Każdy kto kocha książki, lubi
czasami przeczytać powieść, która będzie wyróżniała się
czymś niezwykłym. Każdy z nas potrzebuje niekiedy istnej „uczty
dla duszy” i taką książką jest „Złamane pióro” Małgorzaty
Borochowskiej.
Fabuła z pozoru jest dość banalna;
25-letnia Emily, zraniona przez życie i przez bliskich postanawia
przeprowadzić się na wieś, do starego domu swoich dziadków, który
położony jest w malowniczym zakątku, rodem z malarskich pejzaży
czy też ze snów. Tam spotyka nowych sąsiadów a wśród nich
czarnoskórego Jacoba, z którym zaczyna łączyć ją szczególna,
tajemnicza więź, silniejsza niż przyjaźń, lecz również
silniejsza niż miłość. Niektórzy nazwaliby to duchowym
połączeniem, spotkaniem się przyjaciół po kilku stuleciach
tułaczki w różnych ciałach i w różnych wcieleniach. Jeszcze
inni powiedzieliby, że takie porozumienie spotyka kogoś, kto kiedyś
był jednym i teraz na nowo spotyka się ze samym sobą.
Długie, godzinne rozmowy między Emily
i Jacobem to właśnie to, co tą książkę najbardziej wyróżnia
na tle innych; one nie są banalne, nie dotyczą najnowszego odcinka
„Zbuntowanego anioła” ani wyższości schabu nad drobiem; ich
rozmowy poruszają tematy tak trudne i tak ciężkie, że podczas ich
czytania umysł pracuje na najwyższych obrotach. Ich podglądy są
na tyle różnorakie, by czytelnik mógł sam się do nich odnieść,
by mógł się z nimi zgodzić bądź im zaprzeczyć.
Mało jest powieści, które wręcz
zmuszają do myślenia - „Złamane pióro” bezsprzecznie jest w
pierwszej dziesiątce tych, które robią to najbardziej
spektakularnie.
"Każdy człowiek potrzebuje marzeń i buntu. Tylko marzyciele i buntownicy popychają świat do przodu. Tylko z marzeń i buntu rodzą się wielkie rzeczy..."
Inną, równie ważną
charakterystyczną cechą tej książki jest „powieść w
powieści”. Autorka na kartach przedstawia historię pisaną
również przez Emily a więc autorka stworzyła postać, która
również jest autorką. I niby z pozoru wydaje się to łatwe i
banalne, lecz w gruncie rzeczy trudno jest pisać o dwóch fabułach
jednocześnie i zachować między nimi zasadny i potrzebny odstęp,
by wyróżniały się one między sobą i by dwojako zachwycały
czytelnika. Pani Małgorzacie zabieg ten się udał.
Żeby nie było zbyt kolorowo, powieść
ma i swoje wady a szczerze mówiąc jedną, za to taką, która
niebotycznie mnie irytowała. Główna bohaterka miała w zwyczaju
wypowiadać słowa bliskoznaczne w jednym zdaniu, tak, by je
zaakcentować i podkreślić:
„Odpowiedziałam trochę
przestraszona swoją półprawdą, mitomanią, bigoterią i
dezorientacją.”
„Dobre, nieposzlakowane, idealne,
wymarzone, prawidłowe i celujące miejsce.”
"To tylko słowa ułożone w zdania albo rzeźby wykute ze słów."
Patrząc na tą niezwykłą
„zdolność”Emily z punktu widzenia trudności dla pisarki, to
jestem pod wrażeniem, że pani Borochowska znajdowała tyle słownych
odpowiedników dla przymiotników i czasowników, tudzież innych
części mowy; jednak jeśli mam oceniać to pod kątem mojej
przyjemności czytania, to niestety raziło mnie to bardzo i nudziło.
W efekcie miałam niekiedy ochotę „przeskakiwać” kwestie
mówione przez Emily, by nie zostać znowu zaatakowaną zbyt dużą
dawką słów bliskoznacznych (co było praktycznie niewykonalne,
jako że ona była narratorką.)
Na pochwałę zasługują niebanalne
sylwetki bohaterów; nie są to „standardowe” postacie, mają
pewną dozę niecodzienności a co najważniejsze – posiadają
wady, co powoduje, że są bardziej bliskie czytelnikowi, niż
niejedna kreacja z filmów czy bestsellerów.
Usłyszałam kiedyś, że najbardziej
denerwują nas tacy bohaterzy, filmowi czy też książkowi, którzy
przypominają najbardziej nas samych. Emily niejednokrotnie
doprowadzała mnie do furii, ale być może dlatego, że w gruncie
rzeczy jest taka podobna do mnie, chociaż na co dzień tego nie
widać; w razie problemów ucieka w świat słów i liter i tam stara
się skorygować to, co złe i smutne. Prostuje rzeczywistość
przenosząc ją w fikcję. Trochę jak ja.
Zdecydowanie nie jest to książka
odpowiednia na zrelaksowanie się po ciężkim dniu. „Złamane
pióro” męczy mózg, fałduje go i powoduje, że neurony mają co
robić. Ale to jest jak najbardziej w porządku, bo w dzisiejszej
dobie „łatwości” wszystkiego warto postawić na książki
trudne i nieschematyczne. Ot, tak, dla siebie. I dla swojej duszy.
"Wybacz sobie i innym. Jesteś wystarczająco doskonała."
Lubię takie książki, oj lubię.
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
To sio do biblioteki :)
UsuńTakie połączenia że tak ujmę przymiotnikowo - czasownikowe też by mnie bardzo i to bardzo wkurzało podczas czytania. Nie słyszała o tej książce ale sobie ją zapamiętam. Jeżeli chodzi o bohaterów wkurzających to Emily takie są - bardzo wkurzające ( wiem to z autopsji) :)
OdpowiedzUsuńDzięki, szczególnie że się do niej porównałam :D
UsuńMam w bliskich planach powieść autorki, mam nadzieję, że przeżyję tę nadmierną liczbę synonimów i będę mogła skupić się na samym przekazie. Zainteresowałaś mnie też powieścią w powieści, takie odseparowanie dwóch dzieł nie jest łatwe więc chcę sama się przekonać, czy udało się to autorce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDaj znać po lekturze jak Ci się podobała :)
UsuńMam w bliskich planach powieść autorki, mam nadzieję, że przeżyję tę nadmierną liczbę synonimów i będę mogła skupić się na samym przekazie. Zainteresowałaś mnie też powieścią w powieści, takie odseparowanie dwóch dzieł nie jest łatwe więc chcę sama się przekonać, czy udało się to autorce. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo moje neurony lubią lajcik i nie chcą się przemęczać chwilowo ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Haha, urlop mają? :)
UsuńJa też nie lubię takich zlepek słów, które męczą i ma się ochotę je przeskoczyć.
OdpowiedzUsuńDużo czytasz:) Zazdroszczę, bo ja jakoś nie mogę się przemóc.
Ostatnio mniej niż kiedyś, niestety :(
UsuńBara dla autorki, że potrafiła prowadzić dwie fabuły jednocześnie i że jej się to nie poplątało. :D
OdpowiedzUsuńA takie wypowiedzi jak Emily są totalnie irytujące. Zupełnie jak Jolasia z Kiepskich, których miałam nieprzyjemność czasem oglądać. xD
Jolasia ma piękne fryzury :D
Usuńmoże zainspirujesz się jedną z nich na dzień ślubu :D?
UsuńMoże się skusimy. Chyba nas zachęciłaś :)
OdpowiedzUsuńZostajemy na dłużej :)
Zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
+ obserwujemy :)
Bardzo się cieszę :)
UsuńCzytałam tę książkę, nawet ją recenzowałam :) I faktycznie sposób wypowiadania się głównej bohaterki był irytujący, ale z drugiej strony można było poznać nowe słowa ;> Poza tym te ich rozmowy i poglądy, człowiek od razu weryfikował swoje.
OdpowiedzUsuńMądra książka :) i z tym jednym tylko mankamentem :)
UsuńFajna recenzja i fajna książka :))
OdpowiedzUsuńA dziękuję :)
UsuńO książce słyszałam, na razie nie mam ochoty na taką trudniejszą lekturę, ale nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńksiążka bardzo mnie zachęca, ale boje się, że długie dialogi mogą mnie zniechęcić.. :(
OdpowiedzUsuńAczkolwiek jak tylko spotkam biorę ;)
Będę musiała się po nią wybrać do biblioteki, lubię książki, które zmuszają do myślenia :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna książka, mnie po prostu uwiodła :) Polecam.
OdpowiedzUsuńHmm, w sumie zdecydowanie wolę książki kierujące się na tematykę postapokaliptyczną / fantastykę, to równie często w moje łapki trafiają książki zmuszające do myślenia nad nieco innymi sprawami. Recenzja, jak zawsze przekonująca i świetnie napisana, ale wewnątrz mam spór, czy aby na pewno chciałabym ją przeczytać - tym bardziej, gdzie w głowie bryka mi myśl, że mam sporą kolejkę książek do przeczytania. :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyjrzeć się bliżej tej książce, bo rozmowy o których piszesz zaintrygowały mnie. Jestem w stanie przymknąć oko na wady które wymieniłaś i sięgnąć po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńMi książka ogromnie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
o coś dla mnie;D
OdpowiedzUsuńlubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta relacja między bohaterami ;) zresztą, książka wydaje się niebanalna.
OdpowiedzUsuńJako miłośniczka polskiej literatury i wspierająca polskich autorów z pewnością kiedyś po nią sięgnę. Jednak do literatury pięknej z całą pewnością muszę się przygotować ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, pozycja niełatwa, układanka z wielu puzzli.
OdpowiedzUsuńnie moja tematyka,za ciężka, ale recenzje i opinie na jej temat warto znać :)
OdpowiedzUsuńZachęcasz i jednocześnie nie tą recenzją. Ale zapewne się skuszę kiedyś na tę ucztę dla duszy. :)
OdpowiedzUsuńLubie takie książki, które do myślenia zmuszają :)
OdpowiedzUsuń