Bywa czasami w życiu tak, że człowiek
bardzo czegoś pragnie. Myśli o tym dzień i noc, obiecuje sobie, że
kiedy zdobędzie już swojego Świętego Graala to będzie
człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. Niekiedy jednak później
okazuje się, że złoto było pomalowane farbą, która odpryskuje a
cała cudowność tej rzeczy była … cóż, niecudowna.
Ponad rok marzyło mi się, żeby
przeczytać książkę Rachel Cohn, „Beta”. Moje marzenie w końcu
się spełniło – ba! Miałam okazję przeczytać od razu i
kontynuację, ale okazało się, że niektóre marzenia powinny
pozostać niespełnione.
Dzisiejsza recenzja będzie krótka, bo jak coś człowieka boli, to nie warto długo nad tym dywagować. A o bólu to ja coś wiem*
W świecie jaki wykreowany jest w
książce, nic nie jest takie, jakie znamy. Nauka i medycyna
rozwinęły się na tyle, aby móc tworzyć klony, służące bogatym
ludziom jako pokojówki, służący, kucharze a niekiedy –
maskotki. Klony były o tyle „dobre i przyjemne”, że w
przeciwieństwie do ludzkich pracowników nie narzekali, nie żądali
podwyżek, nie brali urlopów a całą pracę wykonywali z uśmiechem
na twarzy i byli na każde zawołanie swojego pana.
Elizja była takim klonem, któremu
trafiło się być maskotką bogatej rodziny; właścicielka
traktowała ją jako córkę, którą może się pochwalić przed
bogatymi koleżankami. Przez pierwsze tygodnie Elizja była klonem
idealnym, oddanym całej rodzinie; jedyne co mogło niepokoić ją
samą to to, że – w przeciwieństwie do innych klonów – czuła
smaki jadanych potraw. Nikomu jednak o tym nie mówiła, bo wie, co
dzieje się z klonami, które w jakikolwiek sposób się wyróżniają
– są likwidowane.
Wszystko zmienia się, gdy spotyka
Tahira i zaczyna odczuwać ludzkie emocje, które – podobnie jak
smak – nie są domeną dla perfekcyjnych klonów. Dziewczyna
zaczyna walczyć pomiędzy tym co właściwe a tym co dobre.... tylko
co tak naprawdę jest właściwe w tym pokręconym świecie?
Dostosowanie się czy walka z tym, co dla nas wydaje się pewną
formą niewolnictwa?
Pewien czas później Elizja dowiaduje
się, że posiada duszę i że została wyhodowana z genów Zhary,
która nadal żyje; Zhara jest członkinią grupy buntowników,
którzy walczą z tym dziwnym światem, na którym przyszło im żyć.
Dodatkowo, całkowicie irracjonalnie nienawidzi Elizji, której nawet
nie zna i wie o niej tylko tyle, że obie mają ten sam łańcuch DNA.
Pierwsza (bo tak ją nazywają) jest dość buntowniczą osóbką a jej charakter daleki
jest od spokoju joginów i od opanowania buddyjskich mnichów. Jest
wybuchowa, miałam wrażenie, że samej autorce z trudem było ją
kontrolować, co niestety jest kolejnym minusem tych książek – Rachel Cohn dała trochę za dużo swobody swoim bohaterom i w
pewnym momencie przestała mieć władzę nad tym co pisze. A może
po prostu jej się znudziło i pisała byleby tylko już skończyć?
O ile tom pierwszy dało się czytać –
opornie, bo opornie, ale się dało – to o tyle drugi był zbyt...
przytłaczający, zbyt patetyczny, zbyt górnolotny. Dialogi
bohaterów odbierałam jako zbyt wzniosłe, ich myśli jako myśli
starców a nie nastolatków a ich zachowanie było często
niezrozumiałe i nielogiczne.
„- Zrozumiałem, dlaczego akwinowie
uprawiają seks tylko wtedy, gdy chcą się związać na całe życie.
Czuję się teraz tak blisko z tobą związany. Nie wyobrażam sobie
jak dam radę wyjechać do Uni-Milu.”
