Wigilia to taki czas, kiedy chce się
mieć przy sobie tylko najbliższe osoby; to kilka godzin wyrwanych z trzystu
sześćdziesięciu pięciu dni zmartwień, niepewności, gonitwy, żalów i
codzienności, kiedy nie liczy się nic, poza podzieleniem się opłatkiem,
wysłuchaniem corocznej opowieści wuja o tym, jak nie zabił karpia, tylko
hodował go przez kilka kolejnych miesięcy i wysłuchaniem kolędy, która
nieprzerwanie, od kilkunastu lat sprawia, że roztapia się nam serce.
Kiedyś
zapowiedzią nieuchronnie zbliżających się świąt był padający w okolicach połowy
grudnia śnieg; zmiany klimatyczne sprawiły, że obecnie w Wigilię mamy pogodę
bardziej jesienną, niż zimową, dlatego też ducha świąt zapowiadają nam czekoladowe
bałwanki dostępne w każdym supermarkecie, girlandy łańcuchów porozwieszane na
mieście i premiera „Listów do M.”
Czy warto wybrać się na trzecią część
tego hitu sprzed kilku lat? Cóż, jeżeli
poczytacie trochę recenzji w Internecie to zostaniecie zapewnieni, że
absolutnie nie warto. Recenzenci, dziennikarze i publicyści grzmią, że ten film
jest zbyt płaski, zbyt idealistyczny, mijający się z tym, co tak naprawdę
przedstawia realny świat. Bo przecież nie można zakochać się z nieznajomej
osobie, nie można porzucić kilkuletniego oświadczającego się właśnie partnera
tylko po to, żeby pocałować chwilę temu poznanego biednego weterynarza. Niemożliwe
jest dostać od nieznajomego piękną balową czerwoną suknię, którą widziało się
kilka godzin wcześniej fruwającą po niebie. I trudno jest wyobrazić sobie
wybaczenie ojcu czterdziestoletniej nieobecności.
Jak
dla mnie – właśnie z powodu tych
wszystkich absurdów film ten należy obejrzeć. Bo kiedy, jak nie w święta
powinniśmy wierzyć w te wszystkie cuda? Kiedy mamy dać szansę drugiemu
człowiekowi, jak nie w dzień, kiedy wybacza się wszystko? Chcę chociaż w ten
jeden dzień wierzyć niezachwianie, że można zakochać się tak po prostu, bez
analizowania i bez nadmiernego zastanawiania się, czy to właściwe. Chcę na
powrót – jak za dziecięcych lat – być przekonaną, że księżniczki i książęta
istnieją i że piękne czerwone sukienki tańczą po niebie. I że człowiek jest
zdolny do wybaczania i do zapominania.
W
„Listach do M 3” zachwyciła mnie nie tyle gra aktorska, co scenariusz; być może
był bajkowy, ale już od samego początku filmu reżyser puszcza do nas oko, jakby
chciał przekazać, że wie, że tak nie wygląda świat. Jednak prosi nas żebyśmy na
półtorej godziny o tym zapomnieli i żebyśmy dali się porwać w ten wigilijny
dzień.
Co
do aktorów, wielka pochwała należy się Wojciechowi Malajkatowi – jak dla mnie
to nasz osobisty pan Darcy z „Bridget Jones”. Mimo, że tym razem sam
reprezentował na ekranie swoją filmową rodzinę, to czułam niezwykłe ciepło,
które buchało z jego związku z Małgorzatą. Co mnie kompletnie rozczuliło to
scena z pokoju pełnego prezentów pochowanych w najróżniejszej wielkości pudła,
okraszonych karteczkami z kolejnymi latami; to Małgorzata, która wiedziała, że
odejdzie, zostawiła prezenty dla swojego męża na wszystkie kolejne Wigilie.
Brak było w tej części filmowej Tosi, czyli Julki Wróblewskiej i produkcja - moim zdaniem - tylko na tym zyskała. Osobiście nie przepadam za zachowaniem tej młodej aktorki i wolę pamiętać ją z czasów kiedy była mała i urocza, niż z żartów na temat przejechanego lisa. Trochę gorzej zniosłam brak Macieja Stuhra i Romy Gąsiorowskiej, którzy byli głównym filarem tej opowieści; jednak później doszłam do wniosku, że być może i dobrze się stało, bo brak ich epizodu dał więcej miejsca dla innych. Pojawiły się nowe postacie i nowa historia miłosna - nieco inna, nieco "żwawsza" i nieco mniej rozczulająca, ale przecież każda miłość rządzi się własnymi prawami.
Epizodyczne
role Hanny Śleszyńskiej i Joachima Lamży były wprost fenomenalne i przypominały
rodziców Kasi Solskiej z kultowej polskiej komedii „Kogel-mogel”. Nawet i
Tomasz Karolak zagrał – po raz pierwszy chyba – poważnie i wyważenie; jasne,
wciąż był tym szalonym Melem z poprzednich dwóch części, ale trochę jakby
dorósł i zrozumiał, co w życiu jest tak naprawdę ważne. Mały Kazik, który
dorasta na oczach widzów, czyli Mateusz Winek, jest przesłodki. Jak kiedyś uparcie powtarzałam, że syna nie
chciałabym mieć, to patrząc na niego zmieniam zdanie, bo jednak i chłopcy mogą
być uroczy! Zakochałam się w tym maluchu i nawet w jego niezbyt stylowej
fryzurce.
Jedyny
mój osobisty minus dla tej ekranizacji to makijaże bohaterek – każda, ale to
każda aktorka miała innym kolorem szminki pomalowaną górną wargę a innym dolną.
Pamiętam ten trend z początku roku i nie czepiałabym się, gdyby jedna, dwie z
niech miały w ten sposób zrobiony make-up, ale żeby nagle wszystkie? Lekko mnie
to irytowało. Już prędzej uwierzę w tę sukienkę, niż w to, że kilkanaście kobiet maluje się w ten sam sposób.
Podsumowując,
„Listy do M 3” to przedsmak zbliżających się świąt i historia, która daje
nadzieję, że być może niekiedy cuda się zdarzają. Trzeba tylko dokładnie ich
wypatrywać. Jak czerwonej sukienki tańczącej po niebie.
Naprawdę.
Cuda się zdarzają!
Listy do M.! Jedne z najbardziej uroczych polskich filmów w okresie przedświątecznym :)
OdpowiedzUsuńNa pewno trzecią część zobaczę w kinie, ale... jeszcze nie czas...
Poczekam aż mi się klimat udzieli ;)
Pozdrawiam poniedziałkowo :)
To poczekaj jeszcze z tydzień i idź do galerii handlowej - święta będą Cię otaczać z każdej strony i poczujesz klimat :)
UsuńMam nadzieję, że uda mi się obejrzeć ten film. Jest idealny do wprowadzenia w świąteczny klimat. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-wszystko.blogspot.com
Agato Zgadzam sie z tobą w stu procentach , ale tych szminek nie zauważyłam .. ty to masz oko ;p
OdpowiedzUsuńsobota
W końcu udało mi się skomentować ... cuda się zdarzają ! :-)
UsuńPrzed-wigilijny cud! :D
UsuńNie czuję potrzeby aby go oglądać - pierwsza część nie podobała mi się, drugiej nie widziałam... może oberze jak będzie mi się nudzić ;)
OdpowiedzUsuńMnie pierwsza część oczarowała :) ale rozumiem, nie każdemu się podoba to samo :)
UsuńJa to jednak pozostaje przy Amerykańskich filmach. A już w szczególności tych świątecznych. Te nasze Polskie to jednak wypadają dosyć blado.
OdpowiedzUsuńMyślę, że właśnie w przypadku świątecznych filmów lepiej wypadają te nasze polskie, bo pokazują to, jak święta wyglądają u nas :) chociaż może sprawdza się tutaj wyrażenie, że to co po drugiej stronie zawsze wydaje się bardziej atrakcyjne :)
Usuńwybieram się na ten film teraz w sobotę jestem ciekawa jakie będa moje wrażenia ;0
OdpowiedzUsuńDaj znać jak będziesz po seansie :)
UsuńJa nie jestem fanką tego typu polskich filmów, a że nie mieszkam w Polsce to w kinie również nie zasiądę ALE - słyszałam że trzecie część jest dużo lepsza od drugiej i że właśnie jak ma się ochotę na taki świąteczny film to nawet warto zobaczyć :) Dla mnie na świąteczne filmy jest STANOWCZO za wcześnie ale w okolicach Świąt? Kto wie... :)
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Jest o wiele lepsza od części drugiej, to prawda :)
UsuńW okolicach świąt będzie już pewnie wydanie DVD, to tym bardziej będzie można obejrzeć w domowym zaciszu :)
Druga część była tak słaba, że można mieć obawy o to czy pójść na trzecia, dzięki za wpis, dzięki niemu na pewno się wybiorę.
OdpowiedzUsuńNa szczęście scenarzyści odpokutowali wcześniejszą nieudaną produkcję :) i zdecydowanie w tej części się poprawili :)
UsuńNie znam biednego weterynarza ? :-)))
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja, chyba przez Ciebie obejrzę ten film :-)
A tam w filmie właśnie taki był :) ale chyba dopiero zaczynał karierę :)
UsuńNie oglądałam żadnej części xd
OdpowiedzUsuńmój blog, mavselina
Jedynkę polecam bardzo :) a później, jak Ci się spodoba, do od razu trójkę :)
UsuńLubię takie filmy ze świętami w tle.
OdpowiedzUsuńWięc może dlatego obejrzę go w niedalekiej przyszłości :)
Wiele osób pisze, że nie warto, ale i tak mam ochotę zobaczyć ten film.
OdpowiedzUsuńA ja piszę, że warto :)
UsuńTo już chyba tradycja, żeby zobaczyć w święta nową część ;)
OdpowiedzUsuńWybrałabym się na to do kina, ale jestem przekonana, że w lutym, jak będę w Polsce, już nie będą tego grać :/
OdpowiedzUsuńPierwszą część "Listów do M" kocham całym serduchem, druga mnie bardzo zawiodła, ale na trójkę patrzę z pewną dozą nadziei. Szkoda, że zabrakło Maćka, ale słyszałam, że był przeciwny kontynuacji filmu i ciągnięciem wątków na siłę, więc może to i lepiej.
Ej, nie wiedziałam, że malowanie różnymi kolorami pomadek warg było jakimś trendem o____O
W lutym to już pewnie nie :( ale będzie DVD i będzie można obejrzeć film pod kocykiem, z kawusią w ulubionym kubku :)
UsuńByło, było, pamiętam to z urodowych blogów, ale chyba trend nie za bardzo się przyjął :)
To akurat nie dls mnie☺
OdpowiedzUsuńA dlaczego? :)
UsuńPodzielam Twoje zdanie. Przedświąteczny czas jest idealny na takie kino. Też wybieram się na seans. A co tam! :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego seansu! :)
UsuńJutro wybieram się do kina ;)
OdpowiedzUsuńMiłego seansu, kochana :)
Usuńja czekam na jakiś maraton kinowy ze wszystkimi częściami bo widziałam tylko pierwszą :P
OdpowiedzUsuńTrzeba wypatrywać :)
UsuńRaczej trafiam na opinie, ze nie warto oglądać, ale i tak jutro wybieram się do kina na ten film.
OdpowiedzUsuńOpinie opiniami a najlepiej wyrobić sobie swoją własną :)
UsuńTylko nie polska komedia z Karolakiem... Zdecydowanie mnie to odrzuca.
OdpowiedzUsuńMnie zwykle też, ale jako Mel daje radę : )
UsuńByłam w kinie na 2 i ten film wprowadził mnie magię świąteczną. Chętnie pójdę na 3 :)
OdpowiedzUsuńMiłego seansu! :)
Usuńpięknie to wszystko podsumowałaś, film zdecydowanie warto obejrzeć:)
OdpowiedzUsuńEj, ja też nie lubię Wróblewskiej xD Nie wiem czemu :D
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się po Tobie dobrej recenzji filmu, którego inni określają mianem płytkiego :) Ale chętnie poczuję magię świąt :) Nie wiem czy wybiorę się do kina na ten film, ale może znajdzie się gdzieś do obejrzenia w internecie :)
Mnie ona drażni ze względu na swój sposób bycia :)
UsuńMoże nie mam gustu :D Albo inni go nie mają, nie wiem :)
Ale ona nie jest niemiła, nie jest arogancka, jest wręcz nawet bardzo miła i kulturalna :D
UsuńJa to chyba za mało wrażliwa jestem, ale w ogóle mi nie leży ta seria :)
OdpowiedzUsuńNie przekonuje mnie jakoś ta seria filmów :)
OdpowiedzUsuńBylam i polecam wszystkim co lubia komedie :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w linki w nowym poście bede wdzięczna:)
Żadnej z części nie oglądałam ☺
OdpowiedzUsuńChyba muszę sobie zrobić Maraton w wolnym czasie 😉
Pozdrawiam
Lili-93.blogspot.com
Taki maraton to ja polecam :)
UsuńJa już dawno przestałam się przejmować opiniami innych na temat danych filmów, bo w 90% przypadków absolutnie się z nimi nie zgadzam. Ja Listy do M. bardzo lubię, przyjemny, zabawny, posiadający tę magię świąt. Trzeciej części nie widziałam jeszcze, ale ubolewam nad brakiem Maćka, uwielbiam go! W każdym razie z pewnością obejrzę, a Ci co krytykują niech wracają do oglądania Kevina, który leci już pierdyliard lat :D
OdpowiedzUsuńByłam już w kinie, widziałam film i zdecydowanie go polecam :-)
OdpowiedzUsuńMam zamiar się wybrać, jednak bliżej końca listopada :P
OdpowiedzUsuńJedynka była świetna, dwójka taka sobie, czy 3 zaskoczy? Zobaczymy
OdpowiedzUsuńByłam na przedpremierowym seansie i mi się bardzo podobało!
