Są
takie momenty w życiu, które można dzielić tylko z najbliższą sobie osobą. Na przykład pierwsze ruchy dziecka, dekorowanie pokoju
dla małego lokatora, wyczekiwanie aż pojawi się na świecie; takie momenty
przeżywa się najczęściej ze swoim mężem, dzieląc się z nim wszystkimi
nadziejami, jaka będzie ta mała istota i z wszystkimi strachami, czy da się
radę wychować go na dobrego i silnego człowieka?
Natalie, główna bohaterka książki „Consolation”
nie miała takiej możliwości; jej mąż Aaron był komandosem i co chwilę wyjeżdżał
na akcje, pozostawiając ją samą sobie. Jednak kobieta była szczęśliwa, kochała
męża i nie mogła doczekać się momentu, gdy ich mała córeczka się urodzi. Niestety los bywa okrutny i w momencie, gdy
Natalie była w najszczęśliwszym momencie swojego życia, zabrał jej to, co
kochała najbardziej. Męża.
Aaron zginął wjeżdżając na ładunek
wybuchowy. Śmierć szlachetna, bo walczył o życie bezbronnych, ale i niepotrzebna.
Młoda wdowa długo nie mogła pozbierać się po tej stracie i dopiero poród i pojawienie
się na świecie małej Aarabelle sprawiły, że zawzięła się w sobie i postanowiła
żyć nadal, chociaż czuła, że już nigdy nie będzie równie szczęśliwa jak kiedyś.
Opieką otaczali ją wszyscy przyjaciele
Aarona – kodeks komandosów nie pozwala na pozostawienie wdowy samej sobie, poza
tym przez lata zżyli się z Natalie i nie mogli patrzeć, jak cierpi. Starali się
więc zapewnić jej pomoc, poczuć się na nowo dawną sobą, mimo że kobieta
odtrącała ich od siebie, tworząc mur, chroniący ją od myślenia o zmarłym mężu.
Bo ilekroć widziała jego kolegów, zaczynała na nowo przeżywać jego śmierć.
„Czasami nasze problemy wydają się
nam tak wielkie, że zapominamy o pokorze.”
Pewnie w końcu by odpuścili, jednak
wtedy do miasta wrócił najlepszy przyjaciel Aarona, Liam. Mężczyzna, który
traktował go jak brata, postanowił za wszelką cenę sprawić, by ukochana zmarłego kumpla nauczyła się na nowo żyć. Dzięki jego poczuciu humoru, zawziętości i
nieodpartemu urokowi, Natalie zaczęła się znowu uśmiechać. I pozwoliła sobie na
nowe uczucie…
Największym atutem tej książki
bezsprzecznie jest Liam. Parafrazując znaną ostatnio reklamę, nie wiem czy tacy
mężczyźni istnieją naprawdę, ale poczytać o nich jest miło. Liam, również komandos, jest facetem
niezwykle ciepłym, opiekuńczym i oddanym sprawie. Wie, czego chce od życia i od
lat przestrzega zasad, które sam sobie narzucił. Co jednak, kiedy jego
serce nie chce już przestrzegać tych zasad? Gdy jego jedynym marzeniem jest dać
się pokochać Natalie i małej Aarze i stać się ich opiekunem?
„Pieprzyć życie. Pieprzyć miłość i wszystkich,
którzy powiedzieli mi, że im przykro.”
Natalie z kolei jest bohaterką, która
mogłaby irytować, ale znając jej historię, puszcza się to płazem. Rozumiem jej
rozchwianie, jej wieczne huśtawki nastrojów i jej napady płaczu. Życie
porządnie dało jej w kość, nie odpuszczając nawet po śmierci Aarona; bo wtedy
na jaw wychodzą sprawki, które mąż umiejętnie zamiatał pod dywan, ale których
nie mógł wziąć ze sobą do grobu.
„Consolation”
to świetna książka. I mówię to ja – wieczna przeciwniczka romansów, za nic
mająca chwytające za serce opowieści miłosne. Urokowi takich opowieści poddałam się dwukrotnie – raz
dzięki Elle Kennedy i teraz po raz drugi, dzięki Corinne Michaels. Obie autorki
piszą w taki sposób, że chce się je czytać, chłonąć każde słowo, pędzić prosto
do zakończenia, by potem z żalem zamknąć książkę i czekać na kolejny tom.
Michaels świetnie gra emocjami, dając
swoim czytelnikom całą ich gamę: od radości, nadziei, ekscytacji, podniecenia,
poprzez wahanie, niepewność aż do złości i poczucia cholernej
niesprawiedliwości. Trudne tematy są świetnie rozładowywane przez humor i
ironię, a to sprawia, że książka nie jest zbyt patetyczna. Żałoba, którą przeżywa
Natalie jest opisana w taki sposób, że sam czytelnik czuje w sobie pustkę,
jakby stracił kogoś sobie bliskiego.
Jedynym minusem w moim przypadku było
zakończenie, bo – szczerze – od samego początku czułam jak ta historia się
skończy, dlatego też nie przeżyłam szoku czytając ostatnie kartki powieści. Być
może to moja wina, bo za dużo książek w życiu przeczytałam i za dużo obejrzałam
seriali, dlatego też takie rozwiązanie wydawało mi się dość oczywiste. A może po prostu ja i Michaels myślimy
podobnie?
Niemniej jednak, temu tytułowi
stawiam bardzo wysoką ocenę i z niecierpliwością wyczekuję piątego grudnia,
kiedy pojawi się jego kontynuacja. Wydawnictwo Szósty Zmysł to nowość na rynku
i muszę powiedzieć, że weszli na niego z wielkim wdziękiem. Jeżeli nadal będą
wydawać takie książki, to obiecuję uroczyście – będę ich najwierniejszą
czytelniczką!
Premiera tego tytułu już 11 października.
Sama nie wiem czy akurat teraz mam ochotę na taką książkę.
OdpowiedzUsuńChociaż wierzę, że mogła wciągnąć :)
Fajnie masz, że tak przedpremierowo książki czytujesz.
Pozdrawiam :)
Taka mała przyjemność z prowadzenia bloga książkowego :)
UsuńRecenzja jak zwykle świetna, ale ja unikam takich książek - temat dla mnie trudny. Odganiam od siebie złe myśli o śmierci, chorobie, stracie bliskich i tym jak się człowiek wtedy czuje.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńNa szczęście jest tyle książek na rynku, że na pewno masz co czytać! :)
Ciągle nadrabiam zaległości w czytaniu, powoli mi idzie, ale do przodu ;)
UsuńRaczej polecę siostrze po premierze, bo na chwilę obecną nie jestem przekonana, czy przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńO, nie słyszałam o niej. Ale brzmi jak coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńCudowna jest! :)
UsuńZdecydowanie dla mnie
OdpowiedzUsuńPiękna powieść, wciska w fotel :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! :)
Usuńtez wydaje mi się ze to ksiażka dla mnie :D muszę przejrzeć jeszcze kilka Twoich postów, bo wiem ze coś mi wpadło w oko a własnie robię nowe zapasy na długie, jesienne wieczory :D
OdpowiedzUsuńBuziaki!
czynnikipierwsze.com
Rozgość się na blogu, zapraszam serdecznie :)
Usuńksiążkę dostałam dopiero w tym tygodniu, a że jestem w trakcie czytania innej, to z lekturą tej będę musiała chwilkę poczekać. przejrzałam jednak kilka recenzji książki i mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo jak innym jej czytelnikom:)
OdpowiedzUsuńTeż dostałam ją w tym tygodniu :) czytam na raz trzy książki, więc od razu się zabrałam i za tą :)
UsuńChętnie przeczytam :) Bardzo fajna recenzja.
OdpowiedzUsuńczy jest czansa gdzies poczytać jak to się stało, że prowadzisz bloga ksiązkowego? Jak się zaczęła Twoja historia?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Takiego wpisu nie ma, bo nigdy nie powstał :) a zaczęłam pisać w sumie z potrzeby podzielenia się swoimi opiniami co do książek :) ot i tyle :)
UsuńJa dopiero przymierzam się do lektury :) cieszę się,że robi tak pozytywne wrażenie.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie będziesz nią zachwycona :)
UsuńDo tej pory czytam same zachwalające opinie - i jak tu się nie skusić? :)
OdpowiedzUsuńNie ma opcji, żeby się nie skusić :)
UsuńTo kolejna, pozytywna recenzja tej książki. Chętnie się na nią skuszę.
OdpowiedzUsuńNegatywną widziałam tylko jedną :)
UsuńNie przepadam za romansami, ale skoro polecasz to może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńjesienią dla przeciwwagi tego co za oknem, lubię nawet sięgnąć po takie książki bardziej romantyczne :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Rozpala policzki :)
UsuńNw czemu, ale bardzo podoba mi się okładka ;D
OdpowiedzUsuńŚliczna jest! Kolejne też będą piękne :)
UsuńMoże być ciekawą pozycją, szczególnie na te długie i zimne wieczory. :)
OdpowiedzUsuńSkoro Ty polecasz, to ja się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńAż tak mi ufasz w tej kwestii? :)
UsuńA ja od czasu do czasu lubię poczytać romanse. Muszę zanotować tytuł proponowanej przez Ciebie książki i po lekturze "Córek Wawelu" będę chciała zdobyć "Consolation" :)
OdpowiedzUsuńI jak Ci się "córki" podobały? :)
UsuńJestem pewna, że książka przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńLubię romansidła;)
Też za romansami nie przepadam, ale od czasu do czasu lubię przeczytać coś innego. Z romansów i fantasy ( którego na ogół również nie czytam), mogę polecić Ci "Siedem dni dla wieczności" Marka Levy'ego. Fajna recenzja :)
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie tytuł i poszukam w bibliotece :)
UsuńBędę polować na tę powieść, bo wiele osób poleca ;)
OdpowiedzUsuńoj nie dla mnie
OdpowiedzUsuńOj nie... płakałabym... :( Miłego dnia. Jestem tutaj.