Ja rozumiem romantyzm, naprawdę. Ja
nawet lubię romantyzm, ale gdybym usłyszała taki tekst od
narzeczonego to chyba wybuchnęłabym nieposkromionym śmiechem a
później zaczęłabym szukać śladu po wkłuciu, bo ktoś musiałby
go nieźle odurzyć.
Niestety cała akcja została zakryta przez dziwną, niepokojącą miłością nastolatków, którzy sami nie
wiedzą czego chcą i próbują udawać dorosłych, chociaż bliżej
im do przedszkola, niż do poważnego życia. Cóż, być może mój
starczy i podeszły wiek to sprawia, że czytanie o niespełnionej
miłości, która miała być na śmierć i życie (mimo, że zakochani mieli
po lat 16 i znali się dwa tygodnie) jakoś mnie już nie rajcuje.
Chyba dorosłam a Rachem Cohn mi to uświadomiła.
Dziękuję, Rachel Cohn! Ale nie pisz
już więcej książek.
*zastanawiacie się pewnie co ja o bólu wiem. Otóż wiem wiele, bo obecnie wyżynają mi się jednocześnie dwie ósemki - górna i dolna, obie po tej samej stronie. W nocy w zasadzie nie śpię, bo boli, w dzień w zasadzie drzemię tylko wtedy, gdy nafaszeruję się lekami i chwilowo nie boli, ale wtedy mama mnie budzi i narzeka, że się faszeruję lekami. Włosy mi oklapły, nie pomagają żadne odżywki ani olejki, skóra mi zszarzała a pół szczęki napuchło i nawet gdybym umiała się malować, to nie wiem czy potrafiłabym to zakryć.
Pani dentystka pocieszyła mnie, że górną ósemkę już czuć pod palcem i tylko patrzeć jak wystawi główkę i będzie wśród nas (czuję się, jakbym rodziła). Dolna niestety jest dopiero gdzieś w połowie drogi i nie obejdzie się chyba bez chirurga szczękowego. Na razie mam antybiotyk, który jest tak wielki, że nie da się go połknąć a jak wspaniałomyślnie przecięłam go na pół to myślałam, że z goryczy wyzionę ducha. Dlaczego antybiotyki nie mogą mieć smaku czekolady? Ludzie, potrafimy latać na księżyc a nie potrafimy zrobić dobrego antybiotyku?!
No, to się wyżaliłam. Tego mi było trzeba.
Do książek nie ciągnie mnie całkowicie, ósemki mi wyszły z wielkim bólem i zostały wszystkie automatycznie usunięte, bo mi pokrzywiły moje krzywe siódemki... ogólnie nie wiem po co te ósemki wychodzą, ból gorszy jak przy porodzie (uwierz mi jak wychodziła mi ostatnio ósemka, to byłam przekonana, ze wolę ponownie urodzić dziecko niż tego zęba), do tego ósemki psują wszystko i i tak trzeba je wyrwać, u mnie wychodziły ,,na chama" bo miejsca dla nich nie było :) W każdym razie, życzę Ci, aby ósemki dały już spokój :)
OdpowiedzUsuńO, to będę już doświadczona jak przyjdzie mi dziecko rodzić :D Co za ulga!
UsuńMnie wszystkie ósemki wyszły ok. 18- nastki, ale zdecydowanie mniej bolały niż poród. Kwestia indywidualna :) Współczuję, bo też nie czerpię przyjemności z bólu.
