Trzy dni temu pożegnaliśmy gorący
sierpień i – dla wielu osób – zaczęła się szkoła. Z żalem
stwierdzam, że zakończyłam każdy możliwy etap swojej edukacji
chyba, że chciałabym robić doktorat i
dzień 1-szego września nie kojarzy mi się już kompletnie z niczym.
Przez pięć lat studiów był to dla mnie przynajmniej wyznacznik
tego, że niedługo czeka mnie powrót na uczelnię.
W
ogóle muszę was poinformować, że jestem oburzona tym, że za
moich czasów zeszyty były normalnymi zeszytami a teraz są piękne,
pomysłowe, awangardowe i ah! Czy mogę się na nowo zapisać do
szkoły?
Co do
statystyk – bo muszę się trochę pogrzać w reflektorze
sławy blogowej – to w
sierpniu odwiedziliście mnie 5,116 razy a najchętniej czytaliście
post o podłości ludzkiej, która nie zna granic oraz recenzję
książki Izabelli Frączyk „Szczęście w nieszczęściu”.
A
teraz wasze ulubione -
Wy
zboczuchy niedobre, w tym miesiącu szukaliście mnie po takich
hasłach, że zaczęłam się zastanawiać czy nie prowadzę bloga o tematyce sado-maso. Później jednak przypomniałam sobie, że w jednej z
recenzji pisałam coś o sekcie i Wujaszek Google mógł stwierdzić,
że skoro tak, to może odsyłać do mnie nastoletnich chłopców
próbujących zaspokoić swoje mało wyszukane żądze. Tak więc
najczęściej powtarzające się w tym miesiącu hasła to:
„literatura
erotyczna” - kto lubi, ten czyta, kto nie lubi omija łukiem
szerokim. Ja jestem gdzieś pośrodku i może i przyłączyłabym się
do grupy zwolenników tego gatunku literackiego, ale ciągle razi
mnie, że tam ten nieszczęsny Grey się znajduje. Tak, nadal mam traumę, że to przeczytałam.
„typy
ludzi na imprezie” - dzięki wam mam nowy pomysł na wpis, bo
takiego jeszcze nie było. Jednak zanim go stworzę muszę się
trochę pobłąkać po różnych dyskotekach i prywatkach (czy
ktoś jeszcze chodzi na prywatki?) żeby,
wiecie, zebrać materiał do tekstu. Na razie wiem tylko, że są tacy co podpierają ściany. A może wy macie jakieś pomysły?
„maxon
i america noc poślubna” - nie wiem kim jest Maxon ani nie
wiedziałam, że można mieć na imię America – dla mnie jedynym
znanym geograficznym imieniem była Arizona z „Chirurgów”. Ale
ona nazywała się jak stan i to jeszcze rozumiem, ale żeby nazwać
dziecko po kontynencie? Muszę się zastanowić, czy bym nie chciała
mieć córeczki Australii. Mówiłabym na nią Asa.
A co
do nocy poślubnej, to od wielu osób słyszałam, że coś takiego
nie istnieje – istnieje noc „dwie noce po ślubie”, kiedy już
goście się rozejdą i młodzi małżonkowie znajdą czas dla
siebie.
Hm,
nie wiem czy kolejne hasło wam podawać, bo jest dość
niesmaczne... powiedzmy, że chodziło o pierwszy raz młodej kobiety
z dużo starszym od siebie mężczyzną – ale po co ktoś tego
szukał w zasobach internetu, to ja wiedzieć nie chce... może lepiej obejrzeć "Modę na sukces?" Tam takie perypetie są na porządku dziennym.
Co do
przeczytanych książek! Niestety nie było tego za dużo. Ciągły
brak czasu spowodował, że czytałam tylko z doskoku, ale muszę się
poprawić. I dlatego mam ambitny plan na dzisiejszą noc – kocyk,
wino i książka. Moglibyście teraz mi zarzucić, że tylko kota mi
brakuje. Otóż nie brakuje, bo mam na odchowaniu trzy dwutygodniowe
kociaki; kocica jest chora i potrzebuje nabrać trochę sił, dlatego
chwilowo zastępują ją w kwestii karmienia małych, co wcale proste
nie jest, bo maluchy nie za bardzo ogarniają co to jest pipeta. A
jak pod koniec dnia już ładnie z niej piją, to rano okazuje się,
że ta umiejętność minęła razem z godzinami nocnymi.
Oh i
zaczęłam chodzić na siłownię, żeby trochę odbić się od
domowej rutyny. Kupiłam nawet karnet, więc przez najbliższy
miesiąc będę ćwiczyć i motywować się do tego, żeby wytrzymać
tam przynajmniej pół roku. A jak już będę piękna i fit to będę
was motywować, co wy na to?
I na koniec, co by podburzyć trochę Wujaszka Google -
kurcze jak się sprawdza pod jakim hasłem wyszukiwany jest blog :D
OdpowiedzUsuńWchodzisz w bloggera w statystyki i tam powinny hasła być :)
UsuńJa na siłownię się nie nadaję. Ale Tobie życzę wytrwałości!
OdpowiedzUsuńCzemu? :) Chociaż jak ma się figurę to nie trzeba na nią chodzić :)
UsuńNie lubię się męczyć fizycznie. Nie znoszę tego!
UsuńSiłowania, życzę powodzenia! Ja wątpię w siebie i gratuluję tylu wyświetleń! Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńCzemu w siebie wątpisz? :( nie wolno!
UsuńKarnet to i mnie mógłby zmotywować. Dlatego wolę go nie kupować;p
OdpowiedzUsuńNie lubisz ćwiczyć? :)
UsuńAch, to ja co wieczor zatapiam sie w literaturze erotycznej ;P. Siostra podrzucila mi z biblioteki ,,Raz do roku w Skirolawkach" Zbigniewa Nienackiego. Przyjemnie sie ja czyta, choc nie raz i nie dwa szokuje mnie fantazja pisarza, ktorego serie o Panu Samochodziku czytalam z zapalem w dziecinstwie :)!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)!!!
O, nie wiedziałam, że taka książka w ogóle istnieje ;D
Usuńże tez mnie nikt nie szuka po takich ciekawych zwrotach ;p
OdpowiedzUsuńMusisz czasem na blogu wspomnieć o seksie ;D
UsuńA ja mam focha, dlaczego nie napisałaś tego "niesmacznego", niee, tak to się nie bawię. Nie i już. Ty masz traumę bo Greyu, ja mam traumę po Collide i Debillonie, więc jest nas dwie. Na erotyka nie spojrzę bardzo, bardzo długo.
OdpowiedzUsuńMogę Ci napisać tu i teraz :P
UsuńHahahaha cos w tym jest, ze zeszyty teraz sa piekne! Az chcialoby sie wrocic chociaz na moment do szkoly :)
OdpowiedzUsuńTez je widziałaś? :D Normalnie potwarz!
UsuńDużo apetytu kotkom życzę, a Tobie wytrwałości na siłowni :)
OdpowiedzUsuńJeden właśnie apetytu nie ma :(
UsuńMaxon brzmi nieco jak lek na męską sprawność:) Więc może Maxon dla niego,a America to damska wersja,która w parze daje parze efekty jak w noc poślubną:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Ty! Może to jest dobry trop! :)
UsuńJak chodziłam do szkoły to uwielbiałam kupować zeszyty, długopisy itp. Jaką miałam z tego frajdę :)
OdpowiedzUsuńŻycze Ci wytrwałości na siłowni i koniecznie podziel się z nami efektami :) A wywiad z Tobą przeprowadziłabym z wielką przyjemnością :)
Ja też! I dlatego miałam zawsze za dużo zeszytów ;D
UsuńPlanuję się zapisac na siłownię, ale dopiero od października. Póki co ćwicze w domu ;)
OdpowiedzUsuńBędę Cię motywowała, żebyś się zapisała :)
UsuńWszyscy dziś podsumowują sierpień, sama nie jestem lepsza zresztą. :) A te zeszyty teraz faktycznie są piękne - znając życie gdybym miała takie w swoich szkolnych czasach pewnie zapisałabym ładnie pierwsze trzy lekcje a potem... cóż.
