Stojąc przed ołtarzem, u boku swojego
wybranka obiecuje się mu miłość, wierność i że nie opuści się
go aż do śmierci. By odegnać ludzkie pokusy dodaje się skruszone
„tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący.” Stłamszony egoizm
zostaje zepchnięty w zakamarki mózgu a my obiecujemy drugiemu
człowiekowi to wszystko, co obiecać można; własne marzenia,
plany, ambicje, własne wspomnienia i całą przyszłość która nas
czeka. Zakładając drugiej osobie obrączkę na palec wręczamy jej
równocześnie nasze kruche, delikatne życie. Dajemy siebie na
zawsze. Mimo wszystko i ponad wszystko.
Jill Anderson, autorka i zarazem główna
bohaterka książki „Dotrzymana obietnica” nie pomyślałaby, że
jej szczęście małżeńskie będzie takie krótkie i że w szybkim
czasie będzie musiała spełnić obietnicę daną przed ołtarzem „w
zdrowiu i w chorobie.” Ich małżeńskie „w szczęściu i
dostatku” trwało śmiesznie krótko i zaledwie dwa lata po ślubie
u męża Jill, Paula zdiagnozowano syndrom przewlekłego zmęczenia.
Niegdyś lekceważona, obecnie jest to jedna z chorób
cywilizacyjnych, na którą nie ma żadnego lekarstwa. Atakuje ona
powoli, mozolnie zbiera swoje żniwo aczkolwiek robi to
systematycznie i metodycznie; z roku na rok najprostsze czynności
życiowe zaczynają sprawiać ogromny ból i z czasem nawet zwykłe
uczesanie się jest trudniejsze niż kiedykolwiek mogłoby się
wydawać.
Nie do końca wiadomo gdzie tkwi źródło
tej choroby, czy jest to schorzenie fizyczne czy raczej psychiczne.
Pewne jest tylko to, że do tej pory nie wynaleziono na nią żadnego
lekarstwa.
W pewnym momencie Paul zdecydował, że
jeśli chce uwolnić się od bólu, musi umrzeć. Jednak Jill była
innego zdania i ratowała go ilekroć targnął się na swoje życie.
Poświęcała dzień i noc by czuwać nad nim jak Cerber i pilnować,
by nie popełnił samobójstwa. Do czasu....
W południe, 17 lipca 2003 roku Jill
pojechała na zakupy. Kiedy wróciła spostrzegła, że jej
chronicznie chory mąż połknął zbyt dużą ilość tabletek. Tym
razem nie wezwała pogotowia. Nie sprowokowała u męża wymiotów,
by pozbył się trucizny. Nie zrobiła nic. Usiadła obok niego i
czuwała nad nim przez dobę, pozwalając mu wziąć swój los w
swoje ręce. W końcu coś w niej pękło i puściła go wolno.
Spełniła obietnicę sprzed ołtarza i nie opuściła go aż do
śmierci.... do tej, którą sam dla siebie wybrał.
Pilnując by spokojnie umierał nie
zastanawiała się nad tym jakie będzie miało to konsekwencje w jej
dalszym życiu. Nie miała pojęcia, że kilka dni później zostanie
oskarżona o współudział w samobójstwie i że czekać ją będą
wielogodzinne przesłuchania na komisariacie. Prawo nie zna emocji i
uczucia empatii; zna jedynie przepisy, które jasno stanowią, że
kto nie wzywa pomocy w wypadku narażenia życia, ten staje się
współwinny zbrodni.
W niedługim czasie zarzuty zmieniono i
oskarżono ją o zabójstwo; na nic zdały się jej zeznania, że mąż
chciał umrzeć, że ratowała go raz po raz i w końcu przestała.
Czekał ją proces, pełen napiętnowania i oskarżeń, które
stawiały ją w równym rzędzie z morderczyniami. Rodzina Paula, która przez lata nie
wierzyła w jego chorobę, wnioskowała, by Jill odpowiedziała za
swoje postępowanie. W ich mniemaniu powinna go chronić za wszelką
cenę, nawet jeśli Paul miałby ją znienawidzić.
