Uprzedzam, że dzisiaj będę poruszać
tematy, które powszechnie uważane są za takie, które powinni
czytać tylko dorośli. Gdybym miała swój program w telewizji to z
pewnością zaznaczyliby go dzisiaj czerwonym kwadracikiem w rogu
ekranu.
I uprzedzam, że trochę boję się zamieszczać tą niepochlebną recenzję, ale stwierdziłam, że wolę być w porządku sama ze sobą niż próbować się przypodobać ludziom po drugiej stronie internetowego łącza. Bo chyba o to w tym wszystkim chodzi, prawda?
Julia jest podobna do wielu Polek,
które zdecydowały się uciec do Wielkiej Brytanii za lepszym
życiem. Jednak w przeciwieństwie do realnych dziewcząt, Julia w
przeciągu kilku miesięcy znalazła dobrze płatną pracę, później
ukończyła zaoczne dwuletnie studnia a w końcu została asystentką
w jednej z londyńskich agencji – i wcale nie towarzyskiej – a
reklamowej. Zarabiała na tyle dużo, że kupiła sobie dom na
przedmieściach angielskiej stolicy i częściej niż „raz na jakiś
czas” mogła zaszaleć na większych zakupach.
Mimo, że Julia należała do niezwykle
ambitnej grupy pracowników, za namową swojej współpracownicy i
współlokatorki, Sammy, zdecydowała się na wspólny dwutygodniowy
wypad na Majorkę. Oczywiście dziewczęta zamieszkały w
pięciogwiazdkowym hotelu, bo było je na to stać a ja muszę
zapamiętać, żeby powiedzieć kuzynce, która pracuje w Anglii, że
powinna znaleźć taką pracę, po której będzie mogła pozwolić
sobie na takie przyjemności.
Na słonecznej
Majorce Julia co i rusz natyka się na przystojnego Hektora, który –
oczywiście – ma świetnie wyrzeźbione ciało i wygląda
jak sam Liam Hemsworth. Ich pierwsze „spotkania” nie należą do
najbardziej udanych, bo Julia zawsze obrywa wtedy piłką lub
piaskiem prosto w oczy, co jednak nie przeszkadza dziewczynie patrzeć
na niego łakomym okiem – mimo bolących spojówek, bo jednak mieć
piasek w oczach to nic miłego.
Przyspieszając
akcję - jak to w książkach tego rodzaju bywa, ta dwójka w końcu
się do siebie zbliża i następuje wielkie erekcyjne i orgazmowe
bum!
Ale...
Powiedzcie mi,
dobrzy ludzie, bo ja tego zrozumieć nie potrafię. Dlaczego
bohaterki, które w przeszłości zostały skrzywdzone przez mężczyzn
i które później przez lata nie mogły pozbierać się z traumy,
nagle w książkach spotykają przystojniaka i za sprawą jego dotyku
stają się nimfomankami? W dodatku diablo uzdolnionymi nimfomankami,
które potrafią zapewne więcej niż panie z agencji towarzyskich. I
żebym nie została źle zrozumiana – ja w jakimkolwiek stopniu nie
neguję problemu przemocy w związkach czy gwałtów. Czuję, że
to właśnie takie książki sprowadzają traumę skrzywdzonych
kobiet do tego, że po prostu należy spotkać faceta, który na nowo
sprawi, że można będzie poczuć się bezpiecznie. A
nie od mężczyzny powinno zależeć to, czy kobieta, która przeszła
piekło, na nowo zacznie ufać światu i bez strachu będzie
wychodzić z domu. Dlatego historia Julii, która po kilku wieczorach
znajomości stała się wyuzdaną sex-kocicą – mimo że wcześniej
przez lata nie była nawet w stanie dotknąć innego mężczyzny -
napawa mnie lekką niechęcią.
Miłość
miłością, pożądanie pożądaniem, ale może zachowajmy trochę
realizmu w książkach? Chyba, że to fantasy, ale ta książka na
taki gatunek literacki mi nie wygląda.
Może
mam błędne wrażenie, ale uważam, że osoby, które mają kłopot
z bliskością, po lekturze takich książek poczują się jeszcze
gorzej. Bo skoro bohaterka po takich wydarzeniach, „przełamała
się” w tak prosty sposób a oni tego nie potrafią, to jak mają
się z tym czuć?