UsuńSerdecznie współczuję i z powodu nietrafionej książki i z powodu bólu związanego z ósemkami. U mnie na szczęście rosły w miarę bezboleśnie, choć jeszcze oczekuję jednej sztuki. Pozdrawiam serdecznie i głowa do góry :)
OdpowiedzUsuńGłowa musi być w górze, bo wtedy mniej boli :D
UsuńBiedna. Nie dość, że książki takie męczące to jeszcze zęby dają popalić. Życzę Ci więc aby ten ból szybko minął i może ktoś w końcu stworzy dla Ciebie na szybko antybiotyk o smaku czekolady. Ja to chyba jakąś szczęściarą jestem bo nawet nie wiem kiedy ósemki mi urosły. Podczas kontrolnej wizyty u dentysty okazało się, że już są wśród nas :)
OdpowiedzUsuńOż Ty, w tym momencie Cię za to nie lubię, bo Cię nie bolało a mnie boli za nas dwie :D :*
UsuńMi właśnie wychodzą ósemki, jednak ból mnie ominął, już połowa za mną, a zabolały może z dwa razu przy przeżuwaniu, chociaż i to ledwo poczułam. Mam nadzieję tylko, że nic mi się nie będzie działo z zębami, gdy już wszystkie wyjdą. ;)
OdpowiedzUsuńOby i Tobie wkrótce ból minął ;)
Pozdrawiam!
http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/
Czyli tylko ja mam takiego chronicznego pecha :D
UsuńOj biedna, łącze się w bólu. Moja ósemka wychodzi juz jakieś 2 albo trzy lata, rosnie etapami i wylazi zawsze w najmniej odpowiednim momencie, więc wiem co to znaczy. Chyba jest leniwa bo nie chce się jej wystawać zza dziąsła.
OdpowiedzUsuńMoże moja się zmęczy i postanowi zostać tam gdzie jest? I przestanie się przedzierać i boleć? Mogę dać w tej intencji na mszę?
UsuńPo książkę z pewnością nie sięgne.
OdpowiedzUsuńPamiętam ból przy ósemkach, i nie chce myśleć jak Cię musi boleć skoro wychodzą dwie na raz. Ale za to jaka będziesz mądra, podwójnie!;)
Potrójnie, bo jedną już mam na zewnątrz :D kurdę, akurat na magisterkę :D
UsuńSam motyw klonów nawet mi się spodobał, ale cała reszta już nie bardzo. Współczuję z tymi ósemkami, mi na szczęście jeszcze nie wychodzą, choć w sumie to nie wiem czy cieszyć się, czy zacząć lękać przed przyszłością ;p
OdpowiedzUsuńMoże będziesz z tych, których nie boli jak wychodzą :) szczęściara :P
UsuńKsiążka dziwna, ale Naukowcy już kopią w DNA, więc wszystko jest możliwe :D A ja nigdy w życiu jeszcze nie wyrywałam zęba. I mam tylko dopiero cztery zaleczone. Ja nawet nie mam pudrowego różowego pojęcia jak ząb boli <3
OdpowiedzUsuńTwoje szczęście - obyś nigdy się nie dowiedziała, bo boli gorzej niż migrena :)
UsuńJa mam tylko taki problem z zębami, że pomimo iż myję je trzy razy dziennie to odkłada mnie się kamień. I regularnie chodzę prywatnie do Dentysty go ściągać. A co do Twoich ósemek to ja również nie mam pudrowego różowego pojęcia czy ja w ogóle ósemki mam <3
UsuńNo to tej książki nie chce przeczytać. :P myślę, że kompletnie by mnie nie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńAh , te wstrętne ósemki. ;< mi jedna wyszła, nawet nie wiem kiedy... może fajnie, ale są jeszcze 3. ;<
To mi pierwsza też niepostrzeżenie wyszła i się cieszyłam, że będę miała spokój :)
UsuńMoże mi pozostałe nie wyjdą - nadzieja matką głupich, hehe ;D
UsuńI tom mnie pozytywnie zaskoczył, drugiego nie czytałam- ale słyszałam, że jest sporo gorszy od I.
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę bólu zębów :(
Oj, jest, jest i to bardzo :)
Usuńksiazka zupelnie nie w moim guście :) antybiotyki czekoladowe... hmmm mogloby tak byc :) ale ja i tak nie łykam nigdy antybiotyków z przekonania
OdpowiedzUsuńteż miałam takie przekonanie, ale jak boli to moje przekonania idą się paść niczym krowy na pastwisku :)
UsuńZ książkami chciałam się zapoznać, ale jak tak czytam Twój wpis to już mi się odechciało. Nie zazdroszczę wyrzynających się ósemek.
