Wszyscy lubią czytać nowości, nie ma się
co w tej sprawie oszukiwać. Jednak stare
książki, dawno już zapomniane, niosą ze sobą bardzo dużo życiowej prawdy.
Na przykład pozycja Klementyny Hoffmanowej z 1819 roku jest istną kopalną
wiedzy. Pamiątka po dobrej matce, czyli ostatnie jej rady dla
córki to dzieło, które wam dzisiaj zrecenzuję. Bo po świętach
zasługujemy na coś lekkiego. Chociaż nie jestem pewna czy te zaserwowane rady
są naprawdę takie lekkie…
Do zupełnego w małżeństwie szczęścia
trzeba, aby mąż w wieku i w rozsądku, w naukach i w majątku wyższość miał nad
żoną – mój mąż ma nade mną wyższość w wieku i w sumie można powiedzieć, że w
rozsądku też, bo ja to jestem w gorącej wodzie kąpana i z rozsądkiem to mi nie
po drodze. Więc przynajmniej połowę standardów z XIX wieku spełniamy!
Miej zupełną ufność w mężu,
nigdy nic przed nim nie taj, nie ukrywaj, niech zawsze twoim doradcą będzie – już to widzę, jak
zamiast przyjaciółki pytam męża, czy lepsze są tampony z firmy X czy Y… A w
przypadku, gdyby zaczął mi mówić o ich zaletach i wadach to poczułabym pewien
niepokój, skąd on to wie i gdzie on to wsadza…
Każde znaczniejsze ubliżenie przyjmij ze
słodyczą – kochanie! Jak ja się cieszę, że powiedziałeś, że jestem gorszą wersją
Twojej matki, jak to miło, że uważasz mnie za zero, jakże raduje się moje
serce, że mogę być traktowana przez Ciebie gorzej niż szmata do podłogi! Ta.
Jasne. Już pędzę tak mówić.
Poznawaj najdrobniejsze
gusta jego, dogadzaj mu, okazuj mu tysięczne względy, otaczaj go pieczołowitym
staraniem […] skoro będziesz nieustannie zajęta wygodą jego, sprawisz, że mu
nigdzie tak dobrze jak przy tobie nie będzie – a później powie Ci, że
odchodzi do kochanki, bo ona ma swoje zdanie i nie nadskakuje mu jak
królewiczowi i on przy niej może czuć się mężczyzną.
Nie wymagaj nigdy od męża
starań kochanka – czyli można mieć kochanka, żeby on takie starania wykonywał wobec mnie?
Choć zdrowie twoje
nadwyrężone będzie, znoś cierpliwie dolegliwości, nie skarż się, nie narzekaj – Kochanie, weź
przestań, ja te gary umyję, przecież rana po amputacji ręki już prawie mi się
zagoiła, przecież to tydzień minął!
A matematyki niech zna tylko tyle,
by z prostej nie zboczyła linii – jak mi się to zdanie
podoba! Cudowne jest, szczególnie, że ja z matematyką zawsze byłam na bakier i
teraz żałuję, że nie trafiłam na niego dziesięć lat temu – miałabym wymówkę,
dlaczego nie pojmuję tangensów.
Niewiasta ulegać umiejąca
na zawsze szczęśliwą i kochaną zostanie – i się wydało. Czeka
mnie długie, nieszczęśliwe życie, bo ja ulegać to nie potrafię zdecydowanie.
Może trzeba mi było wybrać drogę duchowną i wstąpić do zakonu? Chociaż tam też
trzeba ulegać i wstawać o 5 rano.
Każda kobieta powinna znać
dobrze rachunki, znać się na kuchni, na wszystkich szczegółach gospodarskich,
umieć pokroić, uszyć, zrobić rzecz każdą […] igła pierwsze miejsce mieć powinna
przed piórem i pędzlem – na rachunkach się nie znam, ugotować
umiem z dziesięć potraw, szyć kompletnie nie potrafię a co do zrobienia rzeczy
każdej, to mam wątpliwości czy bym się w tym temacie odnalazła. I niestety
pióro u mnie ma miejsce nadrzędne nad igłą. Przekichane.
Mam nadzieję w łasce i dobroci
stwórcy, że znajdziesz małżonka, dla którego posłuszeństwo i uleganie miłym dla
ciebie będzie obowiązkiem – mam nadzieję, że w
łasce i dobroci stwórcy znajdziemy małżonków, którzy wyśmieją te rady i nie
będą ich od nas wymagać.