OdpowiedzUsuńKanaliki łzowe trzeba czasami przeczyścić :)
UsuńCiekawa choć nie przepadam za motywem samotnych matek.
OdpowiedzUsuńTam ten motyw jest bardzo mocno poboczny :)
UsuńNie jestem wielką fanką takich historii, ale skoro Ciebie książka zauroczyła to może też dam jej szansę. Najbardziej obawiam się przewidywalności, bo niestety ale podejrzewam już jak wszystko się skończyło :P
OdpowiedzUsuńOoooo jeny, toś mnie teraz zachęciła- również rzadko sięgam po romanse, a tu szykuje się coś interesującego!
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam☺
OdpowiedzUsuńFabuła przypomina mi "Przeprawy"D. steel
Obserwuje
Pozdrawiam
Lili-93.blogspot.com
Ciekawa, mogłaby nam się spodobać :) A już na pewno przypadłaby do gustu naszej siostrze :D
OdpowiedzUsuńJestem jej niezmiernie ciekawa! Uwielbiam książki w takich klimatach, wzruszające romanse to coś, co czytam z przyjemnością, więc na pewno nie odpuszczę sobie tej książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://czytanie-i-inne-przygody.blogspot.com
To już kolejna bardzo zachęcająca recenzja tejże książki, przekonuje mnie do jej przeczytania. Jestem ciekawa jakie emocje zafunduje czytelnikom pisarka.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. To kolejna tak pozytywna opinia, którą czytam na temat tej książki :)
OdpowiedzUsuńJak już pisałam nieraz nie lubię romansideł, ale skoro nawet Ty polecasz tą książkę, to może faktycznie warto po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńna razie mam taki sajgon że na książki czasu już mi nie starcza;(
OdpowiedzUsuńA ja w życiu nie spodziewałam się takiego szokującego zakończenia. Jestem bardzo ciekawa, jaki będzie ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńIdealna książka na jesienne wieczorki :-)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńJak przeglądałam stronę empiku to tą książkę zauważyłam. Może ją kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJak przeglądałam stronę empiku to tą książkę zauważyłam. Może ją kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą książką. Wpisuję ją na moją listę książek do przeczytania. :D
OdpowiedzUsuńŁo matko, nawet mnie ta pozycja zaciekawiła, ale podjęłam kolejne współpracę i już jej chyba nigdzie nie upchnę ;p
OdpowiedzUsuńNiestety nie przepadam za tym gatunkiem ;)
OdpowiedzUsuńA mnie zakończenie o dziwo zaskoczyło, obstawiałam odrobinę 'mroczniejszą' wersję zdarzeń ;) Ciekawa jestem drugiego tomu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Lubię emocjonujące książki. Ale tą czytałabym z lekkimi obawami i ze smutkiem. Z pewnością daje do myślenia i nakazuje bardziej doceniać co się ma :)
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią po ten tytuł sięgnę. Tylko zachęcasz do przeczytania.
OdpowiedzUsuńSuper, że mogłaś czytać tą książkę zanim będzie dostępna dla wszystkich :)
OdpowiedzUsuńOh, pozycja zdecydowanie dla mnie! Uwielbiam Navy SEALs po obejrzeniu serialu Hawaii Five-0 mam do żołnierzy marynarki szczególną słabość <3 Z pewnością sięgnę po tę książkę, tylko niech mi się zmniejszy stosik "do przeczytania" najpierw :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, she__vvolf 🐺
Narobiłaś mi ogromnej ochoty na tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńJuż tyle dobrego czytałam o tym tytule, że nie pozostaje mi nic innego jak tyko przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Zgadzam się z recenzją i również polecam tą książkę.
OdpowiedzUsuńTaka książka to idealny prezent na ślub czy też wieczór panieński. Jesteśmy przekonani, że spodoba się on wielu kobietom.
OdpowiedzUsuńMnie się podobała - też ją dostałam przedpremierowo. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest na mojej liście. Rzadko czytam romanse choć mi się zdarza szczególnie po czymś naprawdę ciężkim. Dzięki Tobie wiem że warto, a książka umili mi czas.
OdpowiedzUsuń