OdpowiedzUsuńLepiej omijaj je z daleka, bo wcale takie fajne te książki nie są, jak mogłoby się wydawać :)
UsuńOstatnio nie czytam nowości, tylko narzekam w komentarzach pod recenzjami nowości czy autorzy nie mogą napisać czegoś co nie jest antyutopią lub romansem, albo jednym i drugim jednocześnie co też jest popularne. Eh, mam wrażenie, że z tego mogła być dobra historia bo brzmi ciekawie ale to musiałoby pójść w innym kierunku.
OdpowiedzUsuńI oh wszystko co związane z zębami jest okropne. Współczuję
Mogą i piszą i czasami takie książki tu pokazuję :P coś nie zauważasz :D
UsuńNajokropniejsze. Nic tak nie boli jak zęby...
Rozczarowania książkowe niestety są nieuniknione. Współczuję sytuacji z zębami... Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńDlaczego przeczytałam "Beata"?;p
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci tego bólu. Mnie raz ząb bolał do tego stopnia, że myślałam że będę po ścianach chodzić.
Może to jakiś znak :D
UsuńJa rozważam chodzenie po suficie ;)
Tekst o antybiotyku jest mój ;) Widzę,że stał się popularny. Widocznie miałyśmy ten sam antybiotyk:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie spotkałam się z tymi książkami, nie znam autora, może się skuszę?:)
https://sweetcruel.wordpress.com/
A to przepraszam, że go skradłam, widać gdzieś mi się to w mózgu zagnieździło :D
UsuńMiło mi,że tak zacne osoby korzystają z mojej skarbnicy cytatów :) Swoją drogą to aktualnie biorę lek, który ma mini tabletki, cudownie zachęcają, a weźmiesz do buzi i pół dnia czujesz ich moc. Toż to smakuje jak wszystkie ścieki Gangesu.
UsuńJa pół dnia czuję gorycz w buzi po moich wielgaśnym antybiotyku... i nic nie pomaga.
UsuńCokolwiek/ktokolwiek/jakkolwiek wspomina o ósemkach to mam już w myślach jesień i czekający mnie zabieg wyrywania chyba wszystkich ósemek z mojej "paszczęki" (jakby to powiedział mój fizyk :D ). Ale od dawna zawsze myślę sobie : taki ból, czy też jakieś pobranie krwi, zastrzyki itd. itd. to nic w porównaniu ze stratą np.ręki na żywca - i z taką myślą staram się odnosić do każdego zabiegu i bólu. Trochę łatwiej wyobrazić sobie większy ból jaki może spotkać człowieka, wtedy ten "nasz" robi się taki mały. :D Tak, czy inaczej, potrafię sobie wyobrazić ból wyżynających się ósemek… albo moment, nie chcę sobie wyobrażać, to dla mnie w skali bólu też jest wysoko, brrrrr.
OdpowiedzUsuńCo do książki… dla mnie pierwsza już była taka… taka prosta, infantylna, zupełnie nie zachęciła mnie do przeczytania drugiej części. Jedna z gorszych książek. ;/
Powiem Ci, że teraz mogę i myśleć o mojej urwanej głowie, nie pomaga mi to :D
UsuńMi pierwszy tom się podobał, ale drugi wzbudził rozczarowanie. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńA to dobrze, że nie tylko ja mam takie odczucia :)
UsuńOj kochana współczuję, taki ból jest prawie nie do zniesienia, ale życzę szybkich narodzin i po kłopocie. A książki no cóż, taka tematyka to nie moja bajka :-)
OdpowiedzUsuńRodzą się nadal :D
UsuńA ja jestem już po usunięciu trzech ósemek, została mi jeszcze jedna. Te z żuchwy są najgorsze :<
OdpowiedzUsuń>foxydiet<
Oj tak... czuję jak mi napiera na wszystko.
UsuńTrzy razy zabierałam się za pierwszy tom i nie podołałam. Podzielam Twoją opinię ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że komuś się nie podoba to, co mi :D
UsuńObawiam się, że gdzieś w odmętach biblioteczki mam pierwszą część. Myślałam, że to będzie coś intrygującego i wciągającego, a tu widzę, że jednak klapa :( No szkoda. To w najbliższym czasie na pewno nie będę wyrywać się do czytania tej powieści.
OdpowiedzUsuńPrzebojów z ósemkami współczuję, bo ja też nie wspominam miło jak pojawiały się na świecie. Trzymam kciuki, żeby Ci szybko przeszło :)
A to możesz sprzedać książkę :)
UsuńMasz zębowy poród już za sobą? :)
No mogę, ale pewnie zanim to zrobię to jednak będę chciała się przekonać czy jest taka kiepska. Przeczytam, a potem będę marudzić. Ale to już na własną odpowiedzialność.
UsuńTak, mam już go za sobą. Wyrosły mi 4 ósemki, z czego 2 mocno dały popalić. Cieszę się jednak, że nie trzeba było ich usuwać, bo zmieściły się w szczęce bez szkody dla reszty uzębienia :)
nie słyszałam o tej serii ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zyciepiszehistoriee.blogspot.com/
I dobrze :)
UsuńŁączę się w bólu i to dosłownie, mi też aktualnie wyrastają dwie ósemki, z tym że obie dolne, koszmar, nie sądziłam że w tym wieku czeka mnie jeszcze wyrzynanie się zębów :D
OdpowiedzUsuńOj, to Ciebie boli cała szczęka a mnie tylko połowa :) kobieto jak Ty jesz? Bo ja żuję "zdrową" stroną :)
Usuńkurczę, a ja takich problemów z ósemkami nie miałam. ale Tobie bardzo współczuję:*
OdpowiedzUsuńTwój ból rzucił się na mnie :P
Usuńchyba nie dla mnie
OdpowiedzUsuńKsiążki czy ósemki? :D
Usuńi to i to...
UsuńMiałam na nią wielką ochotę! Teraz już nie mam, ale i tak jestem ciekawa czy mi by się spodobała :P
OdpowiedzUsuńWspółczuję! W ubiegłym roku miałam miesiąc wyjęty z życia właśnie przez ósemki. Najpierw na jednej zrobił się stan zapalny, gdy po tygodniu przeszedł, stomatolog mi ją wyrwał. Później wcześniejsze zapalenie odrodziło się w gardle, a następnie przy ósemce z drugiej strony. Otwarcie buzi graniczyło z cudem, a ból był nieziemski... Nie byłam w stanie ugryźć nawet miękkich rzeczy... Łącznie "zabawa" trwała miesiąc...
OdpowiedzUsuńA o książce nie słyszałam wcześniej, lecz przyznaję, że nie mam jej w najbliższych planach... Pozdrawiam :)
Zapisałam się dzisiaj do chirurga szczękowego na ... 11 maja. Trochę cierpienia jeszcze przede mną.
UsuńTrzymaj się, tylko dobra lektura może podratować ten bolesny nastrój :)
UsuńCzytam i nie wierzę. Ale z Ciebie za mazgaj:) Boli i przestanie. Weź się w garść. Oczywiście żartuję, to mój czarny humor. Czasami miewam taki głupi żart. Pamiętam raz w życiu piłam przez słomkę rosół. Zapalenie gardła dało mi popalić przez 4 dni. Mi ósemki wyszły tak ooo bez niczego:) To się nazywa życiowy fart. Jeżeli chodzi o książkę nie przepadam za takimi klimatami:) Ale wiesz, że ja żartuję nie?
OdpowiedzUsuńbym umarła z nudów podczas 2 części;p
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka zawiodła, ale dzięki Tobie wiem, że nie ma co się za nią zabierać ;)
OdpowiedzUsuńCo do ósemek, to jak wychodzą jest ból, ale jak je potem musisz chirurgicznie usunąć, bo okazało się, że urosły w poprzek to jest 10 razy gorzej! - wiem z autopsji.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Znam ten ból. To znaczy ten związany z książkami, a nie z zębami. Nie cierpię, gdy książka, na którą się napalam, okazuje się być kiepska.
