Wiecie, organizacja ślubu
to wspaniałe przedsięwzięcie, nie tylko dlatego, że szykuję się do
najważniejszego dnia w moim życiu, ale również dlatego, że co i rusz uczę się
czegoś nowego. A później mogę przekazać te światłe wiadomości Wam, więc teraz z
chęcią zaprezentuję coś, czego ostatnio się nasłuchałam za wszystkie czasy –
ślubne zabobony.
Na początek coś z Polski;
świadkami na ślubie nie powinna być
para, bo to przyniesie im pecha i pewnie nie będą razem – patrzcie, jak
genialnie. Jeśli jest ktoś, kogo po cichu nienawidzicie, to po prostu poproście
ich na waszych świadków a potem uśmiechajcie się do nich błogo – zabobon sprawę
załatwi i się rozstaną szybciej, niż przestaną grać wasze weselne dzwony.
Im
więcej szkła stłucze się w trakcie ślubu, tym szczęśliwsze będzie życie pary
młodej – nic prostszego, będę tłukła każdą pustą butelkę po
wódce. Trzeba w końcu szczęściu jakoś pomóc.
W
Szwecji istnieje przesąd, że kobiety, które na wesele przyszły ubrane w
czerwone sukienki, mogą być posądzone o spędzenie nocy z Panem Młody –
zapamiętam to sobie i będę miała oczy szeroko otwarte. Czerwona sukienka będzie
stanowczo zakazana, a co!
We
Włoszech podczas wesela Młoda Para je wspólnie z jednego talerza zupę a
następnie miód – za zupami nie przepadam, z kolei mój PM
chyba nie łączyłby miodu z alkoholem. Także nie będziemy mieli życia pełnego
rozkoszy.
W
Brazylii świeżo poślubiona żona rzuca figurką św. Antoniego – patrona zaślubin.
Panna, która tę figurkę złapie, stanie wkrótce na ślubnym kobiercu –
trochę niebezpiecznie, biorąc pod uwagę jej ciężar. Z moim wymierzeniem i
szczęściem, to któraś z koleżanek miałaby rozkwaszony nos. Ale jeśli miałaby na
sobie czerwoną sukienkę, to się należało krowie jednej.
Fińskim
rytuałem jest sauna dzień przed ślubem – ta, jasne. Żeby
wszystkie syfy mi powyskakiwały na buzi na drugi dzień. Dzięki bardzo,
Finlandio!
W
Danii podczas wesela Pan Młody zdejmuje skarpetkę, robi w niej dziurę a potem
daje ją Pani Młodej. W ten sposób przekonuje ją do swojej wierności, bo żadna
kobieta nie będzie chciała faceta z dziurawą skarpetą –
to już wiem, dlaczego mój narzeczony ma wiecznie skarpetki z dziurą! On mnie
chce zapewnić o wierności! Kochany!
W
Irlandii moc poślubną spędza się w towarzystwie kury przywiązanej do łóżka –
znając moją miłość do zwierząt wszelakich to ja bym próbowała odwiązać kurę a
potem szukałabym dla niej jedzenia. I po namiętności.
We
Francji Panna Młoda idzie pod figurkę Matki Boskiej, by pożegnać się z
dziewictwem i zapewnić sobie wierność męża – u nas na
Podkarpaciu też jest zwyczaj modlitwy pod figurką Matki Boskiej. Na szczęście o
wierność nie muszę się martwić, bo wiecie – skarpetki.
Jutro wybieramy się
oglądać obrączki, więc może kilka przesądów i o nich?
Gładkie
obrączki oznaczają spokojne życie, rzeźbione zaś – przeciwności losu w
małżeństwie – i już narzeczonego na wierzchu, bo jemu
się marzą gładkie a mi rzeźbione. Kruca fix.
Obrączka
wykonana ze złota żółtego oznacza wierność, złota białego – miłość, platyny –
przyjaźń, a tytanu – trwałość związku małżeńskiego –
my stawiamy na białe złoto, więc co jak co będziemy się kochać. A wierność, to
wiecie – skarpetki.
Ważny
jest rozmiar obrączki. Za ciasta może oznaczać dominację jednego z partnerów,
za luźna wróży szybki rozpad małżeństwa – jak się jest w ciąży
to się tyje i wtedy obrączka jest za ciasna. Ha! Szach – mat, mogę wtedy
dominować do woli i nikt mi nic nie powie.
W
małżeństwie będzie rządził pan młody tylko wtedy, gdy wsunie pani młodej
obrączkę do samego końca palca – kochanie, także tego,
no wiesz.
To już kiedyś pisałam,
ale napiszę raz jeszcze, bo bardzo mi się podoba. Masajska przysięga ślubna:
"Niech się
wykrwawię, niech mnie piorun roztrzaska, niech mnie zeżre krokodyl, niech
ogłuchnę i oślepnę, niech stanę się żebrakiem, jeśli oszukam lub opuszczę
żonę"
Nie znałam większości z tych zabobonów:) niektóre bardzo ciekawe:P
OdpowiedzUsuńWystarczy trochę pogrzebać po Internecie :)
UsuńHah bardzo ciekawy wpis! Te zabobony wywołały dużo uśmiechu na mojej twarzy :P Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńUpiększyłam Ci sobotni wieczór ^^
UsuńDziurawe skarpetki mnie najbardziej rozbawily :D
OdpowiedzUsuńTakie życie, że skarpetki się drą :D
UsuńNie zapomnij dopisać o zakazie czerwonych sukni do zaproszenia;)
OdpowiedzUsuńZaproszenia już są, więc przepadło :)
UsuńHaha bardzo śmieszne te zabobony skarpetki najlepsze :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie urzekły :)
UsuńWidzisz, Twój narzeczony to nawet, żeby Cię o swojej wierności zapewnić - skarpetki dziurawe nosi. Patrz, jak się poświęca, o! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Kochany robi wszystko, żeby zapewnić mi spokój ducha :)
Usuńmnie nie grozi bo za mąż nie wyjdę
OdpowiedzUsuńNie mów hop :)
UsuńRozwalają mnie takie rzeczy :D Aczkolwiek jeżeli potraktować je jako element kultury ludowej są interesujące, gorzej jeżeli ktoś w to wierzy i potem naprawdę każe ci tłuc butelki na weselu! Mam dziwne wrażenie, ze w wielu przypadkach tak jest....
OdpowiedzUsuńNa Śląsku na pewno tłucze się butelki dzień przed ślubem :) Tyle wiem :)
Usuńod dzisiaj przestaję wyrzucać dziurawe skarpetki :p
OdpowiedzUsuńPrawidłowo! :)
UsuńPrzyznam, że większości nie znam, ale ciekawie się je czytało :)
OdpowiedzUsuńZawsze o coś więcej człowiek jest mądrzejszy...
JustynaPolskaFashion&MakeupArtist
I ma się czym pochwalić przy niedzielnym obiedzie :)
UsuńOoo mój Luby miał ostatnio dziurawe skarpetki więc mogę spać spokojnie :) a znam 2 takie przypadki, że pary, które były świadkami się rozstali. Bo kto razem świadkuje ten sam nie ślubuję :)
OdpowiedzUsuńHa, widzisz, nas nikt nie zdradzi! :)
UsuńJa też stawiam na białe złoto !
OdpowiedzUsuńCiekawe zabobony! uśmiałam się stokrotnie!
Ciekawe czy znajdziemy dzisiaj te odpowiednie :)
UsuńBeautiful rings! ♥
OdpowiedzUsuńMasajska przysięga ślubna zdecydowanie rządzi! O wielu z tych zabobonów słyszę poraz pierwszy, to bardzo wartościowy wpis. Z przyjemnością Zaobserwuje bloga i juz nadrabiam poprzednie posty :)
OdpowiedzUsuńPiękna jest, prawda :)
UsuńA dziękuje i zapraszam częściej :)
Ja w sumie znałam tylko ten zabobon z Polski, ale jak na razie to tylko zabobon - mój brat z wtedy jeszcze swoją dziewczyną byli świadkami na weselu przyjaciół, po roku wzięli ślub, a na ich ślubie świadkami była kuzynka mojej bratowej ze swoim chłopakiem, którzy... rok później również się pobrali :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i bardzo przepraszam, że tak długo mnie tutaj nie było :)
O widzisz, to oni tworzą nowy przesąd :D
Usuńu mnie było kilka osób w czerwonych sukienkach, chyba powinnam je teraz rozstrzelać :D
OdpowiedzUsuńMusisz szczerze z mężem porozmawiać :P
UsuńNie słyszałam o tych zabobonach - ciekawych rzeczy dowiaduję się od Ciebie ;) W Polsce panna młoda rzuca swoim welonem lub wiązanką ślubną a w Brazylii figurką.. no nie wiem, czy chciałabym aby ktoś we mnie rzucał sw. Antonim... rozkwaszony nos to chyba jedno z możliwych "powikłań:, do tego dochodza wybite zęby, podbite oko, siniaki... Ciekawe, czy kobity też tak się rwą do łapania tej figurki jak w Polsce do łapania wiązanki ślubnej ;P
OdpowiedzUsuńZastanawiam się po co ta kura w Irlnadii??? Po jajka na jajeczncię, gdyby państwo młodzi po upiojnej nocy zgłodnieli - w końcu ćwiczenia to wysiłek ;P Ja kurę też bym odwiązała - gzież tak się nad nią znęcać...
