18 lut 2017

"Podbój" Elle Kennedy. O seksie trzeba umieć pisać.


   Wiecie, dlaczego zawsze krytykuję „Pięćdziesiąt twarzy Grey’a”? Bo jest tragicznie napisany; styl autorki jest koszmary, kreacja bohaterów na poziomie napalonej gimnazjalistki a cała fabuła ma tyle sensu co kołtun na mojej głowie, gdy wstaję w sobotni poranek. 

   Są jednak erotyki, których krytykować nie chcę; ba! Których krytykować nie mogę, bo po prostu lubię je czytać. Które mają sensową fabułę, w których są emocje wychodzące poza majki głównej bohaterki i które sprawiają, że szeroki uśmiech nie schodzi z mojej twarzy.

   Taką książką jest „Podbój” autorstwa Elle Kennedy; pełna pasji, namiętności, dobrego humoru i miłości. Czy kobieta w piątkowy wieczór może chcieć czegoś więcej? Jak wiecie, bardzo trudno jest przekonać innych do takiej powieści, ale lubię wyzwania. I spróbuję was oczarować.

   Główny bohater - Dean to typowy kobieciarz; wiecie, taki książkowy przykład hulaki, który zalicza każdą dziewczynę, o ile jest chętna i wzbudza jego zainteresowanie. Jest diablo czarujący, inteligentny (chociaż tego nie pokazuje) i ma wspaniałe ciało (moja wyobraźnia dała mu twarz i ciało Ryana Reynoldsa). Jego życiowe motto sprowadza się do tego, aby czerpać z życia pełnymi garściami, nie przejmując się niczym, bo i po co? Uważa się za człowieka panującego nad swoim losem. Sytuacja zmienia się, kiedy pewnego wieczoru musi niańczyć przyjaciółkę dziewczyny swojego kumpla (skomplikowane, nie?) i przez zbyt dużą dawkę alkoholu, lądują razem z łóżku. Nie żeby Dean’owi to przeszkadzało.

   Przeszkadzało za to Allie, która dopiero co zerwała ze swoim długoletnim chłopakiem i pod wpływem emocji wylądowała w sypialni największej męskiej dziwki w całym kampusie. Było przyjemnie – dobra, więcej niż przyjemnie, ale takie zachowanie na pewno nie było w jej stylu i dziewczyna chciała o tym jak najszybciej zapomnieć. Tyle tylko, że boski Dean nie miał zamiaru poprzestać na jednym razie. Za bardzo podobało mu się to, co dostał od Allie. Kto uległ? Czy romans zakończył się związkiem? Czy Dean porzucił ot tak inne dziewczyny? Tyle pytań a wszystkie odpowiedzi znajdziecie tylko w książce.

„Nie można być całym światem dla drugiego człowieka. To nie jest zdrowe. Jeśli całe życie jest skoncentrowane na jednej rzeczy, na jednej osobie, to co ci zostanie, jeśli tej osoby zabraknie? Absolutnie nic.”

   W każdej babskiej książce i filmie przychodzi tak zwany moment zwrotny; jakieś wielkie nieporozumienie sprawia, że bohaterowie się nagle rozstają, czytelnikowi albo widzowi robi się smutno a później bach! Znowu się schodzą i można pić z radości szampana i ocierać łzy wzruszenia. Od początku wiedziałam, że i taki moment pojawi się w „Podboju”. Ale wiecie co? Autorka miło mnie zaskoczyła w tym, jaki był ten moment; nie można zarzucić mu, że był błahy czy groteskowy. A to, że autor potrafi wymyślić coś nowego, odmiennego od tego, co normalne, świadczy o jego wielkości. Zdecydowanie.

   „Podbój” jest pełny humoru; kilka razy wybuchałam niekontrolowanym śmiechem podobnym w odbiorze jak chichranie się szalonej norki. Biorąc pod uwagę fakt, że czytałam w nocy, moja mama niepokojąco zaglądała do pokoju, chcąc chyba sprawdzić, czy nie wciągam nosem niedozwolonych śnieżnobiałych proszków.

   Oczywiście, w książce znalazło się i pewne niedociągnięcie; autorka stwierdziła, że faceci znają się na trendach i kolorach i chyba dlatego Dean w pewnym momencie pomyślał:

„Dziś połączyła obie wersje – naturalny z odrobiną glamour. Nude lips, błyszczący cień na powiekach i tusz do rzęs niemożliwie je wydłużający.”

   Mój przyszły mąż i większość mężczyzn na tym świecie z pewnością nie wie, co oznaczają słowa „glamour” czy „nude lips”. Szczerze mówiąc, to w stylu glamour i ja sama niekiedy się gubię i tylko z grubsza potrafiłabym go trafnie określić. Tym trudniej jest mi pojąć, jak mężczyzna zaliczający co noc inną kobietę, grający w hokeja i pijący piwo litrami zna się na takich babskich sprawach. Ale to niewielkie potknięcie, więc można je autorce wybaczyć.