Sama książka jest ciekawie
skonstruowana, ponieważ przeplatana jest zapisami z policyjnych
przesłuchań Jill. Ukazana jest gruboskórność policji, ich natarczywy ton, nie znoszący sprzeciwu autorytatywny stosunek do przesłuchiwanej.
W fabule pokazany jest również początek ich związku i późniejszy
zapis całej choroby Paula; Jill malowniczo nakreśla obraz mężczyzny
jakiego pokochała i niechętnie porównuje go z mężczyzną, którym stał się po kilku latach życia z chorobą.
„Dotrzymana obietnica” to
autentyczna historia kobiety, która dopełniła przyrzeczenia danego
przed ołtarzem i zrobiła wszystko, aby pomóc swojemu mężowi. Z
pewnością wielu z was stwierdzi, że pozwolenie na samobójstwo
niewiele ma wspólnego z przysięgą składaną w oczach Boga, ale
według mnie to samobójstwem nie było. Paul nie uciekał przed
problemami, przed życiem. Uciekał przed bólem, który trapił go
dzień i noc, na który nie pomagały żadne leki. Przypomnijcie
sobie waszą najgorszą migrenę i pomyślcie, że mogłaby ona trwać
kilka lat. Każdy poranek witałby was bólem i każdy dzień
kończyłby się tym samym uczuciem. Do bólu nie da się
przyzwyczaić, nie można go oswoić i żyć z nim. Nie można też
wymagać od kogoś, by był z nami ile się tylko da pomimo
cierpienia.
Dla mnie przysięga składana drugiej
osobie, to też obietnica „pozwolę ci odejść, jeśli będziesz
musiał”.
To, co zrobiła Jill odbiło się
szerokim echem wśród społeczeństwa; jedni nazywali ją
morderczynią, drudzy podziwiali jej oddanie mężowi. Dla mnie Jill
jest niezwykle odważną kobietą, która wspięła się na szczyty
oddania drugiemu człowiekowi i poświęciła swoją wolność, by
uwolnić ukochaną osobę od bólu. Nie popełniła przestępstwa,
nie pomogła w samobójstwie. Uwolniła Paula od bólu. Zdecydowała
się na skok w przepaść, by on nie musiał już skakać.
Możecie rzucać kamieniami, ale ja ją
podziwiam.
Fabuła intrygująca, postawa kontrowersyjna, przeczytałabym :)
OdpowiedzUsuńTakich książek brakuje :)
UsuńO łał... niesamowita historia... dosłowna postawa żony aż jest przerażająca. ja bym nie mogła patrzeć na śmierć bliskiej osoby... Chętnie sięgnę po tę książkę...
OdpowiedzUsuńKażdemu z pewnością byłoby trudno... ale jak przychodzi co do czego to okazuje się, że człowiek to silne stworzenie :)
UsuńDobrze napisane wspięła się na szczyt - ale poniosła za to karę. Dla mnie książka, którą można poruszyć w towarzystwie a po 10 minutach każdy w każdego rzucał by talerzem :) Tak czy owak chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńZależy od towarzystwa :) katolicka ciotka z pewnością by porcelaną rzucała :)
UsuńTo chyba jednak nie mój typ literatury ;)
OdpowiedzUsuńIntrygująca fabuła, skłaniająca do refleksji i przemyśleń. Każda dana drugiej osobie obietnica zobowiązuję. Czasami jednak trzeba się z niej wywiązać w najmniej oczekiwanym momencie. Takie wywiązanie się z obietnicy czasami może być dla nas bolesne. Sama nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Nie mniej jednak książka warta przeczytania i na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńO to na pewno. Trzeba uważać na to, co się obiecuje :)
UsuńJa aktualnie czytam Hannę Krall:)
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
UsuńWydaje się ciekawa. Fabuła intryguje. ;)
OdpowiedzUsuńRównież uwielbiam czytać a na tą jeszcze się nie natknęłam, choć wygląda naprawdę ciekawie:)
OdpowiedzUsuńA to pewnie dlatego, że to nowość :)
UsuńSzczerze mówiąc, to też podziwiam, że była w stanie podjąć taką, a nie inną decyzję. Dość głośno o niej się ostatnio zrobiło.
