Znana jestem z tego, że
polskich obyczajówek bronię całą swoją piersią (która jest niczego sobie,
gdybyście chcieli wiedzieć), ale czasami niestety i ja jestem zmuszona napisać
negatywną recenzję o polskiej książce. Cóż, zacznijmy ten smutny wpis.
Paulina to
czterdziestokilkuletnia kobieta, która swoje w życiu już przeszła – rozwiodła
się dwukrotnie, przy czym drugi mąż mocno dał się jej we znaki i kiedy
odchodził, zabrał razem ze sobą całą radość kobiety. Jednak przeprowadzka do
innego miasta, pomoc szwagierki, nowa praca i trzy lata izolacji sprawiły, że
dawne rany zasklepiły się a Paulina na nowo zaczęła cieszyć się kawą o poranku,
jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało.
Kiedy jednak
przyzwyczaiła się do swojego samotnego, rytmicznego życia, do jej drzwi
zapukali policjanci informując, że były mąż popełnił samobójstwo. I co w takim
wypadku powinna zrobić kobieta? Moim zdaniem – uronić kilka łez, wypić
kieliszek wina, otrząsnąć się i iść żyć dalej. A co zrobiła główna bohaterka
„Połknąć żabę”? Postanowiła udowodnić, że jej były mąż nie popełnił
samobójstwa, ale … został zamordowany.
Rozpoczęła samotne
śledztwo, na miarę Herculesa Poirota, z tym, że Poirota czytało się z
zaciekawieniem, natomiast ten tytuł nużył i niekiedy powodował u mnie niesmak. Wiecie,
ja rozumiem czarny humor, nawet czasami śmieję się z niesmacznych żartów. Ale
takie dialogi to dla mnie jednak zbyt wiele:
„- Mało mu było?! Bydlę!
- Mamo, on nie żyje –
przypomniała Renata.
- Nieżyjące bydlę!”
Chwytliwy tytuł obiecywał
mi ciekawą, zabawną i lekką książkę – w efekcie przeczytałam historię o
kobiecie, która chce za wszelką cenę udowodnić, że jej były mąż był tak
zapatrzonym w siebie egoistą, że nie mógł zdecydować się na drastyczny krok
popełnienia samobójstwa. Poza tym zostawił on swojej byłej żonie list, w którym
ją przeprasza i to tym bardziej utwierdziło Paulinę w przekonaniu, że za jego
śmiercią stoją osoby trzecie. No tak, przecież nie można się zmienić albo
zacząć mieć wyrzuty sumienia…O i trzeci powód, dla którego była przekonana, że
mąż sam się nie zabił – otóż w liście skierowanym do niej napisał „Paulinko” a
tak nigdy do niej nie mówił. Nic to, że nie mieli ze sobą kontaktu przez trzy
lata i mógł poznać religię Wschodu, zostać buddyjskim mnichem i zacząć kochać
koniki polne a tym samym zdrabniać wszelkie nazwy własne – nie, bo on trzy lata
temu taki nie był i z pewnością nigdy się nie zmienił.
Jedyna osoba o zdrowym
rozsądku w tej książce – Przemek, brat Pauliny, traktowany był jak natrętna
mucha, która powtarzała ciągle, że najlepiej zostawić sprawę w rękach policji i
żyć swoim życiem. Zarówno żona, jak i siostra patrzyły na niego jak na osobę
dość mocno upośledzoną, bo dlaczego on nie chce pobawić się w prywatnego
detektywa? Przecież to takie inspirujące!
Nie rozumiałam kompletnie
motywów postępowania głównej bohaterki i prawdopodobnie właśnie to sprawiło, że
„Połknąć żabę” czytało mi się topornie. Brak było dobrze rozwiniętej strony
kryminalnej i przez to książka wydawała się lekką farsą. Może gdyby autorka
skupiła się tylko na stronie obyczajowej, byłoby lepiej, bo postacie siostrzenicy
głównej bohaterki i jej narzeczonego były ciekawe, zabawne i prawdziwe.
Niestety tło kryminalne dużo tej książce zabrało.
Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie tą książkę - jak widziałam ją gdzieś w necie.
