Na forach ślubnych można znaleźć
masę narzekań przyszłych Panien Młodych. Niektóre są mniej absurdalne, inne
bardziej, jednak ostatnio – jako że sezon ślubny ruszył pełną parą – króluje temat,
dlaczego zaproszeni goście odmawiają przyjścia na wesele. Przedstawię wam
dzisiaj te co bardziej smakowite. Wszystkie chyba autentyczne, bo nie wiem po
co Młode miałyby wymyślać takie historie. Inna sprawa, że wymyślają je
niedoszli goście…
Nasze
dziecko będzie wtedy chore – prorocy są nadal wśród nas! Dwa
miesiące wcześniej rodzice wiedzą, że ich pociecha będzie chora. Ja rozumiem,
że matki to mają szósty zmysł, ale nie przesadzajmy, żeby aż tak? Żeby aż z
takim wyprzedzeniem?
Nie
mam zębów a na wesele musiałabym zrobić sobie całą szczękę –
nie wiem nawet jak to skomentować. Naprawdę. Wcięło mi zęby.
Nie
zostawię kota samego w domu – no tak, mały futrzak
nie może zostać sam a na zaproszeniu Mruczka wypisanego nie było… a może by tak
warto było zorganizować i animatorkę dla kotów i psów, żeby też się mogły
pobawić. Przecież to członkowie rodziny, jakby nie patrzeć.
Gdyby
wesele było u nas w mieście, to byśmy przyszli –
idąc tym tropem, to wesel trzeba by było zrobić kilka, żeby każdy gość miał tam
wystarczająco blisko. A najlepiej to zaraz koło ich domu, bo wtedy i kot nie
czułby się samotny!
Całą
rodziną będziemy w sanatorium – nigdy nie słyszałam o
grupowych, rodzinnych turnusach do sanatorium. Ale cóż, młoda jestem,
niedoświadczona jeszcze.
Nie
chcę złapać welonu – bo nie wzięcie udziału w oczepinach to
zbyt banalne rozwiązanie, lepiej w ogóle na wesele nie iść.
Nie
lubię wódki a na weselu trzeba pić – oczywiście! Znane są
zwyczaje, kiedy to Pan Młody otwiera siłą szczęki gościa a Panna Młoda wlewa
tam wódkę. A później orkiestra stoi nad delikwentem i każe mu pić litry, ba! Hektolitry
wódki. I biedny gość odmówić przecież nie może…
Nie
zostawimy pustego domu, bo ktoś się włamie – czyli nigdy z
domu nie wychodzą, co by się złodziej tam nie dostał. Pewnie mają rozpisany grafik,
kto kiedy domu pilnuje i za żadne skarby nie opuszczają domostwa, bo złodzieje
czyhają!
Żona
mi nie pozwala żona instancja wyższa, jej zawsze trzeba
słuchać.
Ukruszył
mi się ząb – nie prościej iść do dentysty, lepiej
zaszyć się w domu i cierpieć w samotności przez wiele tygodni. W ogóle problemy
dentystyczne są często przez niedoszłych gości podejmowane. Jak ja będę chciała
kiedyś odmówić to rzucę po prostu hasłem „ząb” i to będzie tłumaczyło wszystko.
Nie
znam tam wszystkich osób – o i tutaj moi drodzy warto
wspomnieć o pomyśle pewnej przyszłej Panny Młodej. Otóż stwierdziła ona, że
zrobi sobie przedślubek, żeby na ślubie właściwym miała już wszystko dopięte na
ostatni guzik. Z fotografem oczywiście. Na takiej imprezie goście mogliby się
poznać i wtedy chętniej przyszliby na samo wesele, bo jak zna się wszystkich to
zawsze raźniej, prawda?
Nie,
bo będziecie mieć winietki a ja chcę sama decydować, gdzie będę siedzieć –
i to akurat jest przykład, który ja usłyszałam, chociaż ciągle mam wrażenie, że
to był żart a nie szczera prawda. Cóż, dowiem się tego już za miesiąc, to dam
wam znać.
Zapraszacie wujka Gienka, ja go nie lubię, jak go nie zaprosicie to ja przyjdę - ciągnijmy losy kogo zaprosić a kogo nie. Gienka czy może Stasię z Hameryki? A może powiedzieć obojgu, że tej drugiej strony nie będzie i niech się martwią, jak się na weselu spotkają? Jest jeszcze sytuacja w drugą stronę, kiedy przymusza się Młodych do zapraszania niektórych gości.
I hit Internetów, który krąży w nich od lat - Nie, bo się nam krowa cieli. Dziękuję, dobranoc, gasimy światła.
A jakie Wy słyszeliście
lub sami wymyślaliście wymówki? Piszcie!