Kobieta chcą dopełnić
powołania swego, nie powinna zbyt wiele czasu poświęcać księgom, umysł jej
słabszy, serce czulsze od męskiego, podatniejszą ją czyni do przyjęcia
fałszywych zdań… Powinna więc jedynie czytać takie książki, które by podniosły
jej duszę, ukształciły serce… Nie wypada jej także nigdy czytać bardzo wiele.
Zbytek w tej mierze jest naganny, obarcza umysł i szkodę zamiast korzyści
przynosi – jestem skończona! Moje podatne serce i słaby umysł chłoną wszystko z
książek, więc może dlatego jestem taka a nie inna! Swoją drogą, mogę teraz
powiedzieć mężowi, że przepraszam bardzo, ale nie wyrwał mi książki z ręki jak
czytałam, to niech się nie dziwi, że czasami zachowuje się irracjonalnie.
Kobiety kochane moje!
Widzicie jak macie dobrze, że żyjecie w XXI wieku i możecie poświęcać czas na
prowadzenie bloga, rozwijanie swoich pasji a nie tylko szydełkować i cerować
skarpety swoich ukochanych i czcigodnych mężczyzn? I dla mężczyzn to lepiej, że
mają partnerki równe sobie a nie podległe i nieśmiałe żony, których główną
życiową misją jest ugotować bigos, który zasmakuje małżonkowi.
Rozwijam się z okazji nowego roku - zapraszam na mojego Instagrama, gdzie możecie uszczknąć więcej z mojego prywatnego życia. Czyli po prostu, trochę mnie pośledzić, za moim przyzwoleniem.
Och, jak dobrze, że nie żyjemy w tamtych czasach. W dodatku te biedne dziewczyny nie wiedziały, co je czeka w noc poślubną, i często doznawały szoku. :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniał mi się jakiś skecz, gdzie matka ostrzegała córkę, że w noc poślubną będzie tak jak "kogut robi z kurą", to córka do łóżka kask ubrała, bo się bała, że ją mąż podziobie :D
UsuńI pomyśleć, że wówczas uważano, że stare panny, lat 20 parę, uważano za przegrane i poszkodowane przez los...
OdpowiedzUsuńCud, że mnie ktoś chciał za żonę w wieku lat 25 :D Toż to już starość była :)
UsuńWidzę,że ta książęczka jeszcze gdzieś się zachowała poza moją biblioteczką. Dostała ją moja prababka na 15 urodziny (pod koniec 19 wieku), ale już ona nie dostosowała się do tych rad, ale książeczkę trzymamy, ku pamięci.
OdpowiedzUsuńTakie perełki sprzed lat są świetne :) żałuję, że nie mam ich więcej :)
UsuńRacja, takie perełki sprzed lad są świetne, zabawne i pouczające. Mam ich całkiem sporo, może miłość do książęk jest dziedziczna:). Oczywiście większość zbiorów moich poprzedniczek zaginęła w czasie 2 wielkich wojen, ale trochę zostało. Mam publikacje dawno zapomnianych feministek (wydawane często na ich koszt), które domagają się praw, które są dla nas tak oczywiste, jak oddychanie, ale mam też książeczki gwałtownie je zwalczające (dziś powiedzielibyśmy "prawaków"), mam książki historyczne, które dzisiejsi "prawdziwi" połknęliby jak gęś kluski, ale też i bardziej realistycznie patrzących na nasze dzieje. Jednym słowem, mieszkam sama i mam dom zawalony książkami, starymi i nowymi. Moi synowie dziwują się "po co to trzymasz", ale pocieszam się tym, że mojego wnuka bardziej interesują książki, niż gry komputerowe (choć to chłopak, a w mojej rodzinie to kobiety więcej czytają i gromadzą książki)
UsuńCzasami taki skok w czasie jest dobry dla spojrzenia trochę inaczej na rzeczywistość ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak będzie za kolejne dwieście lat :)
UsuńJa bardzo się ciesze, że żyje w tym wielu, choć czasem pozazdroszczę szlachciankom tych pięknych (choć niewygodnych) sukien :) Nie wiem czy się skusze na poznanie rad owej kobietki :)
OdpowiedzUsuńJa miałam długą, taką obszerną suknię ślubną i to jest ładne, ale na dłuższą metę niewygodne :D
UsuńBardzo lubię takie stare książki. Nie wiem czy uda mi się ją gdzieś znaleźć, ale chętnie bym się z nią zapoznała. ;)
OdpowiedzUsuńMoże w jakimś antykwariacie? :)
UsuńWarto sięgać po tego rodzaju książki. Dają do myślenia i pozwalają docenić czasu, w których zyjemy.:)
OdpowiedzUsuńI zobaczyć, jak to wszystko się zmieniło :)
UsuńTroszke nie lubię takich pozycji. Mimo to ta jest jakaś ciekawa... może to właśnie przez to, że tam są jakieś rady?!
