Są takie książki, które
mają w sercu czytelnika specjalne miejsce. Zazwyczaj są to książki znane,
podniosłe, które zdobyły w jakiś sposób sławę; często wśród takich wyliczeń pojawia
się „Mały książę”, „Alchemik” czy „Mistrz i Małgorzata”. W moim przypadku taką
książką, specjalną, która sprawia, że nachodzi mnie refleksja o własnym życiu i
która pokazuje, jak wiele się w nim zmienia – bezustannie, bez jakiejkolwiek
pomocy z mojej strony, jest „Kilka dni z
życia Alice.”
Tak, to zwykła
obyczajówka. I co więcej, jej akcja toczy się w Australii, a więc na
kontynencie, gdzie wszystko chce cię zabić, nawet słodko wyglądający drzewny
miś. Alice, główna bohaterka w wyniku wypadku na siłowni ubiła się w głowę i
straciła pamięć – skasowała ze swoich wspomnień ostatnie 10 lat życia. Gdy
obudziła się po wypadku, była przekonana, że ma 29 lat, wraz z mężem odnawiają
ich nowy dom i spodziewają się pierwszego dziecka, którego po cichu nazywają
Rodzynkiem. Ta dwudziestodziewięcioletnia wersja Alice jest radosna, nieco zbyt
pulchna, lubi swoje długie włosy, jest zabawna i pełna nadziei na przyszłe
życie. Problem w tym, że tak naprawdę kobieta ma trzydzieści dziewięć lat,
trójkę dzieci, brzuch płaski jak deska, krótkie włosy i właśnie rozwodzi się ze
swoim ukochanym Nickiem, który ledwo dziesięć lat temu był najważniejszą osobą
w jej życiu.
Nie tylko ona zmieniła
się przez te lata; jej zachowawcza matka zaczęła chodzić na kurs salsy, jej
babcia przeniosła się do domu szczęśliwej starości i zaczęła prowadzić bloga
dla emerytek, a jej siostra po wielu bolesnych stratach zamknęła się w sobie i
oddaliła od wszystkich.
Oczywiście, ta dawna Alice nie chce się rozwodzić i będzie robiła wszystko, żeby posklejać swoje małżeństwo. Przecież to logiczne - kochają się, więc po co się rozwodzić? Pewnie powiedzieli sobie kilka zbyt gorzkich słów, zrobili sobie kilka razy na złość, ale wciąż musi łączyć ich równie gorące i żarliwe uczucie co kiedyś! Problem tylko w tym, że Nick nie zapomniał ostatnich lat i nie jest w stanie wybaczyć swojej żonie niektórych incydentów.
Jak poukładać sobie w
głowie to, że zapomniało się sporej części swojego życia? Jak odnaleźć się
wśród koleżanek, które kilka lat wcześniej budziłyby w Alice tylko irytację a
teraz chodziła razem z nimi na siłownię, razem z nimi opiekowała się dziećmi i
nawet spotykały się na babskie ploty? Jak pomóc siostrze, z którą nie miało się
chyba zbyt dobrego kontaktu, bo było się zimną i podłą, cóż… suką? I jak kochać
dzieci, których tak naprawdę się nie pamięta?
Ta książka zawsze
sprawia, że zaczynam się zastanawiać, jak zmieniło się moje życie przez
ostatnie 10 lat i jak zmieni się przez kolejny taki okres. Dziesięć lat temu
miałam 15 lat, nosiłam okulary, nie lubiłam swoich cienkich włosów a w szkole
zawsze zamiast drugiego śniadania jadłam batona Mars i pojęcia nie wiem,
dlaczego. Miałam wtedy trzy przyjaciółki i uważałam, że będziemy przyjaźnić się
na wieki i że w wieku, w którym jesteśmy obecnie, będziemy już miały mężów,
swoje domy, będziemy sławne i będziemy opiekować się swoimi dziećmi. Bo wtedy
uważało się, że 25 lat to tak dużo! To już prawdziwa dorosłość!
A co będzie za kolejne
dziesięć lat? Pojęcia nie mam, ale za nic nie chciałabym być na miejscu Alice.
Bo zapomnieć o swoim życiu, cofnąć się w czasie, podczas gdy cała reszta nadal
wędruje w przyszłość to cholernie niesprawiedliwe. I ta książka uczy mnie tego,
że jak zła byłaby przeszłość, jak złe wspomnienia by się w niej kryły, to
dobrze, że ona jest. Bo nas kształtuje, uczy nas dorastania, zmienia nas a to
jest dobre, bo nie można ciągle być takim samym i stać w miejscu.
I polecam wam przeczytać
historię Alice – kobiety, która zapomniała o dziesięciu latach swojego życia.
Dzięki niej zaczęłam doceniać to, co minęło. Bo dzięki temu jestem w tym konkretnym miejscu, w tym konkretnym czasie z tymi konkretnymi osobami.
