6 lut 2018

„Ci, którzy nie byli sami w obozie, niech nie sądzą tych, którzy tam przebywali.”

 

„W niemieckiej szkole nauczyciel pyta dzieci,u kogo w domu jeszcze nie ma portretu Hitlera. Wstało troje dzieci. - Dlaczego u Ciebie nie ma? Pyta pierwszego. - Ano, bo mój tatuś pracuje w ministerstwie wojny, to u nas wisi portret Goringa. - No dobrze - mówi nauczyciel - ale portret Hitlera też musi wisieć. A u Ciebie dlaczego nie ma? - Bo mój tatuś pracuje w ministerstwie propagandy, to u nas jest portret Gobbelsa.- Ale portret Hitlera też musi być. A u Ciebie dlaczego nie ma? - pyta trzeciego. A chłopak mówi z zażenowaniem: No, bo proszę pana profesora, mój ojciec jest teraz w obozie koncentracyjnym. Ale no nic - mówi szybko - powiedział, że jak wróci to wszystkich trzech powiesi.”

   Pamiętam jak miałam jeszcze mało lat, że zawsze podbierałam książki moim rodzicom i po kryjomu je czytałam. Spokojnie, nikt w moim domu nie przepadał za erotykami, za to na porządku dziennym były thrillery i kryminały, na których się wychowałam. Dlatego jestem taka, jaka jestem. Raz podebrałam tacie książkę, która wyglądała mało zachęcająco, ale spodobało mi się nazwisko autora – Grzesiuk. Tytułu książki z kolei w ogóle nie rozumiałam, bo mój dwunastoletni mózg nie ogarniał, co to jest „Pięć lat kacetu”. Ostatnio, pewne wydawnictwo postanowiło wznowić wydawanie tej książki, co przyjęłam z wielkim entuzjazmem. Bo to jedna z takich pozycji, których wstyd nie przeczytać.

   Wiele jest książek o wojnie i o obozach koncentracyjnych. Fenomen Grzesiuka polega na tym, że opisał on całą prawdę, nawet jeżeli była dla niego niewygodna. Spędził pięć lat w obozach; sam przyznawał, że to,że przeżył wymykało się statystykom. Pomyślicie pewnie, że to tylko kolejna powieść opowiadająca o tym, jak kiedyś było źle, jakimi bestiami okazali się ludzie. Jednak „Pięć lat kacetu” znacząco różni się od innych tego typu pozycji. Przede wszystkim, Grzesiuk pisze tak szczerze, tak dosadnie, że można zauważyć nie tylko bestialstwo esesmanów, ale i bestie wychodzące z samych osadzonych. Bez ogródek Grzesiuk pisze, że w takich warunkach nikt nie mógł być dobry i uczciwy, a ci którzy chcieli tacy być, szybko umierali. Aby przeżyć trzeba było nauczyć się kłamać, kombinować i oszukiwać – co niekiedy oznaczało przekroczenie tej granicy moralności, po której nie można już wrócić. Tych ludzi nie można jednak oceniać, bo z perspektywy współczesności, z perspektywy ciepłego mieszkania i pełnego żołądka nie mamy takiego prawa. Jak mówił sam przyjaciel Grzesiuka, S. Nogaj: „Ci, którzy nie byli sami w obozie, niech nie sądzą tych, którzy tam przebywali.” Ludzie robili wszystko co mogli i nawet nie po to, aby doczekać wyzwolenia, ale po to, aby doczekać następnego wschodu słońca. Jaki niebywały hart ducha musiał tkwić w tych ludziach, którzy znosili głód, zimno, bicie i codzienny strach a mimo to chcieli dalej żyć, nie poszli na skróty i nie odebrali sobie życia. 

    Aby przeżyć jedzono glinę, węgiel, zbierano wszystko, co wyrosło z ziemi. Chleb traktowano z ogromną czcią; kiedy dostawało się wieczorem swoją porcję, ścielono na kolanach ściereczki i chusteczki, aby żaden okruszek nie spadł na podłogę. Jedzono go w milczeniu, bo zawdzięczano mu kolejny dzień; dostarczał energii niezbędnej do katorżniczej pracy, zapełniał chociaż w niewielkiej części pusty i wyschnięty żołądek. To, co mną wstrząsnęło, to niezwykła solidarność osadzonych; mało kto decydował się na ucieczkę, bo wiedzieli, że gdy jeden ucieknie lub tylko spróbuje, reszta za to odpokutuje. Esesmani zabijali bez zastanowienia, kiedy byli źli czy zmęczeni strzelali, żeby rozładować nerwy. Po jakimś czasie, jak pisze Grzesiuk, stało się to taką codziennością, że przestano opłakiwać zabitych. 
 