OdpowiedzUsuńWedług mnie ten film jest lepszy niż 2 :)
Ale i tak największy sentyment mam do 1.
Mam nadzieję, że nie powstanie 4, bo to już by było za dużo.
Nie dla mnie. Nie przepadam za takimi filmami, wolę coś mocniejszego ;)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie widziałam poprzednich części xD Może nadrobię, w końcu akurat o tej serii jest dość głośno :)
OdpowiedzUsuńMuszę najpierw obejrzeć drugą część. ;)
OdpowiedzUsuńChciałam iść na trzecią część, ale uświadomiłam sobie, że nie widziałam drugiej ;p więc muszę to nadrobić
OdpowiedzUsuńDwójka była słaba, to możesz sobie odpuścić :)
UsuńNo... koniecznie muszę drugą część nadrobić. Kocham ten film <3 Miłego dnia. Jestem tutaj.
OdpowiedzUsuńWidziałam1 . dwojki juz nie dlatego nie wiem czy sie skusze na trojke
OdpowiedzUsuńNie lubię polskich filmów (no, istnieje kilka wyjątków) i dlatego na pewno tego nie obejrzę. Nienawidzę polskich filmów, komedii, a świątecznych tworów to już w ogóle...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Właśnie się wybieram do kina w tym tygodniu:)
OdpowiedzUsuńA ja i tak chetnie wybiorę się do kina :)
OdpowiedzUsuńByłam, mnie się podobał i polecam :-)
OdpowiedzUsuńMój nowotwór uniemożliwia mi wyjście do kina, więc czekam na możliwość obejrzenia w Internecie, bądź w telewizji.:)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo mi ten film nie podchodzi. Widziałam co prawda tylko jedynkę, ale wynudziłam się przy niej niemiłosiernie i nie mam ochoty na więcej.
OdpowiedzUsuńJa z pewnością pójdę na ten film :) Bo podobają mi się poprzednie części. I po Twojej recenzji jestem pewna, że ta też przypadnie mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że Wróblewska miała swój urok jako dziecko. Teraz jej gra jest dla mnie sztuczna.
Może zrezygnuje z aktorstwa :) bo to chyba jednak nie jej bajka :)
UsuńOstatnio oglądałam 2 w tv i nie byłam zbyt zadowolona :-) jakoś tak wszystko nie trzymało się "kupy" i było po prostu nudne, takie na siłę. I 3 sobie na razie odpuszczę :-)
OdpowiedzUsuńDwójka była najgorsza :)
UsuńA ja chyba się skuszę na ten film- od tak, żeby bardziej poczuć magię świat ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
TRASHBEAUTYMESS.blogspot.com
Ja byłam i bardzo polecam! :)
OdpowiedzUsuńWidziałam pozostałe dwie części tego filmu. Nie powiem przyjemnie się je oglądało, choć film jest mocno zwyczajny ale klimatyczny. Z chęcią obejrzę trzecią część, bo lubię Piotra Adamczyka :-)
OdpowiedzUsuńwybiorę się z siostrą na babski wieczór :)
OdpowiedzUsuńKiedyś oglądałem chyba część 1. Jakoś nie ciągnie mnie po więcej, choć uważam, że świetnie argumentujesz, że grudzień i Święta to dobry czas, by poczuć nawet takie nieprawdopodobne elementy magii. :)
OdpowiedzUsuń:) No ja tam też nie jestem taki, że każdy mecz oglądam, zwykle jak Polacy grają to jest dla mnie coś.
Może kiedyś się zdarzy tak, że i w Twojej okolicy filmowcy będą coś kręcili.
Pozdrawiam!
Ja z chęcią obejrzałabym 3 część, pozostałe bardzo mi się podobały. Jeszcze nie wiem czy pójdę do kina, ale z pewnością kiedyś obejrzę.
OdpowiedzUsuńBędą to pewnie grali do stycznia, także zdążysz :)
UsuńObejrzałam 1 - byłam zachwycona, obejrzałam 2 - byłam rozczarowana, ale i tak chętnie obejrzę 3 ;)
OdpowiedzUsuńTrójka jest podobna do jedynki :) nie do dwójki :)
UsuńNice post dear!
OdpowiedzUsuńWould you like to follow each other? Follow me on Blog and Google+ and I'll follow you back!
www.recklessdiary.ru
U mnie już zagościł klimat świąteczny 🎄 a na listy do m muszę się w koncu wybrać :)
OdpowiedzUsuńTak szybko? :)
Usuńmnie ten film wybitnie działa na nerwy;p
OdpowiedzUsuńkurczę, nie wiem czy zwróciłabym uwagę na to, że bohaterki mają dwa różne kolory na ustach:P taka ze mnie spostrzegawcza blogerka urodowa:P
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz mnie :)
UsuńKiedy chcę obejrzeć/doświadczyć coś nierealistycznego sięgam po filmy sci-fi, albo książki z dziedziny realizmu magicznego, bo w tych klimatach czuję się najlepiej. Listy do M 3 zniechęciły mnie od dnia, w którym pojawiła się informacja o tej części. Dla mnie to już typowe wyciąganie z ludzi pieniędzy.
OdpowiedzUsuńWyciąganie nie, bo bilety kupują tylko ci, co chcą :) nic na siłę przecież :)
UsuńA dla mnie sci-fi to jednak inny nie-realizm, niż magia świąt :)
Mąż oponuje przed oglądaniem, a mnie się już argumenty kończą :D
OdpowiedzUsuńPowiedz, że jak żona chce, to mąż ogląda :) i już :)
UsuńMam ochotę iść do kina na kolejną część. Uwielbiam ten okres przedświąteczny, gdzie wszystko ma już swoją magię :)
OdpowiedzUsuńByłam w kinie , bardzo fajny tak jak i pozostałe części <3
OdpowiedzUsuńhttps://xthy.blogspot.com/
Muszę nadrobić drugą część, bo widziałam tylko pierwszą i jestem w niej dosłownie za-ko-cha-na <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie ma sensu słuchać się recenzentów, bo oni swoje, a prawdziwi widzowie swoje :)
https://szopit.blogspot.com
A jak ktoś jest prawdziwym widzem i recenzentem w jednej osobie? :D
UsuńDla mnie czas Świąt jest tak specyficzny, że oglądam wszystkie komedie romantyczne jakie się tylko da, choć na co dzień wystrzegam się ich jak ognia :) Listy do M to jeden z tych filmów, które mi w Święta bardzo odpowiadają. Trzeciej części jeszcze nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńja bym na szminki nie zwróciła uwagi :D ale też nie zamierzam oglądać, jakoś to Listów w ogóle mnie nie ciągnie, nie widziałam ani jednej części :)
OdpowiedzUsuńTe się naprawdę rzucają w oczy :)
UsuńByłam w niedzielę z Matką Rodzicielką. Przeważnie nie lubię polskich komedii, ale to to było naprawdę fajne :)
OdpowiedzUsuńYou made my day :D "Matka Rodzicielka" :)
UsuńJeszcze nie widziałam, ale się wybieram. Tym bardziej, że jak donieśli mi znajomi Magdalena Różczka nosi w filmie moje imię i nazwisko :)
OdpowiedzUsuńA film może i pełen absurdów, ale czy i w dorosłym życiu nie chcemy trochę uwierzyć w magię świąt?
