Któż nie oglądał chociaż
jednej z części tej kultowej serii, niech pociągnie spory łyk rumu. A kto nie
był zachwycony przygodami Jacka Sparrowa (sic!,
kapitana Jacka Sparrowa), Willa Turnera i Elizabeth Swan, niech wypije całą
butelkę rumu, bo za to kara w postaci kaca być musi.
Minęło siedemnaście lat
od momentu, gdy Will Turner stał się kapitanem Holendra i gdy drogi trójki
głównych bohaterów rozeszły się – wydawać by się mogło – na zawsze. Elizabeth
urodziła syna, co dla nikogo, kto wyczekał końcowe napisy w trójce, zdziwieniem
nie jest, Will obrósł w kalmary i inne urocze muszle a Jack… cóż, Jack pił rum
i patrzył jak jego urok osobisty i chwała powoli gaśnie.
Omijając szerokim łukiem
część czwartą, która dla mnie była jedną, wielką pomyłką, od razu wskakuję od „Na
krańcu świata” do „Zemsty Salazara”. Barbossa jest samozwańczym królem piratów,
ma pod sobą kilka okrętów, opływa w bogactwo i zatrudnił nawet kilku grajków,
którzy umilają mu wieczorne kolacje. Jack z koli hołubi nadal swoją Czarną
Perłę, chociaż ta zamknięta jest w małej buteleczce i może tylko pomarzyć o
rejsach na pełnym morzu.
Nową postacią, która zawiruje losami bohaterów
jest Henry, syn Elizabeth i Willa, chłopiec równie przystojny co ojciec i
równie nierozgarnięty jak matka. Chce znaleźć Trójząb Posejdona, aby cofnąć
klątwę, która zamknęła jego ojca na Holendrze i stworzyć w końcu prawdziwy dom
z obojgiem rodziców. Ah, cóż za piękny cel, szkoda tylko, że chłopak ubzdurał
sobie, że bez pomocy Jacka tego nie dokona.
Szukając legendarnego
kapitana, spotkał Carinę, która irytowała mnie jeszcze bardziej niż Swan w
pierwszych trzech częściach. O ile Elizabeth męczyła mnie ciągle swoim
nastawieniem „jestem damą, ale chcę
walczyć, oh! jednak mnie ratujcie!”, tak Carina (uparcie kojarząca mi się z Karina z dowcipów) uważa się za
wykształconą kobietę i nie wierzy w żadne nadprzyrodzone zjawiska. Uważa, że
wszystko może ogarnąć wyćwiczonym rozumem, a gdy okazuje się, że jest w
błędzie, jej przerażenie trwa około minuty, po czym znowu wraca do swoich
obliczeń. Brawo! Każdy z nas, gdyby zobaczył na wpół martwych ludzi chodzących
po wodzie, ciężko by się zszokował a nie poleciał liczyć w słupku odejmowanie.
Najbardziej wyczekiwanym
przeze mnie było spotkanie Jacka i Barbossy; chyba jako jedna z niewielu rzeczy
w tym filmie, to akurat mnie nie zawiodło. Znienawidzeni przez siebie kompani
jak zawsze stanęli ramię w ramię – chociaż niezamierzenie – aby pokonać
Salazara, zombicznego hiszpańskiego kapitana, który zginął przez Jacka, kiedy
ten był jeszcze zwykłym majtkiem a nie kapitanem statku. Swoją drogą,
scenarzyści tym razem poszli po najmniejszej linii oporu i stworzyli anty-bohaterów
łudząco podobnych do tych z „Klątwy Czarnej Perły”. Dziwni pod względem
anatomicznym nieśmiertelni, którzy niestrudzenie polują na Sparrowa lekko się
już przejedli i byłabym wdzięczna, gdy wpadli oni na coś lepszego, niż
odgrzewany sprzed tygodnia schabowy.
Poza tym, „główny zły” –
kapitan Salazar świszczał niczym wieloletni palacz po przebiegnięciu kilometra
i zamiast wywoływać tym trwogę i strach u mnie powodował lekką irytację. Chodząc świszczał, opowiadając świszczał,
krzycząc świszczał i pluł krwią. W porównaniu z Jonsem z „Na krańcu świata”
była to tak groteskowa postać, że nic dziwnego, że nikt nie brał go zbyt serio.
Był bo był, ale ze strachu przed nim jakoś nie drżeli.
Trochę ze swojej charyzmy
stracił Jack a w momencie, gdy panicznie wołał Henry’ego, starając się uratować
mu życie, straciłam resztki wiary w tego dawnego Jacka, który wprost nie
troszczył się o nikogo, tylko jakby od niechcenia pomagał Willowi czy
Elizabeth. Te siedemnaście lat postarzało kapitana, jego poczucie humoru
zblakło, żarty skupiały się tylko na sprawach łóżkowych a w dodatku jego –
niegdyś rewelacyjne – skoki na linie stały się śmieszną parodią samych siebie.