   W obozach koncentracyjnych nie było mowy o humanitarnym traktowaniu kogokolwiek. Gdy więzień był umierający, kładziono go do szaletu, aby tam dokończył swojego marnego żywota. Inni współwięźniowie koło niego załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne, bo nie było innego wyjścia, a on powoli gasł, w samotności, zimnie i smrodzie. W Gusen blokowi wybierali ze swoich rewirów codziennie po jednym z więźniów, prowadzili ich do „kąpieliska” a tam topili w beczkach. Po co? Żeby pozostali się bali, żeby nikt nie czuł się bezpieczny, żeby odreagować.

W niebie musi być chyba lepiej niż w obozie, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł.”

   Charakterystyczne dla autora jest to, że opisując swoje pięć lat za kolczastym murem, nie popada w żałobny ton. To, co się stało przyjął ze spokojem, szybko pogodził się z scenariuszem jaki napisało mu życie i postanowił zrobić jedno – żyć tak długo, jak będzie to możliwe. Opowiadając swoją historię wspomina kompanów, którzy polegli, zostali rozstrzelani, pobici na śmierć, albo skonali w męczarniach z głodu. W obozach śmierć nie oszczędzała nikogo, wolno płynęła za każdym żywotem, pilnując, aby nikt nie wydał o jednego tchnienia za dużo.

   Chciałabym, że ta książka trafiła do jak najszerszego grona odbiorców. Jest przestrogą, brutalną prawdą o tym, co siedzi w głębi człowieka, w jego najciemniejszych zakamarkach. Przestrzega, że jeżeli wojna znowu się zacznie, te bestie wyjdą na światło dzienne. I znowu zatracimy trochę naszego człowieczeństwa. 

39 komentarzy:

  1. czytałam, jako nastolatka, wielkie wrażenie na mnie zrobiła, oj wielkie...
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  2. O autorze słyszałam, ale książki nie znam. Muszę przyznać, że zainteresowałaś mnie tą książką i dopisałam ją właśnie do swojej listy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, tez przeczytałam w ten sposób wiele książek nieodpowiednich do mojego wieku... Sceny z niektórych jeszcze mnie prześladują. Jeżeli będę miała kiedyś dzieci, nie zabronię im czytać żadnej książki, bo na pewno zaraz chwycą ja potajemnie.
    Jednocześnie w najbliższym czasie nie przeczytam już żadnej książki obozowej ani w ogóle wojennej. W liceum przerobiłam ten temat dogłębnie i mam dość. Nie da się też ukryć - wykorzystano już wszystkie style pisania o okrucieństwie, już nic nie ma w tym temacie do dodania. Poza nadwrażliwymi jednostkami chyba nikogo to już nie wzruszy, tym bardziej nikt nie jest sobie w stanie tego wyobrazić. Nie ma co mnożyć słów na tematy, których nie da się wypowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi rodzice nie zabraniali, ale jakoś czułam podskórnie, że to książki nie dla mnie. Pewnie doskonale wiedzieli, że je czytam, ale nic nie mówili :)

      Usuń
  4. Za czasów liceum czytałam tylko takie książki. Zainteresowanie tym okresem w polskiej historii wzrosło do tego stopnia, że Panie w Bibliotece od razu przygotowywały mi książki, a ja nawet nie musiałam podawać tytułów. I ta książka również trafiła w moje ręce... Później trochę przystopowałam... za bardzo zaczęłam to przeżywać i tak czytanie przestało być dla mnie przyjemnością. Więc sięgnęłam po fantastykę i teraz tylko w tym gronie się obracam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za dużo... - od czasu do czasu warto sięgnąć po taką lekturę. Prostuje spojrzenie na świat :)

      Usuń
  5. Czerwony tekst bardzo mnie rozbawił, ale temat nic w sobie zabawnego nie nosi. Jest nieprosty dla kogoś kto nie miał z tym czasem doświadczenia. Dla kogoś kto się nie boi wyjść na ulicę.
    Unikam tej tematyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby żart, a jednak ma w sobie wiele dramatu...

      Usuń
  6. Straszna książka, współczuję tym ludziom, to był horror nie do opisania i pewnie dlatego ta książka jest taka jak jest. Chętnie bym przeczytała...jakoś nie miałam okazji do tej pory na nią tarfić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cenią sobie tego typu literaturę, więc na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. O tej książce słyszę po raz pierwszy, gdy byłam młodsza czytałam wiele o podobnej tematyce .Przestałam, bo miałam straszne koszmary po nich...

    OdpowiedzUsuń
  9. to musi być książka bardzo poruszająca.. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Unikam książek o tematyce obozowej, ale nadal pamiętam te, które kilka lat temu czytałam- to mocne obrazy o ludziach w nieludzkich warunkach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co raz częściej sięgam po podobną tematykę. A jeśli piszesz o niej tak dobrze, na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawdopodobnie będę miała okazję przeczytać.

    Osądzanie naszą miarą, miara pokoju, spokoju i pełnego żołądka tych, którzy musieli radzić sobie w takich warunkach obozu nie powinno mieć miejsca.
    Też mam nadzieję, że wiele osób ja przeczyta.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj to prawda, że nie mamy prawa oceniać tych osób. Tej książki nie czytałam, ale z podobną literaturą miałam już do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeżeli będę miała okazję to przeczytam. Chociaż niezbyt lubię taką tematykę, ale nie wszystkie książki mogą być lekkie i przyjemne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam pozycji. Wydaje się być dość ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Na mnie takie lektury bardzo źle wpływają(pamiętam jak fatalnie zaniosłam obejrzenie filmu o Popiełuszce)
    Więc niestety to nie dla mnie😐☺
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  17. oj nie dla mnie za mocna tematyka

    OdpowiedzUsuń
  18. Takie lektury zawsze mną wstrząsają - chyba najbardziej dotknęła mnie książka o gułagach, bo mam wrazenie, że Rosjanie byli jeszcze gorsi niż Niemcy. Ale warto takie książki czytać - dzięki temu nie tylko dowiadujemy się jak tam było, ale właśnie przestajemy oceniać tych, którzy z naszej bezpiecznej perspektywy przestali być ludźmi, bo przekroczyli granice moralności. Czy istnieje w ogole moralność, kiedy człowiekiem rządzą najniższe instynkty?

    OdpowiedzUsuń
  19. Mocno interesuję mnie ta tematyka i z chęcią przeczytam tą pozycję książkową. W szczególności interesują mnie historie ludzi opowiedziane przez nie same.

    OdpowiedzUsuń
  20. Może to źle zabrzmi, ale o holokauście nie lubię czytać. Nie dlatego, że w jakiś sposób ta historia mnie nie interesuje... po prostu czuję nią przesyt, jeszcze z czasów licealnych. I jakoś nie potrafię się przełamać :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam. Zrobiła ma mnie dość duże wrażenie chociaż na co dzień nie lubię tej tematyki.

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie czytałam jeszcze, ale dzięki za ten tytuł. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Strasznie ciężka tematyka, ale chcę się z nią zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń
  24. ooo ciężka tematyka, ale kusi :)
    Zapraszam na nowy wpis :)
    http://www.stylishmegg.pl/2018/02/kozuszek-i-bordowa-sukienka-z-falbankami.html

    OdpowiedzUsuń
  25. Anegdota trafna, ale jednocześnie przykra. Temat nie do ogarnięcia, trzeba jednak pamiętać

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak dla mnie chyba zbyt ciężka tematyka...

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytałam jakieś dwadzieścia lat temu (!). Rety! Dziękuję, że przypomniałaś mi o tej książce. Jestem ciekawa jakie emocje podczas lektury będą mi towarzyszyły teraz. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie czytałem jeszcze książek historycznych o tej tematyce, ale za to oglądałem wiele filmów historycznych o tematyce związanej z II wojną światową i na temat obozów koncentracyjnych. Straszna historia.

    Pozdrawiam,
    Patryk

    OdpowiedzUsuń