OdpowiedzUsuńWarta uwagi, bo nie jest schematyczna.
UsuńKsiążka koniecznie do przeczytania, czuję, ze przyniesie wiele emocji,z wzruszeń i dylematów.
OdpowiedzUsuńOt, życie. Czasem największa dobroć zostaje inaczej zrozumiana.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam. Obecnie potrzebuję coś mega lekkiego.
Pozdrawiam M
Takiej książki na razie na wokandzie nie mam :)
UsuńTrudny temat, warto przeczytać i zastanowić się co by się zrobiło na jej miejscu...
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Obyśmy nigdy nie musiały podejmować takich decyzji....
UsuńMamy ją w planach :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
niektóre książki bardzo mnie fascynują choć jestem za leniwa aby czytac
OdpowiedzUsuńJa Cię odmienię :P
UsuńJa nie mam pojęcia jakbym się zachowała. Co bym zrobiła. Książki oparte na faktach bardzo lubię. Ta wydaje się bardzo ciężka. Pewnie czytając bardzo denerwowałabym się na postawę policji.
OdpowiedzUsuńTaka ich robota; znaleźć za wszelką cenę sprawcę, nawet, jeśli go nie ma.
Usuńnie rzucę kamieniem, nie ma mowy... no może jakbym była wandalem :D
OdpowiedzUsuńMówi się, że wandale są sexi :D
Usuńja jestem wyjątkiem, a każdy wyjątek potwierdza regułę :D
UsuńCzyżbyś była wandalem?! :D
Przeczytałabym tę książkę, bo chciałabym zrozumieć tę kobietę. Daleko mi do rzucania kamieniem, ale z drugiej strony... Ciężka sprawa.
OdpowiedzUsuńDla mnie nie taka ciężka, ale zależy kto ma jakie podejście :)
UsuńZaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńPo to tu jestem :)
UsuńLubię czytać o dylematach moralnych, a fabuła wydaje się świetna. Ciężko ocenić kogoś jeśli nie jest się na jego miejscu, więc ja nie ocenie.
OdpowiedzUsuńMądra postawa :)
UsuńKsiążka zdecydowanie mnie zainteresowała :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę się za nią zabrać :)
zastanawiam się jak ja bym postąpiła na miejscu bohaterki...
OdpowiedzUsuńA aż chyba pogadam ze swoim narzeczonym, póki jest w pełni sił umysłowych (jak na faceta), żebym w razie czego - odpukać - miała pojęcie czego on chce ;)
Usuńciężki temat, ciężka historia... jednocześnie rodzi sie chęć przeczytania książki
OdpowiedzUsuńnie słyszałam nigdy tej historii.. ale było już kilka takich innych, że ktoś był niepełnosprawny, chciał umrzeć, a prawo tego zabraniało.. Potem się okazywało, że np ktoś potrzebował zwykłej uwagi, zainteresowania i nagle wtedy nabierał ochoty do życia..
OdpowiedzUsuńNie wiem, co myśleć o tej bohaterce, ale z wielką chęcią przeczytałabym tą książkę- zapowiada się ciekawie!
Nie wiem czy zwykłe zainteresowanie sprawiłoby, że przestałoby go boleć całe ciało... ciężka sprawa. Ja wiem, że nie chciałabym tak wegetować.
UsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki i w jednej zarzucono autorce, że tak sucho wszystko opisuje, a historię zdominowały rozmowy z policjantami. Też miałaś takie odczucia? Bo chciałabym poznać tę historię, ale zrezygnuję jeśli jest taka beznamiętna i formalna.
OdpowiedzUsuńTeż czytałam tamtą recenzję ;) podchodzę do tego inaczej - kiedy jesteś już wypruta z emocji, kiedy przeszło się tak wiele, kiedy przez lata zarzucano ci zabójstwo ukochanej osoby, to wtedy przychodzi taki czas, że zaczyna się o tym mówić obojętnie, bez emocji.
