12 wrz 2016

"I nie wróciłeś...", czyli czas na poważną recenzję.


„Dzieliło nas pole, baraki, wieże strażnicze, zasieki z drutu kolczastego, krematoria, ale przede wszystkim ta nieznośna niepewność, ta obawa o los, jaki spotkał to drugie z nas.”

   Bywają recenzje zabawne, ironiczne, bywają recenzje przewrotne i wzruszające. Ale bywają i recenzje poważne, przy których należy chwilę przystanąć, pomyśleć i podziękować za to, co mamy. A raczej za to, co nas ominęło.
   Marceline to młoda dziewczyna, francuskiego pochodzenia, która spędziła kilka makabrycznych chwil swojego życia w obozie koncentracyjnym. To dziewczyna, która zbyt szybko zobaczyła śmierć, cierpienie, głód i która zbyt szybko nauczyła się, że czasami, by walczyć o swoje życie, należy pomóc oprawy. Dlatego też pomagała we wznoszeniu krematoriów, aby tam nie trafić; wiedziała, że póki jest przydatna i póki ma siłę przenosić ciężkie kamienie, jej szansa na przeżycie jest ciut większa.

   W momencie, gdy przenieśli ją z Birkenau do Bergen-Belsen czuła nieopisane szczęście. Nie dlatego, że oznaczało to wolność, bo nadal była więźniem, numerkiem, który wytatuowano na niej niczym na znakowanym bydle. Czuła się szczęśliwa, bo w Bergen-Belsen nie było komór gazowych. Nad jej głową nie unosił się komin, który codziennie straszył ją swądem palonych ciał i który w swoich majestatycznych rozmiarach zdawał się mówić: „jeszcze nie dziś. Wkrótce.”
   Mimo tej radości, Madeline czuła także niepokój – bo teraz od ukochanej osoby, który trafiła do Austchitz nie dzielił jej już tylko drut kolczasty i uzbrojeni żołnierze, ale również odległość, której nie sposób było pokonać. Ale w sumie... drutu kolczastego i tych żołnierzy też nie zdołała.

   Cała opowieść tej młodziutkiej francuski toczy wokoło mężczyzny, który nigdy nie wrócił z obozu. Prawdziwego mężczyzny, który kiedyś żył, który kochał, który obiecywał być do końca świata, na dobre i na złe, póki śmierć nie rozłączy. Ale obietnice można rzucać na wiatr, bo jeszcze przed śmiercią rozłączają karabiny i druty.

„I nie wróciłeś” to biograficzne wspomnienia. Całość ma ledwo 104 strony, ale ta książka nie miała w zamiarze zrobić wielkiego boom na rynku wydawniczym. Autorka nie chciała zyskać sławy, pieniędzy i nie chciała stać się osobą publiczną. Chciała podzielić się historią swojej miłości. I nie była to wcale miłość romantyczna, podniosła. Madeline straciła tam nie kochanka, nie męża, ale ojca. Ukochanego tatę, dla którego stworzyła tę książkę. Bo jest ona listem, zapiskami prowadzonymi przez lata, słowami, których nie zdążyła i nie miała okazji nigdy powiedzieć na głos. To wyraz wdzięczności za danie jej życia i niemy krzyk rozpaczy za to, że tata za szybko odszedł. I że przez wojnę nie mieli nawet możliwości się pożegnać a jej matka nie miała możliwości pochowania ciała ukochanej osoby.

   Kilka dni temu trafiłam na jednym z blogów na wpis, w którym autorka twierdziła, że nie lubi historii, bo po co wspominać to, co było złe i co już minęło. I ta książka dotarła do mnie w odpowiednim momencie, bo teraz mam odpowiedź na jej retoryczne pytanie. Historii uczymy się po to, aby żadna córka nie musiała już w ten sposób tracić ojca. Żeby żadna żona nie zasypiała wtulona w sweter ukochanego, który został zabrany przez żołnierzy i nigdy już nie wrócił. Żeby matki, żony, synowie i dziadkowie nie umierali w ciasnej komorze gazowej, wspominając w ostatniej chwili swoich najbliższych, którzy w innym miejscu też cierpieli ból i bali się otworzyć rano oczy. Bo wtedy nie było wiadomo kiedy nadejdzie dzień śmierci.

