisze jako Nora Roberts :D
UsuńOdważny motyw, śmierć i odpowiedzialność - każdy powinien być oceniany pod względem zbrodni, a nie wieku. Domy poprawcze to fałsz za morderstwo.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoim stanowiskiem :)
UsuńKsiążka nie jest zbytnio w moim guście, aczkolwiek nie skreślam jej i może przeczytam. Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTematyka bardzo intrygująca ;)
OdpowiedzUsuńo niee, nie mogę czytać książek z takim rozpoczęciem bo potem przeżywam ją za długo :/ Ale Monika pewnie by nie pogardziła nią :P
OdpowiedzUsuńPo to książki są, żeby je przeżywać :)
UsuńOkładka mnie odtrąciła, ale Twój tekst sprawił, że książka znalazła się na mojej niekończącej się liście powieści do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńOkładki nie powalają, ale treść i owszem :)
UsuńCzytając początek Twojej recenzji przypomniała mi się ten atak we Francji kilka lat temu w Paryżu w Bacatlan...
OdpowiedzUsuńPo tą książkę jednak chętnie sięgnę ☺
Uwielbiam kryminały 💞
Pozdrawiam
Lili
O, faktycznie, może na tym autorka się wzorowała :)
UsuńJakoś twórczość tej autorki do mnie nie przemawia :(
OdpowiedzUsuńA próbowałaś ją czytać pod tym pseudonimem? :)
UsuńMiałam okazję czytać kilka książek z tej serii, bardzo je lubię ze względu na drobiazgowość z jaką autora przedstawia śledztwo i wszystkie poczynania mające doprowadzić do schwytania i oskarżenia sprawców. Ujawnienie tożsamości mordercy/ów znacznie wcześniej niż dzieje się to zazwyczaj, jest częstym zabiegiem autorki - co ciekawe, fabuła wcale na tym nie traci :)
OdpowiedzUsuńJakoś zawsze od razu skreślałam Norę Roberts, ale może tej książce kiedyś dam szansę?:)
OdpowiedzUsuńPod tym pseudonimem pisze naprawdę dobrze :)
UsuńNie sięgnęłam jeszcze po książki tej autorki, ale jak się zdecyduje raczej nie zacznę od tej :(
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma swoje gusta i guściki :)
UsuńJakoś Nora Roberts kojarzy mi się z romansami.
OdpowiedzUsuń:) Oj tam nudy zaraz, są momenty ciekawe w skokach. Na pewno lepsze jak w piłce nożnej, tam czasem wieje nudą.
Pozdrawiam!
Pisze i romanse i thrillery :) romansów nie lubię, za to w drugim gatunku świetnie sobie radzi :)
UsuńLata 60-siąte XXI wieku to brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam tak interesującej recenzji książki albo recenzji o tak interesującej książce, zależy jak na to spojrzeć ^^ Muszę przyznać, że jestem zaintrygowana jej treścią jak dawno nie byłam :>
OdpowiedzUsuńOoooo, dziękuję Ci bardzo :)
Usuńooo mam smaka na ową pozycję :D jak tylko skończę cykl z Harrym Hole :)
OdpowiedzUsuńTo bohater z książek Nesbo? :)Dobrze kojarzę?
UsuńMam chyba dwie książki tej autorki z tej serii, ale w sumie na obecny moment mnie do nich nie ciągnie. I muszą jeszcze swoje odleżeć - nawet mimo tak zachęcającej recenzji :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Zastanowię się nad tą książką.
OdpowiedzUsuńKsiążek autorki nie znam, ale tematyka jak najbardziej dla mnie :D
OdpowiedzUsuńMoja mama jest fanką twórczości Nory Roberts. Muszę polecić jej tę książkę :)
OdpowiedzUsuńWiem, że będę sfrustrowana podczas czytania, tym, że zbrodniarze są o krok przed policją, ale jednocześnie zawsze wkręca mnie to w fabułę jeszcze bardziej! Zapowiada się intrygująca lektura! ;)
OdpowiedzUsuńCzuję,że książka mogłaby mi się spodobać.:)
OdpowiedzUsuńswietnie recenzujesz <3 jednak ja nie lubie tej tematyki ksiazek ;/ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńciotkastiv.blogspot.com
genialna recenzja!
OdpowiedzUsuńświetna lektura!
OdpowiedzUsuń