A
tak poza tematem, kilka momentów z książki, które sprawiły, że
wytrzeszczałam oczy i rozdziawiałam buzię bardziej, niż pozwala
na to fizjonomia – w
kontekście kolejnego zdania zabrzmi to dwuznacznie, moje wy
zboczuchy!
* Sammy,
wyzwolona przyjaciółka Julii, stwierdziła, że spała w życiu z
wieloma mężczyznami, ale z żadnym nie zabawiała się ustnie, bo
to zostawia dla przyszłego męża. Zasady należy mieć.
* Jeden z bohaterów książki, Rico, miał penisa aż do pępka. Ten
fakt w żaden sposób nie wpłynął na fabułę, ale nie powiem,
miło mi, że autorka się tym ze mną podzieliła.
„Nasze kiedyś” jest pierwszą częścią zaplanowanej trylogii.
Jeśli lubicie takie klimaty – czytajcie. Ja jednak podziękuję.
A żeby nie było, że nic mi się nie podoba – oprócz budowy Rico
– tytuł jest piękny. I przez chwilę przemknęło mi przez głowę,
co by sobie „Nasze kiedyś” wygrawerować na obrączkach.
Wiedza o tym, że Rico mógł się drapać po pępku nie tylko rękoma była z pewnością znaczącą dla akcji. Z pewnością.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą co do tego, że takie przeobrażenie z osoby z traumą w wyzwolona w sprawach seksu może być nie tyle niewiarygodne, co czasem szkodliwe.
A my, biedne kobiety, możemy tylko rękami się podrapać. Ciężki nasz los.
UsuńCieszę się, że ktoś się ze mną zgadza :)
Jeśli już jesteśmy w takim temacie - zawsze możesz poprosić Rica o pomoc :D to wszystko przez tę Twoją uwagę o zboczuchach :p
UsuńHaha, to by było ciekawe :D Nowa pozycja w kamasutrze ;D
UsuńKolejna nimfomanka... Nieee... Nie dla mnie. Ludzie chyba poszaleli z tą modą na nimfomanki. Już się książki nie da przeczytać, bo ta plaga mnoży się na potęgę! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoże trzeba być nimfomanką, żeby to zrozumieć :P
Usuńhahaha :D glebłam
OdpowiedzUsuńAle że źle? :(
UsuńWiesz, takie rzeczy się sprzedają. Dla mnie to błędne koło, z którego autorki nie mogą wybrnąć. Inaczej traktuję literaturę erotyczną, w której wszystko ma ręce i nogi. Ona wie, czego chce i on wie, co ma wziąć:) Nuży mnie bohaterka, która jest po traumie, a odnajduje swoja miłość w kroczu boskiego Ananaska:) Może Rico nosi zakupy na swojej trzeciej ręce? Kochana on ma sprawną i dużą wycieraczkę. Co do bohaterki, która pozostawiła coś dla męża: zawsze może mu powiedzieć, że możesz wejść tędy, bo inne ziemie już odkryte:P Miłego dnia :):):)
OdpowiedzUsuńGdyby chciały to by wybrnęły :) bo nie oszukujmy się - taką historię jest prościej napisać, niż książkę, gdzie nie posiłkuje się tylko erotyzmem.
UsuńHaha, Rico może i nieść zakupy i torebkę i jeszcze za rękę ukochaną potrzymać :)
A taka ładna okładka noo... XD
OdpowiedzUsuńSpłakałam się ze śmiechu! Fakt o Rico zmienił moje życie! Jak ja nie lubię takich bohaterek, które nagle stają się nimfomankami. Zwłaszcza, jeśli wcześniej w ich życiu stało się coś bardzo traumatycznego. Sądzę, że to trochę brak szacunku autorki do kobiet, które naprawdę coś takiego przeżyły, bo trochę zajeżdża to lekceważeniem ich problemów. ;/
Teraz pewnie będzie Ci się taki Rico śnił po nocach :P
UsuńTeż tak uważam...
Faktycznie tytuł piękny. A książka... nie tylko jest przeidealizowana. Nie raz czytałam książki, w których wszyscy bohaterowie to same ideały, nawet wad w charakterach nie mają. Np "Zmierzch" a to jeszcze na dodatek wampiry haha. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń"Zmierzch" akurat nawet mi się podobał :D
UsuńMi również, ale wad bohaterowie nie mieli zbyt wiele
UsuńBella nie była zbyt rozgarnięta :D jest wada :)
UsuńŚwietnie się czyta tę recenzję :D Takie książki robią wielkie BUM od czasów "50 twarzy Grey'a", którym wszyscy się zachwycają, a mnie bolało już wszystko po pierwszym rozdziale i ledwo dotrwałam do połowy książki, po czym rzuciłam ją w kat i nigdy do niej nie wróciłam. Od tego czasu takich szmir jest wszędzie pełno i nie dość, że nie zachwycają fabułą, to i ciężko się to czyta ze względu na błędu stylistyczne i...merytoryczne. Bo to przecież normalne, że grzmocisz się po kątach z facetem jak królik Duracell, a on za każdym razem stoi na wysokości zadania, nawet jeśli minęła dopiero minuta od ostatniej "zabawy". Popieram twoją recenzję, mimo, że nie czytałam tej konkretnej książki, ale czytałam zbyt wiele jej podobnych, aby wiedzieć, że ten gatunek lepiej omijać szerokim łukiem, bo nic wartościowego do mojego życia i rozwoju osobistego nie wniesie... Romans, czy książka erotyczna, owszem, ale kurcze, poproszę realistyczny i naprawdę dobry. Choć raz.
OdpowiedzUsuńTeż mnie Grey bolał, szczególnie warga, po tym jak z irytacji ciągle ją przegryzałam.
UsuńDziwi mnie to, że bardzo dużo czytelników lubi takie książki. Może dlatego, że są mało ambitne?
Jeśli chcesz przeczytać nie realistyczny ale dobry erotyk to polecam Ci "Układ". Nie wiem czemu, ale przyjemnie mi się go czytało :)
Hahaha recenzja z "jajem"... w kontekście książki brzmi dobrze. Ja lubię takie historie i choć wielokrotnie mnie śmieszą to i tak, gdzieś tam pomiędzy wierszami odnajduję siebie :) Mam tę ksiażkę już w planach i założę się, że na mnie wpłynie inaczej :)
OdpowiedzUsuńSkoro lubujesz się w takich książkach, to pewnie tak będzie :)
UsuńNie, to nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńMoje też nie :)
UsuńBoska recenzja :D Mam wrażenie, że bym podobnie zareagowała na tę książkę. Zwłaszcza, że z przemocą domową obcuje codziennie zawodowo i znam realia zaburzonej bliskości i fizyczności.
OdpowiedzUsuńNo cóż, oby nie trafiła w ręce kobiety, która -jak piszesz- źle ja zinterpretuje i zrobi sama sobie krzywdę.
p.s. dobrze, że kobiety mają "zasady" którymi sie kierują przed wyjściem za mąż:P Heh... :]
Oby... Ale wiesz - prędzej czy później trafi ta czy podobna książka w ręce takiej kobiety i będzie nieprzyjemnie...
UsuńW sumie... może to okrutne, ale dzięki temu mam pracę :P
Usuń"Zasady trzeba mieć" Płaczę, nigdy nie zawodzisz w rozśmieszaniu ;>
OdpowiedzUsuńAle ogólnie to myślę, że faktycznie możesz zwracać uwagę na problem, że w książkach wszystko jest takie proste, a wielu ludzi książki traktuje bardzo, bardzo poważnie i jak poradniki czy coś i po takiej "łatwej,prostej" historii mogą poczuć się gorzej
Cała przyjemność po mojej stronie :) dla Ciebie mogę być błaznem :D
UsuńNagłówek posta zachęca XD Krytyka kiepskich książek jest jak najbardziej na miejscu, nikomu dany utwór nie musi się podobać, jak ktoś chce wyrobić sobie swoje własne zdanie to i tak przeczyta. Akurat mam kumpla, którem praca/nauka za granicą zajęły trochę dłużej niż kilka miesięcy, by móc żyć w dogodnych warunkach. Nie pytałam czy stać go na Majorkę... xd Z tą nieprawdopodobną metamorfozą bohaterki to rzeczywiście klapa. :/ Gorzej jak kobiety pomyślą, że z depresji może wyciągnąć je tylko penis aż po pępek...