„Żyłam tak, jak nauczył mnie obóz – każdym kolejnym dniem.”

   Książka będzie miała swoją premierę 22 września. I powiem wam, że warto zainwestować w tą cieniutką publikację. I przeczytać. I postarać się zrozumieć. I podziękować, że przyszło nam żyć w innych czasach. 


56 komentarzy:

  1. Nie potrafię do końca zrozumieć podejścia - ale to już było. To że było, nie znaczy że nie wróci wiecej. Historie z obozów są dla mnie jednymi z najtragiczniejszych. Na przestrzeni wieków zdarzały się równie makabryczne tragedie, ale fakt, że uczestnicy tych zdarzeń jeszcze żyją i mogą o tym opowiedzieć, jeszcze bardziej oddzialywuje na człowieka.
    Trochę się rozpisalam, ale czasem trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem właśnie w trakcie tej lektury i naprawdę na ten moment brakuje mi słów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka poważna. Lubię czytać na te tematy, recenzja bardzo ciekawa. Chętnie sięgnę po tę książkę. Takie książki zawsze dają do myślenia, nawet długo po ich przeczytaniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może to dziwne,ale ja lubię takie książki.Bo są mądre,odpowiednio ustawiają priorytety i uczą wdzięczności...
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też je lubię :) szkoda, że są osoby, które uważają historie za coś niepotrzebnego...

      Usuń
  5. Fajna i ciekawa, chętnie się skuszę :]

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam ostatnio o tej książce, ale się nie skuszę, bo takie książki za bardzo mnie dobijają. Wiem, że powinno się znać takie historie, ale jeśli później mam się źle czuć to podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam e-booka i planuję go przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czuję ogromną wdzięczność dla tych, którzy oddali życie, byśmy teraz mówili po polsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest akurat o Francji, ale rozumiem co masz na myśli :)

      Usuń
  9. Kiedyś bardzo chętnie sięgałam po takie książki i chyba kolej na następną. Potem będę przeżywać ją przez tydzień, ale będzie warto dla takich historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi takie książki siedzą na psychice :)

      Usuń
    2. Czytałam je w gimnazjum i do dziś pamiętam każdą historię. A "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku" to już szczególnie.

      Usuń
  10. Poruszająca opowieść, chętnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepięknie opisałaś swoje wrażenia po lekturze I nie wróciłeś”. Chyba skuszę się na tę publikację.

    OdpowiedzUsuń
  12. O ile uwielbiam tego typu historie, to ta mnie nie przekonuje, aż dziwne. Dobrze, że Tobie się podobała, a refleksja, że historii uczymy się po to, aby się nie powtórzyła bardzo trafna

    OdpowiedzUsuń
  13. Na pewno ją sobie zamówię.

    OdpowiedzUsuń
  14. Recenzja bardzo mi się podoba, skusiłaś mnie, żeby ją przeczytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakże naiwne jest myślenie, że nie trzeba czytać o historii, bo to już wydarzenia minione. Niestety historia kołem się toczy i czy tego chcemy czy nie ludzie dramaty zawsze pozostają aktualne. Gdzieś na świecie zawsze toczy się wojna, ktoś opłakuje bliskich, ktoś innych czeka na powrót ukochanych, ktoś inny pisze książki takie jak ta. Zgadzam się, że mamy za co dziękować, ale niestety nie jest powiedziane, że tak będzie zawsze, dlatego cieszę się, że napisałaś o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyna, która to napisała chodziła chyba do gimnazjum, więc można ją wytłumaczyć wiekiem :)
      Mam smutne przeczucie, że obozy jeszcze wrócą...

      Usuń
  16. Smutna, tragiczna historia. A kiedy uświadamiam sobie, że to nie fikcja literacka, tylko prawdziwe wydarzenia jest mi jeszcze smutniej. Warto czytać tego typu książki, aby uświadomić sobie jak wiele dziś mamy i że powinniśmy być za to wdzięczni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z drugiej strony - jak kruchy jest ten nasz współczesny świat...

      Usuń
  17. Nie wiem czy się skusze...za bardzo mogę przeżyć opisaną historię...

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytam takich książek. To zbyt ciężka tematyka i prawdopodobnie bardzo bym się z nią męczyła ;x
    Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  19. Wzruszyłam się już samą Twoją recenzją, a co będzie, gdy przeczytam książkę! Bo mam nadzieję, że ją przeczytam. Takie historie nigdy nie są łatwe, zazwyczaj strasznie na nich płaczę i ciężko mi się czyta, ale sądzę, że są bardzo potrzebne. Bo tak jak napisałaś - historię trzeba znać i trzeba zrozumieć, co wtedy czuli ludzie, by zrobić wszystko, aby nigdy historia nie zatoczyła koła.

    OdpowiedzUsuń
  20. smutna ta historia łezka by mi poleciała w trakcie lektury

    OdpowiedzUsuń
  21. Książka na którą warto zwrócić uwagę

    OdpowiedzUsuń
  22. Hm...Ten tytuł coś mi mówi. Może miałam z ta książką jakiś kontakt :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Do dziś pamiętam książki o obozach koncentracyjnych w liceum. Oprócz listy obowiązkowej czytywałam także pozycje polecone przez polonistkę. Do dziś odbiły na mnie swoje piętno, nie tyle książki co autentyczność tych okropnych wydarzeń. Trzeba mieć odpowiedni dzień, aby zasiąść do takiej lektury. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mam łzy w oczach czytając historię tej dziewczyny. Przeczytałam już mnóstwo takich książkach, bo swojego czasu bardzo się nimi interesowałam. Przeczytaj, albo obejrz "Chłopca w pasiastej piżamie".

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam nadzieję, że przeczyta ją wiele osób, a w szczególności młodzież.

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam takie klimaty oglądałam wiele filmów w takim klimacie jednak książki nie przeczytałam nigdy dobrej, zapisuję tytuł :)
    Blog o książkach-nowy post

    OdpowiedzUsuń
  27. Ostatnio czytam same ciężkie tematycznie książki, chętnie przeczytałabym i tę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Zgadzam się- warto. Wszystkie książki, które traktują o wojnie są dla mnie pozycją obowiązkową, dlatego z pewnością sięgnę po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  29. z jednej strony lubię czytać podobne książki, z drugiej nie mogę, bo choć zdarzyło się to tyle lat temu, to nadal przeraża mnie okrucieństwo, jakie człowiek potrafi zadać człowiekowi...

    ps. tylko o 6:00 mam czas na blogowanie:P

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiem jak ciężko się z takimi książkami mierzyć, bo literatura obozowa właściwie zawsze rozrywa serce. Staram się po nią sięgać i cieszę się, że Ty również to robisz - warto o takich tytułach pisać i warto je czytać. Napisałaś o niej z dużym taktem - brawo.

    OdpowiedzUsuń
  31. Też kiedyś nie rozumiałam, dlaczego trzeba uczyć się i pamiętać o historii. Na szczęście teraz już wiem. I uważam, że warto czytać takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie każdy jest w stanie zrozumieć, dlaczego powinno się pisać i czytać takie książki.

    OdpowiedzUsuń
  33. W pewien sposób już nie mogę się doczekać spotkania z tą książką, spodziewam się mocnych przeżyć, emocji, refleksji.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie jestem pasjonatką historii, ale bez przesady, nie powinno się tak zupełnie olewać przeszłości.
    Popłakałam się przy Twojej recenzji, to w parze z książką kupię sobie chusteczki

    OdpowiedzUsuń
  35. Czasem warto zatrzymać się przy właśnie takich trudnych książkach i docenić własne życie, zawsze ktoś miał od nas gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  36. Chętnie przeczytałabym tę pozycję, zaciekawiłaś mnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń