25 paź 2017

"Dziesięć tysięcy żyć" czyli książka, która niesie nadzieję.


   Milo uwielbiał życie i nic dziwnego, wszak żył już dziewięć tysięcy dziewięćset dziewięćdziesiąt pięć razy. Niektóre jego życia były piękne, niezwykłe i godne pozazdroszczenia, inne smutne, gorzkie i bezbarwne, a jeszcze inne najzwyklejsze, takie, które zewsząd nas otaczają. Żył w przeszłości i przyszłości, był mędrcem, świerszczem, potomkiem miliarderów, biedakiem, kochankiem, mężem, ojcem, rewolucjonistą i zdrajcą. Umierał na tysiące różnych sposobów; spadał z drzew, pożerały go dzikie zwierzęta, zabijali inni ludzie, ginął w wypadkach i umierał w otoczeniu swoich bliskich. Milo miał okazję przeżyć praktycznie wszystko. Problem tylko w tym, że nie był w stanie osiągnąć Doskonałości.

   Wszechświat jest wielki, przerażający i niezrozumiały; nawet Nim i Mama nie potrafią go zrozumieć, chociaż wydawałoby się, że to one nim zarządzają. Nie wiadomo do końca kim – czym – one są, ale wzajemnie się uzupełniają i potrafią nieść pociechę wszystkim tym duszom, które wracają do Zaświatów po przeżyciu swojego kolejnego życia. To właśnie one dwie informują Milo o tym, że zostało mu jedynie pięć prób nim rozwieje się w nicości, gdyż nikt nie może mieć nieskończonej ilości prób, aby osiągnąć Doskonałość, czyli momentu, w którym będą gotowi, aby stać się częścią wszystkiego. Sytuację komplikuje jeszcze to, że Milo od wieków kocha ze wzajemnością Suzi – śmierć, która jest piękną młodą dziewczyną, niecierpiącą swojej pracy. A jeżeli odejdzie do Doskonałości to, cóż… przestanie mieć jakikolwiek kontakt z ukochaną, która pozostanie na swoim stanowisku, przeprowadzając żywych w Zaświaty.

„Nowe dusze mają wygłodniałe oczy, zachłystują się światem.”

   Ludzie boją się nicości. Przemijania. Rozpryśnięcia się jak bańka mydlana. Może dlatego książka „Dziesięć tysięcy żyć” jest tak potrzebna? Jej autor daje nam to, czego tak bardzo potrzebujemy – pewności, że to nigdy się nie skończy, że gdy zamkniemy oczy po jednej stronie, to otworzymy je na następnej.

   Postać Mila może być tak naprawdę każdym z nas; bywał zarówno dobry, jak i zły, popełniał błędy i krzywdził ludzi, jak zdarza się każdemu z nas. Był nieidealny, podobnie jak Suzie, która według naszych ludzkich wyobrażeń, powinna być niezwyciężona i cierpka. A była kimś, kto miłuje życie, kto z przyjemnością wdycha woń powietrza, kto celebruje każdy moment codzienności. I może właśnie taka postać śmierci byłaby bardziej odpowiednia? Bo kto inny lepiej pomoże człowiekowi czy zwierzęciu pożegnać się z doczesnym światem niż ktoś, kto rozumie jego piękno?

„Śmierć to przecież tylko drzwi. Przechodziło się przez nie wiele razy, ale nadal przeraża większość ludzi.”

   Autor zdecydował się na chaotyczną oś czasową w swojej książce; wraz z nim wędrujemy przez różne życia Milo, te obecne, przeszłe i przyszłe i wraz z nim spędzamy czas w Zaświatach, gdzie oczekuje na swoją kolejną próbę, na kolejne zejście na ziemię. Z początku to „skakanie” po czasoprzestrzeni może nieco wystraszyć czytelnika, jednak w efekcie idealnie pasuje do tej właśnie książki. Bo wszechświat, Zaświaty, ciężko jest zrozumieć, nie jest stworzony według naszych norm, a czas płynie tam całkiem inaczej. Wielkie brawa należą się twórcy za wspaniałe wykreowanie danych epok historycznych; równie realistyczne wydawały się opisy prehistorycznej wioski, jak i średniowiecznej Europy oraz przestrzeni kosmicznej, w której przyszło żyć ludziom, gdy ziemia umarła. Zazdroszczę autorowi pomysłu na stworzenie tej książki; dzięki temu mógł opisywać różne czasy, zabawić się w wizjonera, wykreować wszystko to, co nieznane człowiekowi.

   „Dziesięć tysięcy żyć” to książka dla każdego; bo przecież każdy z nas kogoś stracił, każdy z nas boi się tego, co nieuniknione. Pomaga trochę rozbudzić w sobie nadzieję, że tak naprawdę nie jest to nic strasznego, wcale nie oznacza końca, a jedynie dalsze kontynuowanie drogi. Oczywiście autor opiera się przede wszystkim na motywie reinkarnacji, co może nie przypodobać się osobom, które uważają, że życie ma się tylko jedno i jedną tyko szansę. Jednak uważam, że ta książka pięknie wpisuje się i w ramy chrześcijaństwa – uczy, że trzeba żyć jak najpełniej, robić wszystko, aby dostąpić Doskonałości.

   Powiem wam szczerze – ta książka była mi teraz bardzo potrzebna. Pomogła mi trochę pogodzić się z tym, co straciłam, dać nadzieję, że każdy ma powtórną szansę. Bo czy to nie piękna myśl? – mieć nadzieję, że los daje nam aż dziesięć tysięcy szans, czekając aż w końcu się nam uda? 


48 komentarzy:

  1. Całkiem fajna recenzja, ale na razie chyba się na nią nie skuszę, bo mam z 50 książek do przeczytania jak nie więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ja również :D co mi nie przeszkadza czytania coraz to i nowych :)

      Usuń
  2. Bardzo wciągająca historia :) Zapamiętam nazwę książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. to prawda każdy kogoś stracił... smutne to i zmuszające do refleksji... krąg życia, a jednak ciężko sie czasem pogodzić z tym co naturalne

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie jest to zdecydowanie książka dla mnie. Ja straciłam już chyba zbyt wiele;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strata jest przerażająca... nie ma gorszego uczucia.

      Usuń
  5. Pięknie napisałaś o tej książce, i naprawdę z chęcią bym ją przeczytała. Motyw reinkarnacji od jakiegoś czasu bardzo mnie ciekawi, do tego wspominasz, że epoki w których żył główny bohater są bardzo wiarygodnie przedstawione... Chciałabym się tej książce przyjrzeć z bliska:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do motywu reinkarnacji i ja się ostatnio przekonuję :)

      Usuń
  6. Tematyka ciekawa, więc chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta książka w jakimś stopniu Ci pomogła ale jednoczesnie jest mi przykro, że musiałaś zmierzyć się ze stratą... Mam nadzieję, że dodała Ci ona siły.. ode mnie masz mocne, gorące i szczere uściski ♥

      PS Książki niosące nadzieję są potrzebne....

      Usuń
  8. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja, więc wpisuję na listę do przeczytania :) Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z chęcią bym się z nią zapoznała bliżej :-) zapowiada się ciekawie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się, to jedna z lepszych książek jakie ostatnio przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę, że książka zdecydowanie dla mnie. Temat trudny, ale i tak od niego nie uciekniemy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się ciekawie, kolejna na listę do poczytania na długie jesienne wieczory. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę bym się zmęczyła, tyle przeżyć mieć za sobą ;0 Ale ciekawa jestem tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Troszkę się boję tej książki, ale mimo wszystko podpowiadasz mi, że muszę w końcu przeczytać jakąś powieść, a nie ciągle czytać podręczniki. Chyba zacznę mieć "czytelnicze" postanowienia noworoczne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem jedno! Książka na pewno skłoni do refleksji i pozwoli zrozumieć wiele sytuacji w życiu. Chętnie przygarnę ją do swojej kolekcji! ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa propozycja.
    Okładka bardzo przykuwa uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka jest mega, wzięłabym i tuliła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ją tulę :D Bo dzisiaj przyszedł do mnie egzemplarz :)

      Usuń
  18. Pierwszy raz mnie mega zachęciłaś do przeczytania :) waśnie cierpię na deficyt książkowy... ciekawe czy jest dostępna w Empiku, muszę to ogarnąć... Miłego dnia. Jestem tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo ciekawa tematyka, muszę się nad nią zastanowić... :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Na razie książka mnie nie przekonuje...

    Co do straty moim zdaniem każdy odczuwa ją inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  21. Muszę koniecznie zapoznać się z tą książką. Coś czuję, że trafi w mój czytelniczy gust.

    OdpowiedzUsuń
  22. Przyznam, że książka mnie zainteresowała. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  23. Zaintrygowała mnie ta pozycja, ale jeszcze mam przed soba nie mały stosik :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak znam życie, to ten stoisk wcale "mały" nie jest :)

      Usuń
  24. Chętnie przeczytałabym tę książkę, a to za sprawą, tego jednego zdania, które napisałaś. Że wszyscy mamy kogoś, kogo straciliśmy. To zdecydowanie coś, co mnie kusi i przez co ta książka staje się taką ciekawą lekturą. Jak już skończę romans z kryminałami, to spróbuję ją znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz? Czasami jedno zdanie potrafi zachęcić :)

      Usuń
  25. Muszę tę książkę przeczytać, po prostu muszę! ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Zawsze po każdym złym zdarzeniu jakie ma miejsce w moim życiu mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży i będzie lepiej. Owszem na początku jestem w lekkim dole, ale nigdy na tyle, żeby myśleć, że już nic dobrego mnie nie spotka. Myślę, że takie książki, które dają nadzieję są potrzebne ;), więc może w przyszłości się na nią skuszę ;).

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  27. To bardzo piękna myśl - warta zapamiętania!

    OdpowiedzUsuń
  28. Tematyka przyciąga i dobrze, że książka niesie nadzieję. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Książka ta może być naprawdę ciekawą pozycją i z chęcią po nią sięgne gdy tyko znajdę chwilkę czasu.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
  30. Książka raczej nie dla mnie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Lubię takie książki o wielkiej niewiadomej jaka czeka nas po tamtej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  32. Strasznie mnie zaciekawiłaś tą recenzją. Muszę koniecznie przeczytać tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Bardzo podoba mi się Twój blog, bo są super recenzje książek. Tu zostawiam komentarz, bo dzięki Twojej ocenie książka stała mi się bliska i chcę ją przeczytać. Coś podobnego, ale zaczęte i nie wiem czy warto pisać dalej...mój śniący świat tak nazwałam moje opowiadanie na razie, a miała być powieść:)wymyśliłam sobie Ponów, żeby było łatwiej zrozumieć odchodzenie:) Trudno wszystko scalić, bo religia jedno, a ja czuję inaczej jakiś rodzaj pamięci, albo wyobraźni:) Coś mi się wydaje, że Bóg to wszechświat i takie rozumowanie też jest prawidłowe , tylko teraz: jeśli żyjąc nie pamiętamy nic z tego kiedyś, to śmierć jest absolutna, bo zabiera nam tożsamość: to ja:)uściski.

    OdpowiedzUsuń