„Dzieliło nas pole, baraki, wieże
strażnicze, zasieki z drutu kolczastego, krematoria, ale przede
wszystkim ta nieznośna niepewność, ta obawa o los, jaki spotkał
to drugie z nas.”
Bywają recenzje zabawne, ironiczne,
bywają recenzje przewrotne i wzruszające. Ale bywają i recenzje
poważne, przy których należy chwilę przystanąć, pomyśleć i
podziękować za to, co mamy. A raczej za to, co nas ominęło.
Marceline to młoda dziewczyna,
francuskiego pochodzenia, która spędziła kilka makabrycznych chwil
swojego życia w obozie koncentracyjnym. To dziewczyna, która zbyt
szybko zobaczyła śmierć, cierpienie, głód i która zbyt szybko
nauczyła się, że czasami, by walczyć o swoje życie, należy
pomóc oprawy. Dlatego też pomagała we wznoszeniu krematoriów, aby
tam nie trafić; wiedziała, że póki jest przydatna i póki ma siłę
przenosić ciężkie kamienie, jej szansa na przeżycie jest ciut
większa.
W momencie, gdy przenieśli ją z
Birkenau do Bergen-Belsen czuła nieopisane szczęście. Nie dlatego,
że oznaczało to wolność, bo nadal była więźniem, numerkiem,
który wytatuowano na niej niczym na znakowanym bydle. Czuła się
szczęśliwa, bo w Bergen-Belsen nie było komór gazowych. Nad jej
głową nie unosił się komin, który codziennie straszył ją
swądem palonych ciał i który w swoich majestatycznych rozmiarach
zdawał się mówić: „jeszcze nie dziś. Wkrótce.”
Mimo tej radości, Madeline czuła
także niepokój – bo teraz od ukochanej osoby, który trafiła do
Austchitz nie dzielił jej już tylko drut kolczasty i uzbrojeni
żołnierze, ale również odległość, której nie sposób było
pokonać. Ale w sumie... drutu kolczastego i tych żołnierzy też
nie zdołała.
Cała opowieść tej młodziutkiej
francuski toczy wokoło mężczyzny, który nigdy nie wrócił z
obozu. Prawdziwego mężczyzny, który kiedyś żył, który kochał,
który obiecywał być do końca świata, na dobre i na złe, póki
śmierć nie rozłączy. Ale obietnice można rzucać na wiatr, bo
jeszcze przed śmiercią rozłączają karabiny i druty.
„I nie wróciłeś” to biograficzne
wspomnienia. Całość ma ledwo 104 strony, ale ta książka nie
miała w zamiarze zrobić wielkiego boom na rynku wydawniczym.
Autorka nie chciała zyskać sławy, pieniędzy i nie chciała stać
się osobą publiczną. Chciała podzielić się historią swojej
miłości. I nie była to wcale miłość romantyczna, podniosła.
Madeline straciła tam nie kochanka, nie męża, ale ojca.
Ukochanego tatę, dla którego stworzyła tę książkę. Bo jest
ona listem, zapiskami prowadzonymi przez lata, słowami, których nie
zdążyła i nie miała okazji nigdy powiedzieć na głos. To wyraz
wdzięczności za danie jej życia i niemy krzyk rozpaczy za to, że
tata za szybko odszedł. I że przez wojnę nie mieli nawet
możliwości się pożegnać a jej matka nie miała możliwości
pochowania ciała ukochanej osoby.
Kilka dni temu trafiłam na jednym z
blogów na wpis, w którym autorka twierdziła, że nie lubi
historii, bo po co wspominać to, co było złe i co już minęło. I
ta książka dotarła do mnie w odpowiednim momencie, bo teraz mam
odpowiedź na jej retoryczne pytanie. Historii uczymy się po to, aby
żadna córka nie musiała już w ten sposób tracić ojca. Żeby
żadna żona nie zasypiała wtulona w sweter ukochanego, który
został zabrany przez żołnierzy i nigdy już nie wrócił. Żeby
matki, żony, synowie i dziadkowie nie umierali w ciasnej komorze
gazowej, wspominając w ostatniej chwili swoich najbliższych, którzy
w innym miejscu też cierpieli ból i bali się otworzyć rano oczy.