OdpowiedzUsuńAle mówiąc szczerze, chętnie przeczytałabym "Beta", żeby się dowiedzieć, czy jest aż tak zła. :)
Słyszałam o tym i muszę przebrnąć! :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję przygód z zębem :(
OdpowiedzUsuńA książka pewnie i mnie by zawiodła.
Mam nadzieję, że wytrzymasz w tym bólu, jestem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńA co do książki to wydaje mi się z Twojego opisu, że powtarza się w niej pewien nudny schemat, tyle na razie wywnioskowałam ;0
Pozdrawiam
Sara's City
Współczuję! Żeby jak najszybciej wyszły na świat :) Co do książki, to nie słyszałam o niej.
OdpowiedzUsuńpassionsmy.blogspot.com
No własnie czytałam taką książkę, gdzie nastolatkowie znali się parę tygodni a już wiedzieli, że to miłość prawdziwa itp. Chyba też dorosłam :P
OdpowiedzUsuńBezbolesnego porodu Ci życzę ;)
Szkoda, że książka tak bardzo nie trafiona, bo opis fabuły zapowiadał ciekawą historie...
OdpowiedzUsuńMoje ósemki wykluły się dość szybko - miałam 16 lat i gdyby mi ortodonta nie powiedziała to nawet bym nie wiedziała - proces okazał się całkowicie bezbolesny. Za to wszystkie ósemki zamiast stać w pionie leża sobie w poziomie więc czeka mnie usuwanie... jeeeej :/
Motyw klonów bardzo mi się spodobał - lubię książki z takimi ciekawymi pomysłami. Jednak jak widzę, wykonanie było słabe.
OdpowiedzUsuńMoje ósemki jeszcze nie wyszły (i w sumie mam nadzieję, że wyjdą jak najpóźniej), ale łączę się z Tobą w bólu
Buziaki!
Skutecznie mnie zniechęciłaś i chyba dobrze. :D
OdpowiedzUsuńsłyszałam co nieco o tej książce, ale nie sądziłam, że okaże się takim bublem. :( też miałam kilka takich sytuacji, gdzie nie mogłam wytrzymać, aż dorwę książkę, a po przeczytaniu zostawało tylko takie pytanie "i to ta książka, to tym się miałam zachwycać?".
OdpowiedzUsuńwspółczuję tych ósemek!
Nie słyszałam o tych książkach i może to i dobrze skoro nie są warte przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Nie czytam takich ksiązek :)
OdpowiedzUsuńOFFICIAL PATTY (klik)
Nie spotkałam się z tymi ksiązkami.
OdpowiedzUsuńFabuła wydaje się ciekawa ;)
Pozdrawiam!
zubrzycanka.blogspot.com
Nie słyszałam o tej książce i raczej po nią nie sięgnę. Współczuję ósemek, sama przeżyłam z nimi horror, gdyż miałam usuwane wszystkie cztery, masakra:( Polecam dziąsła smarować olejkiem goździkowym albo gryźć 1-2 goździki - dobrze uśmierzają ból i działają antyseptycznie:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tych książkach, ale z Twojego opisu widzę, że nie warto sobie zaprzątać nimi głowy.
OdpowiedzUsuńCo do zębów. Współczuję! I racja mogliby w końcu zrobić smaczne antybiotyki...
Przez pewne rzeczy w życiu trzeba przejść. Ty akurat miałaś okazje zobaczyć po raz drugi jak to jest gdy wyżynją się zęby. Mi jak się ósemka wyżynała to tez bardzo bolało. Trzymaj się :)
OdpowiedzUsuńO matko, pamiętamy jak jednej z nas wyżynała się ósemka w podniebieniu, w ogóle nie w łuku :/ No masakra i faktycznie trzeba było ją usunąć chirurgicznie :/ Dlatego współczujemy ;*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka dała ciała :/
Wiem, co czujesz - ostatnio też nie do końca jestem zrozumieć niektóre książki dla nastolatków, zwłaszcza te wątki miłości i buntu... no, ale skoro kiedyś mi się to podobało, to chyba faktycznie takie bajery się działy w mojej głowie też :D
OdpowiedzUsuńA z ósemkami współczuję :( Znam ten ból.
http://miqaisonfire.wordpress.com