W sumie powinnam
powiedzieć, że jestem półkrwi rolnikiem, bo moja mama wychowała się na wsi a i
ja miałam okazję przez sześć wspaniałych lat mieszkać w sielskim otoczeniu
przyrody. Od małego budziło mnie pianie koguta o zbyt wysokim poziomie
testosteronu, piłam mleko od naszej domowej, zdecydowanie za grubej krowy i
miałam hopla na punkcie kóz. Naprawdę, ostatnio narzeczony oglądał moje zdjęcia
z dzieciństwa i 25% z nich to byłam ja i kozy. Zdziwił się, lekko zaniepokoił, ale nadal mnie kocha, więc spokojnie,
fotorelacji ze ślubu doczekacie.
Teraz jestem
mieszczuchem, chociaż nie ukrywam, że uwielbiam te chwile, kiedy wracam na wieś
i na chwilę mam szansę powrócić do czasów dzieciństwa; sadzić w polu na wiosnę,
zbierać na jesień, szukać jaj, które kury zniosły gdzieś w przytulnych i
ciemnych zakątkach i sprawdzać czy małe kaczki – równie głupiutkie, co słodkie –
nie postanowiły zanurkować w poidle dla kur. Przez pierwsze pięć lat życia
byłam przekonana, że każdy ma swoje ziemniaki i cebulę i jak zobaczyłam, że
ludzie kupują je w sklepie to przeżyłam niemały szok. Zresztą do dzisiaj
zdarzyło mi się kupić ziemniaki jedynie raz w życiu. I czułam się z tym
dziwnie.
O pracach w polu wiem
dość dużo. Wiem na przykład, że po zasianiu ogórków, trzeba je natychmiast
przykryć włókniną, że kalarepa z pola smakuje o wiele lepiej niż ta sklepowa i
że smak pomidora prosto z krzaka jest nieporównywalny z niczym innym. Wiem, że maliny na zimę trzeba przyciąć, żeby
na wiosnę pięknie wypuściły i że dorodne, soczyste owoce mają co dwa lata. Lato
zaczyna się dla mnie wraz ze smakiem słodkich czereśni kończy się zaś smakiem śliwki.
Kiedy otrzymałam możliwość
przeczytania i zrecenzowania książki „Żyj jak rolnik. 100 sposobów jak żyć w
zgodzie z naturą” ucieszyłam się, że pogłębię trochę swoją osobistą wiedzę. I
co z tego wyszło? Ano nic, bo większość informacji była mi dobrze znana a te
nieznane – jak suszyć mięso z własnej krowy czy samodzielny ubój – są mi
kompletnie do życia niepotrzebne, bo wyznaję zasadę, że znajomych zwierząt nie
zjadam. Moja rodzina jest pokrzywdzona z
tego powodu, bo jeszcze za bajgla zrobiłam straszną awanturę jak ciotka zabiła
domową kurę na rosół. Od tamtej pory „swojskich” zwierząt u nas w rodzinie się nie
je. Jestem ich bohaterką, pewnie w kurniku mają powieszony plakat z moim
zdjęciem a kurzy Marvel nagrał o mnie film.
Wracając do książki;
można znaleźć w niej informacje o tym jak suszyć trawę na siano, jak przycinać
drzewa, szczepić drzewa owocowe, jak pozbyć się ślimaków z upraw, jak zrobić
sok z własnych jabłek, jak zaplanować przydomowy ogródek i wiele, wiele innych.
Dla kogoś, kto ze wsią ma mały kontakt, albo chce sobie przypomnieć to, co
zakurzyło się w pamięci, zdecydowanie jest to właściwa książka. Mnie z nóg nie
zbiła, aczkolwiek narzeczony stwierdził, że jak wygra w totka to przeprowadzimy
się w Bieszczady i będziemy żyli w zgodzie z tymi zasadami. Wyłączając oczywiście ubój własny.
Podobała mi się rada 81
na temat tego, dlaczego tak ważny jest płodozmian. Uwierzycie, że jak miałam 1
lat to byłam przekonana, że co roku sadzimy warzywa w innym miejscu dlatego, że
moja mama jest niezdecydowana i zawsze musi coś zmienić? Dopiero gdzieś w
okolicach gimnazjum dowiedziałam się, że to nie jej widzimisię, tylko tak
powinno być.
Czy dałoby się być
rolnikiem znając tylko i wyłącznie tą książkę? Nie. Autor opowiada z
perspektywy kogoś, to zna podstawy (chociaż niekiedy i te podstawy w swoich
radach załącza). Jeśli więc z okazji majówki chcecie zmienić swoje życie,
porzucić miasto i udać się na wieś, wybudować dom, kupić krowę i zaadoptować
kota-przybłędę to musicie pokusić się jeszcze o inne pozycje. Ale tą też możecie w wolnej chwili poczytać.
Hahah świetny post. Ja na weekendy jeżdżę na wieś i zdecydowanie wolę wieś niż miasto. :D Mamy kilka wspólnych cech poza tym, że nie miałam do czynienia z kozami. :D
OdpowiedzUsuńMusisz kiedyś poznać jakąś kozę :D
UsuńHi, hi, ciekawa sprawa. :D No ale mnie do rolnictwa bynajmniej nie ciągnie, choć akurat pobyć w otoczeniu natury lubię - i to bardzo. Gdyby tylko nie owady...! ;(
OdpowiedzUsuńCóż, ja całe życie mieszkam w mieście, ale za to mam działkę nad jeziorem i jest to moje miejsce na ziemi. ;) Jezioro, lasy, cisza, spokój. To jest to! A zamiast kóz, krów czy kur - moja kochana psina. :D
Owady nie są takie złe :)
UsuńPsinę mam i jeża mam i papugę, ale sentyment do kóz pozostał :D
Chętnie zaadoptuję kota-przybłędę i na tym moje marzenie o zmianach się zakończy :D Mieszczuch ze mnie stuprocentowy i na wsi zupełnie nie umiem się odnaleźć. W małych miasteczkach zresztą też nie, nawet dom z ogrodem mi się nie marzy, bo do ogrodu zniechęciły prace wykonywane za dzieciaka, wiec co tu mówić o rolnictwie ;)
OdpowiedzUsuńO, to jesteś całkiem innym typem niż ja :)
UsuńJa byłam pewna,że jestem w duszy takim rolnikiem, tylko brak mi warunków. A jak pomieszkałam na wsi, to dziękuję bardzo, z dala ode mnie niech sobie będą wsie, rolnicy i te atrakcje. Wakacje ok,ale życie? O nie ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Czytałam o Twoich wiejskich przygodach :D nie lubicie się ze wsią, zdecydowanie :)
Usuńteż mieszkałam na wsi jako mały dzieciak, do miasta przeprowadziliśmy się jak miałam 7 lat :D
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :D
Usuńtematyka ciekawa:)
OdpowiedzUsuńJa bym się chyba jednak nie sprawdziła w roli rolnika ;)
OdpowiedzUsuńJak to mówią - więcej pola dla mnie :)
Usuń,,koguta o zbyt wysokim poziomie testosteronuę Rozbroilas mnie tym.
OdpowiedzUsuńJa mam to (nie)szczescie mieszkac na wsi. ł+ł
O, możesz mnie do siebie zaprosić :D
UsuńRolnikiem nie jestem, ale zdecydowanie wolę wieś od miasta ;)
OdpowiedzUsuńlubie wieś ale chyba jestem mieszczuchem ;/
OdpowiedzUsuńJa lubię wieś, ale tak wakacyjnie - pochodzić, pospacerować i wrócić do miasta. Mieszczuch jestem i tyle - zbyt dużo spokoju mi szkodzi, a później objawia się to dziwnym zachowaniem, które ja uważam za normalne, ale ludzie głupio patrzą ;)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać Waszej fotorelacji ślubnej :)
Oj, Ty mieszczuchu niedobry :P
UsuńJeszcze 59 dni a my w lesie :D
Chętnie przeniosę się na wieś, ale chyba nie zdążę tyle mam planów :-)))
OdpowiedzUsuńSpokojnie, zdążymy ze wszystkimi swoimi marzeniami :)
UsuńNa wsi mieszkam do dziś dnia i uwielbiam te świeże, czyste powietrze XD
OdpowiedzUsuńMożesz mnie zaprosić, nie obrażę się :D
UsuńNo ja jestem wieśniara pełną gębą xD no dobra, moja mama jest miastowa, przyszła na wieś i została. A ja tak siedzę z nimi i myślę, że na chwilę sobie pójdę pomieszkać do miasta. I mnie również dziwiło, że ludzie kupują ziemniaki, mleko i te inne. No cóż, baby ze wsi wiedzę mają, nie ma to tamto xD
OdpowiedzUsuńTo obie byłyśmy diablo intelygentne w dzieciństwie :D
UsuńNie wiem skąd ludzie biorą pomysły na takie książki :). Ja raczej nie wyobrażam sobie przeprowadzki na wieś, a z książką zapoznałabym się z czystej ciekawości :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
W dzisiejszych czasach to książki są o wszystkim :P nawet o kupie jest przecież :)
Usuńspoko tekst! Lubię takie! Na luuuzie.. sam napisałem jakiś czas temu tekst o swoim dzieciństwie na wsi i okazał on się moim rekordowym, choć zupełnie nie myślałem, że może mieć takie wzięcie. Ja całe życie mieszkałem na wsi. Większość drzew, to po samej korze mogę poznać. Nie muszę brać mikroskopu i mieć prywatnego laboratorium by po kłosie poznać co to za zboże. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem rolnikiem. Nigdy nim nie byłem i nie będę. Takie życie potrafi psikusy sprzedawać:P
OdpowiedzUsuńMoje wpisy zwykle są takie na luzie :D
UsuńA co do rekordowego tekstu to to recenzja jest jednak a nie "życiówka", jak mam w zwyczaju to nazywać :)
Mieszkam na wsi, ale obawiam się, że o prowadzeniu gospodarstwa czy warzywnika mam niewielkie pojęcie, więc w sumie książka mogłaby mi się przydać. A nuż namówię rodzinę na zajęcie się hodowlą albo uprawą :D
OdpowiedzUsuńA może :D To dopiero byłaby rekomendacja dla książki :D
UsuńJa także wychowałam się na wsi i dalej na niej mieszkam. :) Ciekawa książka, może jeszcze się od niej czegoś nauczę. :)
OdpowiedzUsuńhttp://fasionsstyle.blogspot.com/
Zazdroszczę :) ja może kiedyś na wieś wrócę :)
UsuńTeż mieszkam na wsi, ale w tej bardziej 'nowoczesnej' :D Ani pola, ani zwierząt nie mam :) Ale co do jednej rzeczy to się w 100% zgadzam- pomidor z krzaka to najlepsza rzecz na świecie!
OdpowiedzUsuńhttp://gingerheadlife.blogspot.com
E, co to za wieś bez kóz :D
UsuńPrzez 18 lat mieszkałam na wsi i teraz tak jak Ty jestem typowym mieszczuchem. Jednak na wakacjach systematycznie uciekam do lasu i tam własnie odpoczywam. Czyli coś z wiejskiego klimatu mi pozostało.
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, ale Twoje wspomnienia świetne.
OdpowiedzUsuńA ja czasem tęsknie za takim życiem na wsi, kiedy pęd wielkiego miasta daje mi w kość. Ciekawe czy moje wyobrażenia o takim sielskim, wiejskim życiu by się mocno zweryfikowały... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ja mieszkam a wsi, ale rolnikiem nigdy nie będę. Miło posiedzieć na łonie natury, ale zajmować się gospodarką (która w obecnych czasach w ogóle jest nieopłacalne) to nie jest moja bajka.
OdpowiedzUsuńja kocham wieś kocham naturę:) nie lubię miasta wkurzają mnie tłumy korki i ludzie:)
OdpowiedzUsuńA ostatnio się śmiałam z tej książki :D na pewno ją kupię mężowi :P
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że istnieje taka książka! Chociaż... może nie powinnam się już niczemu dziwić xd
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam ten tytuł w księgarni, to bez czytania doszłam do podobnych wniosków jak Ty - nic odkrywczego raczej się w niej nie znajdzie. A sam pomysł jest w sumie dość zabawny ;>
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym pogłębiła wiedzę na temat wsi, o której niestety mam blade pojęcie. Jestem typowym mieszczuchem. Wychowałam się we Wrocławiu :)
OdpowiedzUsuńobrońca kur hahah :D
OdpowiedzUsuńja całe życie mieszkam na wsi i wiem, ze w przyszłości też będę :D
Pozdrawiam i życzę miłego dnia ! :)
ANRU,
Od dziecka mieszkam na wsi (do miasta jeździłam tylko do babci), ale niestety nigdy nie mieliśmy własnego pola, ani zwierząt hodowlanych, więc zazdroszczę... Uwielbiam mieszkać na wsi i mam nadzieję, że nie będę musiała się nigdy przeprowadzać. Książka wydaje się fajna, szczególnie, że czasami myślę o własnym gospodarstwie :D Oczywiście też bez uboju zwierząt ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Mignęła mi ostatnio w Biedronce - chętnie bym przeczytała, ale problem mam ten sam co Ty: prawdopodobnie już to wszystko wiem. :)
OdpowiedzUsuń:) mi się wydaje że na wsi ludzie jakoś tak lżej żyją. Bezapelacyjnie dzieciństwo na wsi to najlepsza możliwa opcja dla młodego pokolenia- jesteś szczęściarą!
OdpowiedzUsuńRolnikiem to ja chyba nigdy nie będę. To praca od świtu do zmierzchu dzień w dzień. Wypoczynek na wsi to zupełnie inna bajka :) To lubię jak najbardziej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńna wsi mieszkam, ale do rolnika to mi daleko hah :)
OdpowiedzUsuńby-klaudiaa.blogspot.com
Ciężko by mi było mieszkać na wsi...
OdpowiedzUsuńHaha :-) Chwytliwy tytuł :-) Nie planuję żyć jak rolnik, większość wymienionych rad mi się raczej nie przyda :-) Może nie mieszkałam na wsi, ale na obrzeżach miasta, mieliśmy kiedyś kury i świnie :-) Wybierałam jajeczka z kurnika :-) No i ogród był, swoje pomidory, sałata, ogórki. Nawet patisony! :p Ja nie mogę się przyzwyczaić, do kupowania owoców. To jest takie dziwne. Dawniej miałam to na wyciągnięcie ręki a teraz... :p Życie :-)
OdpowiedzUsuńJa wychowywałam się na wsi, do miasta przeprowadziliśmy się jak miałam 15 lat.
OdpowiedzUsuńNa prawdziwej, "typowej" wsi byłam jedynie raz w życiu - nie ukrywam, że to zupełnie inna rzeczywistość, która w przyjemny sposób odrywa od codzienności, jednakże ja pozostaję przy moim mieście :)
OdpowiedzUsuńOd urodzenia towarzyszy mi miejski klimat, z którego aktualnie nie potrafiłabym zrezygnować!
Niby mieszkam w wiosce ale zobaczyć tutaj krowę to graniczy z cudem :p Brakło nam paru centymetrów do bycia miastem ale cóż :)
OdpowiedzUsuńMieszkam na wsi ale rolnikiem nigdy nie będę ;)
OdpowiedzUsuńW rolnictwie nijak się nie widzę, nie odnalazłabym się w tym zawodzie. :) Książka zatem nie dla mnie, ale może kiedyś jak mi wpadnie w łapki to przejrzę z czystej ciekawości. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ja bardzo lubię takie wiejskie, sielskie życie i marzy mi się, że kiedyś będę miała taki swój azyl gdzieś na uboczy, nie daleko lasu/jeziora z dużym ogrodem i całą gromadą swoich dzieciaczków i oczywiście psów! :D Ale myślę, że ta książka jakoś nie za bardzo mi się przyda ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
A ja mieszkam na wsi od jakiegoś czasu i nie jestem rolnikiem, bardziej ogrodnikiem. W roli rolnika się jakoś nie widzę, a książka jako poradnik jak być rolnikiem... ciekawe... ciekawe :D
OdpowiedzUsuńJak tylko jadę do babci na wieś to od razu przypomina mi się dzieciństwo :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tam jeździć i obserwować przyrodę :)
Zapraszam http://natalie-forever.blogspot.com/
Rzeczywiście książka przeznaczona wyłącznie dla typowych "mieszczuchów", którzy zupełnie nie mieli do czynienia z życiem na wsi. Za pewne prawdziwy rolnik miałby niezły ubaw z takich porad :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
"miałam 1 lat to byłam" to chyba błąd, co? ;)
OdpowiedzUsuńWiejskie życie jest mi trochę bliskie, ale nie tak jak tobie. O wiele bliższe jest mi życie w małym miasteczku.
Teraz mieszkam w dużym mieście i chociaż uwielbiam łono natury - póki co chcę tu zostać. Jednak w moim wieku, ważne są perspektywy pracy i zarobku.
po zobaczeniu tytułu posta, od razu skojarzyłam z programem "Rolnik szuka żony" xd
OdpowiedzUsuńco do książki chyba idealna dla mnie - jestem ze wsi :D
ja się nie nadaję do tego niestety. pochodzę z małego miasteczka, jednak moje przygody na roli jakos nie specjalnie mam po co opowiadac... w ogrodzie mam dwie lewe rece...
OdpowiedzUsuńAgato, Twoja historia jak zawsze skutecznie mnie rozbroiła - zwłaszcza rola mścicielki drobiu i wyrozumiałej córki <3
OdpowiedzUsuńJa wychowałam się na wsi, lecz chociaż moja okolica stanowi nadal fascynującą enklawę domowego drobiu, dreptającego po uliczkach, mlecznych krówek, prowadzonych przez właścicielki na łąki koniczyny i mniejszych czy większych poletek - ze wstydem przyznaję, że na gospodarskich zatrudnieniach nie znam się najzupełniej :D Zapewne wiedzy teoretycznej nie przeszczepiłabym na grunt praktyczny, lecz mimo tego z ciekawością przeczytałabym chociaż kilka porad zawartych w tej książce :)
Gdy mam tylko okazję jechać do kogoś z rodziny kto mieszka na wsi to bez zastanowienia się wybieram. Te powietrze, zwierzęta dookoła, wszędzie pola idealna sielanka ♥
OdpowiedzUsuńMój Blog
To jestem też półrolniczką, moja mam pochodzi z gospodarstwa rolnego, gdzie do tej pory mieszka moja mama, ja pracowałam w doradztwie rolniczym i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa :D
OdpowiedzUsuńO nie - ja już nie chcę być rolnikiem, od razu przypomina mi się zbiór stonki, i zwózka ziemniaków z pola w wielkim wózku, i pająki w cieplarce - o nie!
OdpowiedzUsuńDomniemam, że mieszkasz teraz w mieście, a wiesz o rolnictwie sto razy więcej niż ja - chociaż całe życie mieszkam na wsi :D
OdpowiedzUsuńAkurat mieszkam na wsi, ale chcę się stąd wyrwać. Nigdy przez myśl mi nie przeszło, aby być rolniczką ;D
OdpowiedzUsuńMieszkam na wsi, ale takiej nietypowej, krowy, kurnika, koni, baaa pola zasianego ziemniakami, marchwią etc tutaj nie znajdziesz. Taka miejsca wieś :)
OdpowiedzUsuńKsiążka ciekawa dla kogoś kto nie ma pojęcia o tych sprawach. Mi chyba też by się nie przydała, bo z racji tego że mieszkam na przedmieściach to z rolnictwem miałam za dziecka wiele wspólnego i podobnie jak Ty posiadam trochę wiedzy na ten temat :)
OdpowiedzUsuńAch piękne to były czasy gdy każdy miał swoje poletko lub ogródek gdzie hodował własne warzywa i owoce. I u mnie tak było. Teraz nadal mieszkam na wsi ale z hodowli i wielkiego sadu pozostały wspomnienia.
OdpowiedzUsuńCiekawy post. :) Ja jestem typowym mieszczuchem i na wieś mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
windowofmfashion.blogspot.com
Aaaa myślałam, że coś ciekawszego ;) też wychowałam się na wsi i cosik o tym wszystkim wiem. Rolnikiem pełną parą to raczej nie będę ale jakiś sad, ogródek, kwiatki, ziółka... może kiedyś jak miejskie życie da w kość ;D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAż mi się przypomniało, że kiedyś, w gimnazjum robiłam plakat... Jestem książkowym molem i będę kosić trawę traktorem. :D Nie pytaj mnie, skąd ten pomysł, sama nie wiem. :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń