W niedzielny wieczór spotkałam się
ze znajomymi mojego najwspanialszego i jak to przy spotkaniach
towarzyskich bywa – każdy opowiadał co u niego słychać, co się
ostatnio zmieniło i co zabawnego wydarzyło się w okolicy. Znajoma
zaczęła opowiadać o swoim koledze, nazwijmy go W. (bo i tak nie
pamiętam jak on miał na imię), który jest dorosłym facetem,
pracującym i zarabiającym dość dużo. Otóż W. został niedawno
zaproszony na wesele. Stwierdził zawczasu, że nie za bardzo lubi
państwa młodych, więc do koperty włożył im 200 złotych, co by
z niego nie mieli zbyt dużego zysku. Stojąc jednak w kolejce do
składania życzeń W. stwierdził wewnętrznie, że nie lubi młodych
nieco bardziej i udał się do łazienki, gdzie wyciągnął z
koperty banknot pięćdziesięciozłotowy i usatysfakcjonowany z
powrotem zajął miejsce w kolejce. Jednak po chwili jego zwoje
mózgowe zapaliły się niczym czerwona lampka w filmach akcji i
uznał, że przecież oni są bogaci, to po co on im aż tyle
pieniędzy będzie dawał? I znowu udał się w ustronne miejsce aby
wyciągnąć kolejny banknot.
Nie rozumiem dlaczego według znajomych
ta historia była „fajna i zabawna” a z W. to „jest taki
żartowniś”. Wesela nie robi się dla pieniędzy – co każdy
powtarza z uporem maniaka – ale jeśli już się na nie idzie i
w dodatku jeśli ma się pieniądze, to warto dać chociaż za to, co
się przeje i przepije. A jeśli się młodych nie lubi, to się
zostaje w domu, prawda?
EDIT - z powodu komentarzy dodam tutaj, co by tam się nie rozpisywać - racja, nie chodzi o to, żeby w kopertę włożyć tyle, co młodzi wydali na jedzenie i picie gościa. Daje się to, co się ma a jak się nie ma to się po prostu przychodzi i nikt się o to nie obraża. Jednak jeśli pan W. zarabia miesięcznie kilka tysięcy i ma kasy pod brodę a żal mu 50 złotych dla gości, to według mnie jest coś nie tak. Bo mi osobiście byłoby po prostu głupio i chociażbym im ręczniki głupi kupiła.
EDIT - z powodu komentarzy dodam tutaj, co by tam się nie rozpisywać - racja, nie chodzi o to, żeby w kopertę włożyć tyle, co młodzi wydali na jedzenie i picie gościa. Daje się to, co się ma a jak się nie ma to się po prostu przychodzi i nikt się o to nie obraża. Jednak jeśli pan W. zarabia miesięcznie kilka tysięcy i ma kasy pod brodę a żal mu 50 złotych dla gości, to według mnie jest coś nie tak. Bo mi osobiście byłoby po prostu głupio i chociażbym im ręczniki głupi kupiła.
"Człowiek nie jest bogaty tym, co posiada, lecz tym, bez czego potrafi się obejść."
Sytuacja druga. Napisał do mnie
ostatnio pewny pan „Janusz-biznesu” z pewną propozycją. Otóż
zaproponował mi, że za napisanie dla niego stu artykułów
(każdy po 2 strony A4) zapłaci mi 50 złotych. Artykuł za
pięćdziesiąt groszy, czyli strona za groszy dwadzieścia pięć.
Nawet na bułkę by mi nie starczyło, bo ze mnie krezus i jadam
takie, co kosztują 60 groszy.
Normalnie sprawę
bym wyśmiała a maila wyrzuciła do kosza, ale coś mnie podkusiło
i napisałam do pana, czy aby dobrą stawkę napisał, bo – kto
wie? - może jedno zero mu się gdzieś schowało. Pan napisał, że
w sumie mam rację, bo nie zaznaczył, że 50 złotych brutto a nie
netto.
Co do moich
przygód z poszukiwaniem pracy – teraz już nie szukam, otwieram
coś swojego – to znalazłam
raz ogłoszenie, że w mieście moim wojewódzkim szukają osoby do
prowadzenia biura. Wysłałam CV, po kilku dniach odezwała się miła
Pani, że zapraszają mnie na rozmowę kwalifikacyjną. Pojechałam,
zapłaciłam całe 6 złotych za bilet autobusowy, uciekałam przed
deszczem, bo oczywiście parasola nie miałam, ale w końcu dotarłam.
Zasiadłam przed Panią a ona mnie pyta na jakie stanowisko aplikuję.
Trochę się zdziwiłam, że Pani nie wie po co przyszłam, ale
powiedziałam zgodnie z prawdą, że na stanowisko osoby prowadzącej
biuro. Kobiecina zrobiła oczy jak pięć złotych i pyta czy na
pewno. Po kilku minutach i dwóch rozmowach Pani z kierownikiem
okazało się, że ogłoszenie faktycznie „zostało
tak sformułowane, ale oni szukają ankieterów a jeśli piszą to
wprost, to mniej ludzi do nich przychodzi.”
Ale, żeby nie
było, że jestem bez winy, raz i ja dopuściłam się okropnej
ludzkiej podłości. Miało to miejsce w zeszłą środę, kiedy to
kupowałam w Rossmannie maszynki do golenia dla mojego
najwspanialszego. Stanęłam w kolejce do kasy a że przede mną pani
kupowała tysiące dezodorantów i tuszy do rzęs a mi zachciało się
pić, zrobiłam krok w bok i sięgnęłam po sok i grzecznie z
powrotem stanęłam na swoim miejscu.
Chwilę później
– gdy pani przede mną miała na rachunku dopiero 300 złotych a w
koszyku jeszcze sporo asortymentu – coś zaczęło za mną buczeć.
Kulturalnie zignorowałam, chociaż mnie korciło zobaczyć o co
chodzi. Wiecie, silna wola i tak dalej. Po chwili jednak buczenie
przeszło w wysokie szeptane alty i usłyszałam: „krowa jedna się
wepchała”. Odwróciłam się, za mną stało dziewczę nastoletnie
z chłopakiem pod rękę i patrzyło na mnie w rządzą mordu w
oczach. Zrobiłam szybki rachunek sumienia i uznałam, że widocznie
się wepchałam po tym jak sięgnęłam po sok i nie powiem –
głupio mi się trochę zrobiło, bo nie byłam nawet świadoma, że
komuś krzywdę robię i że nagle zostaję porównana do zwierza
gospodarskiego.
Myślicie, że
przepuściłam dziewczynę? Otóż nie. Taka jestem podła, że nie
dość, że się wepchałam, to potem jeszcze zignorowałam jej
buczenie dalsze (buczała póki nie odeszłam od kasy) i
spokojnie kupiłam, co miałam kupić. Znowu pojawiają się u
mnie oznaki buntu.
Wstrętny Żartowniś, też coś... Dobrze, że każdy kartkę wkłada z życzeniami również do koperty. Może Państwo Młodzi przynajmniej dojdą, że to on sobie takie figle płata. Niech się tymi pieniędzmi udławi. Mógł nie iść jak ich nie lubi, a nie stawiać się w świetle niehonorowego per Dupka.
OdpowiedzUsuńA ten pan z artykułami - skąd ja to znam ;) Najlepiej, żebyś jeszcze dopłaciła za swoją pracę...
A buczącemu dziewczęciu powiedziałabym chyba coś. Choć w sumie czasem te "dziewczyny" jeszcze mogłyby odwinąć z łokcia (widziałam już takie sytuacje).
Trzymaj się i miejmy nadzieję, że limit podłości w otoczeniu został już wyczerpany :)
Pozdrawiam :)
Teraz coraz mniej osób niestety daje kartki - ponoć teraz to nie wypada już.
UsuńMogłam Panu zaproponować, że napisze mu 200 artykułów i dam mu za to 500 złotych, niech ma!
Heh ta rozmowa kwalifikacyjna o prowadzeniu biura to jakiś żart. Jak dla mnie samym kłamstwem się skompromitowali i ja pracować bym tam nie chciała. Chamstwo i kradzież czasu! Straszne. Współczuję ci.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Też nie chciałam, wyszłam jak niepyszna po tym jak powiedziałam Pani co o niej myślę :)
UsuńMiałam podobną sytuację z rozmowami kwalifikacyjnymi; ogłoszenie było do biura,a na rozmowie okazywało się, że to akwizycja. Raz też miałam mieć pracę biurową tylko tyle że biuro jak sie okazało było w mieszkaniu prywatnym i pracę mogłam podjąc tylko od warunkiem zamieszkania w niej tj. pokoju obok tegoż biura;)
OdpowiedzUsuńI tak skończyła się moja kariera biurowa.
Moja też się już skończyła :) wolę pracować na własny rachunek :)
UsuńWow to 50 zł mnie rozwaliło ;D
OdpowiedzUsuńMajątek, prawda? :)
UsuńPan kopertowy żartowniś sam się podsumował swoim zachowaniem. Skoro tak zachowująca się osoba nie lubiła młodych, to oni musieli być całkiem w porządku:)
OdpowiedzUsuńRozmowa o prace to faktycznie beznadziejna sytuacja, człowiek jedzie a tu się dowiesz, że "praca marzeń" to to nie jest.
Ja się tylko cieszę że tego żartownisia nie znam i nie poznam :)
Usuńco za frajer ... :( tak jak w tytule "podłość ludzka nie zna granic" niestety
OdpowiedzUsuńŚmieszna ta sytuacja nie jest, ale z drugiej strony nie można wymagać od gości by dali ile, ile para młoda zapłaciła za jego jedzenie ;)
OdpowiedzUsuńNie, ale osobiście kiedy ja idę na wesele to staram się włożyć w tą kopertę tyle, żeby młodzi coś z tego mieli :)
UsuńNie sądziłam, że jesteś taka podła :P
OdpowiedzUsuńOsobiście nie rozumiem toku myślenia Pana W., bo po co zjawiać się na weselu osób za którymi nie przepadamy. Wcale jego historia mnie nie rozbawiła, jak Ciebie.