OdpowiedzUsuńWiesz, to raczej jest post taki hm... humorystyczny, niż recenzja :)
UsuńWszystko tak naprawdę się zgadza z tym jak w tamtych czasach podchodziło się do małżeństwa oraz osobno roli kobiety i roli mężczyzny. Takie były czasy, nie ma co porównywać do czasów obecnych :) Za 100 lat pewnie ktoś tam będzie się nabijał z nas ;)
OdpowiedzUsuńNie nabijam się :) jak zwykle - ironicznie patrzę na mijający czas. I chciałabym móc zrobić taki wpis za 100 lat, opierając się o rady z "Przyjaciółki" :)
Usuńbuhahaha jaki petycki język:D
OdpowiedzUsuńAgata, jak ja lubię Twoje poczucie humoru :) Gdyby taka książka jakimś cudem znalazła się w moim domu, musiałam skrzętnie skrywać ją przed moim mężem chyba :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że komuś się ono podoba :D
UsuńCiekawa sprawa z takim poznawaniem jak się pewne sprawy zmieniały na przestrzeni wieków. Czasem lubię sam takie poszukiwania małe przeprowadzić. :)
OdpowiedzUsuńTak się złożyło z tym smogiem u mnie, nie sądziłem, że doczekam większego zanieczyszczenia niż na Śląsku. Ale już wiem przynajmniej jak tam jest.
Pozdrawiam!
To ja się cieszę, że u nas smogu jest mało :) jednak ten mój zakątek kraju nie jest taki zły :D
Usuńuwielbiam takie tematy, nie wiem skąd wynajdujesz te wszystkie rady, ale kocham je czytać :)
OdpowiedzUsuńInteresują mnie zawsze takie tematy ;) Miło się czyta tego typu posty.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony tamte czasy zawsze mnie fascynują, ciekawią, jakby to było w nich żyć, a z drugiej zaś, kiedy tak pomyśleć i przyjrzeć się z bliska, to pewnie nic ciekawego by mnie w nich nie czekało ;)
OdpowiedzUsuńJa zawsze chciałam się przenieść do średniowiecza, ale w sumie chyba szybko bym uciekała stamtąd gdybym zobaczyła ich warunki sanitarne :D
UsuńCiekawa pozycja chyba będę musiała ją przeczytać :) ja to lubię różności :)
OdpowiedzUsuńNie odnalazłabym się w tamtych czasach....
OdpowiedzUsuńFajnie przeczytać taką książkę, docenia się to, co obecne ;)
OdpowiedzUsuńMam taki problem , po zmianie Twojego nazwiska ciągle się zastanawiam , kto to jest co zostawia komentarze u mnie :-)))
OdpowiedzUsuńChwila wpatrywania się w komentarz i aha to Ty :-)
Przyzwyczaiłaś się już do nowego nazwiska ?
Pamiętam,że u mnie trochę to trwało...
Jakie czasy takie rady, mamy zawsze córkom życzą dobrze :-)
A powiem Ci, że tylko z dwa razy się pomyliłam, podczas przedstawiania się :) zawsze koty uwielbiałam, to po prostu to nazwisko było mi przeznaczone :D
UsuńSzkoda ,że ja nie mam na nazwisko Kot :-)
UsuńW sumie nie specjalnie mnie to zaskoczyło. Dzisiaj niektóre, zwłaszcza osoby starszej daty, nadal myślą podobnie. Ja tam się cieszę, że żyjemy jednak w innych czasach ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie mogę doczekać jakie "rady i zasady" przyniesie przyszłość :)
Usuńjestem szczęśliwa, że dziś jest inaczej :D Dziś kobieta postępująca zgodnie z tymi wszystkimi nakazaniami byłaby pewnie przez męża niedoceniania. Nasi teraźniejsi mężczyźni lubię kobity niezależne :)
OdpowiedzUsuńAle i tak zdarzają się teraz kobiety niedoceniane :(
UsuńMój mąż przewyższa mnie w wieku, chociaż czasami odnoszę wrażenie, że moja dusza ma 2 tys. lat, a jego 15...