OdpowiedzUsuńBrrr, aż mnie ciarki przeszły na myśl o głupocie bohaterki. Żeby prowadzenie przez postać amatorskiego śledztwa kryminalnego miało sens, autor musi się postarać. W przeciwnym razie wychodzą takie kwiatki. Tym razem na pewno nie przeczytam :P
OdpowiedzUsuńCzasem się zdarza, że po prostu trafi się coś kiepskiego. Też lubię polskie obyczajowki, ale ta z tego co piszesz by mnie tylko irytowała.
OdpowiedzUsuńA ja polubilam ostatnio literaturę iberoamerykanska☺
OdpowiedzUsuńto ja chyba nie sięgnę po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Jejuuuu, gdybym miała czas na czytanie książek. :( Matura i nauka mnie zabija... no i niestety mam bardzo mało czasu na książki, ale planuje to nadrobić po maturze! :D
OdpowiedzUsuńkilka razy okładka mignęła mi przed oczami, ale ja za polskimi powieściami nie przepadam...
OdpowiedzUsuńMnie potrafią czasem nieźle wkurzyć tacy bohaterowie, którym brakuje zdrowego rozsądku...
OdpowiedzUsuńNiech sesja minie to w końcu nadrobię zaległości książkowe.
Pozdrowionka cieplutkie :)
Skoro piszesz, że średnia to pewnie tak jest. Ale tak do końca opis fabuły mnie nie zniechęcił;>
OdpowiedzUsuńKiedyś częściej czytam obyczajówki, ale teraz jakoś się od nich odsunęłam. Szkoda że Tobie ta książka się nie spodobała. Ja na razie nie mam zamiaru po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się rozczarowałaś. Mimo wszystko chętnie zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńMało mam czasu na książki chociaż dawniej bardzo dużo czytałam, ale obiecuję, że jak tylko uda mi się gdzieś dokupić ze dwie dodatkowe godziny do doby to chętnie zajrzę do jakiejś książki. ;-) Pozdrowionka :-)
OdpowiedzUsuńNie widziała byłego męża przez trzy lata, a mimo to wydaje jej się, że go dobrze zna? :) Nie lubię takich naiwnych książek. Dzięki za przestrogę.
OdpowiedzUsuńMatko, ten dialog rzeczywiście rozwala wszystko, skutecznie mnie zniechęciłaś! Nienawidzę takiej fabuły, gdzie bohaterowie zachowują się nieracjonalnie. Kto normalny chciałby się bawić w detektywa? ;___;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
#SadisticWriter
Ciekawa ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Jakoś nie ciągnie mnie do tej książki. Nadal nie rozumiem o co chodzi z tym połknięciem żaby. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapoczytalna.blogspot.com
O masz, a w weekend kupiłam ebooka :/
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńA co było nie tak z tłem kryminalnym? Historia była niespójna? Metody śledcze do bani? Naciągane zbiegi okoliczności?
OdpowiedzUsuńDobrze, że był chociaż Przemek... ;D
A wiesz, tak się wkurzyłaś na główną bohaterkę, że książka aż się wydaje warta przeczytania. Ja to ją nawet rozumiem, bo tez mam trudność z zostawianiem spraw i pójściem dalej.
OdpowiedzUsuńNie jestem do niej przekonana... podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńtytuł jest mega;D
OdpowiedzUsuńW takim razie już wiem, co mam omijać, żeby się do polskich autorów nie zrazić, bo jak na razie mam o nich całkiem niezłą opinię. ;)
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo z opisu książka nawet niezła mi się wydawała. Ale nie mówię nie, może dostrzegę motywy bohaterki.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że zawiodła..chyba się na nią nie skuszę.
OdpowiedzUsuńNie mam szczęścia do polskich autorów. Oprócz kryminałów Miłoszewskiego i Krajewskiego :) Nie mogę trafić na dobrą polską powieść. Ech...
OdpowiedzUsuńTo chyba nie tak miało być, ale zaciekawiłaś mnie. Szczególnie dzięki zacytowanemu fragmentowi. ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda tego rozczarowania, czasami tak bywa, coś nam w książce nie podejdzie.
OdpowiedzUsuń