A są tacy, których ta historia żywo śmieszy :)
UsuńTo my mieliśmy kiedyś z Panem Niezastąpionym sytuacje. Stoimy w kolejce z pełnym wózkiem zakupów ( przed wyjazdem Pana Niezastąpionego często tak bywało). Za nami stanęła pani ok. 60-tki. No to Pan Niezastąpiony patrząc że ma tylko dwie rzeczy powiedział:" Niech pani wejdzie przed nami bo my mamy tyle rzeczy". Pani uśmiechnęła się i odparła że poczeka. Za kawałek podszedł do niej mężczyzna. A ona do niego niezadowolona:" Widzisz tyle rzeczy mają a nas nie przepuścili. A my mamy tylko trzy rzeczy". Stwierdziłam że lubi sobie wyszukiwać powodu do narzekań :) A na ślub według mnie daje się tyle ile się ma. Ja nie wyobrażam sobie dać 500 zł i nie mieć potem za co żyć. Dostają tyle na ile mnie stać. A jak nie pasuje to niech mnie nie zapraszają :)
OdpowiedzUsuńDaje się tyle, ile się ma, ale też jak idę do kogoś na wesele to staram się coś tam włożyć a nie z czystej złośliwości wkładać tam jak najmniej. Bo pan W. ewidentnie zrobił to złośliwie.
UsuńJa osobiście mam trochę inne podejście do prezentów na wesele. To znaczy moja przyjaciółka po ślubie zrobiła listę kto ile dał,kto ją bardziej lubi i jaka rodzina dała więcej. I zamiast nocy poślubnej oni liczyli czy goście zwrócili im za przyjęcie. Jeżeli kogoś się zaprasza i oczekuje od razu ,że każdy ma dać tyle ile zje i wypije to dla mnie jest hmm idiotyzm w czystej postaci. Zamiast zaproszeń lepiej od razu sprzedawać bilet wstępu. Albo przynajmniej konsultować z gośćmi wybór miejsca i menu bo nie każdego stać by dać minimum 300 zl za talerzyk. Jak ja wezmę ślub i wesele mieć będę wolałabym by goście wspomogli puckie hospicjum a na wesele przyszli bo mnie lubią :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mi się pani wepchała w Rossmannie,nic nie powiedziałam ale pani mi zwróciła uwagę,że sama jej miejsca niw ustąpiłam skoro ona weszła przede mną do sklepu :-)
Jak ktoś nie ma, to jasne, że się od niego nie wymaga i nawet upominku drobnego nie trzeba przynosić, tylko być. Jednak pan W. miał kasy sporo i z czystej złośliwości nie dał i jeszcze się tym szczycił na prawo i lewo, co by wyjść na chojraka.
UsuńMoim zdaniem to ile kto da zależy tylko od niego i nie można się dąsać jak ktoś kto ma środki do koperty włoży 100 zl czy nawet 50. Ślub bierze się dla ślubu,wesele to celebracja miłości a nie suche liczenie zysków. Mój tata idzie z mamą tylko do kościoła na ślub swojej chrześnicy. Nic nie zjedzą,niw ubrudzą talerzyka. Nie dadzą nic poza kwiatami i kartką. Będą komentarze -robią remont generalny,byli na wakacjach, a na kopertę ich nie stać. Trudno. Nie ma co marnować pieniędzy,skoro się kontaktów nie utrzymuje. Dla mnie zawartość koperty to kwestia indywidualna. I dlatego nie znoszę wesel. Bo młodzi mają w głowie głównie kalkulator i liczą koperty:)
UsuńMój mąż twierdzi, że czasami wstydzi się ze mną do sklepu (świnia ). Oczywiście jak coś mi nie pasuje to mam dar głośnego komentowania. Czekałam ostatnio u lekarza, aby sprawdzić co z "ktosiem" przyszła młoda dziewczyna z córką. Ciągle instruowała swoją pociechę. Jak ta plama nie zejdzie to cię uduszę, co ci radość z posiadania dziecka! Czekam cierpliwie na lekarza, aż skończy USG. W między czasie przyszła starsza Pani i grzecznie zapytała, czy może wejść tylko odebrać wyniki, bo jej córka jest za granica i okazało się, że ma raka. Głupia sprawa. Grzecznie mówię, żeby weszła, bo i tak mi się nie spieszy! Weszła starsza kobieta, a ta młoda do nas na poczekalni: a co to za puszczanie bez kolejki? To może wszystkich tak będziemy puszczać. Byłam zła, głodna, z pełnym pęcherzem. Grzecznie powiedziałam, że puszczać może sobie bańki mydlane i to nie ona przepuściła tę kobietę tylko ja. Wkurzyła się i dalej maglowała swoją córkę. Porażka... Było mi głupio, ale co za różnica, że poczekam 5 minut dłużej? Dla mnie żadna.
OdpowiedzUsuńOj, bo się bała, że jak jeszcze kogoś przepuścicie to ta plama co córka jej zrobiła, to na pewno nie zejdzie ;D
UsuńSwoją drogą ja takim starowinkom nie do końca ufam, bo zawsze chcą wejść na "momencik" a siedzą w środku godzinę.
Uwielbiam czytać anegdotki, więc i te czytałam z wielką przyjemnością.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem postawy Pana W. Skoro nie przepada za Młodą Parą to po co przychodził na wesele? A jeśli już przyszedł to powinien okazać choć trochę sympatii..
Na szukanie pracy mam jeszcze duużo czasu, ale czytając historie innych ludzi zaczynam się obawiać ;p
Pozdrawiam serdecznie!
napolceiwsercu.blogspot.com
Przyszedł się najeść i napić :P Niestety są i takie parapety ;)
UsuńU mnie wśród znajomych wszyscy wiedzą, że powinno się dać tyle, żeby przynajmniej zwrócić za siebie i tak najczęściej robimy. Sama jeszcze nawet nie myślę o narzeczeństwie, więc nie wiem jak bym zareagowała na tę historię.