OdpowiedzUsuńTo koniecznie go zapytaj, może akurat zabierze Ciebie ze sobą na Majorkę i spotkasz takiego Hektora i przynajmniej oczy nacieszysz :D
UsuńPenisów aż po pępek w aptece niestety nie sprzedają.
Recenzja świetna, podczas czytania banan nie schodził mi z ust (i wcale nie próbuję być dwuznaczna :D) Też mnie to zawsze dziwiło, że osoby (zwłaszcza kobiety) w książkach po jakiejś traumie, przeżywają nagłe zapomnienie, gdy spotykają kogoś przystojnego, bogatego, troskliwego ple,ple,ple. Z tym realizmem to racja, przydałoby się go odrobinę więcej.
OdpowiedzUsuńTroskliwy być nie musi, ważne że ma penisa sięgającego pępka bądź inny talent :)
UsuńPodobno nie ocenia się książki po okładce, ale ta okładka naprawdę mówi dużo o treści:P
OdpowiedzUsuńMówi za mało :D
UsuńAch... :D Książka nie dla mnie, haha :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje recenzje :)
Dzięks :D
UsuńMyślę, że "nasze kiedyś" jeszcze długo będzie Ci się kojarzyć z tą książką. :P Rzeczywiście, mało realistyczna ta powieść. Zdecydowanie nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńNiestety -.- i obrączki by mi się źle kojarzyły :)
UsuńPiszesz szczerze i Twoje recenzje czyta się po prostu z przyjemnością. Przyznam, że spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Dobrze, że do mnie ostatecznie nie dotarła. A jeszcze niedawno zastanawiałam się nad tym, czy ją sobie zamówić. Odpuszczam...
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Ale coś czuje, że za tą szczerość dostanę kiedyś po tyłku :)
UsuńGdy czytam Rico - widzę pingwina z Madagaskaru:-P
OdpowiedzUsuńNo cóż, niektórych atutów ponosi i może w tym wypadku tak było.
Pingwin z penisem do pępka. To byłoby coś :D
UsuńZdecydowanie to nie moja bajka :-)
OdpowiedzUsuńLiam Hemsworth powiadasz?? xD Miło się zapowiadało po pierwszych zdaniach, a tu taki klops.
OdpowiedzUsuńNie lubię takich książek i podzielam Twoje zdanie na temat skrzywdzonych kobiet. A niestety w ostatnim czasie często trafiam na tego typu wątki w książkach. Nieszczęśliwa, skrzywdzona kobieta spotyka księcia i od razu zapomina o wszystkich tragediach jakie spotkały ją w życiu.
Stwierdziłam, że jest na tyle przystojny, że można go postawić za wzór :D
UsuńCo za czasy, księcia spotkać nie można, bo zaraz coś się nie podoba :-)))
OdpowiedzUsuńAle tak serio, to nie przepadam za takimi książkami...
50 Greya też nie czytałam i bardzo dobrze...
I masz lepszą psychikę ;D
UsuńPo takich fabułach już by mnie mało co zdziwiło. Dlatego jak na razie wolę biografię znanych osób. :)
OdpowiedzUsuńCóż ja tam już sobie wymyśliłem co ze sobą zrobię jak będę stary. Odłożę sobie wcześniej pieniądze i pojadę do Holandii jak poczuję, że czas na mnie.
Też mam taką nadzieję, bo jednak druga opcja jest mniej wesoła. Dla nas i dla Babci też.
Pozdrawiam!
Odważna decyzja :) nie wiem czy ja bym się na to zdecydowała :)
UsuńOj zdecydowanie książka nie dla mnie😊
OdpowiedzUsuńMądra decyzja :)
UsuńMnie tez czasami denerwuje brak realizmu w książkach ;/
OdpowiedzUsuńZa dużo ostatnio takich książek przeczytałam o skrzywdzonych kobietach, i tak jak podobaly mi się pierwsze dwie, tak przy kolejnych zaczynam stwierdzać, że wszyscy zrzynają od siebie jak na klasówce z ciężkiej lektury. :D
OdpowiedzUsuńI każdy dostaje słabą ocenę, więc po co zrzynać? :)
UsuńAbsolutnie się zgadzam, że bohaterka wykreowana kompletnie niewiarygodnie jeśli przez lata nie była w stanie zbliżyć się do mężczyzny, a tu nagle ciach, bach i demon erotycznych uniesień. Może autorka myślała, że przemyci jakąś seksualną fantazję? Ale wyszło niesmacznie :/
OdpowiedzUsuńMoże w swoich kolejnych książkach autorka bardziej się wykaże... :)
UsuńBardzo lubię czytać książki. Obecnie kończę "Papierową dziewczynę "Guillaume Musso. Serdecznie polecam.Każda książka ma w sobie to coś. Jednemu się podoba drugiemu nie.Trafiłam nie raz na niewypał, nawet nie kończyłam czytać.Pozdrówka :)
OdpowiedzUsuńZa piórem Musso niestety nie przepadam :)
UsuńTytuł jest bardzo mylący, zapowiada coś fajnego: jakby wspomnienia, retrospekcję wyjątkowej relacji albo niezapomnianych wydarzeń. A tu taka lipa. Dorosłe kobiety niech sobie lasują mózgi, ale młodym bym tego zabroniła czytać i też dała czerwony kwadracik. Chcąc być "dorosła", zaczęłam Bridget Jones w wieku trzynastu lat. Mimo że lektura bez porównania wartościowsza i tak nie była odpowiednia. Strach pomyśleć, co by było, gdybym wtedy przeczytała coś podobnego. A to taki wiek, w którym "literatura w spódnicy" strasznie pociąga.
OdpowiedzUsuńMasz rację - tytuł dawał bardzo duże pole do popisu, mogło być cudownie a tu taki klops...
UsuńGorzej jak młodzież się tego naczyta i potem będzie się tak "bawiła"...
Przyszło mi do głowy, że sama autorka pisząc, nie zdawała sobie sprawy z możliwych konsekwencji. Smutne.
UsuńHahahah uwielbiam wszystkie Twoje recenzję, ale chyba tej książki (mimo, że jest negatywna) najbardziej! :D
OdpowiedzUsuńNo cóż książka na pewno nie dla mnie, nie lubuję się w erotycznej tematyce, jeszcze przedstawionej w taki sposób.
Pozdrawiam ♥
http://princessdooomiii.blogspot.com
Pamiętam, ze jakiś czas temu przeczytałam słynnego Greya! I tam bohaterka też była jakąś szarą, niepewną siebie myszą i ten cały Grey obudził w niej kobietę. Autorkom chyba ten wątek budzenia kobiecości wydaje się mocno pociągający... Coś tam jeszcze w teń deseń czytałam, ale szczegółów już nie pamiętam, wiem tylko, że zawsze przed seksem z NIM, bohaterka jest taka bardzo zwyczajna.
OdpowiedzUsuńTo przełamanie się bohaterki czasami jest w literaturze zbyt proste i może graniczyć z brakiem realności. Z drugiej strony natomiast jest to jakaś namiastka nadziei, że zmiana na lepsze zależy od samej kobiety i od jej prawdziwej chęci. Jak będę miała okazję, przeczytam książkę i zweryfikuję własne odczucia. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńTa książka rzeczywiście jest mocno przesadzona. Jednak sobie ją odpuszczę.
OdpowiedzUsuńSama okładka na odległość jedzie mi tandetną ;P
OdpowiedzUsuńz tym seksem i nimfomankowaniem to lekka przesada tez tego nie rozumiem i to w ogole sie nie lapie calosci :D
OdpowiedzUsuńMoże gdybyśmy były nimfomankami, to byśmy zrozumiały :D
UsuńI bardzo dobrze. Krytyka jest bardzo potrzebna, a wręcz pożądana :D
OdpowiedzUsuńZapamiętam :)
UsuńZaczyna czytać twoją recenzję i już daje jej kciuka w górę, za zabawne rozpoczęcie.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie masz rację, dziwne jest to, że ktoś, kto boi się dotyku, kontaktu fizycznego wpada w wir sexu i namiętności, od tak sobie, bo autorce tak się podoba.
I te informacje "Miał penisa do pępka" "Nie zabawiała się ustami"
Pierwsza część trylogii? To ja nie chce wiedzieć, co będzie w kolejnych...
Mam wrażenie, że autorka starała się napisać erotyk rodem z Ameryki, na miano 50 twarzy Greya, bez pejcza i bicza.
Po książkę z pewnością nie sięgnę, bowiem jest to z pewnością gniot, jakich nie jest mało.