OdpowiedzUsuńPonad to jeśli chodzi o rozsądek, to raczej ja tutaj góruję. W pieniądzach się nam zgadza wedle "porad".
Myślę, że nie chodzi tu o sprawy przyziemne, a kwestie wyższej rangi i może nawet osobiste, ale nie na tyle, by traktować w swym wynurzeniu przed mężem o tamponach.
Powiem tak - jeśli związek - to też więź, więc nie można robić sobie przed nim nadmiernych tajemnic, ukrywać myśli, pragnień itd. Tak samo jakbyśmy nie chciały, aby nasi mężowie ukrywali przed nami samych siebie, prawda?
Dodam jeszcze, że jeżeli żona nie ufa mężowi, to po co to małżeństwo?
"...ubliżenie przyjmij ze słodyczą" - A W ŻYCIU! To już poddaństwo!!
O tym nadskakiwaniu pomyślałam dokładnie jak Ty. Przypomniało mi się jedno zdanie, które gdzieś zasłyszałam... być może w mediach - "Sex jest jak kuchnia. Jeśli facet nie naje się w domu, będzie żarł na mieście".
Wymagać starań kochanka to może nie... wydaje mi się, że chodzi tu o obopólne okazanie starania z chciejstwa, a nie własnie z żądań.
Kiedyś sto lat temu mój facet (a to był mój pierwszy facet w życiu) wymagał ode mnie w tej dziedzinie. Czułam się podle. Czułam jakby mną pogardzono, myślałam, że jestem beznadziejna i przejmowałam się tym bardzo. Z wiekiem (i doświadczeniem) zrozumiałam, że mój pierwszy chłop był po prostu egoistą i egocentrykiem. Z siebie nie dawał nigdy nic.
"nie skarż się" - bo tak naprawdę druga połowa sama powinna zauważyć i zatroszczyć się o współmałżonka. Zwracanie na siebie uwagi po prostu nie powinno być w związku potrzebne.
Z tym uleganiem to ciężka sprawa. Nie, zakon zdecydowanie nie, bo tam trzeba być posłusznym i pokornym. I nie wstaje się o 5 rano, bo jutrznia u zakonników jest o 5. (przynajmniej u tych, którymi onegdaj się interesowałam).
Nie można wiecznie ulegać przy małżonku, ponieważ się przyzwyczai i zaczną się "kompromisy" jednostronne :P
Zgodzę się, że kobieta powinna potrafić to wszystko, co wymieniono, ale pióro ma u mnie pozycję nadrzędną zdecydowanie. Szyć jako szyć nie trzeba, bo są sklepy, ale zacerować skarpetkę albo przyszyć łatkę w jakiś ładny sposób, to już warto potrafić.
W kuchni jest miejsce kobiety. W kuchni jest miejsce mężczyzny. Bo w kuchni jest jedzenie. To chyba oczywiste.
W mojej rodzinie to tato jest kucharzem naczelnym. Z resztą jest po szkole gastronomicznej, to jego pasja.
"Mam nadzieję w łasce i dobroci stwórcy..." dodam do tego akapitu, że >>o ile<< miłym będzie. Bo jak nie, to co? Rozwód? Chyba w tamtych czas nie rozwodzono się zbyt często.
Jestem skończona i przynoszę mężowi szkodę - czytam książki ustawiczne i różne, do tego napisałam własną.
Czy on powinien jednak się ze mną rozwieść?
Nie pośledzę Cię za Twoją zachętą, bo nie mam wyspecjalizowanego w zakresie Instagrama, telefonu :P Podejrzałam na komputerze, ale pozostanę przy Twoich słowach, recenzjach i komentarzach.
Z poszanowaniem i w głębokim, XIX-wiecznym ukłonie, Hexe.
To miałyśmy chyba tego samego byłego faceta, bo i mój był okropnym egocentrykiem i egoistą. Albo po prostu takich przypadków jest na świecie więcej niż się spodziewałam.
UsuńCzyli w zakonie wstaje się PRZED piątą rano? Matko, to jeszcze gorzej niż myślałam, 5 mogę sobie wyobrazić, 4 już nie bardzo :)
Z gotowaniem to u nas bryluję ja i nawet się w tym odnajduję, chociaż jeszcze pięć lat temu szczytem moich kulinarnych zdolności było ugotowanie parówek. Teraz "bawię się" w kuchnię włoską najczęściej, bo wydaje mi się najłatwiejsza do przyrządzenia i pyszna.