OdpowiedzUsuńCo do pani w kolejce to też bym nie przepuściła, nie wiem o co robią tyle hałasu, przecież takie zakupy zajmują minutkę, to ich nie zbawi :P
Nie strasz mnie historiami z pracą, mam zamiar szukać w przyszłym miesiącu, po obronie i już trzęsę gaciami!
Za kilka lat tu wrócisz i powiesz jak reagujesz na tą historię :)
UsuńŻyczę Ci powodzenia w szukaniu a jak nie to... będziesz miała co opowiadać przy spotkaniach rodzinnych :)
A może on chciał jeden artykuł i reszta to czarno-białe kopie? :) Człowiek się chyba z kosmosu urwał...
OdpowiedzUsuńPan od koperty też pomysłowy, szkoda, że za jego oszczędną konspiracją nie szła zwykła kultura i zachowanie się fair wobec drugiego człowieka.
W Rossmannie zachowałabym się podobnie :) Nie ma to jak podła zasada "oko za oko"! Chociaż Hammurabi się w grobie ze śmiechu przewraca :)
Pozdrawiam!
Chyba nie, chociaż jeden artykuł za taką kwotę bym chętnie napisała :)
Usuń50 zł brutto ? hehe tego się nie spodziewałam :D normalnie szok :D
OdpowiedzUsuńDba o swoich podwładnych, prawda? :)
UsuńKiepska sprawa z tą kopertą. W ogóle koperty to kontrowersyjny temat, często się zdarza, że goście wkładają serwetki zamiast pieniędzy, to jest dopiero podłe!
OdpowiedzUsuńAlbo podpaski ;)
UsuńStawka genialna, życzę mu powodzenia w szukaniu naiwnych.
OdpowiedzUsuńJacyś się pewni znajdą :) gdyby każdy się cenił, to nawet by takiej sumy nie proponował :)
Usuńja ostatnio rozczytuję się w stronach typu piekielni.pl czy anonimowe.pl i na którejś z nich przeczytałam relację niedawnego pana młodego, który otwierając koperty z żoną, sześć znalazł pustych, a w dwóch jakieś nalepki ze słoika z musztardą czy innym majonezem :/
OdpowiedzUsuńoferta pracy wręcz nie do odrzucenia. niektórzy ludzie to chyba tupetu nie mają :/
a co Ty swojego otwierasz:D? znajdziesz dla mnie wakat:D?
Też lubię anonimowych! :) Ciekawe co my znajdziemy w kopertach :)
UsuńPisanie tekstów :)
strach się bać :P ja się przekonam już za nieco ponad 6 tygodni :D
UsuńI mi powiesz, oczywiście ;P
Usuńno ba, zdam relację z całej imprezy :P
UsuńBędziemy na bieżącą sms-ować ;D
Usuńwszyscy mi mówią, że nie będę miała kiedy zjeść, a Ty mi każesz jeszcze smsy wysyłać :P
UsuńTo bardzo typowe w Polsce.. u nas w Hiszpanii to się nie zdarza
OdpowiedzUsuńA jak jest u Was? :)
UsuńNie rozumiem pana W. Jak można być aż tak chytrą osobą. W ogóle irytuje mnie, szkoda mu? To po co idzie.
OdpowiedzUsuńA ta praca za 50 zł? To żart? Pójdziesz rano na zakupy i okaże się, że nawet te 50 na śniadanie nie wystarczy...
Bo burżujskie bułki kupuję :D
UsuńNie rozumiem logiki pana W. serio.. ale no cóż, często jest tak, że ludzie bogaci nie dadzą nic, a biedni cokolwiek mają to dadzą :)
OdpowiedzUsuńSmutna prawidłowość naszego świata....
Usuń50 zł za 100 artykułów? Matuchno kochana. Zgroza. Co ten człowiek ma w głowie?
OdpowiedzUsuńBiznes :D
UsuńTo nie jest biznes tylko wyzysk ludzi. Najgorsze, że z pewnością znajdzie się ktoś taki, który to napisze. I przez to zniżamy się do poziomu dna, robimy wszystko dostajemy NIC.
UsuńLudzie piszą i pracują za coraz mniej. Więc trochę sami na siebie kręcimy sznur :)
UsuńZdecydowanie 'żartowniś W.' nie jest wcale żartownisiem, lecz zwyczajnie sknerą. Ja bym wstydziła się o takim czymś opowiadać, nawet gdybym miała mówić o swoich znajomym. Jednak jak widać - ludzie są różni i nie wszyscy na poziomie.
OdpowiedzUsuń50zł za 100 artykułów? Dobre żarty.
Jak już wcześniej gdzieś pisałam - to nie człowiek a parapet -.-
UsuńInteresujące stwierdzenie ;p Aczkolwiek może coś w tym jest.
Usuń50zł??? Na prawdę???? Nie no żal..
OdpowiedzUsuńBRUTTO!
UsuńPo przeczytaniu twojego postu czuję się... zdegustowana! Popieram sytuację z Bezimiennym W.! Mi też byłoby głupio, gdybym zrobiła tak jak on. Przepraszam, ale zaryzykuję stwierdzeniem, że zachował się jak buc i nie wiem kogo to może smieszyć, ja bym się skrzywiła i do takiego człowieka więcej nie odezwała. Bo jak się kogoś nie lubi to rzeczywiście się do niego nie idzie.
OdpowiedzUsuńArtykuły mnie zabiły. Jakby komuś się chciało za tyle hajsu napisać i marnować czas.