Pozdrawiam serdecznie.
http://bookparadisebynatalia.blogspot.com
W kolejnych to będzie już taka jazda, że będę miała cały czas rozdziawione usta ;D I może w drugiej części się i pejcz pojawi ;)
UsuńŁee, aż mam grymas na twarzy. Po pierwsze dziwi mnie sama historia tej dziewczyny, że po kilku tygodniach stać ją na takie mieszkanie, na drogie wakacje za granicą. Ktoś się naczyta i pomyśli, że taki poziom życia jest tam naprawdę i, że tak szybko można się wzbogacić.
OdpowiedzUsuńWtedy sobie myślę, że jeśli ktoś pisze książkę to mógłby się lepiej zapoznać z panującymi realiami życia.
No, a drugie to właśnie... Która kobieta tak z dnia na dzień stałaby się seks-kocicą. Mówi się, że filmy porno zakrzywiają rzeczywistość, ale jak widać książki i fantazje ich autorów też.
Po kilku miesiącach, ale i tak - wcale nie tak łatwo jest się za granicą dorobić...
UsuńJuż chyba filmy porno są bardziej realistyczne :D
To już wiem, żeby ten tytuł omijać z daleka...
OdpowiedzUsuńwiększość takich zboczadeł jest beznadzieja :D
OdpowiedzUsuńPiąteczka, siostro!
Usuńco za książka :DD ciesze się że jednak nie skusiłam się na jej przeczytanie :D
OdpowiedzUsuńhttp://wooho11.blogspot.com/ - Zapraszam <3 Jeśli Ci się spodoba - zaobserwuj :* Na pewno się odwdzięczę :)
Widocznie dziewczyny nie były "wystarczająco" skrzywdzone, skoro tak szybko przełamały lody w relacjach z mężczyznami. Hektor to dobre imię dla psa, więc... może dlatego postanowiły udawać suczki :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
"Sammy, wyzwolona przyjaciółka Julii, stwierdziła, że spała w życiu z wieloma mężczyznami, ale z żadnym nie zabawiała się ustnie, bo to zostawia dla przyszłego męża" - co za tragedia... Jak dobrze, że się wcześniej nie natknęłam na tę książkę! Bardzo dobrze, że powstała taka recenzja. Po jej przeczytaniu nawet okładka mnie odstrasza :D
OdpowiedzUsuńTeż mnie to zadziwia. Same demony seksu :P
OdpowiedzUsuńA tytuł faktycznie ładny, aż szkoda :)
Za książkę się nie zabiorę, a Twoją krytykę przeczytałam z uśmiecham na twarzy.. :) ..ale, że do pępka.. ;)
OdpowiedzUsuńhehe :D fajna recenzja :) świetna krytyka :)
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga mój wzrok, ale chyba tylko to.
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka by mnie irytowała.
Jak to dobrze, że ja Cię mam ;) Jeszcze wczoraj byłam gotowa kupić tą książkę, ale dzisiaj w życiu nikt mnie do tego nie przekona ;)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tytuł wydaje się najpiękniejszy. Po nim spodziewałam się zupełnie... czegoś więcej? innego? Nie dziwię się, że Cię zirytowała, nie lubię kiedy wątki mi skaczą w którą stronę chcą, to co autorka pomyśli w danej chwili, zostaje zmienione. No fajnie, tylko szkoda, że na logikę to się nie przekłada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Hahaha aż zaczęłam się śmiać z tego co napisałaś o Ricku. Dobre, dobre! :D
OdpowiedzUsuńnie lubię takich książek które nie dość że są mocno naciągane to nic za soba nie niosą :) (strata czasu)
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Tylko nie kolejna taka historia, błagam, litości... na pewno nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńHahahahahaha! Uwielbiam Cię wiesz! W ogóle zauważam, że mamy takie same gusta i tak samo lubimy być ironiczne! Czy Ty przypadkiem nie jesteś moją zaginioną siostrą bliźniaczką? :D A co do samej książki - jak kiedyś będę miała ochotę dać jakieś książce ocenę 1 lub 0 to już wiem po co sięgnąć, żeby się wyżyć :D
OdpowiedzUsuńTwoje recenzje są świetne :))
OdpowiedzUsuńA któż to cudo wydrukował? Niekonsekwencja totalna w rozwoju postaci... Już nie mówię, że irytuje mnie ta moda na książeczki nafaszerowane seksem, żeby to jeszcze dobrze napisane było :P
OdpowiedzUsuńNo dokładnie...Sama się zastanawiam kto pozwala na takie coś. Przecież to przechodzi przez ręce wydawcy...On to czyta...I jeszcze wydaje...Masakra...