Podsumowując „Zemstą
Salazara” nie jestem zachwycona. Jack stracił blask, syn Turnera był śliczny
jak obrazek, ale lekko mułowaty a Carina przypinała mi Rey z „Gwiezdnych Wojen”
– była zdecydowanie zbyt feministyczna jak na swoje czasy. Film w rewelacyjny
sposób ratował Barbossa i jego wierna i oddana małpa. Ze świetnej serii tylko
ta dwójka pozostała niezmieniona. Reszcie przydałoby się ściąć głowę. Gilotyną, którą wymyślili Francuzi a że wymyślili oni również majonez to - cytując kapitana Sparrowa - nie może być to nic złego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJuż wcześniejszą częśc Piratów z Karaibów (gdzie zmienił się reżyser) uważam za słabą, nawet bardzo słabą i wcale nie ucieszył mnie fakt z kolejnej. Założyłam, ze będzie słaba i po Twojej recenzji jeszcze bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu mimo iz nie widziałam filmu. A Polacy jak wpadli na rewelacyjny pomysł dubbingu.... już raz widziałam skrawek którejś części Piratów z dubbingiem - przez przypadek.... dobrze, że tylko kawałek. Kto dubbinguje Jacka Sparrowa? Łatwo się domyślić :P
OdpowiedzUsuńJack Sparrow? "Dziadział" z każdą częścią a w tej części to zapewne jak to dziadzio strzelał sucharami (chociaż niekiedy i dziadzio ma lepsze poczucie humoru) :P
Najnowsza część "Piratów" obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg :P Masz rację powinni poucinać wszystkim głowy aby zakończyć tę serię bo z kazdą kolejną częścią jest gorzej (w moim odczuciu).
PS Wiedziałaś, że wydawnictwo Edpiresse wydało albo wyda książki na podstawie filmów o "Piratach.."? :P
A o dubbingu to już w ogóle nie ma co mówić, bo to okropieństwo jest...
UsuńNie wiedziałam o książkach i nawet nie chcę ich czytać :) książki pisane na podstawie filmów są zawsze słabe :)
Jak kiedyś w telewizji zobaczyłam fragment (to chyba byli "Piraci na nieznanych wodach") to się przeraziłam. Jak mogli to w telewizji emitować?;P Jak mogli to zrobić? Dubbing to do bajek ale nie filmów - nawet tych przygodowych.
UsuńKsiażki zobaczyłam na fanpage wyd. Edpiresse - pewnie typowe książeczki dla dzieciaków. Pewnie to książki typu Hannah Montana itp :)
Hanna Montana i jej fenomen jest dla mnie wielką tajemnicą :D
UsuńMoże kiedyś ktoś ją odkryje :D
UsuńPowiem Ci szczerze, ja mam za sobą dwie części, przy czym ta druga już mi się nie podobała i skończyłam przygodę z Jackiem. Pierwsza częśc zaś była po prostu kapitalna :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Może to i lepiej dla Ciebie :)
UsuńMnie też druga nie zachwciła - według mnie z każdą częścią jest gorzej, każda część powoli zabija kapitana Jacka a ta ostatnia to chyba gwóźdź do Jego trumny :P
Usuńjestem ciekawa tego filmu, pewnie trafię na niego do kina mimo wszystko :p
OdpowiedzUsuńTo w takim razie czekam na Twoją recenzję :)
UsuńKocham Piratów z Karaibów. Od najmłodszych lat byłam zakochana w tej serii. Fantastyczna gra Johnny Deppa. Zamierzam się wybrać do kina na ten film!
OdpowiedzUsuńObyś się nie zawiodła, tak jak ja :)
UsuńJa od samego początku wiedziałam, że to nie będzie taki hit jak poprzednie części:) Jakoś nie cięgnie mnie żeby go obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńTeż czułam, że to hit nie będzie, ale sentyment wygrał :)
Usuńu mnie sentyment do kapitana Sparrowa też zwyciężył:)
UsuńTo wolę zachować Jacka w pamięci takiego, jakim był w poprzednich częściach. Nie będę oglądać tej części.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko obejrzę i zobaczę jak mi się spodoba. Mam nadzieję, że będę mieć nieco inne zdanie. Uwielbiam każdą część Piratów z Karaibów. :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam pierwsze trzy :) chociaż czwarta była gorsza niż piąta :)
UsuńOglądałam pierwszą i drugą część, ale to nie moje klimaty. Jak akurat leci to mogę zerknąć, nie drażni mnie, ale żebym miała włączyć sama to nie ;)
OdpowiedzUsuńNie Twój klimat po prostu :)
UsuńAkurat Piratów nigdy nie oglądałam, bo chyba to był nie ten czas :-)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz nadrobić :)
UsuńA ja akurat nigdy nie byłam fanką serii ;)
OdpowiedzUsuńkurde :D! ale i tak chcę obejrzeć
OdpowiedzUsuńMiłość do Piratów jest silniejsza ? :D
UsuńOglądałam poprzednie części. Film przyjemny aczkolwiek nie powalił mnie na kolana.
