31 mar 2016

#Jeżycjada: "Pulpecja" czyli rzecz o trudach zdania matury i o słuchaniu mężczyzny.



   Była już części skupiająca się głównie na Gabrysi („Kwiat kalafiora”), Idzie („Ida sierpniowa”) a teraz czas przeskoczyć kolejność i skupić się na najmłodszej Borejkowej czyli na Patrycji. Natalia w tym czasie, choć starsza, musi jeszcze dorosnąć i wyjść spomiędzy tomików wierszy i własnej nieśmiałości, ażeby pani Musierowicz zdecydowała się na jej drodze postawić jakiegoś mężczyznę. Teraz na to za wcześnie.

   Patrycja, zwana od zawsze Pulpą, ma lat dziewiętnaście i jest w tym miłym wieku kiedy to należy zdać egzamin dojrzałości, zwany potocznie maturą. Niby nic trudnego – wystarczy dobrze odpowiedzieć na kilka pytań i sukces murowany, nie trzeba nawet specjalnie się natrudzić, bo czymże jest matura dla inteligentnej, ogarniętej dziewczyny?

   Otóż masakrą jest, moi drodzy.
   Po pierwsze – i odnosić będę się tutaj do Patrycji, ale większość z was zna to pewnie z własnego doświadczenia – wszędobylska presja! Przed maturą zdaje się człowiekowi, że wszystkie inne jego cechy, wady i zalety przestały się liczyć bo wszyscy jak jeden mąż mówią tylko: „a ty się do matury ucz!” Szczerze się wam przyznam, że kiedy mi tak mówiono to zastanawiałam się jakie powiedzonko znajdzie moja mama kiedy już maturę zdam (dla zainteresowanych – znalazła; „ty się ucz, bo cię ze studiów wywalą!” Ciekawe co będzie następne...) Wszyscy zaczęli okrążać Pulpę niczym sępy nieszczęśnika na pustyni i powtarzali tylko, żeby w końcu zasiadła do książek i zaczęła się uczyć. A sama zainteresowana? Oczywiście ciągle twierdziła, że czasu ma jeszcze dużo i że zacznie od: Świąt, od ślubu Idy, od Nowego Roku, od Wielkanocy, od Dnia Kobiet... i jak to w życiu bywa czas mijał a chęci do pracy wcale nie przychodziły a matura zbliżała się niestrudzenie.

„- Ja lubię spełniać twoje marzenia.
- Jak my się zgadzamy! - powiedziała Patrycja radośnie. - Mamy te same upodobania. Ja też lubię, jak ty spełniasz moje marzenia.”


   Jakby tego było mało dziewczyna się zakochała a przecież obiecywała sobie, że nigdy, ale to przenigdy nie popełni błędu Gabrysi i nie pozwoli jakiemukolwiek mężczyźnie na targanie swoim sercem. A tutaj niespodziewanie dla samej zainteresowanej zaczęło nagle jej zależeć na kumplu z dzieciństwa, którym był notabene (od kiedy zaczytuję się w Borejków powtarzam notabene przy każdej okazji) Bobcio, ten który malował przed latami Hitlera na pisankach i bawił się w Nerona na balkonie.
   Pulpa oczywiście próbowała z tym uczuciem walczyć i dlatego też większość czasu spędzała na leżeniu w łóżku i wpatrywaniu się w sufit, gdzie prawdopodobnie próbowała sobie wmówić, że nie może poddać się jak większość kobiet i dać się we władanie jakiemuś tam mężczyźnie. Jedynym dla niej mężczyzną porządnym był jej własny ojciec, który w tej części przygód Borejków miał swoją wielką chwilę chwały, kiedy to w obronie najmłodszej latorośli ochlapał wodą chuligana, który chciał z kolei ochlapać Patrycję (w rezultacie „chuliganem” tym był Bobcio i wcale nie miał zamiaru jej oblewać, ale to już dłuższa historia.)

   W tej części oprócz perypetii Patrycji, jesteśmy także świadkiem kwitnącego związku Gabrysi i Grzegorza a także początków małżeństwa Idy i Marka (które to początku są trudne i hałaśliwe, bowiem nowemu wujowi wiecznie towarzyszy Pyza i Tygrysek, które go wręcz pokochały i co wieczór grają z nim w makao. A jako, że Marek nie potrafi odmawiać małym dziewczynkom, grał z nimi, zamiast spędzać upojne chwile z nową małżonką.)

Mila Borejko daje też świetną radę wszystkim kobietom - mężczyzny trzeba wysłuchiwać. Jak wraca z pracy to trzeba pozwolić mu opowiedzieć jak minął dzień, co się wydarzyło. Oczywiście jeśli same zapytamy, to usłyszymy w odpowiedzi, że "w pracy po staremu." Trzeba dać mu swobodę, żeby sam zechciał mówić. Mila przez lata słuchała wynaturzeń Ignacego o starożytnych filozofach i dzięki temu on uznawał ją za kobietę idealną.
I może to jest klucz do wszystkiego?

   A co najpiękniejsze to dwa momenty, w których bliżej ukazano relację Mili i Ignacego; chyba was nie zdziwi to, że powiem, że taka miłość właśnie mi się marzy – codzienna, niewymuszona, spokojna, bezpieczna. Po raz pierwszy w „Pulpecji” miałam okazję zobaczyć, że mimo swoich lat i życiowych bagaży nadal się kochają i są dla siebie najważniejsi.

„- Boisz się? - spytała cicho.
- Dotknęło mnie to pytanie, Milu – padła spokojna odpowiedź. - Nie boję się. Dobro życia nie polega na jego długości, lecz na użytku z niego. Nie chcę liczyć lat, które mi pozostały. Może jest ich dużo. A może mało. Ale co roku o tej porze dziękuję za ciebie.”

*(która z was nie chciałaby czegoś takiego usłyszeć? No która i dlaczego?!)

   Cóż więcej mam wam dodać? Co tydzień roztkliwiam się na tą serią i jeśli do tej pory was nie przekonałam, to chyba już nie przekonam. Chciałabym tylko przypomnieć, że to świetna historia o przyjaźni, miłości, o tym jak ważna jest rodzina i najzwyklejsza w świecie dobroć. I można czasami się przy Borejkach pysznie pośmiać a dodatkowo nauczyć się nowych zwrotów. Na koniec zostawiam was z tym oto cytatem, który być może ubogaci wasze słownictwo:

„Patrycja, ja ci chyba dzisiaj coś wyszarpię, ty mał-mał... - tu Ida zreflektowała się, zerkając na swojego Mareczka, po czym opanowała się w imponującym tempie i dokończyła w natchnieniu - ...ty małgerytko!”

46 komentarzy:

  1. Ta część wydaje się taka najnormalniejsza, ale przez to najbardziej przekonująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam sentyment do tej książki:) tak letnio mi zawsze po jej lekturze

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak. Miłość Mili i Ignacego zawsze wydawała mi się taka idealna, taka, o której marzy każda kobieta. A z tym słuchaniem mężczyzn to chyba faktycznie jest klucz do sukcesu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kobietom to ciężko jest nauczyć się słuchać :) mi bynajmniej :)

      Usuń
  4. Oj tak. Miłość Mili i Ignacego zawsze wydawała mi się taka idealna, taka, o której marzy każda kobieta. A z tym słuchaniem mężczyzn to chyba faktycznie jest klucz do sukcesu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie do powrotu do tej serii przekonałas już dawno;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy :)

      Usuń
  6. Uwielbiam książki tej autorki. Dosłownie wszystkie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Musierowicz kojarzy mi się dzieciństwo i beztroska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też, dlatego tak chętnie do niej wracam :)

      Usuń
  8. Po studiach będą teksty w stylu ,,kiedy ślub?", ,,Kiedy pierwsze dziecko" , no co wy nie chcecie więcej dzieci? Samej będzie jej smutno"... :D Co do książki to nie wiem czy się skuszę, może kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to kiedy ślub to wiadomo, więc to pytanie przeskoczę :D

      Usuń
  9. Oby seria Jeżycjady była u mnie w bibliotece - bo mam zamiar sobie przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dziale dziecięcym jest na milion procent :) dam sobie za to obciąć paznokcia :D

      Usuń
    2. Jak będę szla oddać książki to zapytam na pewno. :)

      Usuń
  10. Ach matura, zawsze prosta dla tego kto już ma ją za sobą :)
    Pamiętam ten stres i właśnie gadanie "ucz się!". Na studiach dwa razy do roku jest taka matura, nawet o wiele gorsza, jednak matura jest podobno w życiu najważniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie sesja jest gorsza niż matura, bo na maturze mniej pytają :D

      Usuń
  11. No i znów przypomniałaś mi jak kocham tę serię:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki Musierowicz to zdecydowanie nie moja bajka ;).

    OdpowiedzUsuń
  13. Strasznie się cieszę, że nie tylko ja tak lubię tą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku:) jak ja dawno, dawno temu to czytałam, aż zamarzył mi się powrót do tamtych czasów ;) chyba jestem trochę sentymentalna

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm, nigdy nie lubiłam tej akurat książki, bo Patrycja jest osobą totalnie różnią niż ja... Ale teraz chętnie bym poczytała! Jestem na tym samym etapie edukacji co ona i chyba lepiej zrozumiałabym to ciągłe życie pod presją matury, kiedyś, kiedy czytałam tą książkę, jeszcze tak odległej i niewiadomej...
    Zgadzam się, że słuchanie jest ważne. Trzeba wiedzieć, co menda wyczynia :D A przy okazji można sobie poprawić wykształcenie. Ale kiedy mój chłopak zaczął po raz tysięczny gadać o swoim ukochanym marketingu, powtarzając te same hasła co od trzech miesięcy, wyznaczyłam mu limit na gadanie o pracy. Nie można wpadać w obsesję i poświęcać całego życia jednej sprawie(chyba, ze ta sprawą byłabym ja :D)

    OdpowiedzUsuń
  16. Już dawno zachęciłaś mnie do tej serii, ale z lekturą wciąż jakoś się nie składa. Niemniej, kiedyś nadejdzie odpowiedni moment ;)
    PS: cieszę się, że matura i niemal całe studia już za mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. ,,Małgerytko" i moje całe serducho się rozpływa. :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam jedynie pierwszą część Jeżycjady, którą dostałam w prezencie jeszcze w podstawówce, ale nie ruszyłam jej przez tyle lat i jedynie kurzyła się na półce. Obiecuję sobie, że niedługo się za nią wezmę, bo bardzo zachęciła mnie do tego Twoja recenzja. Doskonale wiem co musiała czuć Patrycja przed maturą, którą ja sama zdawałam w zeszłym roku. Na całe szczęście mam cudownych rodziców, którzy nie ganiali mnie do nauki, a pozwolili się samej zdyscyplinować i dało to chyba większe efekty :)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na moją pierwszą recenzję http://ksiazkowoholizm.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie przekonałaś w każdą środę jestem i czytam :) a dziś czwartek :P
    Taka miłość to coś pięknego. Bezwarunkowa, oddana, pełna pięknych wspomnień ach....

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam wiele lat temu, piękne wspomnienia. :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Może kiedyś :)
    Na razie co innego zaprząta moją książkoholiczną głowę ;)
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Coraz bardziej przekonujesz mnie do tej serii, chyba wybiorę się do biblioteki niedługo. :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Czytałam dwie książki z tej serii, ale... żadna mnie nie porwała.

    OdpowiedzUsuń
  24. Musierewicz czytałam jakoś w podstawówce ale średnio ja lubiałam, książki miała łatwe i przyjemne :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jestem dwie książki do tyłu jeśli chodzi o Jeżycjadę. Skończylam chyba na "Sprężynie". Pulpecję i inne czytałam. Uwielbiałam tę sagę i składam hołdy pani Musierowicz, bo jak nikt inny potrafi malować przed czytelnikami świat, w który wkręcamy się bez reszty. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  26. kiedyś pożerałam książki z tej serii:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie zaskoczę Cię pisząc, że nie czytałam i tej części.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uwielbiałam książki Musierowicz... czuję powiew dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ajjj ja chciałbym usłyszeć (rozmarzona)...

    OdpowiedzUsuń
  30. jeszcze nie dawno czytała ją moja córa, nawet nie przyszło mi do głowy, że może spodobać się i mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jestem wielką fanką Jeżycjady i cieszę się, że w końcu znalazłam bloga, na którym ktoś pisze o książkach Pani Małgorzaty Musierowicz :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Uwielbiam Jeżycjadę, czytałam ją jako dziecko/nastolatka i podrzucę kiedyś moim dzieciom :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten rok jest jednym z moich ulubionych, a może i naulubieńszy. Pulpa jest cudowna :)

    OdpowiedzUsuń