Bo wtedy nie było wiadomo kiedy nadejdzie dzień śmierci.
„Żyłam tak, jak nauczył mnie obóz
– każdym kolejnym dniem.”
Książka będzie miała swoją premierę 22 września. I powiem wam, że warto zainwestować w tą cieniutką publikację. I przeczytać. I postarać się zrozumieć. I podziękować, że przyszło nam żyć w innych czasach.
Nie potrafię do końca zrozumieć podejścia - ale to już było. To że było, nie znaczy że nie wróci wiecej. Historie z obozów są dla mnie jednymi z najtragiczniejszych. Na przestrzeni wieków zdarzały się równie makabryczne tragedie, ale fakt, że uczestnicy tych zdarzeń jeszcze żyją i mogą o tym opowiedzieć, jeszcze bardziej oddzialywuje na człowieka.
OdpowiedzUsuńTrochę się rozpisalam, ale czasem trzeba :)
Jestem właśnie w trakcie tej lektury i naprawdę na ten moment brakuje mi słów.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją recenzję.
UsuńKsiążka poważna. Lubię czytać na te tematy, recenzja bardzo ciekawa. Chętnie sięgnę po tę książkę. Takie książki zawsze dają do myślenia, nawet długo po ich przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) i masz rację :)
UsuńMoże to dziwne,ale ja lubię takie książki.Bo są mądre,odpowiednio ustawiają priorytety i uczą wdzięczności...
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Też je lubię :) szkoda, że są osoby, które uważają historie za coś niepotrzebnego...
UsuńFajna i ciekawa, chętnie się skuszę :]
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńCzytałam ostatnio o tej książce, ale się nie skuszę, bo takie książki za bardzo mnie dobijają. Wiem, że powinno się znać takie historie, ale jeśli później mam się źle czuć to podziękuję.
OdpowiedzUsuńJeśli tak, to jest ci to wybaczone :)
UsuńMam e-booka i planuję go przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj jak najbardziej :)
UsuńCzuję ogromną wdzięczność dla tych, którzy oddali życie, byśmy teraz mówili po polsku.
OdpowiedzUsuńTa książka jest akurat o Francji, ale rozumiem co masz na myśli :)
UsuńKiedyś bardzo chętnie sięgałam po takie książki i chyba kolej na następną. Potem będę przeżywać ją przez tydzień, ale będzie warto dla takich historii.
OdpowiedzUsuńTeż mi takie książki siedzą na psychice :)
UsuńCzytałam je w gimnazjum i do dziś pamiętam każdą historię. A "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku" to już szczególnie.
UsuńPoruszająca opowieść, chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie opisałaś swoje wrażenia po lekturze I nie wróciłeś”. Chyba skuszę się na tę publikację.
OdpowiedzUsuńPolecam z całego serca :)
UsuńO ile uwielbiam tego typu historie, to ta mnie nie przekonuje, aż dziwne. Dobrze, że Tobie się podobała, a refleksja, że historii uczymy się po to, aby się nie powtórzyła bardzo trafna
OdpowiedzUsuńNiestety nie każdy tak uważa :)
UsuńNa pewno ją sobie zamówię.
OdpowiedzUsuńMoże znajdziesz gdzieś przedsprzedaż :)
UsuńRecenzja bardzo mi się podoba, skusiłaś mnie, żeby ją przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńYupi!
UsuńJakże naiwne jest myślenie, że nie trzeba czytać o historii, bo to już wydarzenia minione. Niestety historia kołem się toczy i czy tego chcemy czy nie ludzie dramaty zawsze pozostają aktualne. Gdzieś na świecie zawsze toczy się wojna, ktoś opłakuje bliskich, ktoś innych czeka na powrót ukochanych, ktoś inny pisze książki takie jak ta. Zgadzam się, że mamy za co dziękować, ale niestety nie jest powiedziane, że tak będzie zawsze, dlatego cieszę się, że napisałaś o tej książce.
OdpowiedzUsuńDziewczyna, która to napisała chodziła chyba do gimnazjum, więc można ją wytłumaczyć wiekiem :)
UsuńMam smutne przeczucie, że obozy jeszcze wrócą...
