Rok
1977. W pewnej poznańskiej kamienicy znajduje się niewielkie
mieszkanie, którego sercem jest kuchnia. Mieszka tam mama Mila,
ojciec Ignacy i cztery córki, każda z całkowicie odmiennym
charakterem. Najstarsza, Gabrysia, uczennica liceum, jest poukładana
i woli poczytać raczej, niż chodzić na prywatki, co w ogóle nie
pasuje do panny w jej wieku. Druga z kolei, Ida, dwa lata młodsza,
jest roztrzepana i ma w życiu jeden cel a mianowicie – podobać
się mężczyznom. W tym celu nakłada zielone mazidła na powieki i
czerwone szminki na usta, tworząc z siebie karykaturalny obraz.
Kolejna jest Natalia, zwana Nutrią, uczennica pierwszych klas
podstawówki; dziewczę płoche i wstydliwe. Peleton zamyka Pulpa w
wieku przedszkolnym, która charakteryzuje się stoickim wręcz
spokojem i optymistycznym podejściem do świata.
Ta
cała ferajna tworzy rodzinę, którą zna pewnie większość
czytających – Borejków.
Borejkowie
są bez wątpienia najcieplejszą polską rodziną; gdybym mogła
zmaterializować jeden książkowy świat w rzeczywistości, to bez
wahania wybrałabym ich kuchnię, w której zawsze przyjmowano gości
i częstowano ich tym, co było – a najczęściej sprowadzało się
to do herbaty i paluszków. Mimo że rodzina nie narzekała na
nadmiar pieniędzy, to nigdy nie odczuwało się u nich z tego powodu
jakiś trosk czy frustracji, bowiem Borejkowie wiedzieli, że inna
wartość jest tą najważniejszą – rodzina.
Wróćmy
jednak do roku 1977, kiedy to wszystko dopiero się zaczynało –
warto wspomnieć, dla tych, którzy nie wiedzą, że Jeżycjada jest
pisana do dzisiaj i ciągle ma tych samych bohaterów, którzy razem
z czytelnikami dorastają, zakochują się, przeżywają porażki i
sukcesy.
W
1977 roku mama Borejko trafiła do szpitala, zostawiając swoje
latorośle na pastwę wiecznie zaczytanego ojca, który nie miał
głowy do spraw tak doczesnych, jak gotowanie obiadu. Dziewczęta
zostały więc skazane na jadanie potraw zrobionych początkującą
ręką Gabrieli, której zdarzało się mylić cukier z kwaskiem
cytrynowym.
Mylenie
przypraw spowodowane być mogło również faktem, iż Gaba w końcu
się zakochała, ale jako dziewczyna twarda i niezależna od
jakiegokolwiek mężczyzny, wolała przypalać garnki niż to okazać,
zwłaszcza, że obiekt uczuć zmieniał swoje partnerki równie
często jak Gaba skarpetki. A że u Borejków higiena nie była obca
u żadnej z córek, można więc śmiało założyć, iż Pyziak, bo
tak się amant owy nazywał, był typem raczej rozwiązłym niż
wiernym.
„Kwiat
kalafiora” nie ma wartkiej akcji, brak tu wybuchów, pościgów,
namiętnych scen i dramatów rozrywających serce. To książka,
która pokazuje zwyczaje rodzinne życie, ale jeśli sięgnie się po
jedną z części Jeżycjady, to zaręczam, że tak się pokocha
Borejków, że nie sposób będzie się od nich oderwać.
Każdej
kolejnej części wyczekuję z niecierpliwością, ale i z lekkim
strachem, bo wiem, że Mila i Ignacy są już nie pierwszej młodości
i przyjdzie taki czas, że trzeba będzie ich pożegnać. Teraz
Gabriela ma już swoje dzieci, wnuki, siwe włosy i potrafi gotować,
ale to, co przeszła przez wszystkie części Jeżycjady, zostawiło
w niej trochę dystansu i smutku do rzeczywistości.
Pozostałe
panny Borejko też już są po czterdziestce, ale nadal wracają do
pewnej poznańskiej kamienicy, gdzie się wychowały i gdzie
mieszkają ich najmilsi sercu rodzice. Wciąż lekko roztrzepany
ojciec, rzucający łaciną i greką raz po raz i odpowiedzialna,
zajmująca się wszystkim mama, która mimo niewielkiego wzrostu ma w
sobie wielkiego ducha.
Nigdy
nie jestem zadowolona z recenzji, które pisze swoim ulubionym
książkom, bo ciągle mam wrażenie, że napisałam o nich nie tak,
jak powinnam, że czegoś zabrakło, że nie oddałam tej magii,
która jest w środku. Bo jak oddać całe te pokłady ciepła i
miłości, które znajdują się na kartach Jeżycjady? Jak
opowiedzieć o przekomarzaniu sióstr, które w gruncie rzeczy
wiedzą, że są dla siebie najważniejszymi osobami na świecie? Jak
opisać Milę i Ignacego i ich miłość, która zawsze jest jakby w
cieniu innych wydarzeń, ale wie się, że ona istnieje, po cichu,
skromnie, nie narzucając się nikomu i powolutku dojrzewa do tego,
aby rozstać się na chwilę, nim śmierć zabierze ich oboje? Tego
się opisać nie da, to trzeba przeczytać, pokochać samemu.
A
na koniec, dla zachęty, kilka Jeżycjadowych cytatów.
„Skup
się (...) - oto moje ostatnie słowa, dopóki jestem jeszcze zdrów
i przy rozumie. (...) Żyj tak, żebyś w żadnej minucie nie musiała
się wstydzić tego, co czynisz. Postępuj tak, jakby przez cały
czas patrzał na ciebie ktoś, kto cię kocha, szanuje i jest z
ciebie dumny.”
„Tata
twierdzi, że lody całkowicie mu wystarczają, bo zawierają
wszelkie potrzebne do życia elementy, w tym selen, co wyczytał na
opakowaniu. Boże kochany, popatrz, ledwie mama wyjedzie, a nasz
ojciec już jest gotów zagłodzić się na amen. Wyobrażasz sobie –
ona wraca, a on jest jednym chudym szkieletem. I co my jej powiemy?
Że jadł selen?”
„– Mam
wrażenie, że jesteś obecnie najlepszą uczennicą z całej
rodziny.
– Najlepszy jest Ignaś.
– Wszelako on nie jest uczennicą.
– Wszelako gdyby on był uczennicą, to ona i tak byłaby lepszą ode mnie – bez cienia zazdrości stwierdziła Łusia. – Sam wiesz. Jest geniuszem. Ona by też była. Czy wiesz, że geniusze dostają często samozaparcia?”
– Najlepszy jest Ignaś.
– Wszelako on nie jest uczennicą.
– Wszelako gdyby on był uczennicą, to ona i tak byłaby lepszą ode mnie – bez cienia zazdrości stwierdziła Łusia. – Sam wiesz. Jest geniuszem. Ona by też była. Czy wiesz, że geniusze dostają często samozaparcia?”
„– Spełniłem
twoje marzenia. Ja lubię spełniać twoje marzenia.
– Jak my się zgadzamy! (…) Mamy te same upodobania. Ja też lubię, jak ty spełniasz moje marzenia.”
– Jak my się zgadzamy! (…) Mamy te same upodobania. Ja też lubię, jak ty spełniasz moje marzenia.”
„Otuliła
się pelerynką, po czym utkwiła w małżonku ufne spojrzenie.
– Kochany, czy jest na to jakaś rada? – przemówiła głosem zbolałego pisklątka.
W trudnej sytuacji życiowej nie masz lepszego sposobu na znalezienie ratunku, niż zwrócić się do Prawdziwego Mężczyzny w tonacji Zbolałego Kurczątka. Szczebiotliwe i żałosne dźwięki pobudzają natychmiast odruch opiekuńczy, będący, jak wiadomo, najpiękniejszą z cech charakteru Prawdziwego Mężczyzny. Odruch ten, w połączeniu z naturalnym pragnieniem dominacji oraz instynktem łowieckim (tym motorem, bądź co bądź, postępu), może zdziałać cuda.”
– Kochany, czy jest na to jakaś rada? – przemówiła głosem zbolałego pisklątka.
W trudnej sytuacji życiowej nie masz lepszego sposobu na znalezienie ratunku, niż zwrócić się do Prawdziwego Mężczyzny w tonacji Zbolałego Kurczątka. Szczebiotliwe i żałosne dźwięki pobudzają natychmiast odruch opiekuńczy, będący, jak wiadomo, najpiękniejszą z cech charakteru Prawdziwego Mężczyzny. Odruch ten, w połączeniu z naturalnym pragnieniem dominacji oraz instynktem łowieckim (tym motorem, bądź co bądź, postępu), może zdziałać cuda.”
Jej, jako dziecko zaczytywałam się w pani Musierowicz. :-) Piekne czasy!
OdpowiedzUsuńA mi to zostało do dzisiaj :)
UsuńWiem, że któraś z książek tej pani była lekturą, chyba w gimnazjum, ale zupełnie do mnie nie przemówiła. Najważniejsze jednak, że Tobie się ta seria podoba :)
OdpowiedzUsuńA była chyba nawet ta :) Uwielbiam ją, więc jakbyś chciała mi sprawić prezent to wiesz co bym chciała :D
UsuńOczywiście, że czytałam:)
OdpowiedzUsuńOczywista oczywistość wręcz? :)
UsuńNie czytałam, ale nadrobię zaległości :))
OdpowiedzUsuńobiecuję, że ja też!:)
UsuńTrzymam za słowo :)
UsuńKiedyś czytałam :). Miło powspominać.
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko dwukrotnie ,,Idę sierpniową", ale mam ochotę też na inne powieści.
OdpowiedzUsuńBierz i czytaj :)
UsuńJak byłam kilka lat młodsza to uwielbiałam Jeżycjadę! Ciekawe czy teraz by mi się podobała ;)
OdpowiedzUsuńOj, coś mi się zdaje, że tak :)
UsuńWiem że siostra lubiła jej książki :P
OdpowiedzUsuńMa baba dobry gust ;)
UsuńUwielbiam Musierowicz i całą "Jeżycjadę". Te książki chyba nigdy się nie zestarzeją i będą je czytać rzesze czytelników.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci na pewno :)
Usuńkooocham ten cykl książek! :D kooocham <3 Musierowicz i jej rodzinka są najlepsi :)
OdpowiedzUsuńMoże zrobiłabyś przepisy, które pojawiały się w Jeżycjadzie? :)
UsuńSeria mojego dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Chyba poszukam w bibliotece następnym razem :D
OdpowiedzUsuńO boooże, to jedna z części ulubionej serii mojej przyjaciółki! Jej istnienie całkiem wypadło mi z głowy. Dzięki za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo mądrą przyjaciółkę ;)
UsuńMam zamiar odnowić sobie tę serię :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej serii, ale recenzja jest naprawdę zachęcająca ;)
OdpowiedzUsuńadgam.blogspot.com
Pokochasz ją :)
UsuńTej autorki czytałam tylko "Opium w rosole" i cały czas zbieram się do tego, żeby poznać całą serię :)
OdpowiedzUsuńCzyli prawie od początku czytałaś :)
UsuńKiedy ja to czytałam? Jak byłam jeszcze piękna i młoda....
OdpowiedzUsuńNadal piękna jesteś :P
UsuńKurcze, nie czytałam chyba ani jednej... Teraz za to mam ochotę przeczytać wszystkie od początku do końca.
OdpowiedzUsuńA czytaj, nie pożałujesz ;) ba - podziękujesz mi za polecenie :)
UsuńKiedyś czytałam, i chyba wrócę, żeby sobie przypomnieć jak fajnie było w młodości.
OdpowiedzUsuńAleż nadal jesteśmy młode :)
UsuńKocham tę serię, przewspaniała, uniwersalna historia:)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Taki dom chciałabym mieć ;)
UsuńJakoś książka nie zachęca mnie do jej przeczytania.... Jednak może kiedyś.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam SharpeeE ♥
Jeżycjadę wielbię czytałam po milion razy te książki:)
OdpowiedzUsuńZałóżmy kółko wielbicieli :)
UsuńKiedyś czytałam Jeżycjadę, ale było to tak dawno temu, że już nie pamiętam, które części mam za sobą. Nie pozostaje mi nic innego, jak zacząć od początku i w końcu wytrwać do końca... :)
OdpowiedzUsuńI czekać potem na kolejne części :)
UsuńZ Jeżycjadą mam wiele dobrych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńJako dziecko czytałam kilka książek tej autorki. :)
OdpowiedzUsuńKiedy byłam w podstawówce przeczytałam większość tomów Jeżycjady i uwielbiałam Musierowicz, najbardziej lubiłam "Opium w rosole":)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje recenzje, oddają klimat książek które opisujesz;) Ta również wydaje się ciekawa i przejmująca:)
OdpowiedzUsuńMiłego i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://chicporadnik.blogspot.com
oo w podstawówce czytałam tej autorki parę książek! ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam:
unnormall.blogspot.com
Ojoj jak ja kocham jej książki :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 Ależ mi wspomnień przywiało ;)
OdpowiedzUsuńMuszę wrócić do ponownego zapoznania się z książkami z dzieciństwa! ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka ma swój niepowtarzalny klimacik :) Gdy sięgamy po tego typu pozycje czujemy się jakbyśmy czytały lekturę xD
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o Borejkach, jak byłam jeszcze w podstawówce :) i jak dobrze pamiętam - przeczytałam wszystkie części i bardzo mi się podobały :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te pierwsze tomu. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie w książce nie musi mieć mega akcji,wybuchów, pościgów aby stała się dla mnie ciekawa i by się w niej zakochać i sięgać po nią co kilka lat :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam jakiś czas temu czytać Jeżycjadę od początku, bo kiedyś poznałam tylko pojedyncze tytuły ;-) I już się cieszę na kolejne tomy, które przeczytam ;-)
OdpowiedzUsuńPS. Naprawdę czuje się, jak bardzo cenisz serię ;-)