Zazwyczaj zamykając książkę, wiem już jak ją
wam przedstawię. W przypadku „Ruchomych piasków” nawet teraz, zasiadając do
pisania recenzji, nie mam pojęcie co wam napisać. W jaki sposób opowiedzieć wam
tą trudną historię.
Gdybym była prokuratorem, powiedziałabym
wam, że osiemnastoletnia Maja Norberg działała w porozumieniu ze swoim
chłopakiem Sebastianem i pewnego ranka, gdy weszli do szkoły, do swoich kolegów
i koleżanek, zamiast przywitać się z nimi jak przez ostatnie lata, wyciągnęli
broń i zaczęli do nich strzelać. Maja z premedytacją i z zimną krwią
zamordowała swoją wieloletnią przyjaciółkę Amandę, a po całej masakrze
skierowała wylot lufy w stronę Sebastiana i strzeliła trzy razy, zabijając go
na miejscu. Później, gdy wszystko ucichło, odłożyła narzędzie zbrodni, wzięła
swojego chłopaka w ramiona i patrzyła jak jego ciało staje się coraz bledsze i
bardziej obce.
Gdybym była obrońcą, powiedziałabym, że Maja
została we wszystko wplatana. Chciała pomóc swojemu chłopakowi, który uplótł
wokół niej sieć, który uzależnił ją od sobie i który gnębił ją psychicznie i
fizycznie. Próbowałabym was przekonać, że dziewczyna chciała po prostu pomóc
swoim kolegom i dlatego sięgnęła po broń – była świadoma, że musi zabić Sebastiana,
bo inaczej to nigdy się nie skończy. Opowiedziałabym wam jak niechcący
postrzeliła swoją przyjaciółkę, która była dla niej jak siostra, bo nigdy
wcześniej nie miała karabinu w ręku i nie wiedziała, jak ma się nim posługiwać.
„Ruchome piaski” to trudna książka. Brak tam
subiektywnego narratora, który przedstawiłby nam oczywistą wersję wydarzeń. Od początku, aż do końca całą relację
przedstawia nam Maja, główna oskarżona. To sprawia, że nie możemy być pewni czy
to, co ona uważa za prawdę, faktycznie nią jest. Inaczej mówiąc, książka ta jest taka jak rzeczywistość; bo przecież nie
mamy pojęcia czy to, co ktoś nam opowiada jest prawdą, czy tylko jej
podkolorowaną i nagiętą wersją. Książki przyzwyczaiły nas to podawania
prawdy na tacy; Malin Persson Giolito próbuje swoich czytelników tego oduczyć. Zmusza
nas do nieufności, do myślenia, czy ta dziewczyna, tak dzika i tajemnicza, nie
wywiodła nas na manowce. Czy nie jesteśmy jej publicznością, swoistą ławą
przysięgłych, których próbuje przekonać do swojej niewinności?
Cała historia skupia się
wokół procesu Mai, trwającym 21 dni. Dziewczyna, jej obrońca i prokurator
wspominają to, co wydarzyło się dziewięć miesięcy wcześniej w jednej ze
sztokholmskich szkół. Dziennikarze, niczym sępy, łowili każde ze słów
wypowiedzianych w czasie procesu, aby później napisać je w swoich gazetach i
przekonać całe społeczeństwo, że dziewczyna jest winna i powinna zgnić w
więzieniu. Sama Maja miała świadomość, że nawet jeżeli wyjdzie na wolność,
będzie napiętnowana i że tamtego dnia, gdy Sebastian wziął do ręki pistolet,
jej życie zmieniło się na zawsze.
Giolito, jak przystało na
skandynawską pisarkę, świetnie sobie radzi z kryminałem. Pisze lekko, bez
zadęcia, bez patetyzmu i bez wyszukanych frazesów. Jej zdania, plecione ze
zwykłych słów sprawiają, że czytelnik zatapia się w całej opowieści i spija słowa
obrońców i oskarżycieli, miotając się we własnej ocenie Mai. Raz byłam pewna,
że dziewczyna jest winna i powinna zostać skazana na najwyższy wymiar kary, by
po chwili dać się przekonać słowom jej adwokata, że działała w obronie własnej,
że nie miała wyjścia i że ja na jej miejscu postąpiłabym tak samo.
„Ruchome piaski” to
nietypowy skandynawski kryminał, skupiający się przede wszystkim na
psychologicznej stronie zbrodni. Na problematyce winy i niewinności. Autorka,
pisząc tą opowieść każdemu z nas zadaje jedno, zasadnicze pytanie: A Ty?
Uwierzyłbyś?
"Wycelował we mnie z karabiny, a ja domyśliłam się po co i sama strzeliłam - raz, drugi, trzeci. Co innego mogłam zrobić?"
Powiem Ci, że takie książki skupiające się wokół procesów to ja nawet lubię.
OdpowiedzUsuńOkładka wygląda mrocznie.
Nietypowe kryminały chętnie czytam.
Pozdrawiam :)
Czyli książka idealnie pod Ciebie :)
UsuńChyba nigdy nie czytałam skandynawskiego kryminału ;)
OdpowiedzUsuńJa powoli się do nich przekonuje :) ale opornie mi to idzie :)
UsuńJak to mówią.. "jak po gruzie" :P
UsuńI to jest książka, która bardzo mnie zaciekawiła :) Chętnie przeczytam, bo takie klimaty lubię - oczywiście nie tak bardzo jak horrory ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka intrygująca :)
OdpowiedzUsuńSkandynawskie kryminały to ja lubię, oj lubię :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Lubię takie klimaty! Coś odpowiedniego na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i pisałam o niej, bardzo lubię takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńA ja niestety ogromnie się na tej książce zawiodłam. ;/ Wydała mi się ogromnie przegadana. ;/
OdpowiedzUsuńSkandynawskie kryminały zawsze biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuńLubię skandynawskie klimaty, więc to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńWow, mega ciężka książka. Raczej nie nadaje się na lekturę do poduszki. Chyba, że ktoś chce bezsenne noce na zawołanie :)
OdpowiedzUsuńskandynawskie kryminały coraz bardziej podbijają moje gusta czytelnicze;)
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po kryminały, choć kilka czytałam i były naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, zachęcająca do przeczytania...
OdpowiedzUsuńSkreśliłam już tę powieść z listy tytułów do przeczytania, po tym jak trafiłam na negatywną recenzje, w której zarzucano autorce przegadanie fabuły i mało emocjonalne podejście głównej bohaterki di relacjonowanych wydarzeń. Twoja opinia natomiast znów wznieciła we mnie iskrę zainteresowania książką, więc może się za nią rozejrzę :)
OdpowiedzUsuńTy to umiesz zaciekawić człowieka :)
OdpowiedzUsuńNo bardzo zainteresowałaś mnie tą książką.
ach moje klimaty niach niach:D
OdpowiedzUsuńJest szansa, że bym się z nią polubiła :P
OdpowiedzUsuńO kurcze - ale temat!
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak to się w książce rozwinie.
Zaintrygowałaś mnie, jestem ciekawa jak bym odebrała całą sytuację i oceniła Maię
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym autorze ale z chęcią go poznam i przeczytam książkę.
OdpowiedzUsuńOooooooo szykuje się niezła jazda :D zapisuję :)
OdpowiedzUsuń