Z ankieterami no, to w sumie nie całkiem nowa sprawa. Już się spotkałam z takimi sytuacjami.
A bucząca nastolatka - popieram, że zostałaś w kolejce. Korona paniusi z głowy nie spadła.
Myślę, że tytuł tego posta jest trafiony ;)
Pozdrawiam.
#SadisticWriter
Ha, cieszę się, że ktoś się ze mną zgadza w całej rozciągłości :D
Usuń50zł brutto i rozmowa kwalifikacyjna mnie powaliła na łopatki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Czy mogłabym Cię prosić o kliknięcie w linki u mnie w najnowszym poście, będę bardzo wdzięczna :)
A możesz, za 1 złoty brutto chętnie poklikam :D
UsuńSzok, skoro nie bardzo lubi to po co w ogóle poszedł na to wesele :D
OdpowiedzUsuńA kto go tam wie :D
UsuńW większości Rossmannów soki są na tyle blisko kasy, że sięgnięcie po nie dosłownie wymaga kroku w bok. Być może jednak Twoje odchylenie od prostej kolejki wykraczało już poza akceptowalne fluktuacje. ;)
OdpowiedzUsuńCo do pana W. to określiłabym to już nie jako poczucie humoru, ale cóż... cebulactwo po prostu. Nie rozumiem, po co przychodzić na wesele do ludzi, których się nie lubi. Twoja sytuacja z rozmową kwalifikacyjną przypomniała mi z kolei moją piekielną historię z czasów poszukiwania pracy, kiedy Pani skomentowała moje CV słowami - "dużo Pani w życiu robiła, ile ma Pani lat? Pora już gdzieś osiąść na stałe." Oczywiście pracuję w innej firmie. :)
Przy okazji: odwiedzam Twojego bloga od niedawna ale podoba mi się u Ciebie - dlatego nominowałam Cię do udziału w tagu Liebster Blog Award. :) Więcej informacji u mnie: http://mikrozycie.pl/liebster-blog-award-mikrozycie/
Hura! Lubisz mnie, skoro mnie nominowałaś, dziękuję!
UsuńJa po weselu jestem bardzo pozytywnie zaskoczona prezentami. Chciałam, żeby goście po prostu przyszli i byli ze mną. Całe szczęście, że już mam to za sobą :)
OdpowiedzUsuńJak było? Opowiadaj :)
UsuńNie wyjdę drugi raz za mąż :P ogromny stres, niesamowite przeżycie. Mszy nie pamiętam, byłam tak zestresowana, że nie umiałabym powiedzieć, jak się nazywam. Bałam się, że tak mi ściśnie gardło, że przysięgi nie powiem, ale dałam radę :) relację z wesela opublikuję u siebie, działo się, oj działo :) teraz kolej na Ciebie :)
UsuńPrzeczytałam, gdy już dodałaś EDIT, ale chciałam tylko napisać, że to a)albo wypada, albo b)jest taka tradycja, że w kopertę się wkłada mniej więcej tyle ile młodzi mogli za gości zapłacić. Oczywiście nie znaczy to że jak ktoś da mniej lub nie da wcale, to źle, ale zawsze mi się wydawało, że to takie ogólnie przyjęte kryterium. A druga sprawa jak młodych nie lubi, to po co w ogóle na to wesele poszedł? Najeść się?
OdpowiedzUsuńA to pisanie za 50 zł brzmi jak najlepszy żart na świecie. Serio.
Najeść się, napić, wstyd zrobić - nie wiem, ludzie dziwni są ;)
Usuńmi by było wstyd... kartka z życzeniami pewnie podpisana, a do tego pusta? nawet jakbym kogoś nie lubiła, to chyba bym wstydziła się tego do końca życia...
OdpowiedzUsuńWierzysz w to, że on dał kartkę z życzeniami? :D
UsuńTo że nie dał pieniędzy w kopertę , to czort z nim , ale po co jeszcze do tego ideologię dorabiał ? Czuł się jednak głupio ?
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób na ogłoszenia skoro i tak nieskuteczny...chyba...
A w Rossmannie rzadko bywam :-)))
Chciał być zabawny, ale mu nie wyszło :)
UsuńKochana takich sytuacji jest tysiące, można by książkę napisać.
OdpowiedzUsuńO i mam pomysł na książkę! :)
UsuńHm...A to na wesele nie daje się prezentów xd? Nie wiem dawno nie byłam nie wiem jakie są teraz zwyczaje. W każdym razie wydaje mi się,że jeśli się idzie na wesele to wypada się troszkę postarać. Wiem,że u mnie w rodzinie nawet jak ktoś był biedny to kupował i tak jakiś może tańszy,ale ładny prezent.
OdpowiedzUsuńCóż pan przemiły w takim razie nie ma co xd Żeby no tylko się nie przeliczył xd
Hm...Dziwne,że tak piszą. Przypomina mi to poszukiwanie pracy przez mamę Neta w ,,Felix, Net i Nika i Pułapka Nieśmiertelności'' bodajże.
Hm...Nie było mnie tam w tym Rossmanie nie oceniam.
Teraz raczej koperty, chociaż to zależy od młodych :)
UsuńNo to fakt czasach aż człowieka telepie jacy to ludzie są bezmyślni i podli, raz na jakiś czas muszą się o tym i ja przekonać...niestety 😠
OdpowiedzUsuń25gr za stronę to faktycznie rozrzutność :D
OdpowiedzUsuńCo do wesel to u mnie w rodzinie daje się sporo, osobiście wesel nie lubię i unikam jak tylko mogę (swojego nie planuję :P), ale do bliskiej rodziny iść trzeba.