O obrączkach również nie słyszałam.... Musze popatrzeć jakiego koloru jest obrączka mojego brata - siostra na pewno ma złotą.. brat chyba białe złoto, ale nie mam pewności :)
Bardzo ciekawe te przesądy, a przysięga super! ;) Obserwuje :*
OdpowiedzUsuńInteresujące :)
OdpowiedzUsuńfińska sauna mnie rozbawiła, ale irlandzka kura mnie położyła na łopatki xD cóż za tradycja/zabobon!
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia o tych ślubnych zwyczajach za granicą.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiesz, na jakie obrączki zwrócić uwagę ;)
Kurczę, ja tu niedługo na wesele idę i mam czerwoną sukienkę... Chyba trzeba kupić nową, bo mnie jeszcze Panna Młoda zamorduje za niewinność. xD
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten przesąd z Irlandii, to naprawdę musi być czaderska noc, jeśli kura jest przywiązana do łóżka. Rozumiem panna młoda, jakiś fetysz i zabawy... Ale kura ?.... KURA ?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem przysięga jest najlepsza, aż żałuję, że nie kazałam mężowi jej powiedzieć w czasie ślubu ;)
OdpowiedzUsuńI te skarpetki! xD Już wiem na co mam patrzeć gdyby jakiś szaleniec chciał się ze mną chajtnąć!
OdpowiedzUsuńCiekawe te zabobony ;) a propo pierwszego zabobonu...u nas na ślubie była właśnie para świadków i po roku od naszego ślubu się rozwiodła :O
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale ta kura to mnie zagięła xD
OdpowiedzUsuńTowarzystwo kury może być przeżyciem samym w sobie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSkarpetki!
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie mieszkamy w Szwecji, bo ja akurat na wesele mojego brata wybieram się w czerwonej sukience. :)
OdpowiedzUsuńWidzisz jakie skarpetki potrafią być romantyczne? A my złośliwe narzekamy, że je wszędzie rozrzucają, a oni tak pokazują swoją wierność! XD
OdpowiedzUsuńMoje obrączki są gładkie, totalnie klasyczne i do tego zrobione z własnego złota :D A noc poślubna z kurą w łóżku brzmi kusząco ;P
OdpowiedzUsuńW przesądy nie wierzę, a co do przysięgi to bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst! Nie wierzę w przesądy,ale lubię czytać takie rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńNa Twoim miejscu zażyczyłabym sobie przysięgi Masajskiej od narzeczonego. :D Hm... a na ślubie mojej siostry, na którym byłam świadkową - miałam czerwoną sukienkę. Na szczęście nie miała przy sobie rzeczonej figurki, żeby mnie nią w głowę pieprznąć. :D W dodatku już wiem... czemu mąż świecił do niedawna po domu dziurawymi skarpetami, ale.. kurczę... po moich uwagach już ma całe. Chyba powinnam je porwać. :D
OdpowiedzUsuńKocham Twoje komentarze :D
OdpowiedzUsuńSłuchajcie, a co z wieczorem kawalerskim? Moim zdaniem koniecznie trzeba zorganizować go w jakimś na prawdę dobrym klubie, na przykłąd takim jak ten https://neworleans.pl/ w Warszawie, Podobno wszystkie imprezy organizowane tam są na prawdę świetne
OdpowiedzUsuń