UsuńNie zapominajmy, że autorka i bohaterka to ta sama osoba - pisała o tym co czuła i czuje. Emocje tam nie kapią, ale są. Tylko trzeba umieć je dostrzec.
Przyznam, że nie patrzyłam na to w ten sposób. Może rzeczywiście autorce trudno było przywoływać te emocje i znów wszystko przeżywać od nowa. To mnie przekonuje, żeby zapoznać się z książką i wyrobić sobie własne zdanie :)
UsuńWOW, wciągnęłam się. Muszę tą książkę przeczytać !
OdpowiedzUsuńTeż ją podziwiam. Trwała przy mężu do końca. Zaakceptowała jego decyzję, a policja oskarżyła ją ... Nie mogę w to uwierzyć.
wchmurach12.blogspot.com
Prawo takie jest :) i nic się na nie nie poradzi :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja i oczywiście fabuła książki. Przyznam, że sama nie wiem co by zrobiła w takiej sytuacji ale też nie potępiam bohaterki. To bardzo trudny wybór.
OdpowiedzUsuńNiezwykle trudny.
UsuńNaprawdę świetnie się czyta twoje recenzje ! Książka musi być bardzo ciekawa
OdpowiedzUsuńŚwietna. Koniecznie muszę przeczytać. Moje postanowienie ;)
OdpowiedzUsuńoj to jest mocne!
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce. Nie wiem czy chciałabym ją przeczytać. Nie chce oceniać głównej bohaterki, ponieważ inaczej patrzy się na daną sprawę, gdy takie coś się przeżyło. Gdy nie znalazło się w takiej sytuacji, to nie oceniam.
OdpowiedzUsuńNie chcę nawet myśleć o sytuacji w jakiej znalazła się bohaterka, koszmarna sytuacja. Książkę mam zamiar przeczytać.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki. Dopisuję więc do listy!
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać tą książkę. Wydaje się obiecująca i zastanawia mnie sama choroba mężczyzny. Jego zachowanie (nie licząc prób samobójstwa) oraz dalsze losy Jill ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Otrzymałam propozycję zrecenzowania tej książki, ale zrezygnowałam, bo zwyczajnie stchórzyłam. Obawiałam się zbyt wielkich emocji i wzruszeń. A jednak trochę pali mnie ciekawość. Może do tej powieści wrócę.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tej książki, ale po Twojej recenzji nabrałam strasznej ochoty, żeby się przekonać jak to z tą pozycją jest ;)
OdpowiedzUsuńciekawa tematyka
OdpowiedzUsuńMnie ta książka rozwaliła emocjonalnie.
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
I to jest książka, które warto poczytać - chociażby dlatego, żeby wyrobić sobie jakiś pogląd. ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńKamieniem nie powinien rzucać nikt kto tego nie przeżył.. życie z kimś kto ciągle chce umrzeć musiało być też torturą dla niej.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja przyjemnie się czytało :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo ciekawa, choć mam odmienne zdanie niż ty :p
OdpowiedzUsuńod południa próbuję skomentować i dopiero teraz pojawiło mi się okienko do komentarza :)
OdpowiedzUsuńKocham takie powieści, które wprawiają mnie w moralne osłupienie i sprawiają, że zanim zasnę myślę długo jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji
Bardzo lubię książki pisane na faktach. Mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka i temat. Ja też uważam Jill za bohaterkę, chciałabym żeby ktoś zrobił dla moje coś takiego, jeśli będę tego potrzebowała.
OdpowiedzUsuńJestem mocno zaintrygowana książką i wiem, że muszę, po prostu muszę ją przeczytać! ;)
OdpowiedzUsuńKsiązka bardzo ciekawa, z chęcią ją przeczytam, czytałam ostatnio powieść o podobnej tematyce z tym, że kobieta chorowała i w końcu postanowiła popełnić samobójstwo, Ostatnie pięć dni - polecam , recenzja u mnie
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać. Lecę jutro do księgarni. Pozdrawiam Malwina
OdpowiedzUsuńświetna pozycja! :)
OdpowiedzUsuń