Myślę, że Twój małżonek powinien przeanalizować fakt, że napisałaś książkę :D Może jego miłość będzie większa niż XIX-wieczne standardy? :)
Jeśli jest z Łodzi, to ten :P
UsuńWstawałam kiedyś o 4 rano do pracy. Było źle. Bardzo źle. W poprzedniej pracy szef docenił moją "normalność" w dniach, kiedy się wysypiam i postanowił ustawić mi większość zmian popołudniowych, bo nie mógł już patrzeć na moje ziewanie XD
Lubię gotować, ale wiem, że jak nie będę mogła nic przyrządzić, to mąż nie ma dwóch lewych rąk i sam sobie coś ugotuje.
Polecam też kuchnię chińską, również prosta i bardzo kolorowa :)
Przeanalizować to on miał tekst, przed wysłaniem do wydawcy, bo chciałam mieć jedną opinię osoby drugiej. Nie zanosi się jednak na to. Popełniłam prawie 500 str. maszynopisu. To leży poza jego standardami niesienia żonie pomocy.
mąż to mąż przyjaciółka to przyjaciółka.... rozumiem bliskość intymność między dwojgiem ale myślę że nie każdemu można wszystko powiedzieć...
OdpowiedzUsuńPowiedzieć można, ale w sumie po co? :)
UsuńJak dobrze jest żyć w XXI wieku! :)
OdpowiedzUsuńlubie te moje czasy ;)
OdpowiedzUsuńOj bardzo dobrze że mamy XXI wiek😁
OdpowiedzUsuńJa się do tych rad wogule nie umiałabym zastosować 😉
Pozdrawiam
Lili
Mój Mąż też ma nade mną wyższość:D a ja tak jak Ty jestem w gorącej wodzie kąpana:D:*
OdpowiedzUsuńCiężki jest los mężów naszych :D
Usuńjak to dobrze, że nie przyszło mi żyć w tamtym wieku, bo byłabym pierwszą na wsi, którą by na taczkach wywieźli :D:P
OdpowiedzUsuńAż tak źle? :D
UsuńHahaha - genialny tekst! No i co jak co - życie w XXI jest dla kobiet o wiele łaskawsze. Nie wyobrażam siebie w tamtych czasach, chyba bym tego "wielmożnego wybranka" zadziubała za jego zuchwalstwo! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, poprostualeksandraa.blogspot.com
Jakbyś zadziubała męża to byś była uważana za bardzo złą kobietę ;P
UsuńCałe szczęście, że wszystko się pozmieniało.
OdpowiedzUsuńJednak wydaje mi się, że w niektórych związkach nadal takie relacje panują.
Serdeczne pozdrowienia :)
Niestety chyba tak :( szczególnie na wsiach, nie wiem czemu.
UsuńKocham historię i nie raz marzę, by żyć w dawnych epokach, ale z drugiej strony cieszę się, że żyję w obecnych czasach, bo tamte były szczególnie dla kobiet ciężkie.
OdpowiedzUsuńJa bym mogła się przenieść w czasie ale na dzień-dwa :) a potem wrócić do współczesności :D
UsuńO matulu, Ty to zawsze fajne ciekawostki wygrzebiesz :)
OdpowiedzUsuńJestem mistrzem grzebania :D co nie zabrzmiało zbyt dobrze :D
UsuńPunkt o tamponach mnie zmiażdżył, haha :D Ja uległa też nie jestem, ale dużo rzeczy umiem sama ogarnąć - ostatnio bryluję w poznawaniu samochodu (podłączam prostownik, wymieniam olej i filtr... :P).
OdpowiedzUsuńOj masz rację, że człowiek nie docenia tego, co ma :D
Ja na wnętrzach samochodów w ogóle się nie znam i pewnie z tą niewiedzą umrę :)
UsuńI właśnie dlatego tak się cieszę, że dane mi jest żyć w tych czasach, może niedoskonałych, ale na pewno lepszych. :) Choć teraz powoli wraca to przekonanie, że 25-letnia singielka jest starą panną...
OdpowiedzUsuńhahaha niektóre zajebiste ;DDDD
OdpowiedzUsuńSporo się zmieniło...