OdpowiedzUsuńTo może ja daruje sobie tą książkę..
OdpowiedzUsuńTo chyba nie dla mnie takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio nie cieszą takie 'cudeńka'... :) Po Twojej recenzji od razu widać, że książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńW ogóle nie słyszałam o tej książce, brzmi troszkę jak pójście po najmniejszej linii oporu...
OdpowiedzUsuńWitam. Tak sobie myślę, może gdyby autorka recenzji sprecyzowała swoją wypowiedź nikt by się tak bardzo nie dziwił. Wypadałoby Pani Agato wyjaśnić, że nie po kilku miesiącach, a latach mieszkania w Londynie (około 5 lat) te dziewczyny wyjeżdżają na wycieczkę. Nie od razu główna bohaterka była dobrze zarabiającą asystentką, o czym jest wyraźnie napisane w książce. Pracowała jako kelnerka w Polskiej restauracji. Na dom wzięła kredyt, bo przecież nie kupiła go za miesięczną pensję. Nie czepiam się samej krytyki, rozumiem, że książka mogła się nie spodobać i akceptuje to, ale bardzo proszę nie przedstawiać nie prawdziwych informacji. Słowo do komentujących, czy Wy drogie Panie naprawdę myślicie, że wydawnictwo nie wyłapałoby takich rażących, nierealistycznych błędów? To chyba logiczne, że nikt z dnia na dzień nie dorabia się takich pieniędzy, aby jeździć po świecie. Pani Agato okłamuje Pani czytelników swojego bloga. Główna bohaterka z tej traumy też nie wyskoczyła tak nagle. Przecież wyraźnie opowiada o tym, że próbowała spotykać się z innymi mężczyznami, ale jej nie wychodziło. Jedna z Pań słusznie zauważyła, bowiem chodzi w powieści głównie o to, że kobieta po przejściach może poradzić sobie sama. Ta książka przedstawia przełamywanie barier, pokonywanie własnych lęków i słabości, budowanie zaufania do siebie i innych ludzi. Jest Pani, Pani Agato widać bardzo zniesmaczona, ale ten penis do pępka przypadł Pani do gustu. W tej kwestii również nie sprecyzowała Pani, że to ta druga bohaterka (zwariowana, hulająca, lubiąca seks bez zobowiązań (swoją drogą naprawdę dziwię się, że żaden z recenzentów nie widzi w tym żadnego problemu) poruszyła kwestie tej długości, a nie ta kobieta po przejściach. Chce Pani krytykować, OK, ale proszę się odnieść do stanu faktycznego. Nimfomanka? kobieta, która po po prostu uprawia zdrowy seks jest nimfomanką? Cóż, ale nie. w gwoli wyjaśnienia nimfomanka, to kobieta, która uprawia seks z wieloma mężczyznami, bez emocji. Rozumiem, że kobiety po traumie nie mają prawa do uprawiania seksu, nie mogą na nowo z odpowiednia osobą cieszyć się życiem? Skazane na wieczne cierpienie, tak? Poza tym, dlaczego nie powie Pani o tym,że nie tak od razu ten seks im wyszedł? Przyznaje akcja potoczyła się ogólnie szybko, ale nie bez powodu zakończenie było takie, a nie inne. W jednej z recenzji przeczytałam, że czasami mniej znaczy więcej. Jak widać po Pani recenzji, to jednak nie prawda, musiałabym opisać 5 lat życia głównej bohaterki, żeby je w Pani oczach urealnić. To świadczy o braku empatii z Pani strony. Cóż, a mówią, że ogranicza nas tylko wyobraźnia ;) Pozdrawiam. Ps. Jestem ciekawa, co by mi Pani powiedziała, gdybym teraz napisała, że to historia oparta na faktach...
OdpowiedzUsuńAch, zapomniałabym, proszę nie snuć domysłów, co do kolejnej części. Przecież nie musi Pani wcale po nią sięgać. I rozdziawiać ust.
OdpowiedzUsuńPs. Biczy nie będzie, skoro już Pani taka ciekawa.