A w sklepach nigdy nie wychodzę z kolejki - jakoś tak potem wstyd mi wejść z powrotem, choć gdy ktoś inny tak robi nie widzę w tym nic złego :)
Mi się już znudziło chodzić na wesela :) pewnie dlatego, że w tym roku byłam na trzech i mi się przejadły :)
UsuńSzczyt chamstwa i skąpstwa. Rozumiem, że ktoś może nie mieć i wtedy nie dać za wiele (chociaż ja bym się zastanawiała, czy w ogóle iść wtedy na wesele), ale jak się tyle zarabia to obciach dać tak mało. A ci znajomi co ich to bawiło - no cóż, wszystko mówi samo za siebie.
OdpowiedzUsuńBo pewnie Panu chodziło o to, żebyś się rozwijała Twórczo, a te 25 gr to miało być tak dla zachęty;p
Haha, no tak a ja materialistka tylko na stawkę patrzyłam :)
Usuńco do pierwszej historii - sama jestem już od 18 dni po weselu (stety i niestety) podobnych sytuacji nie miałam (chyba), ale miałam kilka innych nieładnych...
OdpowiedzUsuńa co do historii drugiej - też miałam taką propozycję, ale chyba niektórzy są nienormalni - 10 zł za stronę byłoby ok...
odnośnie trzeciej historii, to bym mogła pisać i pisać, np. ja składałam aplikację na pracownika biurowego (w wymogach było wykształcenie wyższe,znajomość angielskiego itd), a gdy przyjechałam na miejsce, okazało się, że szukają ludzi do chodzenia po domach i zbierania kasy na rysie na wyginięciu, wynagrodzenie oczywiście akordowe warte tyle co wolontariat.
Swoim weselu? Gratuluję kochana! :) Jak było? :)
Usuń10 złotych za stronę to taka typowa stawka :)
Rożne sytuacje zdarzają się w życiu. :)
OdpowiedzUsuńhttp://justdaaria.blogspot.com/
Smutne te historie o których piszesz, smutni ci ludzie, którzy brali w tym udział. Czasami nie lubię ludzi ;)
OdpowiedzUsuńJa nawet częściej niż czasami :)
UsuńMnie tam sytuacja z panem W. w ogóle nie śmieszy. Skąpstwo i tyle. A ten pan od artykułów też dobry- po prostu wyzysk :/
OdpowiedzUsuńBardzo nieprzyjemne sytuacje, a już najbardziej zdziwiła mnie ta sytuacja z gościem weselnym, po co w ogóle tam szedł?
OdpowiedzUsuńNapić się? Zjeść? :)
Usuńbrrrr :(
OdpowiedzUsuńJa mam różne podejście, w sumie to każdy jest inny, kazdy daje tyle ile ma / lub ile chce dać. Ale takie dawanie, a zabieranie.. to po jaką cholerę poszedł na to wesele, bo nie bardzo rozumiem..
OdpowiedzUsuńCo do pisania artykułów, aż totalnie mnie zamurowało.. taka stawka? Że co?! Chyba wole pozostawić to bez komentarza. A co do kolejki, zdarza się. A jeżeli dziewczyna była taka "mądra' - jak to się mówi, to zamiast buczeć mogła grzecznie powiedzieć, że wepchnęłaś się.. chociaz ja i tak stwierdziłabym, że stałam tu wcześniej, aczkolwiek poczułam pragnienie, wiec musiałam je zaspokoić. Czy to oznaka buntu? :D
Ludzie to są tak podłe istoty, że aż mi się na nich patrzeć nie chce.
OdpowiedzUsuńJak mam iść do jakiejś galerii handlowej, to aż mnie odrzuca.
Chamskość i bezmózgowie, to niestety choroba, której nie wyleczymy :D
Pozdrawiam serdecznie
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/
Po tej sytuacji przy kasie od razu mi się skojarzył tekst "Bo to zła kobieta była!"! O Ty zła kobieto! :D Teraz nic tylko worek pokutny i na kolanach pielgrzymka! :D
OdpowiedzUsuńNa wesele nie idę jeśli nie mam kasy. Dla mnie włożenie parę groszy do koperty to obciach. Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach młodzi ludzie często sami płacą za całe wesele, sami są na dorobku. Inna sprawa, że jeśli nie mają kasy, to po jaką cholerę robią duże wesele. Zastaw się a postaw się?
OdpowiedzUsuńMoże pan J. chciał zapłacić po 50 zł za każdy artykuł?
Pozdrawiam :D
trochę rozśmieszyła mnie twoja historia z przyjściem na rozmowę w sprawie pracy. miałam wiele takich sytuacji - ludzie chcą wartościowych pracowników, jednak sami nie są w stanie ogarnąć co się dzieje ; x
OdpowiedzUsuńciemoszewska.blogspot.com
no i dobrze, że nie ustąpiłaś, bo przecież byłaś pierwsza. powinnaś była powiedzieć tamtej dziewczynie, że stałaś w kolejce, odeszłaś tylko na kilka sekund złapać butelkę soku.. to normalne, wszyscy tak robią, nie jesteś podła :D
OdpowiedzUsuńhistoria z posadą pani w biurze/ankieterki mnie wykończyła. to jest koszmarne. gorsze od dwóch wcześniejszych anegdotek, choć niewiele :D
Ludzie mnie ciągle zadziwiają...