OdpowiedzUsuńA bo podsumowania są fajne :) Ja zawsze na marginesach robiłam głupie obrazki :)
UsuńEj!! Ja chcę te niesmaczne hasło!! Foch!
OdpowiedzUsuń„maxon i america noc poślubna” - to z serii Kiery Cast! :D Ale noc poślubna? Hmm...
Aaaaaa! I zagadka rozwiązana :D
UsuńMogę Ci tutaj naskrobać to hasło :P
Dawaj, rządna niedmacznych haseł jestem xD
UsuńZazdrosczę Ci bo tak to wszystko opisałaś :) ja dziś tylko seksu nie miałam :D ale bez tego spoko, przeżyję :D ważne, że mam książki i koty :D no i jedzenie :P
OdpowiedzUsuńTeż nie miałam, łączmy się siostro! I nadrabiajmy ;D
UsuńTak jakby dalej cię intrygowało: Maxon i America toż to główne postaci z Rywalek autorstwa Kiery Cass, ale kto by szukał ich nocy poślubnej O.o #szok
OdpowiedzUsuńDo mojego bloga w sierpniu jakimś cudem odsyłała strona nazwana israelarmy, więc nic mnie już chyba nie zdziwi w tym, jak działa wujek Google :D.
Powodzenia na siłowni, mi zawsze brakuje motywacji, żeby się tam pojawiać regularnie, więc zdecydowanie wolę wizyty z doskoku niż stały karnet ;).
A tak poza tym to pokochałam ostatni obrazek, choć nalegam by dołożyć do tego zestawienia wino i dobrą kawę ;).
Hm, ja na Twoju miejscu zaczęłabym się trochę bać :D
UsuńMnie właśnie te 70 wydanych złociszy motywuje najbardziej do tego, żeby na siłowni się pokazywać :)
Co do obrazka - kawy bym nie dodała, ale wino jak najbardziej :)
Domagam się zdjęcia kociej rodzinki :) Gratuluję zapisania się na siłownie, ja staram się ćwiczyć w domu i już to uważam za duży sukces, bo jestem kanapowcem. Wieczory z kocem i książką też uwielbiam i chyba dzisiaj sobie taki sprawię :)
OdpowiedzUsuńJa w domu ćwiczyć próbowałam, ale mi to kompletnie nie wychodzi :(
UsuńJak tylko zaczną się ładnie prezentować to pokażę Wam ich zdjęcie :) Bo na razie to takie szczurki :)
Spoko, trzymam za słowo :) Mnie też nie wychodzi za dobrze, ale na siłownie na pewno nie chciałoby mi się wyjść, więc trenuję dalej z nadzieją, że kiedyś będzie lepiej :P
UsuńNo, no kto by pomyślał, że po takich hasłach Cię szukano. Idąc tym tropem - literatura erotyczna najwyraźniej jest w cenie ;)
OdpowiedzUsuńA co do wieczora - też by się mi marzył taki klasyczny koc, książka, coś dobrego. Kot sam by wtedy przylazł :D Pozdrowionka :)
Ale dlaczego mnie łączy Google z literaturą erotyczną? :(
Usuńuuu, siłownia! poważna sprawa:D
OdpowiedzUsuńTrzeba się wyćwiczyć przed zamążpójściem :D
Usuńliteratura erotyczna mnie rozwaliła :D
OdpowiedzUsuńRożnymi drogami widać, na bloga czytelnicy trafiają :P
OdpowiedzUsuńO tak.. wytrzymaj na siłowni i zmotywuj :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz co, te zboczuchy to przez przypadek do Ciebie nie przychodzą. Swój swojego zawsze znajdzie! :D
OdpowiedzUsuńA propos ładnych zeszytów, prawie co rok kupuję jakiś ładny z nadzieją, że na coś się przyda. :D
Na ciekawe hasła wchodzą do ciebie:) Ale to w sumie fajnie:)
OdpowiedzUsuńJa Greya nie czytałam film jak dla mnie był średni nie wiem dlaczego zrobił taki szał na prawdę to takie fajne oglądać erotyczne sceny?
OdpowiedzUsuńno mnie właśnie rok studiów został i zastanawiam się jak 1 września będę traktować za rok :D
OdpowiedzUsuńChciałam chodzić na siłownie ale w roku szkolnym mi się nie uda wiec tak zeszło że nie poszłam na wakacjach nawet ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://velina-blog.blogspot.com
No proszę, proszę, co za piękne hasła wpisywaliśmy w wyszukiwarkę. Gratuluję statystyk, zazdroszczę kiciusiów i oczekuję kopniaka w tyłek, żeby również zapisać się na siłownię. Bo jak na razie jedyna gimnastyka, to przenoszenie książek z kąta w kąt - istne ciężary :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
haha wyszukiwarka google to zawsze zaskakuje ;)
OdpowiedzUsuńZapisuje się z Tobą do szkoły i siadam razem z Tobą w ławce, a co! "Profesorowie" będą mieć nas po dziurki w nosie, ale my za to będziemy mieć piękne zeszyty! :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za siłownię. Może mnie zmotywujesz :)
OdpowiedzUsuńMaxon i America to bohaterowie serii Selekcja Kiery Cass. :)
OdpowiedzUsuńPrzy Twoim blogu moje statystyki są nudne. :P
U mnie siłownia może za rok :)
OdpowiedzUsuńDo mnie nikt nie zagląda z wyszukiwarki :( Jedynym hasłem, dzięki któremu ktoś mnie znalazł w ciągu ostatnich 30 dni to... "pokemon". Także ten.
OdpowiedzUsuńA ten obrazek gdzieś ostatnio mi się przewinął na Facebooku i daję mu okejkę :)
Agata, rozwaliłaś system tym obrazkiem :D Kobieto, kocham Cię :D
OdpowiedzUsuńHahahaha no niezłe kwiatki. Swoją drogą jestem ciekawa gdzie to znaleźć...
OdpowiedzUsuńSiłownia? Podziwiam chyba bała bym się tych wszystkich pakerów xd
Wino, koc i książka to zdecydowanie najlepsze połączenie :)
OdpowiedzUsuńJa to bym chciała mieć tyle siły w sobie, żeby zapisać się na siłownię :( Ale cóż! Raz zaczęłam ćwiczyć w sierpniu. I na "razie" i "zaczęciu" się skończyło! :D
Jak zwykle perełki wśród wyszukiwanych haseł! :D U mnie w tym miesiącu nie było aż takich kwiatków - sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle. :D
OdpowiedzUsuńTeż płacze z powodu zeszytów. Teraz są takie piękne, że ja, stara baba, nie mogłam się powstrzymać i kupiłam sobie parę, nie wiadomo zresztą po co, chyba żeby patrzeć na ładne okładki ;)
OdpowiedzUsuńCzyli ten miesiąc był dość seksowny dla Twojego bloga - a przynajmniej dla wyszukiwarki;p
OdpowiedzUsuń:D O my zboczuchy ! Jednak ja też mam wciąż traumę po Grey'u... Poza tym niezły plan z nadrobieniem zaległości w literaturze :) Ja też nadrabiam wieczorami, ale nie zawsze jestem tak wytrwała - zmęczenie jednak często bierze nade mną górę...
OdpowiedzUsuńJa na razie z czytaniem jestem sto lat za murzynami, nie wiem kiedy to wszystko nadrobię, ale przy małym dzieciątku w dzień się nie da, jak śpi to ogarniam dom i obiad, a wieczorem padam :(, ćwiczyć ćwiczyłam ze dwa razy w lipcu, ale jestem zmotywowana i mam zamiar, ale w domu :-))
OdpowiedzUsuńKocyk + wino + książka - brzmi idealnie. Ahhh! :D
OdpowiedzUsuńto gdzie ten kot? :D
OdpowiedzUsuń