OdpowiedzUsuńdwie może trzy części widziałam na tej ostatniej sie zawiodłam i odpuściłam sobie kolejne odsłony przygód pirata Jacka S
OdpowiedzUsuńJa do "Piratów z Karaibów" zawsze podchodziłam obojętnie. Widziałam, gdy już trafiały te filmy do telewizji dopiero i jakoś się specjalnie nigdy do nich nie rwałam.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka serdeczne :)
Ufff, nie jestem sama - miałam dokładnie tak samo. Obejrzałam tylko pierwszą część i jakoś nie za bardzo mnie porwała.
UsuńPozdrawiam ;)
ja Piratami się nie jaram jakoś;p
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie szalałam za Piratami. Oglądałam chyba tylko 2 części.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, nie oglądałam ani jednej części. Czy mimo wieku jestem zmuszona do spożycia rumu?
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam wszystkie części i uwielbiam Jacka Sparrowa <3 . Dlatego też muszę iść do kina i na tę część. Mam nadzieję, że moje pobłażliwe serce nie rozczaruje się jego postacią, tak jak Ty :P
OdpowiedzUsuńTylko widziałam dwie I części, do innych na razie mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam serię Piraci z Karaibów. Nie miałam jeszcze czasu, aby iść do kina na Zemstę Salazara, więc się na razie nie wypowiem na jej temat :)
OdpowiedzUsuńJestem ogromną fanką "Piratów z Karaibów", ale faktem jest, że ostatnie części mnie nie zachwyciły. Dzięki Tobie obejrzę chętniej tę ostatnią część, być może powróci moja miłość do Jack'a ;)
OdpowiedzUsuńJakoś szczególnie nie wpadł mi do gustu! Buziaki
OdpowiedzUsuńA prawie w sobotę wylądowałam na tym w kinie, bo F. chciał jechać. Ale nie żałuje w takim razie, że niw byliśmy. :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzją mimo to chyba i tak się chce przekonać na własnych oczach czy również będę sądzić to co Ty :)
OdpowiedzUsuńchyba oglądnęłam tylko 1szą lub 2gą część :(
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie wciągnął ten film :)
Dla mnie 3 części to KLASYKA,teraz to już na siłe jest robione .Ale to jest moje zdanie
OdpowiedzUsuńJa z całej serii oglądałam chyba ze 2 części. Może się kiedyś skuszę i obejrzę kolejne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
windowofmfashion.blogspot.com
Choćby nie wiem co, i tak się skuszę na obejrzenie tej części. ;)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Wbiłaś mi nóż w serce tym tekstem. :(
OdpowiedzUsuńAle i tak pójdę do kina. :D
Oglądałam wszystkie wcześniejsze części ☺ A czy ostatnią zobaczę w kinie hmmm po twojej recenzji jeszcze się nad tym zastanowię.
OdpowiedzUsuńI co ja biedna mam teraz zrobić skoro chciałam iść na ten film?
OdpowiedzUsuńLubię film Piraci ale właśnie szału nowa część nie robi:/
OdpowiedzUsuńKolejne części zazwyczaj tak bardzo nie mają sensu :/ Ja wczoraj skusiłam się na nowy Alien, wyszłam z kina rozczarowana.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie oglądałam tej części, ale na pewno to zrobię, bo lubię tą serię :)
OdpowiedzUsuńno to już, jechać na wycieczkę! :p
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie na nowy wpis :)
My generalnie za Piratami z Karaibów nie przepadamy więc do tej części nas nie ciągnie :P
OdpowiedzUsuńObejrzałam z 20 minut chyba drugiej serii Piratów z Karaibów. Miałam wtedy jakieś 10 lat ale pamiętam, że film nie przypadł mi do gustu więc i gorsza część mnie nie zachęca ;D
OdpowiedzUsuńOglądałam aż jedną część i mi się nie podobała
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie przepadam za tym cyklem.
OdpowiedzUsuńHa ja jeszcze nie miałam przyjemności poznać tego filmu.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że ominęłam większość tekstu, bo nie chcę wiedzieć czego się mam spodziewać w filmie. Ja uwielbiam od zawsze piratów i myślę, że będzie to dla mnie świetny film. Choć faktycznie cześć o syrence nie była najlepsza, to Jacka kocham i tak! ;)
OdpowiedzUsuńmoje odczucia po filmie - zaczynają z tą serią robić coś w stylu Szybkich i wściekłych. kręcą byleby było, wszystko jest coraz bardziej przerysowane i coraz niższych lotów...
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj gdzieś o tym pisałam, ale powtórzę - tak bardzo szkoda postaci Jacka Sparrowa, która była tak charyzmatycznie cudowna w pierwszej części, a twórcy poprzez częstą eksploatację sprawili, że zaczęła po prostu irytować... Do kina się na ten film nie wybiorę, ale może nadrobię kiedyś w domu.
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze tego filmu, ale do Johny'ego Deppa mam słabość, więc żadne złe słowo mnie nie zniechęci :)
OdpowiedzUsuńA według mnie jest to najlepsza część, mimo że również uważam, że Jack stracił blask...
OdpowiedzUsuń