OdpowiedzUsuńNiesamowicie zaskoczyła mnie pierwsza historia - jeśli nie lubi się Państwa młodych to po co w ogóle iść na wesele?? Raczej negatywnie świadczy to o takim "żartownisiu".
OdpowiedzUsuńA kolejki też bym nie ustąpiła ;)
Masakra jakaś :(
OdpowiedzUsuńKolejki także bym nie odstąpiła. Ja także wielokrotnie spotkałam się z ludzką nieżyczliwością i podłością - mogłabym wymieniać bez końca różne historie. Co do tego żartownisia, to wstyd, że w ogole on to komuś dalej opowiadał, bo nie ma się czym chwalić... Jak można być takim pazernym i po co w ogóle tam szedł...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie;)
(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Myślę ze w narodzie naszym jest tyle emocji skrywanych - bo przeca nie wypada, bo trzeba być miłym a w środku sie gotuje więc chodzą bomby zegarowe które można byle czym odpalić...
OdpowiedzUsuńCo do W - brak słów, nie znam sytuacji nie znam jego relacji... bez wątpienia toksyczna sytuacja
Jak można byc tak podłym i tak zawziętym, żeby żałować ludziom kilku złotych skoro jest się samemu kasiastym. Znam bardzo dużo osób, którzy są podli i nawet tego nie dostrzegają. Na prawdę to nie zna granic...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mój blog http://andrew-scott-poland.blogspot.com/
Obie sytuacje są tak groteskowe że gdyby ktoś mi je opowiedział to bym nie uwierzyla ze wydarzyly sie serio :D
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że im człowiek bogatszy tym bardziej chytry... Oczywiście są wyjątki, ale ja z takimi spotykam się dość rzadko. A jeśli chodzi o incydent z buczącą nastolatką, po takich słowach sama bym jej nie przepuściła.
OdpowiedzUsuńLudzie to niestety świnie i taki główny wniosek po przeczytaniu. ;/ Jak się gości nie lubi, to się zwyczajnie na wesele nie idzie, ale niektórzy właśnie tacy są i specjalnie idą, najeść się i ponarzekać. ;/
OdpowiedzUsuńJanusz biznesu to pewnie jeden z tych, co myślą, że "a co tam napisanie takich artykułów" i jeszcze miał nadzieję, że będziesz po rękach całowała, że Cię tak ozłocić chciał. XD
A co do rozmów o pracę, to też się spotkałam z takimi oszustwami. Niedawno nawet miałam telefon, zachęcający do aplikowania do pracy, a jak zapytałam o szczegóły, jaka to posada itd., to już nie wiedzieli co powiedzieć...
Kiedyś miałam niezłą przygodę stojąc w kolejce po przedłużenie ulgi na karcie miejskiej. Grzecznie podchodzę do tłumu i pytam, kto ostatni w kolejce. Jakaś osoba odzywa się, że ona, więc dreptam i ustawiam się za tą osobą, a tu wyskakuje do mnie babka, która dokładnie słyszała moje pytanie i zaczyna robić scenę na pół budynku, że robię dopinkę kolejki i wpycham się przed nią. Normalnie krew się we mnie zagotowała i wróciłam dopiero po kilku dniach, jak się to niezwykle uprzejme towarzystwo już ogarnęło.
Dużo rzeczy jestem w stanie zrozumieć, jeśli chodzi o prezenty na ślubach. Słyszałam nawet o tym, że zwyczaj zostawiania pustej koperty nie jest znowu taki rzadki, niestety. Ale po co iść na wesele znajomych, których się nie lubi?
OdpowiedzUsuńmega zaskoczyła mnie ta pierwsza historia xd
OdpowiedzUsuńJa bym takiego "żartownisia" pogoniła! Mnie takie żarty nie śmieszą. Uważam że to jest chamskie i aroganckie - jak nie mam kasy siedzę w domu i tyle! A nie cwaniaka na weselu strugam...
OdpowiedzUsuńA w marketach mam słuchawki na uszach i mam w nosie co mówią w kolejce - a tak! - choć ostatnio pani mnie poprosiła na początek kolejki bo myślała że jestem w ciąży - to nie można być po prostu grubym? otóż nie - powiedziałam że nie jestem w ciąży a inna Pani(babusia - emerytka) w kolejce nie chciała mnie przepuścić bo skoro "nie dbam o siebie tyle jedząc" mogę stać w kolejce... Nikogo nie interesuje że jedziesz na hormonach bo masz chorą tarczyce - miło komuś wbić szpilkę. Więc stąd te słuchawki :)
Ps a takich Januszów to banować na potęgę - leszcza szukają?
Najlepiej byłoby, a przynajmniej ja bardzo chciałabym tego, by odciąć się od takich sytuacji, spraw, ludzi. Ale uciec się nie da, a walczyć też nie ma sensu. Mam wrażenie, że ludzie stają się coraz to gorsi, są wredniejsi, u wielu empatia rozwinięta jest na poziomie skały, dużo by tu pisać...
OdpowiedzUsuńJak kolega tak bardzo państwa młodych nie lubi, to po co w ogóle na ślub poszedł? Czas by zaoszczędził, kasę by zaoszczędził.
OdpowiedzUsuńNajgorzej jest jak tacy, co to naprawdę zarabiają jakieś konkretne pieniądze, jakby mogli to by sobie szkłem dup**ę podtarli.