   Poza tym, Elle Kennedy potrafi pisać o seksie a to, moim zdaniem jest sztuka, bo osobiście nie potrafiłabym skleić takiego opowiadania a co dopiero całej książki. Sceny nie są przesadzone, ale też nie są egzaltowane; autorka wie, co chce napisać i robi to znakomicie. 

   Nie wiem, czy przekonałam kogokolwiek do tej pozycji, bo do erotyków trudno jest zachęcić (wszystko przez Grey'a, u większości kobiet sprawił, że przestały one wierzyć w to, że książki o seksie mogą być dobrą rozrywką na czytelniczy wieczór). Ale pomyślcie tylko – skoro ja, największa przeciwniczka Anastasii i jej ssanego ołówka, mówię, że to jest dobra pozycja i że warto ją przeczytać to chyba coś musi w tym być. Ufacie mi? To nie czekajcie, czytajcie. Jeżeli się wam nie spodoba, to biorę to na własną odpowiedzialność i kupuję wam cukierka. 

„Myślę, że potrzeba pewnego poziomu zaufania, by siedzieć obok kogoś i nie czuć palącej presji paplania.” 

52 komentarze:

  1. NIe sięgam po erotyki i chyba nie prędko sie to zmieni :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Grey jednocześnie zrobił krzywdę książkom erotycznym, ale z drugiej strony, gdyby nie on, na pewno nie byłoby one teraz tak popularne i nie pojawiałoby się tyle tytułów.

    Mnie nie tego typu książki nie przekonują, ale może jeszcze kiedyś :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie trochę w tym prawdy :) ale Grey i tak jest złem :P

      Usuń
  3. Ja własnie przez szum z Grey'em nie sięgam po tego typu książki ale jeśli coś się zmieni będę miała na uwadze, tę pozycję :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zapowiada się interesująco ;-)
    Pięćdziesiąt twarzy Grey’a jakoś mnie nie zachęca. To jeden z tych przykładów kiedy mówię nie, bo większość jest na tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grey chyba nikogo trzeźwo myślącego nie zachęca :D

      Usuń
  5. Zaciekawiłaś mnie tą ksiąźką :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przeczytałam tylko pierwszą część Grey'a, na drugą już nie miałam ochoty bo lubię książki z bardziej rozbudowaną fabułą, a ten "Podbój" może kiedyś przeczytam, narazie pochłania mnie bez reszty "Jeździec miedziany".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie słyszałam o tym tytule :) Fajna? :)

      Usuń
    2. Super, jak skończę napiszę o niej na blogu. Jeszcze połowa mi została bo ma 700 stron:)

      Usuń
  7. ja mam dość takich książek na wieki:)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie bardzo sięgam po taką literaturę. Czytałam Grey'a i to mi wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ten Grey... mnie też na bardzo długo zniechęcił do takich tytułów...

      Usuń
  9. A ja znam takie związki, gdzie druga osoba jest całym światem dla tej pierwszej i na odwrót i wbrew pozorom to mogą być udane związki. Zresztą nie mnie oceniać. Staram się zazwyczaj nie mieszać w cudze relacje :) Pozdrawiam. Miłej soboty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogą, ale pomyśl co będzie jak któraś ze stron umrze? Wtedy nie będzie żadnej "odskoczni", żeby zacząć żyć...

      Usuń
  10. Narazie mam zbyt wiele pozycji do przeczytania by dopisywać nowe książki, ale może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po Grey'u i mieszanych odczuciach co do erotyków, na jakiś czas podziękowałam za takie książki :D Ale kto wie, może kiedyś wrócę do nich :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem przekonana do erotyków, bardzo rzadko czytam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię gdy gatunek nas zaskakuje swoim dopracowaniem, więc na pewno przeczytam całą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie by było przeczytać tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Poczułam się zachęcona, pomimo że właściwie nie czytam tego typu literatury:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mnie przekonałaś! Muszę naprawdę znaleźć wreszcie dobre miejsce na zapisywanie tych wszystkich tytułów. Mi się jeden erotyk podobał, ale stary już. "Pamiętniki Fanny Hill". Czytałam to, kiedy byłam nastolatką, w tajemnicy przed rodzicami. Ale tam język był świetny i historia również ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ani nie czytałam, ani nie oglądałam Greya, nie ciągnie mnie do tego. „Nie można być całym światem dla drugiego człowieka. To nie jest zdrowe. Jeśli całe życie jest skoncentrowane na jednej rzeczy, na jednej osobie, to co ci zostanie, jeśli tej osoby zabraknie? Absolutnie nic.”
    Piękne....

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czuję się przekonana. Mnie do takiej literatury nie ciągnie, zwłaszcza, że nie tylko Grey jest rozczarowujący w tym gatunku.
    "Jeździec miedziany" jest książką do której mam ogromny sentyment i tak jest dobra! Nawet bardzo dobra!

    Pozdrawiam,
    czytaniamania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakoś nie przepadam za książkami tego typu, ale kto wie może coś mnie natknie i się skuszę.

    Zapraszam do mnie!



    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam "Układ" i "Błąd" tej autorki i muszę przyznać, że szybko i dobrze się je poznawało. W sumie to czytając te książki nie pomyślałam nawet, że można je zaliczyć do erotyków, do których się zraziłam. Zdecydowanie inaczej się je czyta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Też nigdy nie rozumiałam tego całego zamieszania wokół Greya, a tą recenzja bardzo mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie jestem świeżo po lekturze tej książki i...muszę się z Tobą nie zgodzić! Oczywiście historia mi się podobała, wchłonęłam ją w dwa dni. Ale...poziom albo inaczej, styl pisania o seksie mi nie odpowiada. Miałam przez chwilę wrażenie, że pisze to nastolatka - "Dupa, japa, pipa" ? Kto tak pisze? Trochę autorka -według mnie, nie umiała się określić, bo z jednej strony były teksty w stylu niedojrzałej gówniary, a z drugiej wyuzdanej dojrzałej kobiety. I choć zazwyczaj mi to nie przeszkadza, wulgaryzmy zdecydowanie mi tu drażniły. Było ich za dużo.

    Zapraszam na bloga, wkrótce pojawi się moja recenzja tej książki :)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  23. lovely blog :)
    have a nice weekend :)

    http://itsmetijana.blogspot.rs/

    OdpowiedzUsuń
  24. Co do Greya to nie rozumiem tego fenomenu

    OdpowiedzUsuń
  25. jak się śmieje szalona norka? xd

    OdpowiedzUsuń
  26. Masz rację, trzeba umieć pisać, ale nie wiem czy Grey jest temu winien. Właśnie Grey sprawił, że seks przestał być tematem tabu i ludzie odważniej kupowali książki. Nie byl najlepszy, ale chwilę po wielkim "WOW", zaczęło się pojawiać milion podobnych powieści...

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie czytałam "Pięćdziesięciu twarzy Greya", więc trudno mi stwierdzić czy podchodził pod styl napalonych gimnazjalistek ;p
    Mimo, że Twoim zdaniem jest to tandeta, to jednak dzięki niemu seks nie jest już jakąś taką ciężką rzeczą do porozmawiania. Przestał być tematem tabu.
    Nie czytam książek z typowym erotyzmem. Lecz już nawet w zwykłych, młodzieżowych pojawia się ten wątek

    OdpowiedzUsuń
  28. Przyznam, że intryguje mnie ta autorka. Chce przeczytać jej książki! :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Właśnie jestem na początku tej książki :) Zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu tak samo, jak i Tobie. Myślę, że tak, bo czytałam już niejedną książkę tej autorki i przyznam, że jej pióro całkiem przypadło mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zachęciłaś mnie i to bardzo :) z chęcią po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja Ci ufam, bo już dwie wcześniejsze powieści przekonały mnie do stylu autorki! Dlatego już nie mogę się doczekać własnej lektury <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Cała ta seria autorki to jednak nie moje klimaty, więc sobie odpuszczę. A z tego Deana podejrzany typ, skoro taki obeznany w nude lips i glamour, może autorka czegoś nam o nim nie dopowiedziała? :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Ech, Grey to jakaś masakra... Kiedyś nawet chciałam go przeczytać, jednak po jednym z sylwestrów, kiedy kompletnie skacowani obudziliśmy się rano i jeden ze znajomych zaczął czytać wybrane fragmenty dla zabawy... po prostu wiedziałam już, że nigdy nie sięgnę po tę pozycję. Z ciekawości obejrzałam kawałek filmu - jeszcze gorzej być chyba nie może. Fajnie, że "Podbój" okazał się być sensownym erotykiem. Podoba mi się Twoja recenzja i na pewno sięgnę po tę pozycję :).

    OdpowiedzUsuń
  34. Do książek Kennedy nie trzeba mnie przekonywać! Uwielbiam jej styl i to, że nie tworzy wydumanych problemów, a jej bohaterowie wiedzą co to rozmowa.

    OdpowiedzUsuń
  35. Zaskoczona jestem :)
    Trza przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  36. Cieszę się, że książka Ci się podobała, ale nawet cukierek nie skusi mnie, żeby po nią sięgnąć. Erotyki to jednak nie moja bajka. ;) Jeśli chodzi o Greya - ja z kolei mam wrażenie, że zbyt dużo kobiet go pokochało, a jeszcze ten facet został idolem wielu. Nie wiem... może współczesne chciałyby czasem dostać przez łeb (te kochające Greya oczywiście). Ja przeczytałam kila fragmentów i to mi wystarczyło. Bleeee....

    OdpowiedzUsuń
  37. Bardzo się cieszę, ża tak pozytywnie odbierasz tę książkę. Sama zabieram się dopiero za pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Grey to i dla mnie szczyt grafomanii, ale tę pozycję, skoro tak bardzo zachęcasz, z przyjemnością bym przeczytała.
    Ps. Mój mąż też nie ma pojęcia czym jest Glamour czy nude lips, za to wie, co to zalotka i Beauty Blender ;) Uroki życia z blogerką kosmetyczną ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Chyba koszmarny a nie koszmary!

    OdpowiedzUsuń