29 cze 2016

Emily Giffin #1 - "Coś pożyczonego"


      Moi mili, rozpoczynamy tygodniowy cykl. Codziennie, równo o godzinie 11, na moim blogu pojawiać się będzie recenzja książki Emily Giffin. Jako że książek napisała do tej pory osiem, łatwo jest wywnioskować, że czeka nas osiem wspólnie spędzonych dni. Mam nadzieję, że dacie szanse tej obyczajowej serii, która - z małym wyjątkiem (ale nie zdradzę wam jeszcze która część mnie rozczarowała) podbiła moje serce. Dajcie szansę i mi i autorce Was zauroczyć!

    Rachel i Darcy były przyjaciółkami od zawsze; razem dorastały, przeżywały swoje pierwsze miłości, sukcesy i porażki. Były nierozłączne aż do czasów collegu, jednak nawet wtedy rozmawiały ze sobą godzinami przez telefon i spotykały się ilekroć tylko mogły. Tam, gdzie była Darcy, była też i Rachel. Ta cichsza, mniej atrakcyjna, mniej zabawna, mniej asertywna. Rachel, która skończyła studia prawnicze i pracowała w zapyziałej kancelarii w Nowym Jorku, męcząc się każdego dnia z tomami akt, które ją tylko irytowały i z szefem który poniewierał nią gorzej niż wiatr zapomnianą reklamówką podczas wichury.
    Darcy, która ukończyła szkołę ze średnią ledwo powyżej 2,1, dzięki swojej aparycji i miłemu uśmiechowi dostała pracę w agencji PR i zarabiała na tyle dużo, by nie martwić się stanem swojego konta w momencie, gdy kupowała nową parę szpilek od Manolo Blahnika.

   Rachel była samotna, Darcy zaręczona. Co więcej, jej przyszłym mężem był niegdysiejszy przyjaciel Rachel ze studiów, którego ta nierozważnie przedstawiła swojej przyjaciółce, mimo że sama coś do niego czuła. Ale cóż, Rachel zawsze ustępowała Darcy i dawała jej wszystko to, czego tamta zapragnęła. Nie można było powiedzieć, że ich znajomość miała zdrowy charakter; bardziej przypominało to relacje panujące pomiędzy psem a kleszczem; Darcy była zadowolona, bo miała na kim żerować i z kim się porównywać (bo to ona była tą szczuplejszą, miała bardziej połyskliwe włosy, lepiej się bawiła i miała więcej przyjaciół), Rachela zaś miała na swoim grzbiecie towarzysza, który zawsze był obok. Nawet jeśli był wredny i niemiły.

   Prawdopodobnie przyjaźń ta trwałaby do końca ich dni, gdyby nie pewien incydent który miał miejsce podczas trzydziestych urodzin Rachel; jej przyjaciółka dość szybko przekroczyła swój alkoholowy limit i po szybkim tańcu na barze została odprowadzona do domu przez opiekuńczego narzeczonego, który jednak wrócił po chwili, gdy okazało się, że jego luba zostawiła w knajpie torebkę. Zachęcony ogólnymi okrzykami został na dłużej, co w rezultacie skończyło się tym, że wylądował z Rachel w łóżku. I tylko jedno z nich tego żałowało. Zgadniecie które z nich? 

   Wyrzuty sumienia nie dawały Rachel spać, jednak Dex, narzeczony i kochanek w jednej osobie, stwierdził, że nie żałuje tego co się stało i – co więcej – miał ochotę nadal to kontynuować. Biedna Rach nie wiedziała czy jest dla niego ostatnim szaleństwem przed nadchodzącym ślubem czy może Dex czuje do niej coś więcej. Poza tym, mimo że usprawiedliwiała się uczuciami do przyszłego męża przyjaciółki, nie mogła poradzić sobie z poczuciem winy wobec niej.

   Znacie to uczucie, kiedy robicie coś, czego robić wam nie wolno, ale sprawia wam to wielką frajdę? Małe dzieci często robią coś, co jest zabronione przez rodziców i pod nosem mówią sobie „nie, nie, nie, nie wolno.” Cóż, podobnie było z Rachel; wiedziała, że nie może tego robić, ale bycie zakochaną i bycie w końcu kimś więcej niż cieniem Darcy spowodowało, że nie zamierzała z tego rezygnować. Szczególnie, że Dex wyznał jej miłość... problemem było tylko to, że nie potrafił odwołać ślubu, żeby nie zdradzić swojej ówczesnej narzeczonej.

   „Coś pożyczonego” nie ma dobrych i złych bohaterów; ciężko jest stwierdzić, kto w tej układance zawinił najbardziej. Rachel - niewierna przyjaciółka, Dex, który był z obiema kobietami naraz, czy Darcy, która traktowała ich oboje jak swoje podnóżki? W tej książce wszystko działało na zasadzie domku z kart – gdyby oskarżyć jedną z tych osób i zrzucić na nią całą winę, automatycznie spadłaby ona i na pozostałych. I wiem, tak się nie robi – nie zdradza się, to niemoralne, to złe, za to się idzie prosto do samego Lucyfera. Ale sami musicie przyznać, że zdrady zawsze były, są i będą. Są na tyle liczne, że powstał nawet program o tym tytule a to już coś znaczy, prawda? Emily Giffin pokazuje w swojej książce, że nikt tak naprawdę w tych trójkątach, czworokątach i wielokątach związkowych nie jest bez winy. Może być to wina mniejsza lub większa, ale ona zawsze w jakimś stopniu jest. A ludzie są tylko ludźmi i popełniają błędy. Chociaż... czy związek Rachel i Dexa można nazwać błędem? Czy miłość podlega jakimkolwiek regułom?
   To już musicie ocenić sami.

   I pamiętajcie - jutro recenzja kolejnej książki autorki! 

51 komentarzy:

  1. Twórczość tej pisarki akurat bardziej woli moja siostra, czytała kilka jej pozycji. Masz rację - zdrada jest niemoralna, ale czy można stawać na drodze uczuciu, które połączyło dwójkę bohaterów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to siostra może czytać w najbliższych dniach mojego bloga :P

      Usuń
  2. Ciekawa jestem jak ten trójkąt się zakończył;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam tę całą serię, miałam mieszane uczucia biorąc Coś pożyczonego do ręki,ale naprawdę mi się podobało. Lekko się czytało, było to przyjemne spotkanie. Mnie natomiast inne książki Emily do gustu nie przypadły....
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ludzie są jakość negatywnie nastawione do tej serii, nie wiem czemu... Jak na razie tylko jedna mi się nie spodobała :)

      Usuń
    2. Ja czytałam Dziecioodporną i Sto dni po ślubie, Tą pierwszą czytało mi się ciężko, natomiast ta druga jest godna polecenia :)

      Usuń
  4. Moja siostra jest zakochana w książkach tej autorki, a ja jeszcze nie miałam z nimi styczności. Na swoje usprawiedliwienie dodam że mam zamiar to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że moje wpisy Ci pomogą się przełamać :)

      Usuń
  5. Tak normalnie to zupełnie nie mój typ literatury, ale recenzja jest naprawdę przekonująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale recenzja niezwykle mi się spodobała, więc na pewno sięgnę po tę jedną ! :D

    Pozdrawiam. ;)
    Mój blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam jeszcze stylu tej autorki... nie wiem dlaczego, bo jedna książka stoi już u mnie na półce. Muszę w końcu się wziąć i poznać styl Giffin, bo czuje się mocno w tyle :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam w sobie niepokorne dziecko. Słyszę nie to wiem, że muszę zrobic na tak. Moim zdaniem można rozdzielić winę na całą trójcę. Intryguje mnie postać Darcy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę - że każde z nich było trochę winne :)

      Usuń
  9. Ciekawa książka. Oglądałam kiedyś film z podobną fabułą. Kto był winny całej sytuacji. Myślę, że każdy z bohaterów po trochę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Codiennie o 11 recenzje książek autorki, której nie znam i szczerze mówiąc, jej twórczość chyba nie do końca dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli przez najbliższe dnie nie będziesz mnie odwiedzać? :(

      Usuń
    2. A właśnie że będę :)

      Usuń
  11. czytałam, fajnie wspominam, jednak nie była to powieść która wywarła na mnie jakieś wielkie wrażenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Emily Giffin nie czytałam tylko "Dziecioodpornej" i oczywiście jej najnowszej powieści. ej, jak przeczytasz to weź mi pożycz:P

    OdpowiedzUsuń
  13. Wielokątne związki powiadasz... Sama nie wiem czy mam ochotę na taką tematykę. Ale czasem tak bywa, że nie jestem przekonana do książki, a już po pierwszych stronach się przekonują i wciągam bez reszty. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Giffin ma bardzo dobry styl pisania, dlatego łatwo jest się wkręcić w jej książki :)

      Usuń
  14. Dawno nie czytałam nic obyczajowego, może się skuszę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo lubię tą autorkę i ta książkę też czytałam jest super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to paczka którą Ci wysłałam powinna Ci się spodobać ^^

      Usuń
  16. Kwestie związane ze zdradą nie są takie jednoznaczne. A obyczajówki Giffin bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka ta skłoniła mnie do wielu refleksji na temat przyjaźni. Jestem ciekawa jak spodoba Ci się "Coś niebieskiego".

    OdpowiedzUsuń
  18. Przyznam, że nie czytałam tej książki i nie mam też jej w planach póki co :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie czytałam, ale narobiłaś mi ochoty :)
    Podziwiam Cię za systematyczność.
    Pozdrawiam!

    napolceiwsercu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytalam ! Uwielbiam tę książkę :-D

    OdpowiedzUsuń
  21. ale zagmatwana sytuacja :D masakiera! Ale bardzo często takie zdarzają się w życiu codziennym :(
    Zaciekawiłaś mnie, muszę się pokusić o tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kolejna nowość.. jak dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Masakra...Już współczuję Rachel. Wiem jak to jest mieć taką przyjaciółkę. Potem niższe poczucie własnej wartości to tylko jeden schodek. Jeśli znajdę przeczytam bardzo chętnie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ostatnio zastanawiałam się nad wypożyczeniem tej książki z Biblioteki i... Zrezygnowałam. A teraz żałuję. Na pewno do niej wrócę !

    OdpowiedzUsuń
  26. nie znam tej autorki, dlatego chętnie poczytam recenzje:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie czytałam, ale oglądałam film :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Recenzja bardzo przekonująca, przyznam sama że jestem zaintrygowana i kto wie czy nie sięgnę w czasie wakacji ?:)

    OdpowiedzUsuń
  29. nie czytałam nic tej pani. nie moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie znam pisarki ani jej książek ale książka mnie zaciekawiła. Czekam na dalsze propozycje książek tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Bardzo chcę zapoznać się z piórem tej autorki :)
    http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Zabronione rzeczy zawsze kuszą :D Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Jeszcze nie miałam okazji spotkać się z książkami autorki, jednak opis tej brzmi ciekawie. Jeśli znajdę w bibliotece, to chętnie wypożyczę i przeczytam! ;)
    Pozdrawiam,
    Amanda Says

    OdpowiedzUsuń