Koleś od maila z super propozycją nie do odrzucenia sprawił, że się kompotem zachłysnęłam.
A babka z ogłoszeniem o pracę nawet mnie nie zaskoczyła. Ludzie robią z porządnych ludzi frajerów.
Gdybym ja miała tylko takie grzeszki, jak wepchnięcie się komuś przypadkiem w kolejkę (a potem wysłuchiwanie pretensji, to chyba bym chodzącą świętością była :D
Te zawirowania w kolejce sa okropne... Ja sama często pilnuje sie aby juz nigdzie nie zahaczyc stojac w kolejce bo nie lubie jak ktoś komentuje mnie właśnie w taki sposób :-(
OdpowiedzUsuńSto artykułów za 50 zł brutto??? To faktycznie brzmi niewiarygodnie głupio. W przeliczeniu na godzinę pracy to ile by to było? Bo przecież pisanie zajmuje czas, a czas to pieniądz. Wycena za stronę powinna troche z tym współgrać, nie uważasz...? Wychodzi na to, że w naszym kraju sztukę pisania uważa się za nic. To daje do myślenia.
OdpowiedzUsuńNo dzisiaj to mnie juz rozwaliłaś tymi opowieściami
OdpowiedzUsuń50 zł za 100 artykułów?? niech se sam napisze, jak taki produkcyjny jest;)
a pan W- to u nas się mówi że im ktoś więcej ma tym głośniej narzeka, w sensie biadoli, ale żeby zachować się w taki sposób to już czyste chamstwo jest.
Jak kogoś nie lubię to nie idę i już.
pozdrawiam
Zauważyłam, że im więcej ktoś ma kasy, tym ciężej się z nią rozstaje ;). Sytuacja mogła się wydawać śmieszna Twoim znajomym, bo go lepiej znali, zresztą takie skąpstwo w sumie jest śmieszne. Ja nie patrze na innych tylko na siebie, zawsze młodym staram się minimum za talerzyk zwrócić, a jak nie mam to nie idę i tyle.
OdpowiedzUsuńCo do Pracy, to ciężka sprawa. Sama szukam, ludzie się odzywają, ale co z tego jak nie wychodzi z tej pracy nic. Nie można się poddawać ;). Warto też być pewnym siebie i maglować dzwoniącego, ja zawsze pytam o rodzaj umowy, zarobiki i inne rzeczy. Wolę nie marnować czasu swojego i rekrutera!
Świetne historie, uwielbiam takich wysłuchiwać :)
OdpowiedzUsuńHa! Ta historia z pieniędzmi weselnymi przypomniała mi iż sami padliśmy z mężem ofiarą podobnej sytuacji :D Ale więcej mieliśmy z owej pary ubawu niż nas to "zabolało", to prawda każdy daje tyle ile może, my wiedzieliśmy, że akurat od nich miał być to akt złośliwości, no ale cóż i tacy goście się zdarzają ;-) Ale masz racje jest to bardziej żenujące i tylko źle świadczy o danym osobniku niż zabawne...
OdpowiedzUsuńwooow.. ale burza komentarzy pod postem!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że.. okey- nie patrzę kto ile zarabia, kto ile daje do koperty,to nie moja sprawa.
Ale w jednym na pewno masz rację: jeżeli ów zaproszony Pan NIE LUBIŁ państwa młodych to po co szedł? Dla lansu, dla pokazania się jaki to on miłosierny, czy "bo wypada?".. dla mnie to żenujące, a stwierdzić mogę, że zapewne najadł się i napił za 7, czyli tak zwany cebularz.. ;D
Niestety.. ale na świecie są ludzie i parapety- nic na to nie poradzimy :(
boźku.. totalny wyzysk, na prawdę miałaś pecha szukając pracy :(
Z tymi ogłoszeniami o pracę, to tak zawsze bywało. Pamiętam, kiedy po szkole szukałam pracy, a było to wieki temu, też często ogłoszenie wcale nie było tym, czym jest. Najciekawsze było, gdy poszłam na rozmowę na stanowisko sekretarki, a okazało się, że szukają akwizytorów do sprzedaży garnków. No żenada...
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o kilku takich sytuacjach z pieniążkami w kopercie. Zupełnie nie rozumiem, po co iść na wesele kogoś, kogo się nie lubi. Dla darmowego jedzenia? No serio? Ludzie upadają tak nisko?
OdpowiedzUsuńTak, podłość ludzka nie zna granic. Przekonałam się o tym nie raz. Tylko, że chyba nic nie możemy z tym zrobić. Szkoda.
1. Gdybym za kimś nie przepadała, to nie fatygowałabym się po prostu na takie wesele. Po drugie, nic nie denerwuje mnie tak, jak ludzie, którzy za przeproszeniem mają Żyda w kieszeni, a tak naprawdę stać ich na wiele. Zauważyłam, że Ci co mają dużo, nie potrafią się rozstawać z pieniędzmi, a co dopiero się nimi dzielić. Za to Ci, co mają niewiele, zawsze coś znajdą. Po trzecie, daję tyle, na ile mnie po prostu stać.
OdpowiedzUsuń2. Nie powiem z czym ten pan się na mózgi pozamieniał...
3. Słyszałam o takich sytuacjach. Przez takich "pracodawców" człowiek sobie nadzieję robi, traci czas, nerwy i pieniądze.
4. Nie przejmowałabym się. Jednak wyjaśniłabym sytuację i zapytała czy ma jakiś problem.