Oglądałam pierwsze dwie części i bardzo mi się podobały, bo jest to po prostu fajny, klimatyczny film na okres świąteczny. Trochę nie rozumiem krytyków, którzy grzmią, że jest płaski i mało ambitny. No kurcze, jest taki, ale to film rozrywkowy, na święta, a nie dramat obyczajowy, analizujący ludzką naturę. :p Trzeciej części jestem bardzo ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńJa lubię takie filmy przy, których się relaksuję i miło się je ogląda. W weekend wybieram się na cz. 3 :)
OdpowiedzUsuńByłam, oglądałam i jestem takiej samej opinii jak Ty :)
OdpowiedzUsuńCzyli sam fakt, że wszystko to dzieje się w Wigilię, powinno dać do myślenia tym wszystkim krytykom filmowym, że wtedy mogą się wydarzyć najdziwniejsze cuda i niespotykane rzeczy :)
Bo sama z własnego doświadczenia cudu w Wigilię doświadczyłam :)
Nie wiem czy tylko ja tak miałam, ale na koniec wyczułam lekką zapowiedź na 4 część :)
Mam wrażenie jakby "Listy do M" były takim serialem, ale każdy następny odcinek ukazuje się co rok :)
W sumie 4 część miałaby z czego powstać :)
UsuńI co dwa lata się średnio pokazuje film, równo z Gwiezdnymi Wojnami :D
Nie czytałam Twojego posta bo boję się że będzie spoiler! A idę na chicagowską premierę tego filmu tj. 2 grudnia, znaczy ja raczej pójdę 3 bo to sobota ale absolutnie nie chcę się sugerować niczyimi opiniami :D
OdpowiedzUsuńNie ma spojlera, sprawdzałam kilkakrotnie przed opublikowaniem :)
UsuńNie, nie i nie :D Już druga część mnie dobiła i wyłączyłam w połowie. Było tak strasznie mdło i bez polotu. Trzecią część uważam za totalne nieporozumienie i udaje, że oni tego nie uczynili społeczeństwu :D
OdpowiedzUsuńDruga była słaba a trzecia jest bardzo dobra według mnie :)
UsuńOj pamiętam pierwszą część ale nie wiedziałam, że była już druga ;)
OdpowiedzUsuńA ta jest trzecia :)
Usuńmnie kusi by iść do kina na film: "Cicha Noc" też świąteczny ;) i nagrodzony w Gdyni Złote Lwy dostał
OdpowiedzUsuńPlanuję na niego iść :) od grudnia będzie w moim kinie :)
UsuńKrytycy oraz dziennikarze zawsze źle podchodzą do naszych produkcji. Sama nie wiem czemu, bo czasami polskie filmy to naprawdę kawał dobrej roboty :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś - kiedy mają dziać się te wszystkie cuda jak nie właśnie w Święta :)
Planuję iść na ten film do kina, jednak waham się pomiędzy nim, a "Złe mamuśki 2". Oba świąteczne i oba świetne komedie. Naprawdę mam ciężki dylemat, a po Twojej recenzji tym bardziej :D
Najlepiej to idź na oba, nie ma co sobie odmawiać przyjemności oglądania :)
UsuńChciałabym obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy nie oglądałam żadnej części "Listów do M", jakoś mnie to ominęło. Może dlatego, że nie mieszkam w Polsce i nie miałam możliwości obejrzenia tego w kinie. Może kiedyś uda mi się obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę wybrać się na ten film - oglądałam dwie pierwsze części i są mega klimatyczne :) Swoją drogą, właśnie ja lubię ten idealizm - ma się takie uczucie błogości... A Kevin sam w domu? Czy to jest realne, żeby malucha zostawiono w domu samego i żeby był w stanie powstrzymać parę włamywaczy, zastawiając na nich pułapki z zabawek? Oczywiście, że nie, a mimo tego nie wyobrażamy sobie świąt bez Kevina :)
OdpowiedzUsuńChyba tylko jedną część widziałam, ale lubię takie klimaty na święta- raz do roku można w cuda wierzyć :)
OdpowiedzUsuńPewnie jestem jakimś wyjątkiem, ale nie lubię Listów do M. Przebrnęłam pierwszą część, aby wiedzieć o co tyle szumu, drugiej nie dałam rady dokończyć, a za trzecią nawet się nie zabieram.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny wpis, zastanawiam się czy iść niebawem czy jeszcze się wstrzymać i poczekać do grudnia, aż atmosfera będzie bardziej świąteczna.
OdpowiedzUsuń