Dzisiejsza recenzja będzie inna. Przede wszystkim krótka. Dlaczego, zapytacie? Bo czuję się jak schizofrenik, który ma dwa zdania, co do recenzowanej książki. Z jednej strony rozumiem jej nowatorstwo i wykraczanie poza bariery ogólnie przyjęte i dlatego ją lubię. Z drugiej jednak, razi mnie jej polityczny wydźwięk. To może najpierw skupmy się na dobrych stronach.
Jaki powinien być metalowiec? Cóż, prawdopodobnie przystojny, niebezpieczny i pociągający – a przynajmniej w moich wyobrażeniach tak wygląda godny metalowiec. A jakie powinien być kot? Przyjemny, mruczący, przytulający się do człowieka i futrzasty. A jaka powinna być babcia? Kochająca, piekąca pyszne pierniczki i gotująca najlepszy rosół w świecie.
Jaki powinien być metalowiec? Cóż, prawdopodobnie przystojny, niebezpieczny i pociągający – a przynajmniej w moich wyobrażeniach tak wygląda godny metalowiec. A jakie powinien być kot? Przyjemny, mruczący, przytulający się do człowieka i futrzasty. A jaka powinna być babcia? Kochająca, piekąca pyszne pierniczki i gotująca najlepszy rosół w świecie.
Cóż.
W tej książce jest zgoła inaczej. Bo
metalowiec będzie fajtłapą z nadwagą, kot o imieniu Wikary posiadać będzie
zdolność mówienia a babcia Euzebia ciągle będzie malować usta czarną szminką i
będzie najstarszą metal girl w
historii świata.
Moi
drodzy. Przedstawiam Wam „Orgazmokalipsę.”
Podchodziłam
do tej książki jak pies do jeża. I na początku faktycznie lekko się pokułam, bo
bezpośredni styl nieco mnie zaskoczył i zniesmaczył. Jednak – zgodnie z
powiedzeniem – z czasem człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja i zaczęłam
czerpać radość z czytania o przygodach tej nietypowej trójcy. A przygód mieli
co niemiara.
Jest
to dla mnie polski zamiennik wspaniałego, wielkiego i niezastąpionego Terry’ego
Pratchetta. Oczywiście, zamiennik trochę mniej doskonały, ale wierzę, że z
czasem autor się „wyrobi”. Jeżeli czytaliście chociaż jedną z książek
Pratchetta – a jeśli nie czytaliście w ogóle, to lepiej to zmieńcie, bo warto
poznać tak dobry kawał literatury – to wiecie, że pisał on nietypowo,
nieszablonowo a jego postać Śmierci przejdzie do kanonów najwspanialszych
postaci książkowych. Krzysztof T. Dąbrowski z pewnością uczył się na mistrzu i
przemienił się w „Pratchetta z polskiego podwórka”.
Te
kilka opowiadań, łączy jedno – cięty, czasami trudny humor, na który należy się
odpowiednio nastawić.
I tutaj wkrada się moja druga osobowość, nastawiona nieco negatywnie.
Liczne wycieczki polityczne mogą niekiedy zrażać, szczególnie, że występujące tam nazwiska – Gaczyński, Dusk i Drodzka – nie zostawiają zbyt wiele miejsca wyobraźni. Z reguły staram się o polityce i religii nie rozmawiać, ale kiedy ktoś podtyka mi pod sam nos Duska i Gaczyńskiego, to trudno jest o tym nie wspomnieć. Poza tym, bardzo dużo jest w książce mateczki Rosji, państwa wielkiego, mocarnego i wiecznie upitego.
I tutaj wkrada się moja druga osobowość, nastawiona nieco negatywnie.
Liczne wycieczki polityczne mogą niekiedy zrażać, szczególnie, że występujące tam nazwiska – Gaczyński, Dusk i Drodzka – nie zostawiają zbyt wiele miejsca wyobraźni. Z reguły staram się o polityce i religii nie rozmawiać, ale kiedy ktoś podtyka mi pod sam nos Duska i Gaczyńskiego, to trudno jest o tym nie wspomnieć. Poza tym, bardzo dużo jest w książce mateczki Rosji, państwa wielkiego, mocarnego i wiecznie upitego.
„- Ratunku!
Wysysają krew w premiera! – krzyknął ktoś.
- Nie,
to premier wysysa krew z rodaków – perorował Gaczyński.”
Jeżeli lubicie mocny, skojarzeniowy, polityczny humor, to ta
książka jest jak najbardziej dla was. Ponadto, występuje tam pradawna magia, wampiry rodem z dawnej Rosji, koksy z siłowni i wszystko, czego tylko może sobie wymarzyć fan nietuzinkowych książek. Więc jeżeli lubicie politycznego Pratchetta, nie krępujcie się. Czytajcie.
PS – Z radością informuję, że ukończyliśmy nauki w
poradni przedślubnej. Na ostatnim spotkaniu dowiedziałam się, że komórki do in vitro pobiera
się poprzez masturbację i o ile w kwestii mężczyzn się z tym zgodzę, o tyle co
do kobiet mam pewne wątpliwości. Ale ksiądz powiedział, że media są przekupione
i nie mówią nam prawdy, także ten… uważajcie na swoje komórki, moje drogie!
I nie wiem czy pisać post o całych tych naukach, czy
lepiej temat przemilczeć. Ale chyba lepiej siedzieć cicho, prawda?
Co do nauk przedmałżeńskich to ja z wielką chęcią przeczytam u Ciebie post na ten temat :)
OdpowiedzUsuńNatomiast książka mnie nie pociąga, choćby ze względu na te liczne wtrącenia polityczne.
Pozdrawiam cieplutko w te mroźne dni! :)
Trochę się tego postu boję :D Bo będzie dość krytyczny :)
UsuńI ja pozdrawiam Ciebie! Byle do wiosny :)
To książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o nauki, to my na szczęście trafiliśmy na spoko prowadzącego i nie wspominamy ich źle.
My mieliśmy i prowadzącego i księdza :)
UsuńO nie, to nie jest publikacja dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń"Cóż. W tej książce jest zgoła inaczej. Bo metalowiec będzie fajtłapą z nadwagą, kot o imieniu Wikary posiadać będzie zdolność mówienia a babcia Euzebia ciągle będzie malować usta czarną szminką i będzie najstarszą metal girl w historii świata." w tym momencie książka mnie zainteresowała, ale te dalsze nawiązanie do polityki... nie, nie nie.
OdpowiedzUsuńhmmm... to chyba jedna z tych pozycji, koło których nie da się przejść obojętnie :D ciekawe aluzje polityczne, a metalbabcia wymiata ;D przeczytam
OdpowiedzUsuńcytatem o wysysaniu krwi z premiera trafiłaś w samo sedno tego, co się dzieje w naszym państwie :D
OdpowiedzUsuńInteresujące ;)
OdpowiedzUsuńTe nauki to Ty lepiej przemilcz. ;D Ja ostatnio miałam "wizytę duszpasterską", kolędę znaczy się i z kolędą miało to tylko wspólnego tyle, że ksiądz wziął pieniądze, a tak to pełne przesłuchanie, kto, co, gdzie, jak, z kim, jak długo? Dawno nie byłam tak bardzo zirytowana. Nawet nie pytaj...
OdpowiedzUsuńA co do książki, to kurczę, czytałam kiedyś jej recenzję i tam nic o tej polityce nie było wspomniane, więc tak z pozytywnym nastawieniem podeszłam do tytułu, ale jak teraz widzę, że polityka, to ani trochę tego czytać nie chcę. Za bardzo tych polityków wszystkich nie lubię (i z prawa i z lewa i ze środka - i tak wszędzie ten sam motłoch ;/), że chociaż w książkach chcę mieć od nich wolne. ;)
O politycznych akcentach nie wiedziałam. I tak nie jestem tym tytułem zainteresowana, więc nawet one mnie nie skusza :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo chętnie poczytałabym o tych naukach :D
OdpowiedzUsuńCo do książki to nigdy wcześniej o niej nie słyszałam i jakoś mnie do siebie nie przekonuje.
Książka nie dla mnie a co do nauk to dla mnie na nie jeszcze za wcześnie, ale z chęcią przeczytam taki post :)
OdpowiedzUsuńKiedy napisałaś, że to może być taka polska wersja Pratchetta, to już się nastawiłam na czytanie, ale potem wstawka o polityce kompletnie mnie zniesmaczyła. Niestety, nie mam do tego politycznego światka cierpliwości i jeszcze miałabym o nich w książkach czytać. O nie! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy za recenzję! :)
OdpowiedzUsuńWarto jednak zauważyć, że polityczne wstawki pojawiają się tylko w jednym z siedmiu opowiadań w zbiorze. Pozostałe opowiadania są natomiast zupełnie niezwiązane z polityką. ;)
Zaciekawiłaś mnie, muszę zobaczyć i sięgnąć :) pozdrawiam Tomek z w świecie książek
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy skusiłabym się na tą książkę!
OdpowiedzUsuńCo do nauk przedmałżeńskich... lepiej siedź cicho. :D Gaczyński i Dusk bardzo mnie rozbawili, podobnie jak cytowany przez Ciebie fragment. Po przeczytaniu ryknęłam głośnym śmiechem. A Pratcheta jeszcze nie czytałam. Wstyd, co? ;)
OdpowiedzUsuńW naszym prostym zyciu milosc odgrywa bardzo szczególna role. Teraz jestesmy w stanie uczynic twoje zycie milosne zdrowym i nie ma miejsca na zadne klopoty. Wszystko to jest mozliwe dzieki AGBAZARA TEMPLE OF SOLUTION. Pomógl mi rzucic zaklecie, które przywrócilo mojego zaginionego kochanka z powrotem na 48 godzin, które zostawily mnie dla innej kobiety. mozesz takze skontaktowac sie z nim ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp / Call: ( +2348104102662 ), i byc szczesliwym na wieki, tak jak teraz z jego doswiadczeniem.
OdpowiedzUsuń