OdpowiedzUsuńNic tylko się za głowę złapać :D Świetny post, uśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńRewelacja, uwidlbiam XIX wiek, no ale pozycja kobiet byla wtedy nieciekawa☺
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post ! Lubię czytać stare dzieje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
Mi też z matematyką nigdy nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńhaha dobry post :)
OdpowiedzUsuńooo jak dobrze że te czasy już dawno minęły! Ale niektóre informacje są na czasie i coś w nich jest! zapraszam do mnie https://gibobobasy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńobserwuje!
Hahaha, wiesz, zawsze bawiły mnie babcine (w sensie babcie koleżanek, bo moja jest nowocześniejsza ode mnie;)) opowieści, jak powinna zachowywać się kobieta, ale tu to jest po prostu majstersztyk;)
OdpowiedzUsuńmnie trochę śmieszny, jak patrzę na teraźniejsze realia :D
OdpowiedzUsuńCo się uśmiałam! Zdecydowanie cieszę się, że jest XXI wiek. :D
OdpowiedzUsuńJak to sie wszystko zmienilo! Jestem ciekawa jakby taka kobieta z XIX w odnalazla sie we wspolczesnych czasach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - http://izabiela.pl/
Czytałam i nie dowierzałam, ale buzia sama się śmiała. Kiedyś to były rady na wagę złota teraz to jakieś żarty. 😁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O Matko! Zgodnie z tymi wszystkimi radami nie znajdę męża :(.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że mamy XXI wiek!
Pozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Po prostu żyj dla niego a o sobie zapomnij córuś xD
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog i przepadłam!!! Uwielbiam już po jednym poście :)
OdpowiedzUsuńAle co do rady o tym, by kobiety za bardzo nie czytały, po części jestem w stanie zrozumieć. Jako istoty o naturze samonakręcającej się myśleniem, czasem jednak książka wystarczy by wywrócić świat do góry nogami. I kto wtedy będzie sprzątał, mył gary i koszule prasował jak jej do łba strzeli podróż dookoła świata? ;)
I pomyśleć, że kiedyś to były wartościowe rady :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post :) Kiedyś oglądałem fajny program pt. "Farma edwardiańska" na kanale historycznym, którą prowadzą archeolodzy i historyk Ruth Goodman, gdzie pokazali dawne życie za czasów epoki edwardiańskiej (na YouTubie jest angielska wersja pt. Edwardian Farm). Bardzo mnie ciekawi historia, jak kiedyś ludzie się odżywiali, dawne rolnictwo, czy dawne zwyczaje i obyczajne. Są też inne odcinki z tej serii np. epoka wiktoriańska (także jest film o dawnej aptece za czasów epoki wiktoriańskiej), tajemnice zamku (film o średniowiecznym zamku), farma podczas II wojny światowej i farma podczas dynastii Tudorów (m.in. za czasów panowania Henryka VII). Życie kobiety w dawnych czasach nie było łatwe, gdyż kobieta musiała zajmować się gospodarstwem, a szczególnie w rolnictwie (uprawa warzyw, czy zbóż). Dużo się zmieniło w obecnych czasach, choć dużo osób zachwala dawne czasy (typowy tekst: dawniej było lepiej niż teraz).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patryk
Dodam jeszcze, że ludzie nadal wierzą (choć nie wszyscy) w dawne ludowe przesądy :)
UsuńJa też taka niepokorna dusza, więc wybiórczo traktując te rady, również wybiorę tę z matematyką. Ze wszystkich zdecydowanie najbardziej mi odpowiada - pozostałe zostawiam dla innych :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, skąd Ty takie perełki bierzesz. Też bym poczytała cenne porady :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała, świetny post :-)
OdpowiedzUsuńZaraz lecę a Twojego Instagrama :*
OdpowiedzUsuńJakoś mi zawsze daleko do starych książek, ale wiem, że warto byłoby do nich zajrzeć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak poczytałam fragment o matematyce, pomyślałam o tym samym :) W tamtym wieku moja mama byłaby ze mnie dumna, bo moja wiedza z matematyki zawsze ograniczała się do minimum.
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze można znaleźć coś nietypowego :)) Coś tam potrafię uszyć, więc miałabym plusa u mojego przyszłego-wymagającego-nieustannej-uwagi-męża :D
OdpowiedzUsuńMój narzeczony też jest starszy ode mnie - pół roku ale zawsze to coś ;p
OdpowiedzUsuńGotować umiem, przyszyć guzika umiem - nie jestem stracona :D
Cóż, chciałabym pożyć w tamtych czasach, ale tylko troszeczkę,kilka dni, może tygodni...
OdpowiedzUsuń