Mam ochotę na taki temat, wydaje się bardzo intrygujący.
OdpowiedzUsuńO, bardzo ciekawa książka. Chętnie ją przeczytam bo lubię takie historie :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Ja ją kupiłam ostatnio w antykwariacie za 11 złotych :) szukaj więc :)
UsuńKsiążkę zapisuje w pozycji do przeczytania!
OdpowiedzUsuńSuper :)
Usuńzgadzam się z Tobą są takie książki które mają w sercu specjalne miejsce,często się do nich wraca:-)♡♡
OdpowiedzUsuńMusze te książke przeczytać:-)
pozdrawiam
body-and-hair-girl.blogspot.com
U mnie w czytelniczym sercu jest kilka takich pozycji :)
UsuńKusząco zaprocentowałaś powieść, chyba po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZaprocentowałam? :D
UsuńKurczę historia wydaje się być trafiona, ale z czytaniem książek u mnie słabo ze względu na czas. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzas na książki zawsze się znajdzie ;)
UsuńOoo, powinnam przeczytać :D
OdpowiedzUsuńChyba sięgnę po tę książkę w najbliższym czasie! Przekonałaś mnie do niej :)
OdpowiedzUsuńCzyli ciągle mam tę moc :)
UsuńLubię takie książki, które dają nam do myślenia i pozwalają docenić życie. Koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Miłego dnia :)
A kto by się spodziewał, że taka obyczajówka kryje w sobie coś więcej :)
Usuńzaciekawiłaś mnie, zapisuję sobie tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńTwoje recenzja zdecydowanie zachęciła mnie do przeczytania tej książki, dobrze jest czasem spojrzeć na życie z innej perspektywy i docenić to co mamy.
OdpowiedzUsuńTo w takim razie życzę miłej lektury! :)
UsuńZ chęcią przeczytam jak mi wrócą chęci czytania. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, ale jak dotąd nie spotkałam jej jeszcze w mojej bibliotece. ;/
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale przeczytałam dwa razy opis, bo tak mnie zaciekawiła i wiem jedno - muszę ją przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńIntrygująca książka, z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPo samej okładce nie spodziewałabym się tak dobrej lektury. Jak widać - nie szata zdobi człowieka, a w tym przypadku okładka książkę. ;-) Rozejrzę się za tym tytułem na pewno.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła fabuła, więc pewnie sięgnę po tę książkę :) Oj tak, człowiek kiedyś uważał, że 25 lat to strasznie dużo... A teraz, kiedy tyle mam, to prawie nic się nie zmieniło :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka :-)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaciekawiona, ale wiem, jak to wyjdzie w praktyce :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też doceniam to co było, ale biorę na klatę co mi los daje i staram się uśmiachać kazdego dnia ;)
OdpowiedzUsuńTak o niej napisałaś, że od razu mam ochotę przeczytać :). Po obyczajówki ostatnio sięgam często, chociaż wcześniej się przed nimi broniłam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy temat.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że dobrze znać swoją przeszłość, bo te wydarzenia nad ukształtowały.
Myślę, że wszystko ma wpływ na to co dzieje się teraz w naszym życiu. Jakbyśmy coś zmienili, to może diametralnie inaczej by ono teraz wyglądało.
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała, lubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńPiszesz świetne recenzje, zawsze mam ochotę przeczytać to co polecasz :-))
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale zawsze ciekawi mnie wątek amnezji. Tak, jaka by nie była, przeszłość jest częścią nas.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę książkę, bo lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńZgrabna recenzja!
Pozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Ta historia zapowiada się nader interesująco, aczkolwiek to nie moja czytelnicza bajka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
zakladkadoksiazek.pl
Alicja? Automatycznie kojarzy mi się z Alicją w Krainie Czarów. <3
OdpowiedzUsuńBabcia taka nowoczesna. Pewnie najlepsza bloggerka starszego pokolenia. xD
Mimo, ze obyczajówka to brzmi ciekawie.
Twoje konkluzje towaryszące domknięciu książki zupełnie harmonizują z moimi przekonaniami na temat przeszłości :) Podobnie, jak Ty jestem zdania, że wszystko, co zaszło ukonstytuowało nas jako ludzi o takich właśnie, a nie innych skłonnościach, upodobaniach, charakterach i często powtarzam, że nie odwróciłabym żadnego z nieszczęść, którym niegdyś musiałam stawić czoła. Przeszłość rzeczywiście jest najlepszą nauczycielką doceniania wartości chwili - raz minionej, niemożliwej do odzyskania, najczęściej zaś - nie do wydobycia nawet z naszej własnej pamięci.
OdpowiedzUsuń"Kilka dni z życia Alice" ma i dla mnie szansę stać się okazją do zanurzenia w sobie. Dziękuję Ci za podsunięcie wartościowej lektury :)
Fajny pomysł na motyw ksiażli :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem jej ciekawa - już dodałam ją do wartych przeczytania :)