Zdarza się czasami, że książka
oczaruje nas już po samej okładce i zapowiedzi. Że sam tytuł przyniesie ze sobą obietnicę przepięknej książki, która
coś w naszym życiu będzie znaczyła. Taką książką w ostatnim czasie była dla
mnie „Ostatnia prawdziwa love story”. Spodziewałam się przepięknej historii o
miłości, jej różnych aspektach i wymiarach, szczególnie, że reklamowana jest
jako: „książka o pierwszych i ostatnich miłościach, i wszystkim, co pomiędzy…”.
Co zaś otrzymałam?
Hendrix i Corrina są nastolatkami i
to w gruncie rzeczy powinno tłumaczyć ich zachowanie. Bo czy dorosły,
odpowiedzialny człowiek, podstępem wyprowadziłby swojego dziadka z ośrodka dla
seniorów, ukradłby samochód i wybrałby się w drogę przez całą Amerykę, aby
starszy pan mógł raz jeszcze odwiedzić swój dom znajdujący się w miejscowości
Ithaka? W szczególności, że Dziadzio cierpi na chorobę Alzheimera i nie jest
zbyt łatwym towarzyszem podróży. Wspomnieć wystarczy jeszcze o tym, że
nastolatkowie są ścigani przez lekarzy i policję, ale nikt nie jest w stanie
ich zatrzymać. Serio?
Jeżeli dobrze zrozumiałam, w zamyśle
autora było przedstawienie trzech różnych historii miłosnych; tej pomiędzy
Dziadziem a Babcią, którą przerwała jej śmierć. Nie była to miłość łatwa, bo na
długi czas rozdzieliła ich wojna w Wietnamie, ale jednak los na nowo ich
połączył i mogli razem budować swoją przyszłość. Druga historia dotyczy mamy
Hendrixa i jego Zmarłego Taty, który zginął w wypadku samochodowym, niedługo po
tym, jak zniknął z domu; to z kolei była miłość trudna, wyboista, dość smutna.
Trzecia opowieść dotyczyć ma głównych bohaterów, czyli nieprzystępnej i trudnej
w obyciu Corriny i nieśmiałego Hendrixa. Zamysł świetny, gorzej niestety z
wykonaniem – każda z tych historii opisana jest nijako. Bez polotu, bez fantazji,
bez jakichkolwiek uczuć. Czułam się tak, jakbym czytała anons w podmiejskiej
gazecie, że taka to a taka osoba kocha tego to a tego człowieka.
„-Mam wrażenie, jakby całe życie
ludzie mówili mi, kim nie jestem. Ciągle czuję, czym nie jestem, czy też czym
jestem nie w pełni. Chciałabym po prostu poczuć się częścią czegoś. Chcę być
czymś czym jestem. W pełni.”
Pewnie
jak zwykle wyjdę na osobę, która nie potrafi zachwycić się dobrą książką, ale
dla mnie „Ostatnia prawdziwa love story” jest zwykłą, banalną młodzieżówką,
która mało ma wspólnego z wielką historią miłosną. Może gdyby autor bardziej skupiał się na relacji
Dziadzia z jego zmarłą żoną, historia ta miałaby szansę zawładnąć moim sercem,
ale niestety jest ona potraktowana po macoszemu. Ta książka dotyczy przede
wszystkim Hendrixa, Carriny i ich podróży, podczas której słuchają ciągle
muzyki, a nazwy zespołów starego rocka tłoczą się na co drugiej stronie (co też lekko mnie irytowało, bo te wieczne
wzmianki tylko mnie drażniły.)
Nie rozumiem też, jak nastolatek – bo
to Hendrix jest narratorem powieści – może opowiadając o swoim ojcu zawsze
mówić „Zmarły Tata”. Nigdy nie powiedział po prostu „Tata”, zawsze w swoich
wypowiedziach, czy chociażby myślach musi dodawać „Zmarły”. Brzmi to trochę
dziwacznie, patrząc na to z realistycznej, ludzkiej strony. Poza tym sprawia,
że wspominany ojciec znany jest tylko z tego, że umarł, jakby nie liczyło się w
jego życiu nic więcej.
Drażnił mnie styl pisania autora; jego zdania często były dla mnie niezrozumiałe, toporne, wymuszone. Nawet ten cytat, który wam przedstawiłam, brzmi dla mnie dziwnie. Musiałam kilkakrotnie się w niego wczytać, żeby zrozumieć jego sens, zrozumieć, co autor chciał mi przez niego przekazać. Dialogi są bardzo chaotyczne, często nie wiedziałam kto co mówi, gubiłam się i czułam się niepewnie. A to chyba najgorsze co może być podczas czytania książki - poczucie niepewności, czy to, co czytamy, ma jakikolwiek sens.
Podsumowując, dla mnie „Ostatnia
prawdziwa love story” jest książką dość przeciętną. Można ją przeczytać, ale nie należy spodziewać się po niej wielkich
emocji i poważnych refleksji. Ot, książka na jeden wieczór o której szybko
się zapomni. Ale z tego co widziałam w blogosferze, wiele osób ją chwali, więc może
po prostu ja się nie znam, a was ten tytuł zachwyci.
Czasem tak właśnie jest. Ja nieraz tak mam - wszystkich coś zachwyca, a ja w tym w ogóle żadnego fenomenu się doszukać nie mogę.
OdpowiedzUsuńMiałam nawet niedawno takie uczucie.
Pozdrawiam serdecznie :)
to raczej czytać nie będę ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Jak dla mnie nie każdy musi zachwycać sie tym, co wszyscy. Każdy z nas ma inny gust, inne sprecyzowane ... ideały książkowe. I nawet jeżeli czasami wydaje nam się, że dana lektura na pewno trafi w nasz gust, to możemy się mylić :) Ja raczej się na książkę nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki o miłości, szczególnie tej trudnej z lekką nutą magii. Moja ulubiona książka to 100 lat samotności oraz Wstyd :)
OdpowiedzUsuńZ tego co czytam to trochę naciągana bajka xD
OdpowiedzUsuńRaczej nie mam czasu na takie pozycje :)
OdpowiedzUsuńTo chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lili-93.blogspot.com
Dwa dni temu kończył się termin realizacji promocyjnie kupionych (kilka miesięcy wcześniej) biletów do kina w moim mieście. Nie miałam specjalnego wyboru, więc poszłam na "Botoks". Film zebrał (chyba wyłącznie) bardzo krytyczne recenzję, więc udałam się do kina z przeświadczeniem, że najprawdopodobniej w trakcie seansu wyjdę. Nie wyszłam i nie żałuję, że właśnie ten film wybrałam. Podobnie jest z książkami:)
OdpowiedzUsuńMoże nie zachwalasz, ale fabuła wydaje się być lekka i przyjemna, więc chyba dodam ją sobie na półkę "chcę przeczytać" :D
OdpowiedzUsuńTa książka raczej nie dla mnie...Jakoś mnie nie ciekawi.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie spełniła Twoich oczekiwań.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się zawiodłaś, ale ja na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i niezbyt kojarzę z blogosfery...może się skusze z ciekawości :)Też czasem mi się nie podoba to co inni zachwalają :)
OdpowiedzUsuńSkoro Ciebie ta książka nie zachwyciła, to podejrzewam, że na mnie również nie zrobiłaby wrażenia. Bardzo dobra i rzetelna recenzja :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zakladkadoksiazek.pl
Nie czytałam jeszcze tej książki. Szkoda, że się zawiodłaś.
OdpowiedzUsuńNie wszystkim wszystko będzie się podobać. Dobrze, że są różnice. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce.
OdpowiedzUsuńAle okładka ładna :)
Będę pamiętać, żeby jej nie czytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie jest to książka po którą bym sięgnęła.. tego typu historyjki to nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńja tam pierwszy raz widzę książkę na oczy;)
OdpowiedzUsuńA może po prostu przeczytałaś już tak wiele książek, że jesteś bardziej wymagającym czytelnikiem :)
OdpowiedzUsuńjesteś bardzo wymagającym czytelnikiem ze względu na lość przeczytanych książek dlatego trudno cię w 100% zadowolić - co jest w sumie dobre bo jak coś ci spasuje to znaczy że na prawdę jest dobre :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego weekendu! :)
ANRU,
Mam podobnie. Często zdarza mi się, że tytuł, który był taki obiecujący totalnie mnie nie zachwycił i każdy uważał, że jestem inna, bo nie doceniam danej książki. Ale niestety, czasem tak po prostu jest, co człowiek to opinia :)
OdpowiedzUsuńPo młodzieżówki rzadko sięgam, rzadko mnie już zachęcają do przeczytania. Tym bardziej te z irytującym stylem.
OdpowiedzUsuńPowracam po dłuższej przerwie do świata książkowego, więc nie do końca jeszcze wiem, co teraz zachwyca innych i muszę powoli nadrobić. Czy po tę książkę sięgnę to nie wiem, bo jakoś trochę mnie przeraża to, że ma ona dotyczyć trzech różnych historii miłosnych.
OdpowiedzUsuńOoo, szkoda, że Ci się aż tak nie spodobała. Ja byłam lekturą wręcz zachwycona. Ale wiadomo, każdy lubi coś innego. ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda,że przeciętna.Tym razem sobie ją daruję ;) Miłego dnia !!
OdpowiedzUsuńTo jak słaba, to nawet nie próbuję czytać :)
OdpowiedzUsuńLubie książki z refleksjami, czasami troche ciężkie dla psychiki.. ta, no przeciętniak jak wiele innych ale skusiłabym się na nią tylko wtedy, kiedy miałabym o wiele więcej wolnego czasu a nie wiedziałabym jak go zagospodarować :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPo opisie chętnie bym przeczytała tę książkę. rzeczywiście tytuł kojarzy się z jakąś historią miłosną.
OdpowiedzUsuńHistorie miłosne zazwyczaj poruszają wiele osób, które taką miłość już przeżyły. Miło czytać,że ludzie w dzisiejszych czasach potrafią się jeszcze tak kochać.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi na nią czasu. Przecież jest wiele innych świetnych książek,.które czekają, by poświęcić im uwagę:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Ja ostatnio nie lubię ani książek ani filmów typowo młodzieżowych. Wydają mi się takie banalne. Pozdrawiam Agato! :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Cię rozczarowała. Ja nie miałam okazji jej czytać i pewnie się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńjak mnie tu dawno nie było ;-( ehh ale czasu brak na wszystko ;-( ehh
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że mi wybaczysz ! :-*
nie mam czasu na ksiazki ;-(
Jak widać, ilu czytelników, tyle opinii. Ja książki nie czytałam, więc się nie wypowiem na jej temat.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce i też nie zawsze rozumiem fenomen jakiejś powieści.
OdpowiedzUsuńSłaba??
OdpowiedzUsuńTo ja podziękuje mam już dosyć sporą kolejkę.
Przyznam szczerze, że mi również nie przypadła ta książka do gustu :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi czasu na książki, o których szybko się zapomina :/
OdpowiedzUsuń