Smutna, tragiczna historia. A kiedy uświadamiam sobie, że to nie fikcja literacka, tylko prawdziwe wydarzenia jest mi jeszcze smutniej. Warto czytać tego typu książki, aby uświadomić sobie jak wiele dziś mamy i że powinniśmy być za to wdzięczni.
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony - jak kruchy jest ten nasz współczesny świat...
UsuńNie wiem czy się skusze...za bardzo mogę przeżyć opisaną historię...
OdpowiedzUsuńPomyśl, że ludzie przeżywali to naprawdę...
UsuńNie czytam takich książek. To zbyt ciężka tematyka i prawdopodobnie bardzo bym się z nią męczyła ;x
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !
Szkoda :) ale Twój wybór :)
UsuńWzruszyłam się już samą Twoją recenzją, a co będzie, gdy przeczytam książkę! Bo mam nadzieję, że ją przeczytam. Takie historie nigdy nie są łatwe, zazwyczaj strasznie na nich płaczę i ciężko mi się czyta, ale sądzę, że są bardzo potrzebne. Bo tak jak napisałaś - historię trzeba znać i trzeba zrozumieć, co wtedy czuli ludzie, by zrobić wszystko, aby nigdy historia nie zatoczyła koła.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuńsmutna ta historia łezka by mi poleciała w trakcie lektury
OdpowiedzUsuńTrzeba oczyszczać oczodoły :)
UsuńKsiążka na którą warto zwrócić uwagę
OdpowiedzUsuńHm...Ten tytuł coś mi mówi. Może miałam z ta książką jakiś kontakt :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzapowiada się fajnie :)
OdpowiedzUsuńDo dziś pamiętam książki o obozach koncentracyjnych w liceum. Oprócz listy obowiązkowej czytywałam także pozycje polecone przez polonistkę. Do dziś odbiły na mnie swoje piętno, nie tyle książki co autentyczność tych okropnych wydarzeń. Trzeba mieć odpowiedni dzień, aby zasiąść do takiej lektury. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach czytając historię tej dziewczyny. Przeczytałam już mnóstwo takich książkach, bo swojego czasu bardzo się nimi interesowałam. Przeczytaj, albo obejrz "Chłopca w pasiastej piżamie".
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że przeczyta ją wiele osób, a w szczególności młodzież.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie klimaty oglądałam wiele filmów w takim klimacie jednak książki nie przeczytałam nigdy dobrej, zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach-nowy post
Ostatnio czytam same ciężkie tematycznie książki, chętnie przeczytałabym i tę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się- warto. Wszystkie książki, które traktują o wojnie są dla mnie pozycją obowiązkową, dlatego z pewnością sięgnę po tę pozycję.
OdpowiedzUsuńz jednej strony lubię czytać podobne książki, z drugiej nie mogę, bo choć zdarzyło się to tyle lat temu, to nadal przeraża mnie okrucieństwo, jakie człowiek potrafi zadać człowiekowi...
OdpowiedzUsuńps. tylko o 6:00 mam czas na blogowanie:P
Wiem jak ciężko się z takimi książkami mierzyć, bo literatura obozowa właściwie zawsze rozrywa serce. Staram się po nią sięgać i cieszę się, że Ty również to robisz - warto o takich tytułach pisać i warto je czytać. Napisałaś o niej z dużym taktem - brawo.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś nie rozumiałam, dlaczego trzeba uczyć się i pamiętać o historii. Na szczęście teraz już wiem. I uważam, że warto czytać takie książki.
OdpowiedzUsuńNie każdy jest w stanie zrozumieć, dlaczego powinno się pisać i czytać takie książki.
OdpowiedzUsuńW pewien sposób już nie mogę się doczekać spotkania z tą książką, spodziewam się mocnych przeżyć, emocji, refleksji.
OdpowiedzUsuńNie jestem pasjonatką historii, ale bez przesady, nie powinno się tak zupełnie olewać przeszłości.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się przy Twojej recenzji, to w parze z książką kupię sobie chusteczki
Czasem warto zatrzymać się przy właśnie takich trudnych książkach i docenić własne życie, zawsze ktoś miał od nas gorzej.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tę pozycję, zaciekawiłaś mnie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń